Aktualizacja strony została wstrzymana

Krępowali ofiary drutem

Na cmentarzu Osobowickim we Wrocławiu właśnie ruszył drugi etap prac ekshumacyjnych ofiar zbrodni stalinowskich. Mają one potrwać do końca czerwca.

– Wydobyliśmy kilka nowych szczątków i staramy się określić tożsamość tych ludzi – mówi w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” szef zespołu prof. Krzysztof Szwagrzyk z wrocławskiego IPN. Podczas ekshumacji natrafiono w jednej z trumien na drut kolczasty umiejscowiony w okolicach kolan ofiary. – Możemy podejrzewać, że nie jest to przypadek, być może ofiara była krępowana, przemawia za tym fakt, że drut znajdował się wewnątrz trumny, a nie na zewnątrz – mówi historyk IPN.

Zespół prowadzi prace na nowym polu nr 120 dół. – Mamy nadzieję, że wszystkie te działania zakończą się do maja, a maksymalnie do końca czerwca. Myślę, że nie powinno być żadnych przesunięć – stwierdza Szwagrzyk. – Na tym zakończymy działania ekshumacyjne, jeżeli chodzi o oba pola, co nie oznacza, że na cmentarzu Osobowickim nie będziemy prowadzić dalszych prac – zastrzega. – Istnieją bowiem na tym cmentarzu dwa inne dawne pola więzienne, nr 77 i 102, które od ponad 30 lat są przeznaczone do ponownych pochówków – wskazuje historyk. Dodaje, że częściowo zostały one przebadane dzięki wykorzystaniu wolnej przestrzeni między alejkami i grobami, gdzie udało się odnaleźć kilkadziesiąt osób.

Prace, które rozpoczęły się w tym tygodniu, stanowią kontynuację ekshumacji przeprowadzonych w ubiegłym roku.

– Działania na Osobowicach na polach 81A i 120 prowadziliśmy w okresie od października do grudnia 2011 roku. Był to pierwszy etap tych prac – informuje Szwagrzyk. – W czasie dotychczasowych prac udało się odnaleźć szczątki 237 więźniów, zmarłych i straconych w więzieniach wrocławskich – mówi. Ponadto zespół IPN odnalazł ponad 100 szczątków osób narodowości niemieckiej, głównie dzieci. Okazało się bowiem, że przed wojną chowano tutaj zmarłych. Była to dodatkowa trudność dla ekspertów.

– Powodowało to szereg komplikacji, ponieważ bardzo często groby więzienne z lat 40. i 50. znajdowały się obok, lub dokładnie w tym samym miejscu, co groby poniemieckie – przyznaje szef pionu edukacji wrocławskiego oddziału IPN.

Jak podkreśla Szwagrzyk, przeprowadzone ekshumacje dostarczyły materiału historycznego dotyczącego sposobu wykonywania egzekucji przez funkcjonariuszy UB.

– W więzieniu przy Kleczkowskiej w każdym przypadku egzekucji możemy mówić o metodzie katyńskiej albo jej modyfikacji – mówi historyk. – Przynajmniej od 1949 r. nie stosowano już wykonywania egzekucji przy pomocy plutonów egzekucyjnych, a oględziny wyraźnie wskazują, że była to metoda katyńska – podkreśla. W kilku przypadkach stwierdzono, że kat strzelał w oczy więźniów, ponieważ w oczodołach znaleziono ślady po pociskach. Znajdowano także ślady krępowania skazańców. – Udało się odnaleźć kilka miejsc pochówków skazanych straconych, których włożono do drewnianej skrzyni ze związanymi z tyłu rękoma i w takim ułożeniu te szczątki zostały odnalezione przez nas.

Podczas ekshumacji były pobierane materiały do badań genetycznych, które zostały zabezpieczone w Zakładzie Medycyny Sądowej we Wrocławiu. – Zleciliśmy natychmiast kilka takich badań, które miały potwierdzić tożsamość niektórych osób – powiedział historyk. Wówczas okazało się, że niektóre pochówki były źle oznaczone. – Rodziny rozstrzelanych w latach 40. i 50. ustawiły krzyże w innych miejscach. Takim najbardziej wymownym przykładem jest grób Czesława Plichty, żołnierza gen. Władysława Andersa, straconego w 1949 roku – mówi nam Szwagrzyk. – Dzisiaj już wiemy, że jego rodzina ustawiła krzyż i modliła się przy nim przez kilkadziesiąt lat w niewłaściwym miejscu – wskazuje. Faktyczne miejsce pochówku znajdowało się kilka metrów od grobu, a w tym miejscu została pochowana osoba narodowości niemieckiej.

Ekshumacjami żywo interesują się rodziny. – Mamy niezmiernie dużo takich sytuacji, kiedy rodziny dzwonią i pytają o przebieg działań ekshumacyjnych, o kolejne działania, jakie są podejmowane, także o wyniki tych badań, chcą zapoznać się z dokumentacją wytworzoną przy ekshumacji, niektórzy chcą uczestniczyć i uczestniczą przy samych ekshumacjach – mówi Szwagrzyk.
Członkowie rodzin ofiar uczestniczyły także w ponownych pochówkach, których odbyło się kilkanaście.

– Zawsze staramy się, żeby w tych uroczystościach brali udział nie tylko członkowie rodzin, ale także uczniowie szkół, przedstawiciele związków kombatanckich, poczty sztandarowe – dodaje.

Zenon Baranowski

Za: Nasz Dziennik, Czwartek, 22 marca 2012, Nr 69 (4304) | http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20120322&typ=po&id=po15.txt | Krępowali ofiary drutem

Skip to content