Aktualizacja strony została wstrzymana

We Lwowie znów pokrzywdzono Polaków

W poniedziałek władze polskie przekazały Ukraińcom na własność „Narodnyj Dom” w Przemyślu, a w czwartek władze ukraińskie odmówiły Polakom prawa do ich kościoła we Lwowie. I to wszystko Radek Sikorski nazywa „mądrą polityką wschodnią”.

Parafia we Lwowie przegrała rozprawę z władzami miasta

Parafia rzymskokatolicka św. Marii Magdaleny we Lwowie 24 marca przegrała we lwowskim sądzie administracyjnym rozprawę z władzami miasta, nadal jednak będzie walczyć o zwrot kościoła. Poinformował o tym KAI ks. Włodzimierz Kuśnierz, proboszcz parafii. W byłej świątyni mieści się od wielu lat Dom Muzyki Organowej i Kameralnej.

Kapłan zapewnił, że parafia zaskarży ten wyrok, dodając jednocześnie, że sam przebieg rozprawy wyglądał bardzo ciekawie. Przemawiali przedstawiciele władz miasta, pani z wydziału własności miejskiej, dyrektor sali organowej i bezpośredni przedstawiciel Rady Miejskiej. „Wspólne dla tych wystąpień było to, że wszyscy wysuwali argumenty nie tyle prawne, co natury politycznej. Podkreślano, że nasze wymagania są wygórowane, gdyż w porównaniu z tym, co się robi dla Ukraińców w Polsce, u nas we Lwowie jest o wiele lepiej Polakom. Przedstawicielka Rady Miejskiej powiedziała nawet, robiąc aluzję do naszego kościoła, że wiele reżimów okupacyjnych we Lwowie zostawiło swoje ślady architektoniczne, które zupełnie nie odpowiadają duchowi kultury ukraińskiej” – powiedział ks. Kuśnierz.

Zdaniem proboszcza, argumentacja ta jest zadziwiająca, gdyż idąc tym tropem myślenia, trzeba by „buldożerem przejechać przez całe centrum, przez starówkę Lwowa i zniszczyć wszystko, co nosi ślady architektoniczne nieukraińskie”, w tym katedrę greckokatolicką św. Jura, „która jest wybudowana w stylu zupełnie niecerkiewnym”. A skoro te elementy obce dla kultury ukraińskiej we Lwowie zostały wzniesione rękami ludzi obcych, czyli Polaków, to znaczy, że traktuje się nas „jako element obcy”, którego obecność jedynie się toleruje – zauważył ks. Kuśnierz. Ks. Kuśnierz uważa, że wypowiedzi przedstawicieli władz miasta w sądzie można uznać za wyraz „dyskryminowania jako mniejszości narodowej i mniejszości religijnej”. Większość wiernych parafii św. Marii Magdaleny jest bowiem Polakami.

Czy parafia będzie nadal walczyć o zwrot kościoła? „Oczywiście – stwierdził proboszcz. – Będziemy walczyć. Chcielibyśmy też odczuć więcej pomocy ze strony władz kościelnych, ażeby parafia nie była osamotniona w swojej walce, żeby nas podtrzymywali modlitewnie wszyscy ci, którym zależy na tym, ażeby w Kościele na Ukrainie działy się dobre rzeczy”.

kcz (KAI Lwów) / Lwów

 

Parafia rzymskokatolicka św. Marii Magdaleny we Lwowie

Parafia rzymskokatolicka św. Marii Magdaleny we Lwowie od 1991 r. domaga się zwrotu swego XVII-wiecznego kościoła, w którym od czasów komunistycznych mieści się Dom Muzyki Organowej i Kameralnej.

Po decyzji Rady Miejskiej Lwowa z 11 marca ub.r. o przedłużeniu wynajmu kościoła na cele muzyczne na dalszych 20 lat wspólnota parafialna zwróciła się do sądu w Kijowie. Wcześniej miejscowy proboszcz, ks. Kuśnierz i prawie 500 parafian wystosowali apel do władz i społeczeństwa miasta. Przypomniano w nim, że Rada Lwowa podjęła tę decyzję, nie uwzględniając potrzeb wspólnoty parafialnej i jej wieloletnich starań o zwrot lub przynajmniej korzystanie na równoprawnych warunkach ze swej prawowitej własności.

Nabożeństwa w kościele są odprawiane od 2001 r., ale centralne przejście do ołtarza jest zastawione ławkami, których nie można przesuwać, ponieważ – zdaniem dyrekcji – niszczy to posadzkę. Ponadto zamurowane jest główne wejście do kościoła. Parafia nie może też korzystać z kościelnych organów, umieszczonych w świątyni w 1936 r. Po każdej Mszy św. ksiądz przewozi w bezpieczne miejsce Najświętszy Sakrament. Rada uzasadnia swą odmowę zwrotu świątyni, powołując się na znaczenie znajdujących się w niej organów dla kulturalnego życia miasta. Jest to największy instrument tego typu na Ukrainie.

Wyposażenie kościoła – ołtarze boczne, obrazy, rzeźby, konfesjonały, klęczniki, ławki – częściowo przejęły władze, częściowo zostały one zniszczone; jeszcze inna część trafiła do muzeów. Baptysterium z freskami Jana Henryka Rosena zamieniono na toaletę, cenne freski zamalowano. Wieże kościelne pozbawiono krzyży, z przykościelnego placu usunięto figurę Matki Bożej. Jedyną pozostałością po dawnej świetności budynku jest ołtarz główny i epitafia ze zniszczonymi elementami dekoracyjnymi.

Rzymskokatolicki kościół pw. św. Marii Magdaleny, ufundowany w 1600 r. przez Annę Pstrokońską (obecnie przy ul. Bandery 8 – przed wojną Leona Sapiehy) wzniesiono w XVII w. wg projektu Wojciecha Kielara i Jana Godnego. Świątynię rozbudowali wg projektu Macieja Urbanika pod koniec XVII w. dominikanie, którzy byli gospodarzami kościoła i klasztoru do chwili kasaty zakonów, przeprowadzonej przez rząd austriacki w ramach tzw. reformy józefińskiej.

Budynek pełnił funkcje sakralne do 1945 r. Po wydaleniu ze Lwowa duchowieństwa i wiernych był on przez pewien czas zamknięty. Otwarty ponownie w 1946 r. służył wiernym do października 1962 r. W świątyni, przekazanej następnie Politechnice Lwowskiej, urządzono klub młodzieżowy, a potem działającą do dzisiaj salę organową.

 

Sąd administracyjny we Lwowie odrzucił prośbę o zwrot Polakom kościoła rzymskokatolickiej parafii pw. św. Marii Magdaleny.

Parafia rzymskokatolicka pw. św. Marii Magdaleny we Lwowie od 1991 roku bezskutecznie domaga się zwrotu swego XVII-wiecznego kościoła, w którym od czasów komunistycznych mieści się Dom Muzyki Organowej i Kameralnej i gdzie obok nabożeństw odbywają się także koncerty muzyczne. 11 marca 2010 r. Rada Miasta Lwowa podjęła decyzję o przedłużeniu wynajmu kościoła na cele muzyczne na kolejne 20 lat. Odmowę zwrotu świątyni Polakom uzasadnia m.in. znaczeniem dla ukraińskiej kultury organów, które znajdują się w tym obiekcie.
Wspólnota parafialna, nie zgadzając się z odmową, zwróciła się do sądu w Kijowie. Ponadto proboszcz parafii ks. Włodzimierz Kuśnierz z poparciem pół tysiąca parafian wystosował apel do władz i społeczeństwa Lwowa, przypominając, że radni lwowscy, podejmując decyzję, nie uwzględnili potrzeb wspólnoty parafialnej i jej wieloletnich starań o zwrot lub przynajmniej korzystanie na równoprawnych warunkach ze swej prawowitej własności.
Nie pomogły argumenty i to, że od 2001 r. w świątyni odprawiane są nabożeństwa. Nikomu z radnych Lwowa nie przeszkadza też fakt, że przejście do ołtarza jest zastawione ławkami, a główne wejście do kościoła zamurowane. Wierni podczas nabożeństw nie mogą też korzystać ze wspomnianych kościelnych organów. Nie mówiąc już o tym, że po każdej Mszy św. kapłan musi wywieźć Najświętszy Sakrament w obawie przez jego zbezczeszczeniem.
Jak podkreśla ks. Kuśnierz, sąd nie podzielił zdania parafian, uznając ich żądania za zbyt wygórowane, natomiast przyznał rację lwowskim rajcom, których argumentacja oscylowała bardziej wokół polityki niż merytorycznych racji. Bulwersujące jest jednak to, że sytuację Polaków na Ukrainie określono jako zdecydowanie lepszą niż Ukraińców w Polsce. Taka argumentacja bulwersuje środowiska polskich Kresowiaków.
Jak powiedział nam Stanisław Szarzyński, członek Dyrektoriatu Światowego Kongresu Kresowian, Ukraińcy wobec zachowawczej postawy polskich władz i przychylności wobec mniejszości ukraińskiej śmieją się nam w twarz. – To już kolejny dowód „przychylności i życzliwości” władz Lwowa wobec Polaków zamieszkałych we Lwowie, a także przykład „dobrosąsiedzkiej” współpracyradnych i władz partnerskich miast – Przemyśla i Lwowa – mówi z nutą kpiny Stanisław Szarzyński. Podkreśla, że traktowanie Polaków we Lwowie śmiało można określić jako przykład dyskryminacji mniejszości narodowej i mniejszości religijnej. Jednocześnie przypomina, że decyzja lwowskiego sądu zapadła zaledwie trzy dni po uroczystym przekazaniu na własność Związkowi Ukraińców w Polsce budynku „Narodowego Domu” w Przemyślu. Tymczasem, jak mówi, ok. 30 tys. Polaków we Lwowie od wielu lat nie może się doprosić godnego lokalu na działalność kulturalną. – To tylko potwierdza, że w stosunkach z Ukraińcami jesteśmy petentami i póki polskie władze nie zajmą zdecydowanego stanowiska i nie staną po stronie polskich obywateli zamieszkałych na zachodniej Ukrainie, nie ma co liczyć nie lepsze traktowanie Polski i Polaków – przekonuje Stanisław Szarzyński.
Polacy we Lwowie wprawdzie zapowiadają odwołanie od decyzji sądu, ale patrząc na dotychczasową praktykę, trudno liczyć, że decyzja ta będzie korzystna dla parafian kościoła św. Marii Magdaleny.

Mariusz Kamieniecki

Za: Nasz Dziennik, Poniedziałek, 28 marca 2011, Nr 72 (4003)

Za: Blog ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego (2011-03-27) | http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=8&nid=3931

Skip to content