Aktualizacja strony została wstrzymana

„Niema Polski bez Śląska, Śląska bez Polski!”

Sześć lat minęło w dniu 20 go marca od owej pamiętnej chwili, gdy lud górnośląski przez głosowanie powszechne zadokumentował wobec świata swą wolę niezłomną należenia na zawsze do swej Macierzy-Polski; pię lat upłynie w dniu 20 go czerwca od tego radosnego dnia, w którym na wyzwolonej już z sześciowiekowej niewoli ziemi śląskiej rozbłysły w słońcu sztandary polskie powiewające nad wkraczającemi na Górny Śląsk wojskami Rzeczypospolitej, głosząc światu, że prastara ta ziemia Piastowska polską jest i polską odtąd pozostanie na zawsze.

Pamiętne daty, wzruszające do głębi wspomnienia. A dziwnym zbiegiem okoliczności łączą się one w tym roku z inną, bardzo odległą i nad wyraz smutną rocznicą. Oto jest w tym roku pełnych sześć wieków od chwili, gdy zniemczali książęta śląscy oderwali się od Polski i poszli w służbę obcą. Czego nie dokonali Niemcy orężem, tego dokonało przeniewierstwo Piastowiczów śląskich. W czasie, gdy Władysław Łokietek, ów niezapomniany szermierz ducha narodowego i jedności narodowej w epoce największego zamętu w Polsce Piastowskiej, zajęty był ciężką wojną z Krzyżakami, książę wrocławski Henryk VI oddał Janowi Luksemburskiemu, synowi cesarza niemieckiego Henryka VII, od 1300 roku królowi Czech, Wrocław i ziemię wrocławską na własność zastrzegłszy sobie tylko dożywocie. Było to w 1327 roku. W ślad za przeniewierczym księciem wrocławskim poszli inni książęta śląscy. Niepomni obowiązków wobec Polslki, zapierając się krwi swojej i pochodzenia, złożyli w dniu 18 go lutego tegoż roku hołd Janowi Luksermurskiemu i uznali się ze lenników korony św. Wacława książęta Kazimierz cieszyński i Bolko niemodliński, następnego dnia uczynili to samo książęta Bytomia i Koźla w d. 24. lutego poszli w obce jarzmo książęta Oświęcimia i Raciborza, a w dn. 5-go kwietnia złożył hołd poddańczy książę Opola.

„Cóż ich do tego wiodło”? – zapytuje znany historyk Śląska, dr. Feliks Koneczny, i tak odpowiada na to pytanie: – „Zniemczenie, germanizacja tak im wypaliła serca, że z niechęci, iż polskie imię znów blaskiem się okrywa, z wściekłej zazdrości, iż dom Piastowski w innej linji znowu królewską koroną jaśnieje, woleli służyć obcemu domowi, niż znieść przewagę Krakowa; znienawidzili innych linji swojego własnego Piastowskiego rodu, a przez to nie cierpieli też wszystkiego, co polskie; w swym własnym kraju nie znosili przecież polskiego ludu, popierali natomiast Niemców”.

Zaprzaństwo swe Piastowicze śląscy posunęli do tego stopnia, że gdy, na podstawie zawartego w 1335 roku między Kazimierzem Wielkim a Janem Luksemburskim w Trenczynie układu, mogli książęta polscy pozostać przy Polsce, tylko trzech z nich , a to księżęta jaworzyński, świdnicki i ziembicki, skorzystali z tego układu i opowiedzieli się przy Polsce i dzięki nim Śląsk odpadł formalnie już od Polski. W ten sposób „lud polski na Śląsku, jedyny prawy tej ziemi obywatel, został przez swych książąt do reszty zaprzedany niemczyźnie właśnie w chwili, gdy w Polsce panował król chłopków”. Jednocześnie zniemczali śląscy Piastowicze zaczęli odtąd używać za herb swój orła czarnego, zamiast polskiego orła białego, dla zadokumentowania haniebnego swego przeniewierstwa wobec Ojczyzny.

Tym trybem rzeczy został Śląsk na długie wieki dla Polski stracony. Z pod panowania Luksemburczyków przeszedł pod berło Habsburgów, a następnie Hohenzollernów. Sześćset lat trwała niewola, a z niewolą niedola ludu śląskiego. W Polsce tymczasem nie zapomniano o Śląsku i żywem było ciągle pragnienie odzyskania go na nowo. Ono to, między innymi, sprowadziło unję między Polską i Litwą, a panowie polscy, dając koronę Władysławowi Jagielle, kładli mu jako warunek – obowiązek odebrania utraconych ziem polskich, a w liczbie ich Śląska. Istotnie też wróciły w ciągu XV wieku do Polski przynajmniej Księstwo Oświęcimskie, Siewierskie i Zatorskie. O tem zaś, jak bardzo odzyskanie Śląska leżało na sercu najpierwszym i najświatlejszym politykom polskim XV wieku, świadczą słowa Jana Długosza, który tak pisał:

„Teraz szczęśliwym mienię siebie i swoich współczesnych, że oczy nasze oglądają połączenie się krajów ojczystych w jedną całość, a szczęśliwym byłbym jeszcze, gdybym doczekał za łaską Bożą odzyskania i zjednoczenia z Polską Śląska”.

W XVII wieku słynny kaznodzieja Młodzianowski zapytywał z żalem: „Śląsko, spolaczejesz-że ty kiedy”, t.j. czy będziesz znów polskim? Lecz niestety, na pytanie to nie dawała odpowiedzi ówczesna polityka polska, pomimo, że konjunktury były dla tej sprawy niejednokrotnie wcale pomyślne.

A tymczasem lud śląski, choć skuty w kajdany niewoli, żył i rozwijał się w duchu polskim. Podróżnik niemiecki, Ulryk Werdun, który w połowie XVII wieku zwiedzał te strony, pisał: „Daleko na Śląsku nie mówią jeszcze innym językiem, jak polskim językiem”. Gdy o wiek później Fryderyk II pruski zagarniał Śląsk, nietylko Górny Śląsk, ale część Dolnego były jeszcze czysto polskie. To też gdy Juljan Ursyn Niemcewicz w 1821 roku zwiedzał Śląsk, mógł słusznie powiedzieć o nim: „Wszystko tu takie, jak u nas: taż sama mowa, stroje, obyczaje, położenie kraju, wszystko świadczy, że Polska i Śląsk jednym narodem, jedną były krainą”. Stwierdzały to samo zresztą i daty statystyczne. Faktem jest, że jeszcze w 1831 roku statystyka pruska obliczyła stan ludności polskiej w powiatach: Pszczyna, Rybnik, Lubliniec, Oleśno, Strzelce Wielkie na 92 do 94 procent, w innych (kluczborskim, koźlińskim, opolskim) na przeszło 76 procent. Pogorszenie tych stosunków były dziełem czasów późniejszych, czasów wytężonej roboty germanizatorskiej, której na szczęście przeciwstawił się rozpoczęty w drugiej połowie XIX wieku ruch narodowy polski, prowadzony przez takich działaczy, jak Józef Lompa, Juljusz Ligoń, Karol Miarka i tylu innych, którzy piórem i żywem słowem krzepili i podtrzymywali wśród ludu górnośląskiego ducha narodowego i poczucie przynależności do Matki-Polski.

Dzięki ich pracy i trudom, lecz przedewszystkiem dzięki zakorzenionej głęboko w duszy ludu górnośląskiego miłości dla Polski – Górny Śląsk w najsroższych czasach ucisku germanizacyjnego trwał niezłomnie w swych uczuciach i tęsknotach ku Polsce, a gdy wybiła na zegarze dziejowym godzina, w której mógł swą polskość zamanifestować, uczynił to w sposób tak żywiołowy, że zdumiał się świat cały.

Dziś, patrząc z perspektywy dziejowej na drogę, jaką przebć musiał Górny Śląsk w swem dążeniu do złącznenia się z Macierzą, winniśmy postawić sobie jako nakaz naczelny – czynić wszystko, co w naszej mocy, aby tej ukochanej i tak drogiej nam ziemi Piastowskiej zapewnić rozwój jaknajświetniejszy.

„Niema Polski bez Śląska, Śląska bez Polski!” —

Słowa te, wypowiedziane na rynku katowickim przez ministra Kwiatkowskiego w dniu obchodu sześciolecia plebiscytu, 20 go marca b. r., powinny stać się hasłem dla całego narodu, całego społeczeństwa polskiego w pracy nad takiem zespoleniem Górnego Śląska z Polską, żeby powstał tu granitowy bastjon kultury polskiej, o który rozbijać się będą bezskutecznie wszelkie wrogie zakusy. Bo nie brak, niestety, takich zakusów i dlatego konieczna jest z naszej strony czujność jaknajwiększa, konieczne jest ufundowanie polskości na Górnym Śląsku na takic niewzruszalnych podstawach, by żadne moce piekielne podważyć ich nie były w stanie. Zrobiono w tym kierunku już wiele, lecz do zrobienia pozostaje jeszcze bardzo wiele. I tu powołane jest do jaknajwiększego wysiłku całe społeczeństwo, które jest dziś zainteresowane w najgłębszych warstwach w dalszych losach Górnego Śląska, jest – co więcej – odpowiedzialne za nie wobec przyszłych pokoleń, wobec historji. Trzeba, by Polska cała, jak długa i szeroka, przejęła się zgodnie zrozumieniem, czem jest dla nas Górny Śląsk, a rozumiejąc to, poparła zgodnie wysiłki, skierowane ku ugruntowaniu podstaw jaknajwspanialszego rozwoju tej dzielnicy i pomyślności jego ludu w związku z Macierzą. Niech lud górnośląski widzi we wszystkiem, że Polska o niego dba, że się o niego troszczy, że jest dlań matką kochającą. Niech z tego ludu każdy, od dziecka do starca, odczuwa w całej pełni ciepło serdecznej miłości ze strony całego społeczeństwa polskiego, niech w tej miłości czerpie siły do pracy dla dobra i szczęścia Rzeczypospolitej Polskiej i wiarę w jasną, świetlaną przyszłość pod znakiem Orła Białego. Na takim fundamencie – zrozumienia wzajemnego i miłości wzajemnej – oparta zgodna, jedną myślą przejęta praca nad stopieniem w jeden harmonijny organizm państwowy odzyskanej po 600 latach rozłąki ziemi śląskiej i odrodzonej do nowego życia niepodległego Polski – wyda plon stokrotny.

Do pracy więc – w imię wspólnej sprawy, której na imię potęga i szczęście Najjaśniejszej Rzeczypospolitej Polskiej i zjednoczonego z nią w wysiłkach ku stworzneiu wielkiej przyszłości Górnego Śląska!

Pamiętajmy, że „niema Polski bez Śląska – Śląska bez Polski!”

Redakcja „Straży Polskiej”

 

Wprowadzenie do książki 'Dzieje Pracy Górnego Śląska 1922-1927′, Nakładem „Straży Polskiej”, Lwów – Katowice, 1927.

Opracowanie: WWW.BIBULA.COM na podstawie: książki 'Dzieje Pracy Górnego ŚlÄ…ska 1922-1927'

Skip to content