Aktualizacja strony została wstrzymana

Tomaszewski o Wileńszczyźnie – Adam Śmiech

Polski europoseł z Wileńszczyzny, p. Waldemar Tomaszewski udzielił 6.04.11 wywiadu litewskiej gazecie Respublika. Agresję wywołały jego słowa będące nawiązaniem do wypowiedzi polityków litewskich, którzy ostatnio ciągle mówią na temat konieczności integracji litewskich Polaków ze społeczeństwem litewskim. Tomaszewski oświadczył:

„Z czym musimy się integrować? My tu żyjemy od zawsze. (…) To wy w tym regionie (na Wileńszczyźnie) musicie się integrować, gdyż wy tu przyjechaliście. (…) To jest nasza ziemia. Pójdźcie na stary wileński cmentarz – same polskie nazwiska”.

(za Kurierem Wileńskim i PAP).

Są to słowa oczywistej prawdy. Litwini, nawet rzekomo ci bardziej otwarci na dialog, jak politolog prof. Algis Krupavičius, mówią, w najłagodniejszych komentarzach, o „dolewaniu oliwy do ognia” przez Tomaszewskiego. Jest to nieprawda.

Po pierwsze, wypowiedź Tomaszewskiego ma pełne oparcie w historycznych, obiektywnych faktach.

Po drugie, trudno na obecnym etapie mówić o „dolewaniu oliwy” przez stronę polską, skoro to strona litewska robi wszystko (kwestia pisowni polskich nazwisk i nazw miejscowości, ustawa szkolna), żeby konflikt podsycać.

Obecne władze litewskie idą wypróbowanym tropem przedwojennej Litwy, pijanej z nienawiści do Polski, i systematycznie realizują swój długofalowy plan likwidacji polskiej mniejszości na Wileńszczyźnie, gospodarza tych ziem od zarania osadnictwa. Tamtej Litwie udało się zniszczyć polską mniejszość na Kowieńszczyźnie (gdzie Polacy byli większością) przy bierności władz Polski. Odpowiedzialność za tą bierność i za likwidację setki lat liczącej polskiej społeczności Kowieńszczyzny, spada na wszystkich polskich wyznawców idei federacyjnej, prometeistów i rusofobów, którzy w imię ślepej wiary w swoje polityczne mrzonki poświęcili tę społeczność.

Także obecnie, choć może się to wydawać dziwne, po wielokrotnej negatywnej weryfikacji tych niebezpiecznych dla Polski idei przez rzeczywistość, są w Polsce ich wyznawcy, równie nieprzytomnie wierzący w swoją nieomylność, ale nadto dalece bardziej niezdolni do urzeczywistnienia swych wizji. Przez to jednak dużo bardziej groźni dla Polski i Polaków np. na Wileńszczyźnie. Niczego i tak nie osiągną, ale ich polityczną głupotę można bez wysiłku wyzyskać przeciwko interesom polskim. Znamy ich szyldy, znamy ich nazwiska…

Dziś mamy do czynienia z podobną do przedwojennej biernością rządzących państwem polskim, natomiast Litwa ma trochę mniejsze możliwości niszczenia polskości ze względu na ogólny klimat międzynarodowy. Nie powinno to być jednak dla nikogo w Polsce, z rządem na czele, usprawiedliwieniem ani powodem do popadnięcia w błogostan bezradnej bezczynności.

Wrogie Polsce i Polakom siły na Litwie, Ukrainie, czy takie jak śląscy „autonomiści”, mają nad nami ogromną przewagę, która wyraża się w ich dalekosiężnym, planowym, systematycznym podejściu do prowadzonej polityki, dobrze osadzonym w kontekście międzynarodowym i dobrze ten kontekst wykorzystującym, nadto wolnym od pseudomistycznych fetyszy i uczuciowych uniesień.

Z obiektywnego punktu widzenia, siły te realizują, w sposób niemal optymalny, tak dalece realną politykę na jaką tylko je stać w określonych okolicznościach dnia dzisiejszego. Dopóki nasza myśl („myśl”) polityczna – przesycona fetyszami – będzie kierować się brakiem realizmu, stanowiąc przeciwieństwo i zaprzeczenie polityki sił, z którymi przychodzi nam się mierzyć, dopóty będziemy zawsze skazani na klęskę w starciu z nimi.

I nawet świadomość mówienia do ściany, do tłumu zmarszczonych nadmiernym wysiłkiem czół naszych Prometeuszy i Winkelriedów, nie może nas odwieść od konieczności stałego powtarzania tej prostej prawdy.

Adam Śmiech

Za: Jednodniówka Narodowa | http://jednodniowka.pl/news.php

Skip to content