Aktualizacja strony została wstrzymana

Posłuchajmy krów – Stanisław Michalkiewicz

Nie jest dobrze Marcinie – powiedziała do Marcina krowa w którejś tam z rzędu „rozmowie chłopów”, jakie Sławomir Mrożek poumieszczał w swoim „Indyku”. Całe szczęście, że w naszym nieszczęśliwym kraju krowy, podobnie jak inne zwierzęta domowe mówią ludzkim głosem tylko w wigilię Bożego Narodzenia, a i to przecież nie jest pewne. Bo gdyby mówiły, to ze stajen, obór, chlewików, kurników, kojców i psich bud rozbrzmiewałaby na cały świat, a jeśli nawet nie na cały świat, to w każdym razie – na cały kraj nieustająca skarga. Jakże kontrastowałaby ona z dziarskimi zapewnieniami naszych Umiłowanych Przywódców, że jest dobrze, a będzie jeszcze dobrzej! No, naturalnie, jakżeby inaczej, ale jakże tu wierzyć w te dziarskie zapewnienia, skoro minister Rostowski wprawił w bojaźń i drżenie całą Europę, zapowiadając wojnę, jeśli tylko rozpadnie się strefa euro?  To znaczy – nie tyle „wprawił”, co wprawiłby, gdyby deklaracje ministra Rostowskiego ktokolwiek w Europie traktował poważnie. Tak chyba jednak na całe szczęście nie jest, bo nawet w naszym nieszczęśliwym kraju minister Rostowski nie wydaje się specjalnie wiarygodny, i to chyba również wśród „młodych, wykształconych, z wielkich miast”, co to pod natchnieniem redaktora Michnika wierzą we wszystko, nawet w globalne ocieplenie. 

Zresztą, jakże tu wieszczyć wojnę europejską, skoro Radio Erewań już dawno i raz na zawsze orzekło, że wojny nie będzie, a co najwyżej – walka o pokój, po której owszem – nie zostanie nawet kamień na kamieniu? Więc o ile nie ma specjalnego powodu, by przejmować się alarmistycznymi proroctwami ministra Rostowskiego, to nie znaczy, że nie można z nich wyciągnąć żadnych wniosków. Minister Rostowski bowiem roztacza wizję wojny europejskiej, by wszyscy łatwiej zgodzili się z koniecznością przyspieszenia i pogłębienia integracji. 

A co oznacza przyspieszenie i pogłębienie integracji? Ano, utworzenie rządu europejskiego, który przejdzie na ręczne sterowanie Europą, to znaczy – IV Rzeszy. Jak pamiętamy, z takimi projektami wystąpiła niedawno nie tylko Nasza Złota Pani Aniela, ale również były Nasz Złoty Gerhard Schroeder, który – jako człowiek prywatny – mógł wyrazić tę złotą myśl znacznie jaśniej. Skoro tak, to trudno się dziwić, że Stronnictwo Pruskie w naszym nieszczęśliwym kraju też zostało zadaniowane, no i stąd te kasandryzmy ministra Rostowskiego.

I dopiero na tym tle możemy lepiej zrozumieć prawdziwy sens inicjatywy ustawodawczej, która zaniepokoiła nawet „Gazetę Wyborczą” – że oto nasi Umiłowani Przywódcy zamierzają zawęzić dostęp obywateli do informacji publicznej pod pretekstem ochrony narodowych i państwowych, a specjalnie – gospodarczych interesów. Naturalnie te wszystkie preteksty można spokojnie włożyć między bajki, bo nawet każde dziecko wie, że polskich interesów państwowych ani narodowych nikt nie broni. Pamiętamy wszak wszyscy list prezydenta Komorowskiego na uroczystości w Jedwabnem 10 lipca br., w którym wezwał on nasz naród, by się przyzwyczajał do tego, iż był „sprawcą” zbrodni II wojny światowej. Dobrze, jak ktoś tymi interesami nie frymarczy, ale obawiam się, że i tego u naszych Umiłowanych Przywódców nie moglibyśmy się doprosić. Zatem, skoro o żadnej ochronie interesów państwowych, narodowych, a zwłaszcza gospodarczych w przypadku naszych Umiłowanych Przywódców nie może być mowy, to o co chodzi im naprawdę? Naprawdę chodzi im zapewne o to, by opinia publiczna jak najpóźniej i poniewczasie dowiadywała się o siuchtach, jakich będą dokonywali w ramach realizacji scenariusza rozbiorowego, która zapewne nabierze tempa po październikowych wyborach. Wszak dla nikogo chyba nie jest tajemnicą, że nowy rząd będzie musiał dokonać pojednania z Rosją. To jest oczywiste od końca ubiegłego roku, kiedy to szczyt NATO w Lizbonie ogłosił strategiczne partnerstwo Paktu Atlantyckiego w Rosją. Skoro cały pakt pogrąża się w partnerstwie, to nie może być tak, że jedno państwo członkowskie się na Rosję dąsa. Ono też musi w tym partnerstwie wziąć czynny udział, to znaczy – pojednać się. Ale jednostronne pojednanie nie jest przecież możliwe. Nie wystarczy, że Polska będzie chciała pojednać się z Rosją. Również Rosja musi chcieć pojednać się z Polską, to chyba jasne. No a kiedy Rosja będzie chciała pojednać się z Polską? Ano wtedy, gdy Polska wyjdzie naprzeciw oczekiwaniom Rosji względem nas. 

 A jakie one są, te oczekiwania? Ano takie, byśmy zgodzili się na status „bliskiej zagranicy”. Taka zgoda nie wszystkim musi się podobać, więc jest oczywiste, że lepiej będzie, jak wszyscy dowiedzą się o tym pojednaniu, kiedy będzie już „po harapie”.  Podobnie z realizacją majątkowych roszczeń żydowskich, w ramach tzw. odzyskiwania mienia żydowskiego w Europie Środkowej Wiąże się ono z wyszlamowaniem Polski na co najmniej 60, a może nawet 65 mld dolarów, więc lepiej będzie, kiedy i o tym wszyscy dowiedzą się  już po fakcie. I tak dalej. Taka ci to „ochrona” państwowych interesów, dla której nasi Umiłowani Przywódcy zamierzają ograniczyć dostęp do informacji publicznej. Przy takim dodatkowym ograniczeniu, obok istniejącego już katalogu „tajemnic państwowych”, o których ćwierkają nie tylko wszystkie razwiedki na świecie, ale i różne „fundacje” promujące  „społeczeństwo otwarte” i temu podobne makagigi, łatwiej będzie wmawiać skołowanym ludziom, że jest dobrze, a będzie jeszcze dobrzej. Krowom takie rzeczy wmówić jest znacznie trudniej i pewnie dlatego Sławomir Mrożek w którejś tam z kolei „rozmowie chłopów” w „Indyku”, zdecydował się opinię „nie jest dobrze Marcinie”  włożyć w gębulę krowy.

Stanisław Michalkiewicz
www.michalkiewicz.pl

Za: GONIEC, NR 37/2011 | http://www.goniec.net/teksty.html#1

Skip to content