Aktualizacja strony została wstrzymana

Brednie o Annie Walentynowicz – ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski

Od pewnego czasu rozpowszechniana jest sensacyjna informacja, że jakoby Anna Walentynowicz, urodzona w polskiej rodzinie Lubczyków  w Równem na Wołyniu,  była – uwaga! – Ukrainką z pochodzenia. Taką sensację głosi m.in. Mirosław Czech z arcyprawdomównej „Gazety Wybiórczej”, aktywny działacz Związku Ukraińców w Polsce.

Co więcej, po śmierci Walentynowicz w „cudowny” sposób  odnalazło się na Wołyniu jej rodzeństwo. Tak jak czterysta lat temu w Moskwie „cudownie” (i to aż dwukrotnie) po swojej śmierci odnajdywał się carewicz Dymitr, syn cara Iwana Groźnego.

Inna sprawa, ze wszystko to przypomina inne sensacje, które od wielu lat  rozpowszechniane są przez greckokatolickie duchowieństwo o ukraińskim pochodzeniu – znowu uwaga! – Emilii Kaczorowskiej, rodem z Bielska-Białej, matki Jana Pawła II.

Chciałoby się w tym momencie krzyknąć: Hospody pomyłuj !!!

Napisałem więc do dr Sławomira Cenckiewicza z Gdyni, autora biografii bohaterki ze Stoczni Gdańskiej. Oto jego odpowiedź.

1) Ania nigdy nie potwierdziła tych rewelacji – pojawiły się już za życia – ze miała jakoby więcej sióstr i braci (rodzonych).

2) Przyznawała, że może być w Równem jakieś kuzynostwo, ale nie siostry i bracia (rodzeni), a tym bardziej, że ojciec przeżył 1939 r. (no i mama) i ją odda komuś tam w opiekę, a później nie chciał jej robić przykrości i się nie kontaktował.

3) Ludzie z Równego pojawili się u niej kilka lat temu, ale ona ograniczyła się do jednostkowej pomocy – kupiła piłę do drewna dla kogoś, kto o to prosił. Prawdopodobnie raz pojechała w te okolice przy okazji jakieś podróży, choć niechętnie. bo mówiła, że nie chce wracać do tej tragedii jaka spotkała ja po stracie rodziców i brata.

4) Miała 10 lat jak wybuchła wojna – nie można w tym wieku nie pamiętać, ilu się miało braci i sióstr i czy rodzicie przeżyli.

5) W pierwszych ankietach pracowniczych z 1950 r. pisała o śmierci rodziców i stracie brata w latach 1939-1940.

6) Prowadziła od najmłodszych lat pamiętnik, który ukradła jej bezpieka w 1979 r. – weryfikowano jej dane wielokrotnie i gdyby coś było na rzeczy SB pierwsza by ją oskarżyła o fałszerstwo własnego, życiorysu o którym mówiła publicznie przynajmniej od l. 70.

7) Ania czytała moją książkę w maszynopisie i rozmawialiśmy o pierwszym okresie jej życia – nic nie chciała zmienić.

8) Rewelacje ukraińskie pojawiły się po 10 kwietnia 2010 r. i nie było możliwości się do nich odnieść w książce, zresztą bliscy Ani – jak Ania Baszanowska, jej największa przyjaciółka i powierniczka – uznali
to za bzdury szkodzące pamięci Ani, gdyż w domyśle miała ona sfałszować swój życiorys, być może również i ten późniejszy.

Pozdrowienia

dr Sławomir Cenckiewicz

Warto przypomnieć, że dwaj osobnicy, którzy twierdzili, że są cudownie ocalonymi carewiczem Dymitrem otrzymali przydomek Samozwańcy. Podobne określenie pasuje jak ulał do tych, co twierdzą, że są rodzonymi bracmi i siotrami Anny Walentynowicz.

Inna sprawa, że jak tak dalej pójdzie, to może dowiemy się, że Lech Wałęsa to zbiegły z Dzikich Pól kozak Wałęsiuk a kuzynem Donalda Tuska był Stepan Bandera. No cóż, jak się nie ma mało własnych bohaterów, to trzeba ich podkradać innym narodom.

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski

Za: Blog ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego (2011-05-03) | http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=8&nid=4094

Skip to content