Aktualizacja strony została wstrzymana

Amerykańska bomba łupkowa – Teresa Wójcik

Prezydent Obama, do niedawna promujący energię odnawialną jako najważniejszą dla gospodarki USA, podczas orędzia o stanie państwa wymienił po raz pierwszy gaz z łupków jako podstawowy dla bezpieczeństwa kraju. Obama docenił surowiec także dlatego, że dzięki jego wydobyciu program odbudowy amerykańskiej gospodarki, opierający się na przemyśle, ma wyjątkowe szanse realizacji.

Stany Zjednoczone rozpoczęły swoją rewolucję łupkową niepostrzeżenie. Amerykańskie media przyznają, że przez prawie 10 lat jej nie dostrzegały. W ciągu ostatnich miesięcy do łupkowej rewolucji gazowej dołącza rewolucja naftowa. Z łupków w USA wydobywa się coraz więcej ropy, eksperci i ekonomiści oceniają, że za kilka lat Stany będą w pełni niezależne energetycznie. Będą też poważnym eksporterem paliw. Na światowym rynku energetycznym zasadnicze zmiany już się rozpoczęły – ceny gazu w skali globalnej spadły.

Rekord wzrostu gospodarczego

Zaczęło się od odkrycia na początku lat 90. złoża Barnett Shale w Teksasie. Chesapeake Energy, największy koncern w USA wydobywający gaz z łupków, ocenia, że w tym złożu znajdują się zasoby gazu wynoszące 1,2 mld m3. Dla stanu Teksas wystarczyłoby to na 175 lat. Ekonomista dr Raya Perryman oblicza, że w ciągu minionej dekady wydobycie gazu łupkowego przyniosło administracji stanu Teksas przychody w kwocie 65,4 mld dol. Wzrost gospodarki tego stanu osiągnął w ostatnich latach rekordowy poziom – 38 proc. PKB! Wiceprezes Chekaspeake Energy Julie H. Wilson stwierdza: „W Teksasie przy wydobyciu gazu ma stałe zatrudnienie 100 tys. pracowników, a prawie drugie tyle w usługach pośrednich. Rocznie ze złoża Barnett wydobywa się gaz wartości 1,1 mld dol., co daje 730 mln dol. podatków”. Po Teksasie przyszła kolej na inne stany i na nowe złoża. Obecnie w USA i Kanadzie rozpoznano kilkadziesiąt ogromnych obszarów geologicznych obfitujących w zasoby łupków. Na większości z nich prowadzone jest wydobycie. Wykonano na nich ok. 400 tys. odwiertów poszukiwawczych, a następnie eksploatacyjnych.

Tania energia – to jest to

W miarę rozwoju sektora koszty produkcyjne gazu z łupków znacząco spadły – ostatnio jeden odwiert to wydatek 2,5-3 mln dol. W efekcie gaz w Stanach Zjednoczonych kosztuje trzy razy mniej niż w Europie. „The Financial Times” podaje, że do stycznia 2012 r. ceny gazu spadły o 50 proc. w porównaniu z rokiem 2008 r. Bank of America ocenia, że do końca III kwartału ceny te spadną jeszcze bardziej. Wydobycie rośnie lawinowo – w 2011 r. zwiększyło się o 10 proc., do ponad 670 mld m3. Tani gaz to dla obywateli i gospodarki tania energia elektryczna. Według najnowszych doniesień agencji Bloomberg, średnia cena jednego MWh energii wyprodukowanej w USA z gazu wynosi ok. 64 dol., o 20-30 proc. taniej niż energia wyprodukowana z węgla i oleju. Nieporównywalnie taniej niż z wiatru i słońca, biomasy itp. Administracja Stanów Zjednoczonych ocenia ostatnio, że finansowe korzyści dla gospodarki, osiągane dzięki spadkowi cen gazu i energii, przewyższają łączne wydatki antykryzysowe na wspieranie krajowego systemu bankowego, zagrożonego przemysłu oraz całą stymulację gospodarki narodowej.

Amerykanie prześcignęli Rosję

Departament Energii USA przewiduje, że wydobycie gazu z łupków w Stanach Zjednoczonych wzrośnie do 2040 r. czterokrotnie. Oznacza to tanią energię i tani surowiec dla kilku sektorów. Amerykańskie koncerny chemiczne zastopowały inwestycje za granicą i w najbliższych latach zainwestują w kraju 25 mld dol. w nowe zakłady produkcyjne. Tani gaz zachęcił metalurgię do budowy nowych stalowni i hut aluminium. Koncerny elektroenergetyczne projektują nowe elektrownie na gaz zamiast starych na węgiel. To są wszystko sektory, których nie można przenieść poza granice USA, czyli miliony miejsc pracy, które pozostaną w kraju. Gaz z łupków uznano za dźwignię, która podniesie z kolan całą gospodarkę. Także rynki finansowe. Raport PwC, opublikowany pod koniec 2011 r., stwierdza, że ten gaz „napędza wiatr w żagle” rynkowi fuzji i przejęć w sektorze naftowo-gazowym Stanów Zjednoczonych, pojawia się coraz więcej zagranicznych partnerów do „łupkowego interesu” w USA. Na początku stycznia br. koncerny paliwowe Total (Francja) i Sinopec (Chiny) poinformowały, że inwestują w amerykańskie złoża łupkowe. Total zamierza zainwestować ponad 3,7 mld dol. w eksploatację złóż gazu łupkowego wspólnie z koncernami Chesapeake Energy i EnerVest. Chiński gigant Sinopec planuje wydać 2,2 mld dol., aby kupić od Devon Energy jedną trzecią udziałów w koncesjach wydobywczych w Alabamie, Kolorado, Missisipi i Ohio.

Ogromne wydobycie gazu ziemnego w USA nie tylko ożywiło amerykański rynek, ale także przełożyło się na globalny rynek. Spadek cen w Stanach to duży zawód dla największych eksporterów – Rosji oraz arabskich krajów rejonu Zatoki Perskiej i północnej Afryki. Skurczyły się dotkliwie przychody i zyski tamtejszych producentów gazu, zmniejszyła się możliwość ich politycznego oddziaływania na importerów gazu. Pierwszym sygnałem, że globalna rewolucja gazowa staje się faktem, był moment, gdy USA wyprzedziły Rosję i stały się największym na świecie producentem gazu. To miejsce Amerykanie zajmują od trzech lat. Gazprom wprawdzie pozostaje największym na świecie koncernem gazowym, ale czołowe amerykańskie giganty razem mają zdecydowaną przewagę. Jako firmy prywatne mają też o wiele większą elastyczność biznesową.

Ropa z łupków – druga faza rewolucji energetycznej

Analitycy przewidują, że kolejny cios w dotychczasowy układ sił na światowym rynku energii nastąpi, gdy USA zastąpią ropę z importu ropą z własnych łupków, tak jak stało się to z gazem. Według analityków domu maklerskiego Citigroup Global Markets, dojdzie do tego najpóźniej w 2020 r. W latach 2005-2006 ok. 60 proc. płynnych paliw w USA pochodziło z importu. Do 2010 r. ten udział już spadł do 50 proc. EIA ocenia, że udział importu ropy może w USA za kilka lat spaść do 37 proc. Niektórzy są przekonani, że nawet te prognozy są zbyt zachowawcze, ponieważ produkcja ropy w USA może rosnąć szybciej od przewidywań. Klucz do niezależności energetycznej to czarne złoto uwięzione w niekonwencjonalnych złożach, czyli ropa z łupków. Amerykańscy nafciarze od lat próbowali dobrać się do tego bogactwa, ale stało się to możliwe na skalę przemysłową dopiero obecnie, gdy przy wydobyciu ropy z łupków wykorzystano technologie stosowane do wydobycia gazu ze złóż łupkowych. Chesapeake Energy, lider w eksploatacji gazu z łupków, przoduje też w wydobyciu ropy ze złóż łupkowych w Dakocie Północnej. Dzięki eksploatacji tych złóż wydobycie ropy w USA wzrosło (o 8 proc.) po raz pierwszy od 25 lat. Na świecie już doceniono te sukcesy. Na początku 2012 r. francuski koncern Total, hiszpański Repsol, japoński Marubeni i chiński Sinopec zainwestowały prawie 7 mld dol. w wydobycie ropy z amerykańskich łupków.

Geopolityczne konsekwencje

Szef koncernu ConocnoPhillips, Jim Mulya, twierdzi, że „rewolucja łupkowa już rozszerzyła się na krajową produkcję ropy. Może rozwijać się według tego samego scenariusza, co w przypadku gazu ziemnego. Błyskawicznie”. To będzie wielki przełom, Stany Zjednoczone mają w złożach łupków co najmniej pięć, sześć razy więcej ropy niż Arabia Saudyjska – największa obecnie potęga naftowa świata. Dr Salman Ghouri, starszy ekonomista w Qatar Petroleum, podkreśla, że gdy dojdzie do wydobycia ropy z łupków na przewidzianą w USA skalę, to zagraniczni dostawcy będą mieć poważne problemy z „morzem ropy, które dotychczas kupowali Amerykanie. To będzie wstrząs dla energetyki światowej”. I dotkliwy cios dla szejków z Bliskiego Wschodu i bonzów naftowych w Ameryce Łacińskiej oraz dla Kremla – dziś USA są największym importerem ropy na świecie, ale już weszły na drogę niezależności od tego importu. Analogicznie do tego, jak było z gazem – Stany Zjednoczone wycofały się z planów importu skroplonego gazu i teraz jego dostawcy z Bliskiego Wschodu i Afryki, walcząc o nowe rynki zbytu, zbijają ceny gazu w Europie Zachodniej i Azji. Jeśli scenariusz powtórzy się na rynkach ropy, będzie to rewolucja o rozmiarach trudnych do przewidzenia.

Jedno jest pewne – nikt już nie zagrozi USA embargiem naftowym. Według naukowców z Instytutu Bakera przy Rice University z Houston w Teksasie, główni rozgrywający na światowym rynku energii przygotowują się do eksplozji amerykańskiej bomby paliwowo-energetycznej. Przewidują oni, że reakcją światowego rynku na zalew łupkowych paliw z USA (i na tzw. arabskie przebudzenie, powodujące rozłam w OPEC) będzie powstanie nowego, międzynarodowego kartelu paliwowo-energetycznego: Rosja – Arabia Saudyjska – Katar. Trzech gigantów połączy siły, aby nadal stosować „broń energetyczną”, dyktując światu ceny ropy, gazu i warunki polityczne. Bez względu na to, jak „dużo łupkowego paliwa wpompują w światowy rynek USA”. Co oczywiście oznacza nowy układ geopolityczny, skierowany przeciwko Amerykanom i blokujący wolny handel surowcami energetycznymi. A w konsekwencji nową „zimną wojnę” – przestrzegają naukowcy z Instytutu Bakera. Jednak jest możliwy i inny scenariusz, „rynkowy” – uważają analitycy EIA. Rewolucja łupkowa po cichu ogarnie cały świat, także największych konsumentów paliw – Chiny i Indie. Te kraje posiadają przecież ogromne zasoby gazu i ropy z łupków. Ich wydobycie na skalę przemysłową to kwestia kilku lat. Zadbają o to i wolny rynek, i sami Amerykanie.

Teresa Wójcik

Za: Publikacje "Gazety Polskiej" (21.04.2012 ) | http://autorzygazetypolskiej.salon24.pl/410881,amerykanska-bomba-lupkowa

Skip to content