Aktualizacja strony została wstrzymana

Radar wskaże ofiary terroru stalinowskiego na Rakowieckiej

W połowie października rozpoczną się prace badawcze miejsc pochówku ofiar stalinowskiego terroru m.in. na tzw. Łączce na warszawskich Powązkach Wojskowych.

Badania przeprowadzą wspólnie Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa oraz Instytut Pamięci Narodowej. – Będziemy robili całościowe badania w co najmniej trzech miejscach, ale zbieramy informacje odnośnie do innych miejsc – mówi dr hab. Andrzej Kunert, sekretarz ROPWiM.

Chodzi o kwaterę Ł (tzw. Łączkę) na cmentarzu Wojskowym na Powązkach, rejon na Służewie przy ul. Wałbrzyskiej oraz kwatery na cmentarzu wojennym w Trojanowie pod Sochaczewem. Wszędzie tam chowano potajemnie żołnierzy i partyzantów mordowanych przez bezpiekę w więzieniu mokotowskim.

– Mamy już trochę informacji, ale chcemy zebrać ich jeszcze więcej. Mam nadzieję, że uda nam się maksymalnie koło połowy października ruszyć z pracami – deklaruje sekretarz Rady. – Będziemy to robili bardzo solidnie. Liczę na to, że będziemy w stanie we względnie krótkim czasie rozstrzygnąć – nie są do tego potrzebne wielomiesięczne badania – i wykluczyć lub potwierdzić te miejsca pochówków – zaznacza Kunert. Kolejnym krokiem byłyby ekshumacje.
Rada przeprowadzi badania wspólnie z IPN. – Doszło do ustaleń z Instytutem Pamięci Narodowej, już z nowym jego prezesem Łukaszem Kamińskim, że będziemy to robili wspólnie – potwierdza Andrzej Kunert.

IPN na razie nie podaje żadnych szczegółów. – Jesteśmy na etapie rozmów roboczych, dlatego nie podajemy konkretów. Myślę, że za miesiąc będzie więcej wiadomo na ten temat, a dzisiaj jeszcze za wcześnie o tym mówić – ucina Andrzej Arseniuk, rzecznik prasowy Instytutu.

Według naszych ustaleń, doszło już do wstępnych kontaktów z zarządem Powązek Wojskowych w sprawie badań. – Rozmawiałem z przedstawicielem, zdaje się IPN, w sprawie poszukiwania szczątków ofiar stalinowskich – mówi kierownik cmentarza Krzysztof Dybalski. Dodaje, że jeszcze nie było żadnego oficjalnego wystąpienia.
Prace zostaną przeprowadzone albo jako część jednego z programów badawczych (np. projekt „Śladami zbrodni”), albo jako zupełnie nowy projekt, nie zaś w ramach postępowania śledczego.

Pion śledczy IPN prowadzi postępowania dotyczące bestialskich metod śledczych, którym poddawano ofiary stalinowskiego terroru, ale nie ustalano miejsc ich pochówków. – Nic nam nie wiadomo na temat ewentualnego śledztwa w tym względzie – mówi prokurator Tomasz Kamiński z centrali pionu śledczego Instytutu.
– Śledztwa, które prowadziłem i które zakończyły się aktami oskarżenia i wyrokami skazującymi, dotyczyły stosowania niedozwolonych metod śledczych, znęcania się nad żołnierzami i oficerami Wojska Polskiego, Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie – mówi „Naszemu Dziennikowi” prokurator Piotr Dąbrowski, naczelnik pionu śledczego warszawskiego oddziału IPN. – Jeżeli chodzi o kwestię dotyczącą ustalenia miejsca pochówków ofiar, to tego typu działania w zasadzie nie były podejmowane w ramach tych postępowań – dodaje prokurator. – Jesteśmy w posiadaniu jedynie ogólnych informacji, wynikających z literatury, i medialnych, które są ogólnie znane. Nie było działań, które zmierzałyby do ustalenia, czy konkretny oficer został pogrzebany w konkretnym miejscu – przyznaje Dąbrowski.

Instytut ponad rok temu podjął poszukiwania grobu gen. Augusta Fieldorfa „Nila”, opierając się na dokumencie, który według IPN „w sposób bardzo precyzyjny określa, że od 1948 do 1955 roku osoby, na których wykonano wyrok śmierci na Rakowieckiej, były chowane na Powązkach”. Historycy Instytutu podkreślali, że udało im się precyzyjnie określić obszar poszukiwań na Powązkach i jest to teren o wymiarach około 50 na 70 metrów.

Jednak mimo ambitnych planów i badań specjalistycznym sprzętem prace utknęły pod koniec 2009 roku. Najprawdopodobniej zadecydowały o tym względy finansowe.
– Myśmy tylko potwierdzili, że tam z całą pewnością byli chowani żołnierze, których zamordowano na Rakowieckiej, i to wszystko – przyznaje historyk IPN Jacek Pawłowicz. Historyk podkreśla, że takich miejsc pochówków ofiar bezpieki udało się w Warszawie ustalić kilka. – Były inne miejsca, jak Służew, w sumie są cztery miejsca w Warszawie, które udało się nam zlokalizować – podkreśla.

W kwaterze na Łączce nigdy nie została przeprowadzona ogólna ekshumacja. Wnioskował o nią kilka lat po upadku komunizmu Witold Mieszkowski, syn jednego z wojskowych prawdopodobnie tam spoczywających. Niestety, w 1992 r. prokuratura wydała decyzję odmowną.

Zenon Baranowski


W kwaterze na Łączce pochowano najprawdopodobniej co najmniej 248 żołnierzy i partyzantów, ofiar stalinowskiego terroru. Najczęściej osoby te były rozstrzeliwane w więzieniu mokotowskim. Ofiary upamiętnia pomnik wzniesiony w 1990 roku z wmurowanymi tabliczkami, na których znajdują się nazwiska m.in. bohaterskich partyzantów. Wśród nich są słynni mjr Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka” czy płk Hieronim Dekutowski „Zapora”. Najprawdopodobniej to tam spoczywają też niezłomni żołnierze Wojska Polskiego: Witold Pilecki czy gen. August Fieldorf „Nil”. Ale jest też szereg mniej znanych oficerów WP, których stalinowska Informacja Wojskowa oskarżała o rzekome spiski i szpiegowanie, a którzy po długich, bestialskich śledztwach byli skazywani na śmierć. Należą do nich m.in. ofiary tzw. spisku komandorów rozstrzelane w 1952 r. w więzieniu na warszawskim Mokotowie: kmdr Stanisław Mieszkowski (którego syn bezskutecznie starał się o ekshumację), kmdr por. Zbigniew Przybyszewski, kmdr Jerzy Staniewicz czy mjr Zefiryn Machalla. ZB

Za: Nasz Dziennik, Sobota-Niedziela, 10-11 września 2011, Nr 211 (4142) | http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110910&typ=po&id=po03.txt | Radar wskaże ofiary Rakowieckiej

Skip to content