Aktualizacja strony została wstrzymana

Totalniacka recydywa redaktora Blumsztajna – Stanisław Michalkiewicz

Szanowni Państwo!

Pan redaktor Seweryn Blumsztajn z „Gazety Wyborczej” nigdy nie uchodził w tym środowisku za najtęższą głowę, ale to nie znaczy, że nie ma już żadnych innych zalet. Na przykład do zalet pana redaktora Seweryna Blumsztajna należy szczerość. Co w sercu, to na języku, a nawet – na transparencie. Inni cadykowie, czy to z przezorności, czy to z przebiegłości – żeby nie płoszyć nikogo zawczasu – swoje prawdziwe myśli i zamiary starannie ukrywają, podczas gdy pan redaktor Blumsztajn nie ukrywa niczego i gdyby nie obawa przed posądzeniem o nieobyczajne wybryki, to kto wie – może nawet ukazywałby się nam w straszliwej, naturalnej postaci?

Ale nie o samego pana redaktora Blumsztajna tu chodzi, chociaż sam w sobie też stanowi wielką osobliwość. Ważniejsze są poglądy pana redaktora, bo są one reprezentatywne dla całego środowiska – również najważniejszych, najmądrzejszych i najbardziej przebiegłych cadyków, którzy swoje prawdziwe myśli, zamiary i intencje starannie ukrywają. Oto pan redaktor Blumsztajn postanowił udzielić zbawiennego pouczenia posłowi Tomczakowi z Platformy Obywatelskiej, ponieważ ten skrytykował posła Platformy Obywatelskiej Artura Dunina za projekt ustawy o tak zwanych związkach partnerskich, czyli stadłach sodomitów i gomorytów.

Ten spór między posłami Platformy Obywatelskiej pokazuje, że dla sprawniejszego robienia wody z mózgu swoim zwolennikom, przyjęła ona metodę z upodobaniem stosowaną przez byłego prezydenta naszego nieszczęśliwego kraju Lecha Wałęsę, który – jak pamiętamy – w każdej sprawie był „za, a nawet przeciw”, co wprawdzie sprawiało wrażenie jakiegoś kretyńskiego bełkotu, ale umożliwiało panu prezydentowi bezpieczne przeczekanie aż do wyjaśnienia, co właściwie każą mu zrobić Siły Wyższe. Platforma Obywatelska jest dokładnie w takiej samej sytuacji. Ma oczywiście program – ale nie zawsze wie – jaki. Bowiem prawdziwym programem Platformy Obywatelskiej jest wykonywanie poleceń swoich mocodawców, którzy przecież właśnie w tym celu nakazali niezależnym mediom głównego nurtu propagandowe wspieranie tej partii, zaś agenturze w Salonie i stadu autorytetów moralnych – jej obcmokiwanie i zachwycone, chóralne obekiwanie. Źeby jednak lepiej to przed swoimi zwolennikami zakamiflować, Platforma Obywatelska pozoruje podziały na ideologiczne frakcje, które toczą ze sobą straszliwe ideowe batalie. Wprawdzie na końcu wszystkie frakcje i tak będą głosowały zgodnie z instrukcjami oficerów prowadzących – ale co to szkodzi trochę poudawać? A nuż jacyś durnie się nabiorą i będą szczerze myśleli, że to wszystko naprawdę?

Wróćmy jednak do pana redaktora Blumsztajna i jego zbawiennych pouczeń. Otóż pan redaktor Blumsztajn poucza posła Tomczaka, że legalizacja, a nawet przywileje dla stadeł sodomitów i gomorytów, to już „europejski standard”, z którym każdy „musi się pogodzić”. Wspomniałem już, że pan redaktor Blumsztajn nie należy wprawdzie do najtęższych głów w środowisku „Gazety Wyborczej”, ale za to jest bardziej szczery od innych, którzy myślą tak samo, tylko głośno tego nie mówią. Warto zatem przyjrzeć się temu argumentowi, bo obawiam się, że będziemy nim bombardowani coraz częściej.

Przede wszystkim warto zwrócić uwagę, że jest to argument totalniacki. Zdaniem pana redaktora Blumsztajna, wszyscy muszą dostosować się do „standardów” – czy im się to podoba, czy nie. Dlaczego muszą? Ano dlatego, że jakiś sanhedryn próbuje akurat takie „standardy” narzucić europejskim narodom. Już mniejsza w tej chwili o to, dlaczego to robi – ważne, że wszyscy bez wyjątku muszą dostosować się do oczekiwań sanhedrynu. Jest to punkt widzenia typowo totalniacki, bo wolnościowe podejście kładzie nacisk na różnorodność, podczas gdy totalniackie – na urawniłowkę. Okazuje się, że w środowisku „Gazety Wyborczej” jabłko niedaleko upadło od jabłoni i żeby nie wiem jak się kamuflowali, zawsze ubecka słoma z butów im się wysunie.

Osobna sprawa, to te „standardy”. Warto przypomnieć, że w Europie rozpowszechniały się rozmaite „standardy”. Na przykład taki, że Żydów trzeba gazować, albo przynajmniej – rozstrzeliwać. Taki „standard” obowiązywał całkiem niedawno w sporej części Europy, a znowu w innej części Europy obowiązywał „standard” rozstrzeliwania, albo przynajmniej zsyłania do łagrów ziemian, kupców, księży i tym podobnych „wrogów klasowych”. Czy dlatego, że w Europie obowiązuje jakiś „standard”, wszyscy naprawdę powinni w podskokach się do niego akomodować, a przynajmniej – jak poucza pan redaktor Blumsztajn posła Tomczaka – się z nim „pogodzić”?

No cóż; od razu widać, że ten pan redaktor Blumsztajn tęgiej głowy to nie ma – ale za to jest bardziej szczery od innych, dzięki czemu możemy się dowiedzieć, co właściwie myśli i co nam szykuje kolejne już pokolenie totalniaków.

Mówił Stanisław Michalkiewicz

Stanisław Michalkiewicz

Felieton    Radio Maryja    26 kwietnia 2012

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza z cyklu „Myśląc Ojczyzna” jest emitowany w Radiu Maryja w każdą środę o godz. 20.50 i powtarzany w czwartek. Komentarze nie są emitowane podczas przerwy wakacyjnej w lipcu i sierpniu.

 

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2480

Skip to content