Aktualizacja strony została wstrzymana

Destruktywna rola 'Gazety Wyborczej’ w społeczno-politycznym życiu III RP – Jan Bodakowski

Nakładem wydawnictwa Fronda ukazała się książka Grzegorza Kucharczyka „Strachy z gazety”. Praca Kucharczyka poświęcona jest destruktywnej roli „gazety wyborczej” w polskim życiu społeczno-politycznym. Pomimo atrakcyjnego tematu, niezwykle ważnej treści, pozycja ta nie został należycie dostrzeżona przez środowiska patriotyczne, narodowe i prawicowe. Można odnieść wrażenie że nad autorem ciąży jakaś zmowa milczenia, „Strachy z gazety” są już kolejną przemilczaną pozycją Kucharczyka. Te milczenie, zrozumiałe w mediach lewicowych, zadziwiające jest w wypadku mediów patriotycznych i katolickich. Pomimo że publikacje Kucharczyka powinny być najważniejszymi tematami w patriotycznym dyskursie ideowym. Nikt inny w ostatnich latach, jak właśnie Grzegorz Kucharczyk, tak celnie i przystępnie nie opisał logiki najnowszych dziejów Polski (w „Małej historii wielkiej Polski”), polskiej myśli politycznej (w „Małej historii polskiej myśli politycznej”) czy destruktywnej roli lewicowych idei w niszczeniu tożsamości Polaków (w publikacji Frondy).

W swej książę autor zanalizował myśl polityczną „gazety wyborczej” w latach 1989-1995 (roku powrotu postkomuny do władzy). W tym czasie „gazeta wyborcza” miała faktyczny monopol na kształtowanie opinii inteligencji (internet nie był wówczas ogólnodostępnym medium).

Opisując fenomen „gazety wyborczej” należy pamiętać że to nie tylko czasopismo, ale całe środowisko, którego jednym z charyzmatycznych liderów jest Adam Michnik (który przez wielu publicystów był charakteryzowany jako lider sekty i samozwańczy prorok).

Charyzmatyczny lider środowiska „gazety wyborczej” Adam Michnik, według Kucharczyka, zagrożenie widział nie w recydywie komunizmu, a w recydywie antykomunizmu. Przełomowym dla środowiska Michnika wydarzeniem był marzec 1968 roku kiedy to środowisko z którego wyrosła „gazeta wyborcza” zbuntowało się wobec ortodoksyjnego komunizm, ale również przeciw antykomunizmowi (komandosi negowali fakt sowieckiej okupacji Polski). Zdaniem byłego redaktora „gazety wyborczej” Michała Cichego, Michnikiem wstrząsnęło to że jego państwo, państwo bliskiej mu ideologi, odwołało się do środowisk wrogiej Armii Krajowej.

Według Grzegorza Kucharczyka w dziele szkalowania Polski i Polaków „gazeta wyborcza” niezwykle się zasłużyła. Dziecko żydowskich komunistów Konstanty Gebert alias Dawid Warszawski na łamach „gazety wyborczej” twierdził że Narodowe Siły Zbrojne były zbrojnym ramieniem polskiego faszyzmu. Działalność NSZ miała skłonić wielu antykomunistów do komunistów. „Wyborcza” uznawała też generała Hallera za haniebną postać.

Jedną z idei przewodnich środowiska „gazety wyborczej”, zdaniem Grzegorza Kucharczyka, było przeświadczenie że należy ograniczyć demokracje by do władzy w Polsce nie doszli katolicy i prawica. Według „gazety wyborczej” podział na lewice i prawice był anachroniczny, zaściankowy i nie europejski. Realnym zagrożeniem była recydywa nacjonalizmu. W 1990 „gazeta wyborcza” podkreślała anachronizm nacjonalizmu, i postępowość kosmopolityzmu. „Gazeta” dzieliła Polaków na europejskich, i na nacjonalistycznych (populistycznych, szowinistycznych). Nacjonalizm „wyborcza” definiowała jako mieszaninę rasizmu, zaburzeń psychicznych, dewocji katolickiej, antysemityzmu, nienawiści do inteligencji, ciągot antydemokratycznych. Wyrazem nacjonalizmu miała być pamięć o polskości Kresów i zbrodniach UPA na Wołyniu. Wyzwolony demon nacjonalizmu miał doprowadzić do nazizmu. Dodatkowo nacjonalizm miał być dziedzictwem komunizmu. Zdaniem „wyborczej” PRL na 40 lat zamroził demona nacjonalizmu, który został uwolniony w 1989 upadkiem systemu komunistycznego. Zdaniem „gazety” utajony i niewidoczny nacjonalizm może rozpalić do pożaru jedna iskra. Dodatkowo według „wyborczej” konserwatyzm Polaków uniemożliwia modernizacje Polski.

Według „gazety wyborczej” polska prawica była: ksenofobiczna, antysemicka, antyniemiecka, prymitywna, antydemokratyczna, populistyczna, prymitywna, anachroniczna, sprzeczna z chrześcijaństwem, i rozbudzała jedynie fobie. Prawicę miał wspierać prymitywny faszyzujący kler. Prawica była patologią systemu. Zdaniem „wyborczej” prawicowcy to „frustraci, pieczeniarze, ludzie obsesyjnie potrzebujący wroga, wyznawcy spiskowej teorii dziejów”. „Gazeta” przestrzegała przed widmem faszyzmu.

Największą nienawiścią „gazeta wyborcza” darzyła Wojciecha Cejrowskiego. Cejrowski i jego widzowie zostali przez „gazetę” uznani za: spadkobierców gestapo i bezpieki, faszystów i prostaków. „Gazeta wyborcza” zwalczała Zbigniewa Herberta którego antykomunizm był dla „wyborczej” nieodpowiedzialny, prostacki i agresywny. Twórczość Herberta miała wskrzeszać demony polskiego nacjonalizmu.

„Gazeta wyborcza” kreowała negatywny wizerunek Zjednoczenia Chrześcijańsko Narodowego [co ciekawe pomimo że była to partia pro systemowa]. Dla ZChN zdaniem „wyborczej” nie było miejsca w polskim życiu politycznym. „Wyborcza” potępiała ZChN za: nawiązywanie do nacjonalizmu, katolicyzmu, zbrodniczej endecji, prymitywizm i prostactwo. „Gazeta” uznawała ZChN za spadkobiercę ONR i Niewiadomskiego. Z czasem gdy ZChN wspierał system „gazeta” uznała że działacze zjednoczenia mogą być sympatycznymi ludźmi (co oczywiście nie przeszkadza w tym że ich poglądy prowadzą do nazizmu). Do walki z ZChN „wyborcza” wykorzystywała swoich publicystów określanych mianem „katolickich”. „Wyborcza” zwalczała też. Konfederacje Polski Niepodległej i Porozumienie Centrum (szczególnie za postulaty dekomunizacji i lustracji). Równocześnie „wyborcza” głosiła że postkomuniści z Sojuszu Lewicy Demokratycznej swoją wygraną w 1994 roku obronili demokracje przed prawicą (AWS, ROP, klerem).

Już od lat dziewięćdziesiątych „gazeta wyborcza” zwalczała Jarosława Kaczyńskiego oskarżając go o chęć wprowadzenia dyktatury. W 2007 „gazeta wyborcza” głosiła że walka z patologiami gospodarczymi i politycznymi III RP to przejaw choroby psychicznej, slogan żądnego władzy PiS i Kaczyńskiego. „Wyborcza” uznawała rządy Prawa i Sprawiedliwości chciały wykorzystać prokuraturę, służby specjalne i Instytut Pamięci Narodowej do wprowadzenia w Polsce dyktatury. Rządy PIS miały być porażką demokracji, zagrożeniem demokracji ze strony nacjonalizmu. Oparciem dla rządów PIS miał być prostacki, prymitywny i prowincjonalny motłoch. Niezwykle schizofreniczne były argumenty „wyborczej” mówiące że rządy PIS jednocześnie dezorganizowały państwo i budowały sprawną dyktaturę. Celem „gazety” było rozliczenie dyktatury PIS.

W czasie transformacji ustrojowej „gazeta wyborcza” odczuwała strach przed demokracją i tworzeniem się partii politycznych. W 1989 „gazeta wyborcza” nawoływała do budowy jednej monopartii, tworzenia ruchu obywatelskiego, lub powołania sejmu złożonego z grup interesu. W 1990 „gazetę” napełniała obrzydzeniem i przerażeniem ilość partii politycznych. „Wyborcza” postulowała powołanie jednej monopartii zgodnej z ideologią „gazety”. Równocześnie „wyborcza” nieustannie podkreślała że jest emanacją demokracji [zresztą dla środowiska „gazety wyborczej” demokracja była dobra o ile była zgodna z ideologią „gazety”, gdy jednak lud miał inne zdanie od „wyborczej” demokracje „gazeta” odrzucała].

Od samego początku swego istnienia „gazeta” walczyła z postulatami lustracji i dekomunizacji (Leszek Maleszka na łamach „wyborczej” twierdził że dekomunizacja i lustracja doprowadzą do „stanu wyjątkowego i zawieszenia swobód obywatelskich”). Zdaniem „gazety wyborczej” lustracja miała doprowadzić do wielu nieszczęść, w tym i do kryzysu oraz upadku gospodarczego Polski (Dawid Warszawski), zbrodni, dyskryminacji, walki, dyktatury, bolszewizmu, ograniczenia demokracji. Lustracja miała być owocem nienawiści i zemsty, pomysłem absurdalnym. „Wyborcza” głosiła że antykomunizm i lustracja nie są do pogodzenia z demokracją. Równocześnie „gazeta” odmawiała prawomocności demokratycznie uchwalonej lustracji. Adam Michnik twierdził że lustracja ma na celu dręczenie „Polaków którzy nic złego nie zrobili, a tylko chcieli jakoś w miarę normalnie w tej Polsce żyć”. Dla „gazety wyborczej” zwolennicy lustracji niczym się nie różnili od bolszewików, byli wariatami, antysemitami, prostakami i chamami. Adam Michnik zwolenników lustracji porównywał do targowiczan, twierdził również że lustracja może doprowadzić do masowych mordów, anarchii a potem dyktatury. W 1994 roku „gazeta” twierdziła że hasła lustracji głoszą ludzie rządni władzy i posad, ludzie chorzy psychicznie. Po latach okazało się że wielu publicystów „gazety wyborczej” którzy zwalczali lustracje było w PRL tajnymi współpracownikami Służby Bezpieczeństwa (Andrzej Szczypiorski). „Wyborcza” była równie przerażona lustracją w Niemczech i Czechosłowacji. Również i w tych krajach zdaniem „gazety” lustracja miała doprowadzić do prześladowań, terroru, psychozy podejrzliwości, krzywdzenia niewinnych osób. „Wyborcza” była zachwycona tym że Lech Wałęsa zablokował lustracje. Karol Modzelewski na łamach „gazety wyborczej” twierdził że lustracja była gorsza od antysemickich prześladowań w 1968 roku, a sam proces lustrowania doprowadzi do „zdziesiątkowania elit naukowych polskich uniwersytetów”, uznania Polski za kraj nie cywilizowany. Dodatkowo według „gazety wyborczej” i Karola Modzelewskiego lustracja „groziła destrukcją kadry naukowej szkolnictwa wyższego, głęboką dezorganizacją państwowych przedsiębiorstw i obniżką poziomu zawodowego instytucji niezbędnych dla funkcjonowania państwa”. Również i Leszek Kołakowski na łamach „wyborczej” głosił że lustracja doprowadzi do powszechnej nienawiści, kłamstw i krzywd.

W 1990 „gazeta wyborcza” protestowała przeciw pomysłom nacjonalizacji majątku Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Adam Michnik pomysły nacjonalizacji majątku PZPR określał mianem bolszewickich. Tak jakby mienie PZPR nie pochodziło z kradzieży mienia milionów Polaków.

W 1992 Adam Michnik również projekty dekomunizacji nazwał bolszewickimi, i uznał że prowadzą one do rasizmu i nazizmu. Leszek Kołakowski na łamach „gazety wyborczej” uznał że dekomunizacja doprowadzi do apartheidu.

Za równie prymitywne i szkodliwe jak lustracja „gazeta wyborcza” uważała tropienie afer gospodarczych. Tropienie afer gospodarczych miało też prowadzić do ksenofobi, antysemityzmu, dyktatury i mordów politycznych. W 1989 roku „gazeta wyborcza” popierała uwłaszczenie nomenklatury, odrzucała wolny rynek i chciała pośredniego między socjalizmem a kapitalizmem modelu gospodarki.

Zdaniem Grzegorza Kucharczyka „gazeta wyborcza” zaangażowała się w walkę z katolicyzmem. „Wyborcza” domagała się likwidacji klasztoru w mieście Oświęcim. „Gazeta” mogła zawsze liczyć na poparcie kilku księży sympatyzujących z linią redakcji (ojca Wacława Oszajce). Zdaniem „gazety wyborczej” integryści katoliccy chcieli nacjonalistycznej dyktatury religijnej i likwidacji demokracji. Integryzm katolicki miał się przejawiać w żądaniach: wprowadzenia lekcji religii w szkołach, uznawaniu przez szkolnictwo wartości chrześcijańskich. Spośród publicystów „gazety wyborczej” przeciwnikami nauki religii w szkołach byli: Piotr Pacewicz, Jan Turnau, Czesław Miłosz, Roman Graczyk. Katecheza w szkołach była formą religijnego prześladowania innowierców, odbierania im godności. Przestrzeganie wartości chrześcijańskich w mediach doprowadzić miało do wprowadzenia cenzury, totalitaryzmu, teokracji i stosów. Wprowadzeniu zapisów o respektowaniu wartości chrześcijańskich do konstytucji (o co zabiegał episkopat) spotkało się z krytyką Adama Michnika i „gazety wyborczej”. „Wyborcza” występowała również przeciw ratyfikacji konkordatu, zdaniem „gazety” konkordat miał doprowadzić do sporów państwa z kościołem, laicyzacji i wielożeństwa. Zdaniem Adama Michnika i „gazety wyborczej” kościół katolicki nie rozumiał wolności. Agresywność kościoła katolickiego miała prowadzić do wojen religijnych, dążenia do przywilejów, chęci wpływania na władze (w sprawie aborcji, nauki religii, wartości chrześcijańskich), oraz odrodzenia się nacjonalizmu. Adama Michnika w krytyce kościoła wspierał Leszek Kołakowski i Czesław Miłosz. „Gazeta wyborcza”, podobnie jak rewizjoniści PZPR, rozróżniała dobry posoborowy i zły integrystyczny kościół (na łamach „gazety” nad brakiem ducha posoborowego w kościele ubolewał Zbigniew Mikołejko). W PRL rewizjoniści z „Po prostu” krytykowali integryzm prymasa Wyszyńskiego (który zachodnioeuropejskich kontestatorów roku 1968 nazywał „potężnym liczebnie pokoleniem synów kłamstwa”) i religie w szkołach. Również w wypadku kościoła „wyborcza” pisała o efekcie zamrażarki, czyli o tym że PRL zamroził, a transformacja ustrojowa rozmroziła demony integryzmu, antysemityzmu i nacjonalizmu. Przedstawicielami integryzmu miał arcybiskup Michalik, tygodnik „Niedziela” i ojciec Tadeusz Rydzyk. W 1990 „gazeta wyborcza” widział groźbę powstania państwa wyznaniowego z „jego nieodłącznymi atrybutami: nietolerancją światopoglądową i obyczajową, zaściankowością, ksenofobią i nieodłączną od nich stagnacją, a nawet regresem kulturowym”. „Gazeta” postulowała pełną laicyzacje życia społeczno-politycznego. Zdaniem „Wyborczej” okazywanie religijności miało zagrażać demokracji („gazeta” uznawała że niedopuszczalny jest: udział oficjeli w mszach, ordynariat w armii, pielgrzymki żołnierzy, krzyże w miejscach publicznych, odwoływanie się do Boga w konstytucji.

„Wyborczej” alternatywę dla integryzmu widziała w w „Tygodniku Powszechnym” i księdzu Józefie Tischnerze (który klimat narodowo katolicki określał mianem przedwojennej zarazy która zagraża katolicyzmowi). Ksiądz Tischner nie widział za to zagrożenia ze strony ateizmu i laicyzacji. „Gazeta wyborcza” kreowała księdza Tischnera na trybuna ludowego prześladowanego przez hierarchie. Ksiądz Tischner deklarował na lamach „wyborczej” że ortodoksja katolicka go nie interesuje. Innym ulubieńcem „gazety” był biskup Pieronek. Biskup Pieronek głosił że destruktywna krytyka ubogaca kościół. Zbiorowym beniaminkiem „gazety” był „Tygodnik Powszechny” i związani z nim duchowni, którzy zdaniem „gazety” „są prawdziwymi ludźmi kościoła” którym „na prawdę zależy na kościele”. „Tygodnik Powszechny” był dla „gazety” uosobieniem pożądanego przez ”wyborczą” modelu katolicyzmu. Wyrazem sympatii „gazety” dla „Tygodnika” była krytyka „gazety” pod adresem Jana Pawła II za jego krytyczny stosunek do „Tygodnika” (Jan Paweł II w 1995 roku krytykował „Tygodnik” za obojętność wobec ataków na katolicyzm i polskość). Ideowa postawa redakcji „Tygodnika” była konsekwencją wyborów ideowych reakcji pojętych w pierwszych latach po wojnie. Środowisko „Tygodnika” i „gazety” tworzyło zamknięty krąg wzajemnej adoracji, quasi sektę. „Tygodnik” i „gazetę: łączyło przeświadczenie o: zagrożeniu teokracją, niebezpieczeństwie i szkodliwości tradycjonalizmu, kościoła przedsoborowego, integryzmu, syntezy polskości i katolicyzmu prowadzącej do agresji oraz nietolerancji katolików (wyrazicielem tego w „Tygodniku” był Jarosław Gowin). „Tygodnik” i „Gazeta” szczególne zagrożenie widziały w: „Radiu Maryja” które miało podważać fundamenty ustrojowe III RP, triumfalnym i publicznym manifestowaniu katolicyzmu (zdaniem „Tygodnika” nawet odmawianie różańca w środkach transportu było podejrzane i niebezpieczne). „Gazeta” i „Tygodnik” postulowały: usuwanie religii z przestrzeni publicznej, neutralność światopoglądową państwa, likwidacje lekcji religii w szkołach (Leszek Maleszka, Andrzej Wielowieyski), usunięcie zapisu o respektowaniu wartości chrześcijańskich w mediach (Józefa Henelowa, Turowicz, ksiądz Boniecki). „Tygodnik” i „Gazeta” potępiały polityczne zaangażowanie katolików (o ile nie było to zaangażowanie w partie środowiska „gazety wyborczej” – w takie poparcie angażował się Józefa Henelowa, Krzysztof Kozłowski, ksiądz Józef Tischner). W 1989 i 1990 obie redakcje krytykowały powstawanie wielu partii politycznych i chciały monopolu władzy dla swego środowiska. „Tygodnik” i „gazeta” wspólnie potępiały dekomunizacje (swoje potępienie dla dekomunizacji na łamach „tygodnika” wyrażał Jarosław Gowin i Bronisław Wildstein który uważał że dekomunizacja doprowadzi do terroru nacjonalizmu). „Gazetę” od „Tygodnika” różnił tylko stosunek do komunistycznej bezpieki i spraw obyczajowych (aborcji, pornografii i małżeństw pederastów), dla „wyborczej” bezpieka była sojusznikiem w walce z nacjonalistycznym zagrożeniem, a „Tygodnik” chciał ukarania zbrodniarzy. Sprzeciw „Tygodnika” był jednak nie konsekwentny, pismo na swoich łamach prezentowało głosy zgodne z nauczaniem kościoła i glosy nie zgodne z nauczaniem kościoła (Lem opowiadał się za legalnym dostępem do pornografii). Obie redakcje uznawały że Jan Paweł II sprawia kłopoty (papież podpadł redakcji: nie broniąc niewierzących przed dyskryminacją, nie broniąc przywilejów ateistów i innowierców, nie potępiając Radia Maryja ).

Jan Paweł II bardzo zawiódł „gazetę wyborczą”. Zdaniem „wyborczej” Jan Paweł II głosił katolicyzm zamiast ekumenizmu, promował prowincjonalny i irracjonalny mesjanizm Polaków, chciał budowy w Polsce teokracji. Zdaniem „gazety” Jan Paweł II i katolicy w Polsce „nie tylko nie dorośli do demokracji i Europy, ale są dla nich realnym zagrożeniem”. Sam Jan Paweł II wzbudził polski nacjonalizm, uniemożliwił pojednanie polsko-ukraińskie, usiłował niszczyć wolny rynek. Najpełniej przekonania „gazety wyborczej” wyraził Dawid Warszawski pisząc że „Europa chrześcijańska, Polska chrześcijańska, tak jak definiuje je Papież, możliwe są jedynie na gruzach Europy i Polski demokratycznej”. Publicysta „wyborczej” na łamach pisma twierdził że w „nauczaniu Jana Pawła II doszukać się można idei występujących w XX-wiecznych ideologiach totalitarnych i herezjach”. Zdaniem „gazety wyborczej” pielgrzymka Jana Pawła II w 1991 była frekwencyjną klapą bo Jan Paweł II przestał rozumieć Polaków. Według „gazety” Polacy nie byli zainteresowani naukami Jana Pawła II, bo Jan Paweł II zamiast wesprzeć biednych i dyskryminowanych agresywnie szerzył rygoryzm moralny. Adam Michnik na łamach „La Stampa” w 1993 roku krytykował Jana Pawła II za to że nie potępił on dekomunizacji i nie poparł transformacji ustrojowej. „Wyborcza” ubolewała że Jan Paweł II: bliższy jest „Niedzieli” niż „Tygodnikowi Powszechnemu”, nie akceptuje laicyzacji, opowiada się za syntezą narodowo katolicką, chce narzucać katolicyzm, wznieca waśnie religijne (wynosząc na ołtarze ofiary heretyków). „Gazeta wyborcza” krytykowała nie tylko nauczanie Jana Pawła II o Polsce ale i to zawarte w encyklikach (egzegezą encyklik parał się na łamach „gazety” Zbigniew Mikołejko). W encyklikach „wyborczą” oburzały przed soborowe poglądy papieża, odejście od ducha drugiego soboru watykańskiego, nie uleganie presji rzeczywistości. Janowi Turnauowi Jan Paweł II podpadł brakiem szacunku dla buddyzmu. „Gazeta wyborcza” krytykowała Jana Pawła II za: pesymizm wobec zmian cywilizacyjnych, fundamentalizm religijny i moralny, krytykę kultury laickiej, krytykę aborcji i antykoncepcji (gdy zadaniem „wyborczej” ziemi grozi przeludnienie, a prokreacja prowadzi do głodu w Afryce), ignorancje wobec współczesnej nauki.

Hardcorowym przejawem niechęci „gazety wyborczej” do katolicyzmu było promowanie i publikacja apokryfu „Ewangelia Judasza”. Zdaniem „gazety” kościół był by dla Polaków autorytetem gdyby odrzucił balast katolicyzmu. „Wyborcza” negowała fakt że antyklerykalne kłamstwa krzywdzą kościół. „Gazeta wyborcza” chciała by kościół odrzucił swój katolicyzm i stał się posoborowy (przyjął w miejsce katolicyzmu idee „gazety wyborczej”), by kościół wspierał laicyzacje i lewicową rewolucje.

„Gazeta wyborcza” opowiadała się za legalizacją aborcji. „Gazeta” twierdziła że walka z aborcją przyniesie więcej złego niż dobrego. Już w 1989 roku „gazeta” przeciwstawiała się ograniczeniu legalności aborcji, twierdziła że przeciwnicy aborcji chcą wprowadzić dyktaturę i zamykać kobiety w więzieniach („wyborcza” przestrzegała że w wyniku aborcji do wiezień trafi co roku kilka tysięcy kobiet). „Wyborcza” postulowała legalizacje aborcji, negowała że embriony są ludźmi, głosiła że skutkiem zakazu aborcji będzie powstanie podziemia aborcyjnego, przepełnione sierocińce i przymusowe badania kobiet. Zdaniem „gazety wyborczej” prawdziwym przejawem bycia miłosiernym chrześcijaninem jest akceptowanie aborcji (by kobieta nie cierpiała z powodu ciąży i by nie ingerować w jej intymność). „Gazeta” apelowała by przeprowadzić referendum w sprawie legalizacji aborcji, twierdząc że politycy wbrew społeczeństwo chcą zakazać aborcji. „Gazeta” promowała akceptacje aborcji, łączenie akceptacji aborcji z katolicyzmem, traktowanie wielodzietności jako patologii, traktowanie aborcji jako coś normalnego. Zdaniem „gazety” przeciwnicy aborcji byli wariatami, niebezpiecznymi i agresywnymi fanatykami (którzy zaburzają rozwój dzieci filmami o aborcji). „Wyborcza” głosiła też że kościół promuje zakaz aborcji by wprowadzić teokracje. Ograniczenie mordowania nie narodzonych dzieci w 1993 rozczarowała „gazetę wyborczą”. Zdaniem „wyborczej” ograniczenie to spowodować miało: powstanie turystyki aborcyjnej, rozwój podziemia aborcyjnego, zmniejszenie przyrostu naturalnego i masowe zabójstwa noworodków.

Filosemityzm”wyborczej” skutkował też zwalczaniem przez „gazetę” postulatów uboju rytualnego, kreowaniem obrazu Polaków jako odpowiedzialnych za mordowanie żydów.

Zdaniem Kucharczyka liczne procesy jakie Michnik wytaczał swoim krytykom miały na celu zablokowanie debaty o roli „gazety wyborczej” w Polsce. Celem „gazety wyborczej” było „przeorientowanie mentalności” Polaków we wszystkich dziedzinach, tak by Polacy: uznali oprawców za bohaterów (Jaruzelskiego, Kiszczaka i innych zbrodniarzy komunistycznych), ludzi sprawiedliwych (domagających się ukarania komunistycznych zbrodniarzy) za bandytów. „Wyborcza” dążyła do wykorzenienia Polaków z polskości, tożsamości, kultury i historii. „Gazeta” demoralizowała Polaków narzucając nową tożsamość, której elementem była afirmacja onanizmu, pornografii, aborcji i wychowania seksualnego w szkołach.

Jan Bodakowski

Opracowanie: WWW.BIBULA.COM na podstawie: materiałów autorskich

Skip to content