Co roku w tym dniu moja śp. Babcia modliła się za 150 swoich sąsiadów, w tym też kilku krewnych i powinowatych, pomordowanych przez bandę UPA w nocy z 28/29 lutego 1944 r. Bandą dowodził greckokatolicki ksiądz z Monasterzysk wraz ze swą córką oraz syn innego księdza z Zadarowa. Wszyscy owi duchowni byli podwładnymi arcybiskupa Andrzeja Szeptyckiego, który milczał wobec tej zbrodni, a którego dziś Cerkiew greckokatolicka chce wynieść na ołtarze.
Mój sp. Ojciec tak zapisał to w swoim pamiętniku:
W nocy z 28 na 29 lutego 1944 r. banderowcy rozpoczęli rzeź mieszkańców Korościatyna. Rozpoczęli „żniwo” równocześnie z trzech stron, trzech wylotowych dróg, od Wyczółek, od Zadarowa (ukraińskiej wsi) i od Komarówki. Działały trzy wyspecjalizowane grupy: pierwsza „pracowała” toporami, druga rabowała, trzecia, złożona głównie z kobiet i wyrostków, paliła systematycznie domostwo po domostwie. Rzeź trwała niemal przez całą noc. Słyszeliśmy przerażające jęki, ryk palącego się żywcem bydła, strzelaninę. Wydawało się, że sam Antychryst rozpoczął swą działalność!
Z kolei siostra mojej Babci tak to relacjonowała.
Banderowcy zaatakowali o godz. 18-tej, a więc wtedy, gdy warty dopiero rozchodziły się na posterunki. Zdradziła to pewna Ukrainka ożeniona w Korościatynie. Zdradziła także hasło, którym posługiwali się wartownicy. Napastnicy wjechali do wioski saniami, wołając po polsku, że są partyzantami i żeby chłopcy z wioski zgromadzili się wokół nich. Chcieli ich bowiem w jak największej ilości wymordować. Po chwili zaatakowali i rozpoczęła się rzeź.
Mordowano zagrodę po zagrodzie. Wszystko było połączone z rabunkiem. Przede wszystkim odwiązywano
z postronków krowy i konie, a następnie uprowadzano je. Ukrainki wpadały do domów i przeskakując poprzez trupy kradły co się tylko dało, nawet obrusy, talerze i garnki. Za banderowcami jechały puste sanie, na które wrzucono łupy. Zdejmowano też kożuchy i buty zabitym. Później podkładano ogień. W grupie podpalaczy byli nawet dwunasto, czternastoletni chłopcy.
Dzisiaj za pomordowanych odprawię mszę św. w Borowie k. Strzelina, gdzie mieszka wielu wypędzonych z Korościatyna.
Poniedziałek, 28 lutego – Borów k. Strzelina – Dzień Kresowy
g. 11.00 – prelekcja o Kresach dla młodziezy szkolnej
g. 17.00 – msza św. w intencji śp. ks. Mieczysława Krzemińskiego i pomordowanych 67 lat temu w Korościatynie k. Monasterzysk w powiecie Buczacz.
g. 18.00 – prelekcja o Kresach i spotkanie autorskie.
Na zbiorowych mogiłach ani rząd polski, ani ukraiński, ani władze samorządowe, ani kościelne nie były dnia dzisiejszego postawić nie tylko pomnika, ale i krzyża z polskimi napisami.
Stoi tam jedynie nielegalnie postawiony drewniany krzyż bez żadnych napisów. Jest on niemym świadkiem zbrodni ludobójstwa.
Wieczne odpoczywanie racz im dać, Panie …
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski