Aktualizacja strony została wstrzymana

Prewencja w recydywie saskiej – Stanisław Michalkiewicz

Adam Grzymała-Siedlecki odnotowuje w swoich wspomnieniach wizytę w Rybiniszkach, majątku pani Kierbedziowej w dawnych Inflantach Polskich, w powiecie rzeżyckim, koło miasteczka Prele. Okazało się, że właśnie w tamtych stronach jest kraniec świata. Kiedy pewnego razu Grzymała z przyjacielem wybrali się na przechadzkę po okolicy, dotarli wijącą się ścieżką do łotewskiej wioszczyny i zapytali napotkaną tam kobietę, dokąd trafią, kiedy pójdą dalej – ta ze zdumieniem odparła: „Dalej? Od nas dalej? Stąd dalej już donikąd, stąd można tylko z powrotem”. Ale nie o tym chciałem mówić, tylko o znalezisku, jakie Grzymała odkrył na strychu tamtejszego dworu. Był to stos dokumentów, u góry już zbutwiały, ale leżące na dole stosu papiery dawniejsze zachowały się w dobrym stanie. Były to w większości dokumenty sądowe, stanowiące doskonałą ilustrację pieniactwa, w jakim pogrążyła się XVIII-wieczna szlachta.

Dzisiejsza recydywa saska, kiedy naszym Umiłowanym Przywódcom, ponownie skazanym na rządy ambasadorów, a nawet – finansowych grandziarzy, żadnej polityki uprawiać już nie wolno, nasuwa bardzo dużo podobieństwa do swego XVIII-wiecznego pierwowzoru, łącznie z pieniactwem. Prokuratury i niezawisłe sądy mają pełne ręce roboty z rozpatrywaniem wzajemnych oskarżeń, jakie miotają na siebie nie tylko politycy, ale również – autorytety moralne. Dochodzi do tego nadgorliwość rozmaitych ambicjonerów – no i oczywiście donosicielstwo, które za sprawą wiedeńskiej Agencji Praw Podstawowych i jej krajowych kolaborantów, staje się rodzajem egipskiej plagi. Właśnie wróciłem z niezawisłego sądu, w którym zeznawałem jako świadek w sprawie przeciwko Mieczysławowi Burchertowi, oskarżonemu o to, że spalając 30 listopada 2009 roku na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie niebieską flagę z 12 złotymi gwiazdami, symbolizującymi 12 pokoleń Izraela, spowodował niebezpieczeństwo pożaru.

Pikanterii sprawie dodaje okoliczność, że pan Burchert najpierw został przez policję oskarżony o zbezczeszczenie flagi państwowej Unii Europejskiej – ale kiedy okazało się, że – po pierwsze – 30 listopada 2009 roku Unia Europejska jeszcze formalnie nie istniała – bo zaistniała dopiero dnia następnego, kiedy wszedł w życie traktat lizboński, po drugie – że według oficjalnej wersji Unia Europejska państwem abssssolutnie nie jest, tylko NIE-WIADOMO-CZYM, i – po trzecie – że w odróżnieniu od traktatu konstytucyjnego, w którym były zamieszczone przepisy o hymnie Unii i jej fladze – gwoli ukrycia faktu, że UE jest państwem, z traktatu lizbońskiego brukselscy krętacze starannie przepisy te usunęli i w rezultacie oficjalnie nie wiadomo, że wspomniana błękitna flaga z 12 gwiazdami symbolizującymi… i tak dalej – jest flagą Unii Europejskiej – policja oskarżyła pana Burcherta o stworzenie zagrożenia pożarowego. Niezawisły sąd z całą powagą oskarżenie to rozpatruje, chociaż przesłuchiwany przedstawiciel policji zeznał, że żadnego zagrożenia pożarowego nie zauważył.

Widać wyraźnie, że oskarżenie napędzane jest przez Siły Wyższe, które na przykładzie pana Burcherta zamierzają wybić wszystkim z głowy wszelką myśl o protestach przeciwko Unii Europejskiej, którą baronessa Małgorzata Thatcher określiła jako narzędzie niemieckiej hegemonii w Europie. Podobny rozkaz, ale motywowany żydofilią, wydał pan Andrzej Seremet, Prokurator Generalny, zobowiązując swoich podwładnych do „poważnego” traktowania przestępstw na tle antysemickim. Nosi to wszelkie znamiona prewencyjnego kneblowania ewentualnych protestów przeciwko widocznemu już dzisiaj gołym okiem planowi wyszlamowania Polski na 65 miliardów dolarów, co bez żadnej przesady można uznać za posunięcie antypolskie. Dowiaduję się, że w związku z tym rozkazem lubelska prokuratura podjęła postępowanie przeciwko pani prof. Barbarze Jedynak, no a 14 kwietnia o godzinie 8.30 w lubelskim Sądzie Rejonowym odbędzie się kolejna odsłona rozprawy przeciwko panu Grzegorzowi Wysokowi, oskarżonego z donosu dziennikarza tamtejszej „Gazety Wyborczej” pana Adamaszka o zniewagę narodu żydowskiego i inne, podobne zbrodnie.

Wreszcie i ja sam, podobnie jak wydające „Naszą Polskę” wydawnictwo „Szaniec”, 12 kwietnia o godzinie 9.30 w sali 212 Sądu Okręgowego w Warszawie przy Al. Solidarności 127, w charakterze pozwanych weźmiemy udział w sprawie z powództwa TVN o ochronę dóbr osobistych w związku z użytym przeze mnie sformułowaniem „telewizyjna ekspozytura Wojskowych Służb Informacyjnych”. Moim zdaniem ochrona dóbr osobistych jest tutaj tylko pretekstem do skutecznego blokowania przy pomocy represji sądowych każdej próby ujawnienia wpływu tajnych służb wojskowych i innych na rozmaite instytucje publiczne i ośrodki opiniotwórcze – żeby w skołowanej opinii publicznej utrwaliło się przekonanie, iż nasza młoda demokracja jest jak najbardziej autentyczna i że wszystko, co przed naszymi oczyma się roztacza, to nie żadna tam rzeczywistość podstawiona, tylko szczera prawda.

Wszystkie te trzy kierunki prewencji wydają się jeszcze bardziej niebezpieczne, niż pieniactwo epoki saskiej. Tamto pieniactwo wprawdzie absorbowało ludzi niekiedy bez reszty, nie pozostawiając miejsca na jakiekolwiek rzetelne zainteresowanie sprawami publicznymi – ale w zasadzie nie wykraczało poza spory prywatne. Pieniactwo recydywy saskiej polega na wykorzystywaniu aparatu państwa do tłumienia swobód obywatelskich, zniechęcania do szczerego manifestowania prawdziwych sympatii i antypatii, no i wreszcie – do tłumienia wolności słowa – a więc zmierza do doprowadzeniu naszego narodu do stanu bezbronności. Komu i do czego potrzebna jest ta bezbronność – oto pytanie.

Stanisław Michalkiewicz

Felieton   tygodnik „Nasza Polska”   12 kwietnia 2011

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Nasza Polska”.

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=1999

Skip to content