Aktualizacja strony została wstrzymana

„Wesołej Chanuki!” – Mirosław Poświatowski

Tarnowski magistrat kolejny raz przeprowadza właśnie akcję „Daj swoim bliskim ciepło”, polegającą na tym, że zamiast tradycyjnych kartek świątecznych – wysyła się „e-kartki”, a zaoszczędzone w ten sposób pieniądze przeznacza na paczki żywnościowe dla najuboższych. Dzięki tej szczytnej inicjatywie dowiedzieliśmy się niechcący, że dotąd Urząd Miasta Tarnowa wysyłał takich kartek za sumę 5 tys. zł.

Gdyby jeszcze w dobie „zaciskania pasa” kosztem likwidowanych placówek oświatowych, magistrat zechciał zrezygnować z zakupu samochodu, a także tabletów dla urzędników – przeznaczając zaoszczędzone w ten sposób środki na „rozdawanie ciepła”, być może byśmy się dowiedzieli, ile ten blichtr kosztował. Ale mniejsza o to. Rzecz w tym, iż z przygotowanych przez magistrat kartek nie dowiemy się, że chodzi o Boże Narodzenie. Jest tylko coś w rodzaju „Święta Choinki”. Kiedy pisałem o tym najnowszym wykwicie politycznej poprawności tarnowskich urzędasów, przez myśl mi nie przeszło, że pewne moje słowa tak szybko okażą się proroctwem. Zachwycony własną zdolnością prorokowania, pozwalam się zatem wybiec w przyszłość jeszcze bardziej, aby i Państwa w ten sposób „ubogacić”. Ale po kolei…


  

„Oglądając e-kartki zamieszczone na portalu miejskim, trudno uciec od paru zdań komentarza. Oczywiście, śliczna „bombka z dworcem PKP” oko cieszy, tym bardziej, że zawsze to lepiej, niżby miało być odwrotnie, jak w przededniu II wojny – „dworzec z bombką”; rzecz jednak w tym, że z żadnej z magistrackich kartek nie sposób dowiedzieć się, że chodzi o Boże Narodzenie. Jest tylko coś w rodzaju „Święta Choinki”. To i tak lepiej, że nie „Dziadka Mroza”. W przypadku tarnowskiego magistratu taka poprawność polityczna nie dziwi. Jednak wciąż smuci…

Otóż lewacka ofensywa kulturowa tam, gdzie jest to konieczne, postępuje „drobnymi kroczkami” i drepcząc dalej tą drogą, doprowadzimy do sytuacji, gdy – jak w przodujących krajach europejskich – Boże Narodzenie w ogóle zniknie z przestrzeni publicznej, a także ze szkół (w imię „świeckości” i by „nie urazić uczuć wierzących inaczej”). Rzecz jasna w takiej sytuacji pewną alternatywą mógłby być „Dzień Bałwana”, w formie żartobliwego happeningu obchodzony parę lat temu przez młodzież z Pałacu Młodzieży. Może być jednak i tak, że Święto Narodzenia Chrystusa, już dziś przekształcone w festiwal zakupów i prezentów, przemieni się po prostu w – obchodzone na pamiątkę nie wiadomo czego – „wolne dni”, których głównym punktem będzie, w ramach pielęgnowania „małych Ojczyzn” – jednorazowa akcja skupiona wokół włodarza danego miasta.

I tak np. w Tarnowie mógłby to być „Dzień Ścigały”, w dobie kryzysu uroczyście rozdającego prezenty, na podobieństwo Jacka Kuronia, zamiast pracy – oferującego ubogim „zupki”. Albo wzorem Towarzyszy Pierwszych Sekretarzy głaskającego po główkach małe dzieci – choć ta akurat dobrotliwa tradycja wydaje się być reaktywowana przy okazji np. choinkowych spotkań przedszkolaków z władzami miasta. Tak czy owak, w ten sposób, poczynając od wspomnianych kartek, „tradycja” Dziadka Mroza mogłaby zostać przywrócona i ugruntowana. Rzecz jasna nie wiem, które z tych dni (Bałwana, Dziadka Mroza czy Ścigały) obchodzi się w tarnowskim magistracie, jako „jedną z najpiękniejszych tradycji związanych ze Świętami Bożego Narodzenia” i jakie służbowe formy przyjmuje tam „dawanie ciepła, nie tylko na święta”. Ponieważ jednak aspirujemy do grona bardziej postępowych krajów unijnych, przez co na tarnowskim magistracie obok polskiej, wisi flaga państwa, które oficjalnie własnej flagi nie posiada i które ponoć nie istnieje (przynajmniej do czasu wystąpienia Sikorskiego) – w tym kontekście otwartym pozostaje pytanie, czy zawartość paczek kupionych dzięki akcji „Daj swoim bliskim ciepło”, wzorem żywności w niektórych szkolnych stołówkach bardziej postępowych krajów – będzie „halal”, czy raczej „koszerna”?

W tym drugim przypadku, w ramach przypadającego mniej więcej w tym czasie święta Chanuki, prezydent R. Ścigała, wzorem ś.p. prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz prezydenta Bronisława Komorowskiego, mógłby zapalić w swoim Belwederze chanukowe świece, a rozdawanie paczek powierzyć dyrektorowi Muzeum Okręgowego Adamowi Bartoszowi…. Tak czy owak, podsumowując temat świeckich kartek świątecznych – zarówno paczki „halal” jak i „koszer”, doskonale mogłyby pasować i do „wolnych dni”, i do tradycyjnej, polskiej Tannenbaum, na której wieszamy bombki. I taką ekumeniczną inicjatywę tarnowskiego magistratu, z pewnością mógłby „ubogacić” i „z serca pobłogosławić” kolejny, najnowszy, Honorowy Tajny Współpracownik Miasta Tarnowa…” – pisałem w komentarzu na portalu inTARnet.pl.

Wystarczył jednak zaledwie jeden dzień, by moje słowa okazały się prorocze. Oto otrzymaliśmy z magistratu zaproszenie do udziału w uroczystości zapalenia świateł… lampy chaunkowej, z udziałem prezydenta, rabina i biskupa. Mamy więc Boże Narodzenie bez Boga, i Chanukę – bez Żydów, bo społeczność żydowska w Tarnowie nie istnieje. Jakiś „kadisz”, modlitwa za zmarłych – to byłoby w takiej sytuacji zrozumiałe. Ale „Chanuka”?Może jednak nie powinniśmy się temu wszystkiemu dziwić. W końcu przykład idzie z góry, a chanukowe świece zapalali, jak pisałem – i ś.p. prezydent RP Lech Kaczyński i obecny prezydent Bronisław Komorowski  – a wszystko to w kraju, w którym  Żydów jest niewspółmiernie mniej, niż wydawałoby się to po codziennej lekturze produkującej masowo „antysemitów” „Gazety Wyborczej”, choć z pewnością więcej, niż sugeruje to lektura nazwisk panów redaktorów tego pisma. Widocznie prezydenci RP wiedzą coś, czego my jeszcze nie wiemy, dlatego ochoczo palą kadzidła jerozolimskiej szlachcie, która domaga się od Polski 65 miliardów… 

Skoro „Chanuka” trafia już do takich miast jak Tarnów (120 tys. mieszkańców), pora byśmy się oswajali z kolejną dziejową „mądrością etapu”, w oczekiwaniu na uroczyste objawienie wyrychtowanego sanhedrynu na tarnowskiej starówce. Dlatego już teraz, na wszelki wypadek, w Święta Bożego Narodzenia, zamiast opłatkiem – ekumenicznie przełammy się macą.

Dlatego też, sprawdzeniem własnych proroctw ośmielony, kolejny raz prorokuję: świeckie kartki świąteczne made in. Urząd Miasta Tarnowa, w kolejnych latach powinny ewoluować. Dalejże, do dzieła! Po wyrzuceniu żłóbka z Jezusem, nie powinniście Państwo poprzestawać na pozostawieniu samej choinki! Na początek, żeby nie było zgrzytów, obok chanuki – przepraszam: obok choinki, powinna pojawić się nastrojowa menora (to taki żydowski, siedmioramienny świecznik). Przynajmniej się choinka od świeczek nie zajmie. No a poza tym, menora symbolizuje przecież „krzew gorejący, który zobaczył Mojżesz na górze Synaj”. A na nasze Pismo Święte, składa się przecież także i Stary Testament!; co więcej: Jezus był Żydem (no właśnie – jak zatem jako Jego wyznawcy możemy być antysemitami, które to pojęcie jest zresztą błędnie utożsamiane jedynie z Żydami?) – zatem taka „Bożonarodzeniowa” kartka świąteczna z menorą, nie powinna budzić specjalnych sprzeciwów… 

W następnej zaś kolejności magistrat powinien zaprosić do współpracy jakiegoś Sasnala. W końcu przecie malował on ci już Gwiazdę Dawida z wpisanym weń Orłem Białym – co jest godłem Ruchu Odrodzenia Żydowskiego w Polsce, stawiającego sobie za cel powrót ponad trzech milionów Żydów do naszego kraju. Po tym egzaminie, nie powinno być już problemów z katolickimi wykwitami artystycznej twórczości, zwłaszcza gdy tylu innych przetarło już szlak.

W kontekście kartek, choinki i Chanuki sugerowałbym więc „Bożonarodzeniową” kartkę, odwołującą się do któregoś z elementów tego judaistycznego święta.Chodzi zaś w nim o zwycięskie powstanie żydowskie pod przywództwem Judy Machabeusza – bo przypomnijmy, syryjski król Antioch IV z powodu zaległych danin, zagarnął skarby Świątyni Jerozolimskiej i zbezcześcił samą świątynię, a także zabronił żydowskich obrządków. Jako że publiczne manifestowanie chrześcijańskiej wiary jest w wielu krajach zabronione (i to także w krajach europejskich!), tam zaś gdzie jest to dozwolone, symbole chrześcijańskie usuwane są nawet z Bożonarodzeniowych kartek (Tarnów); a także biorąc pod uwagę fakt, że nasza wiara jest spychana do katakumb, czemu towarzyszy seria rozmaitych publicznych profanacji – przeto chyba do zaakceptowania byłoby ekumeniczne połączenie obu, tak „podobnych do siebie” świąt, czyż nie? Najlepiej zaś takie połączenie, które w pełni oddaje ducha  dialogu Chrześcijan i Żydów: oni żądają, my ustępujemy, w efekcie czego nie można się nawet modlić o ich nawrócenie. Niech więc z ekumenicznego połączenia „Bożego Narodzenia”, zredukowanego do „święta choinki” – z „Chanuką” – pozostanie sama „Chanuka”.Oczywiście, „Święto Chanuki”, w dobie kryzysu, mogłoby mieć jeszcze dodatkowe, „mistyczne” czy teologiczne  uzasadnienie: skoro Żydzi obronili się przed Antiochem, wkurzonym że im zalegają kasę, to może i my obronilibyśmy się jakoś przed lichwiarską międzynarodówką z jej „z właściwej matki urodzonymi” luminarzami? W ten oto sposób mielibyśmy dodatkowy powód, by obroniwszy i kasę i wiarę, obchodzić własne „Święto Chanuki”. Obawiam się jednak, że skończy się na gojowskim uczestniczeniu w cudzej „Chanuce”, zwłaszcza po tym, jak z nas wyszarpią te  65 nienależnych im miliardów, o nieuchronności czego przekonują nas sylwetki L. Kaczyńskiego i B. Komorowskiego zapalających chanukowe lampki. Tylko naród wybrany stać bowiem na jakąś Judytę.No i właśnie – przechodząc do meritum:podczas święta Chanuki, upamiętniającego zwycięstwo Żydów oraz fakt, iż po ponownym poświęceniu świątyni, niewielka ilość oliwy cudownie paliła się przez osiem dni –  szczególnym szacunkiem darzy się kobiety, a to z kolei na pamiątkę jeszcze innego wydarzenia, kiedy to Nabuchodonozor, rozgniewany że podlegli mu Żydzi nie pomogli mu w wojnie, posłał swego dowódcę, Holofenesa, by się z nimi rozprawił. Żydzi zaś gotowi już byli poddać miasto Asyryjczykom. I wtedy „na scenie” pojawia się Judyta, która uwiodła Holofenesa i upitemu, podczas snu, ucięła głowę. I właśnie przez pamięć Judyty, podczas święta Chanuki, szczególnym szacunkiem darzy się kobiety.

I idąc tym tropem chciałem zatem zaproponować, by w kolejnym roku, po „menorze”, na świątecznej kartce „Bożonarodzeniowej”, zmajstrowanej najlepiej przez Wilhelma Sasnala, pojawiła się właśnie, nowożytnie przetworzona postać Judyty, trzymającej na tacy głowę Holofernesa.  Co więcej! – jako że „tradycja katolicka i prawosławna widzi w Judycie typ Maryi, Matki Jezusa” – myślę że za jakiś czas taka, odpowiednio uwspółcześniona z duchem czasu, „świąteczna” i ekumeniczna kartka byłaby akceptowalna i należycie doceniona. Tym bardziej, że zawartą w jej kontekście metaforę każdy mógłby odczytywać sobie jak chce, czy też, zgodnie z intencją magistratu względem tegorocznych kartek, napisać sobie obok Judyty z głową Holofernesa „dowolne życzenia”, stosownie do tego, czy będziemy mieli na myśli „święto choinki”, czy „święto chanuki”. W końcu co to za różnica. Oczywiście, otwartym pozostaje pytanie, czyją twarz przypominałaby twarz Holofernesa. Jednak i to z pewnością zostanie nam we właściwym momencie objawione, gdy nadejdzie kolejna „mądrość etapu”…

No, ale dość już tego wszystkiego, w końcu idą tradycyjne, nasze święta. Rodzinny czas wspólnej radości. W tej sytuacji nie pozostaje mi już nic innego, jak tylko życzyć Państwu – „Wesołej Chanuki”.

Mirosław Poświatowski

Za: TARNOWSKI KURIER KULTURALNY (20 grudnia 2011) | http://tarnowskikurierkulturalny.blox.pl/2011/12/Wesolej-Chanuki.html | Wesołej Chanuki !

Skip to content