Aktualizacja strony została wstrzymana

Unia Europejska-Kiedy „niemożliwe” staje się „możliwe”?

Opór bogatych społeczeństw Zachodu wobec „programów oszczędnościowych” wdrażanych w ich krajach przejawia się zarówno w formie ulicznych protestów, jak i w wynikach politycznych wyborów. Ostatnio dały temu wyraz społeczeństwa Francji i Grecji.

W prezydenckich wyborach we Francji zwycięstwo odniósł „socjalista” François Hollande startujący w nich pod hasłem „programu wzrostu gospodarczego”. Zgodnie z tradycyjnym już zwyczajem, obowiązującym w zachodnich „demokracjach”, jeszcze przed oficjalną inauguracją wycofał on się de facto  ze swych przedwyborczych obietnic.[i] Teraz pozostaje mu jedynie „spichcić” wraz z Angelą Merkel jakiś nic nieznaczący „program rozwoju”, w celu „zachowania twarzy” wśród swych wyborców.

Nieco inaczej potoczyły się sprawy w Grecji, gdzie orędujący planom wycofania się tego kraju z unijnego „programu naprawczego”, przywódca zwycięskiego ugrupowania Syriza, Alexis Tsipras, upiera się przy idei dotrzymania słowa danego swym wyborcom. Blokuje to możliwość powstania „pro-europejskiej” koalicji, opartej na „rozsądnym kompromisie”. Wszystko, więc wskazuje na konieczność powtórzenia wyborów w nieodległej przyszłości.

 Wydaje się, że Grecy na dobre mają dość mizerii spowodowanej dwuletnim okresem wdrażania „programów naprawczych”. Cała „cywilizowana” Europa współczuje im cierpień z nimi związanych. Jakie są najgorsze ich symptomy? Przede wszystkim bezrobocie, które ostatnio osiągnęło 20%, on i drastyczne cięcia w zarobkach.

Jak te dwuletnie cierpienia mają się do ponad dwudziestu lat rezultatów „reform” w III RP?  Dwudziestoprocentowe bezrobocie i to po odliczeniu niekończącego się strumienia emigracji jest normalką „zielonej wyspy”. Obecna grecka pensja minimalna kształtuje się nieco powyżej polskiej średniej krajowej. Pomimo to ( słusznie zresztą) Grekom nie podoba się ich położenie i podjęli walkę o jego zmianę, a to może spowodować sytuację, w której „niemożliwe” staje się „możliwym”.

Kiedy to przed pięciu laty przewidywałem nieuchronny rozpad euro-landu[ii], głos mój głos kwalifikował się jedynie do grona „niszowych oszołomów”, którzy nie wiedzą, o czym bredzą. Dla wszystkich „poważnych” analityków, dezintegracja strefy euro była najzwyklejszą „niemożliwością”. Dziś „niemożliwe” staje się nie tylko „możliwym”, ale nawet pożądanym sposobem wyjścia z finansowej matni. Ostatnio dał temu wyraz niemiecki tygodnik Der Spiegel publikując artykuł[iii] pod wiele mówiącym tytułem Akropolis Adieu. Pismo to nie tylko przewiduje rychłe „wyjście” Grecji ze strefy euro, ale na dodatek wyraża opinię, że jest to jedyne dobre dla Europy rozwiązanie.  

We wspomnianym artykule podane są informacje o poufnej „grupie zadaniowej”, która w niemieckim ministerstwie finansów została zobligowana do opracowania scenariusza greckiego „wyjścia” z unii walutowej. Najważniejszym zadaniem było takie sformułowanie rozwiązania by nie zaszkodzić strukturom finansowym Niemiec i UE. W momencie ogłoszenia przez Grecję bankructwa, planowane jest wstrzymanie przekazywania funduszy (w walucie euro) na bieżące potrzeby tego państwa, jednak jego dług (greckie obligacje) będące w posiadaniu ECB mają być nadal „obsługiwane” przez podatników unijnych. Europejski Bank Centralny (ECB) ma również wznowić wykup tychże z rąk banków prywatnych, tak by i one zostały uchronione od ewentualnych strat.

Jeśli chodzi o samą Grecję, to według cytowanego tygodnika, będzie ona mogła ubiegać się o unijną pomoc, ale już od wszystkich 27 państw członkowskich, a nie jak do tej pory od euro-landu. Dzięki temu, cieszy się pismo, Niemcy zostaną odciążone w swym obowiązku „solidarności” unijnej. 

Również dzięki temu Polska będzie miała niewątpliwy zaszczyt wzięcia na swe barki części „greckiej mizerii”. Znając stereotypy myślowe krajowych POlszewkiów, perspektywa ta powinna wywołać wśród nich prawdziwą euforię. Ponieważ „grecki casus” stanie się katalizatorem dalszej dezintegracji euro-landu, należałoby zwrócić się z apelem do rządu gauleitera  Tuska, o przyspieszenie wejścia III RP do strefy euro. 

W ponad dwudziestoletniej historii III RP, dzięki niezmożonym wysiłkom wszystkich szubrawskich rządów nią administrujących, społeczeństwo zasmakowało już wszelkich owoców integracji, oprócz możliwości używania prawdziwej europejskiej waluty. Wydaje się, że po-polskie społeczeństwo zasługuje na zaszczyt jej posiadania przynajmniej przez krótki okres i dlatego należałoby przyspieszyć jej wprowadzenie. 

Gdyby udało się to osiągnąć, Ojczyzna nasza zapisałaby się w annałach historii, jako jedyny kraj któremu udało się osiągnąć absolutne dno we wszystkich możliwych dziedzinach życia materialnego i duchowego. 

Ignacy Nowopolski


Za: Ignacy Nowopolski Blog (15.05.2012) | http://ignacynowopolskiblog.salon24.pl/417656,unia-europejska-kiedy-niemozliwe-staje-sie-mozliwe

Skip to content