Aktualizacja strony została wstrzymana

„Polacy” i chłopscy realiści – Stanisław Michalkiewicz

Uuuuu! Ruską agenturę w Polsce musiała ogarnąć jakaś nerwowość, bo premieru Tusku nie tylko złożył rodzinom ofiar wszystkich katastrof lotniczych propozycję korupcyjną w wysokości 250 tysięcy złotych od ofiary, a pani minister Pitera schowała dudy w miech i ani piśnie. Redaktor Michnik też nie zlecił swoim funkcjonariuszom przeprowadzenia w tej sprawie dziennikarskiego śledztwa, a przecież kiedy z podobną propozycją korupcyjną przyszedł do niego Lew Rywin, to nie tylko nagrał go na magnetofon, ale osobiście prowadził przez pół roku energiczne dziennikarskie śledztwo i za murami jego tajemnicy chował się później przed dociekliwością sejmowej komisji śledczej. Niewiarygodne, ale nawet funkcjonariusze TVN nie zorganizowali w tej sprawie żadnej dziennikarskiej prowokacji, chociaż red. Sekielski bez trudu mógłby przebrać się za jakąś smoleńską wdowę i w tym charakterze wydusić jakieś wyznanie od, dajmy na to, przydzielonego premieru Tusku ministra Grasia. Nic podobnego się nie dzieje, zatem wygląda na to, że Siły Wyższe nie dały razrieszenija, w związku z czym żaden autorytet moralny, zwłaszcza z tych, co to „bez swojej wiedzy i zgody”, tego korupcyjnego słonia w menażerii nie ośmiela się zauważyć. Przeciwnie – po udanej mobilizacji agentury w ramach ćwiczeń w „skrzykiwaniu się” za pomocą Facebooka, przeprowadzonych za pomocą kuchcika, razwiedczykowie zdecydowali się powtórzyć manewr.

I co się okazało? Ano, okazało się, że „Polacy” mają już dość „Smoleńska” i niczego tak nie pragną, jak dać sobie od niego na przeczyszczenie. Jasne, że „Smoleńsk” wyłazi bokiem wyłącznie „Polakom”, bo nie słychać, żeby na przykład ruscy szachiści cierpieli na przesyt „Smoleńska”. Przeciwnie – właśnie na lotnisku Domodiedowo miał miejsce zamach, którego przyczyną byłby pewnie błąd pilota, gdyby oczywiście pilot był Polakiem. Tego jednak jeszcze nie wiemy, ale myślę, że zwłaszcza środowiska narodowe, związane z „Myślą Polską” będą trzymały się tej wersji do upadłego – chyba, że Siły Wyższe podadzą do wierzenia jakąś nową. Na razie jednak jest nerwowo, bo premier Putin najwyraźniej rozsierdywsia, a skoro tak, to nie jest wykluczone, że dla przykładu kilku wytypowanych winowajców spośród tubylczych agentów każe przepuścić przez maszynkę do mięsa. No bo jakże tak? Jakże można było dopuścić, by powstały wątpliwości co do jedynie słusznej i od początku podanej do wierzenia wersji o błędzie pilota? Ktoś będzie musiał za to beknąć, a może nawet zapoznać się z ruskim batogiem, więc nic dziwnego, że każdy, jeden przez drugiego, uwija się jak w ukropie, bo wiadomo, że ruski batog to nie żadne tam polskie safandustwo.

Nie minęło kilka godzin, a już 40 tysięcy „Polaków” podpisało się na Facebooku, z którego aż swąd idzie od przewodów rozgrzanych nadmiarem frekwencji. Każdy na wszelki słuczaj chce jak najszybciej udowodnić, że kto jak kto, ale on jest w porządku, więc jeden przez drugiego cisną się partyjni i bezpartyjni, wierzący i niewierzący, żywi i uma… – no, mniejsza z tym. Nawiasem mówiąc, czyż trzeba nam lepszej ilustracji poglądu, za przedstawienie którego spotkało mnie tyle gorzkich słów od przedstawicieli ubeckich dynastii – że mamy w Polsce dwa narody? Jeden – to naród tradycyjny, że tak powiem – organiczny, którzy kształtował się przez stulecia, no i ten drugi, ci wszyscy „Polacy” – spłodzony z pośpiesznych, bliskich spotkań III stopnia folksdojczów z ubekami? Kto tu kogo zdominuje – oto pytanie w iście leninowskim stylu – od którego zależy jednak nasza przyszłość.

Bardzo ciekawego materiału do przemyśleń na ten temat dostarcza lektura „Rzeczpospolitej” z 22 stycznia, w której natykamy się na artykuł pana Piotra Skwiecińskiego, a trochę dalej – na artykuł pana Henryka Wujca, doradcę doskonałego pana prezydenta Komorowskiego. Obydwa artykuły łączy to, że poświęcone są polskim chłopom. Pan red. Skwieciński próbując ekskuzować naród polski przed oskarżeniami „światowej sławy historyka”, któremu, nawiasem mówiąc, na łamach tejże „Rzeczpospolitej” udzielił autoryzacji sam Szewach Weiss – otóż pan red. Skwieciński dowodzi, że przynależność chłopów do polskiego narodu była stosunkowo świeża, w związku z czym miewali oni skłonności do pogrążania się w sprośnych błędach Niebu obrzydłych, podczas gdy bardziej osadzona w narodzie inteligencja, nie mówiąc już o szlachcie, od takich błędów trzymała się jak najdalej. Rozumiemy, że pan red. Skwieciński chce dobrze i w przeczuciu nadchodzącego nieubłaganie stanu wyższej konieczności uważa, że trzeba poświęcić reputację części by ratować reputację pozostałej reszty narodu, która – na podobieństwo sprawiedliwców w Sodomie i Gomorze – może przez Nemezis dziejową w osobie Jana Tomasza Grossa z protektorami – zostanie oszczędzona.

Cóż jednak z tego, kiedy pan Henryk Wujec, chociaż też pisze o chłopach, to przecież pisze całkiem inaczej? Pan Henryk Wujec jest wprawdzie opętany przez Żydów, ale opętany, czy nie – jest przecież chłopem. W ogóle – w Polsce prawie każdy jest chłopem i to nawet nie tylko wtedy, kiedy nie jest babą, tylko w ogóle – ale nie o to chodzi, a o charakterystykę, jaką pan Wujec, sam chłop z chłopów, a więc wiedzący, co mówi – sporządza polskim chłopom. Nawiasem mówiąc, charakterystyka ta mogłaby również, bez jakichkolwiek zmian, odnosić się do chłopów francuskich, których miałem okazję dość dobrze poznać – a kto wie, czy nie do wszystkich innych. Otóż pan Wujec powiada, że sam urodzony w chłopskiej rodzinie, nasiąknął „owym trzymaniem się ziemi, potrzebą konkretu, realizmem i wyrachowaniem”. Hmm. Cóż złego może być w „trzymaniu się ziemi, potrzebie konkretu, realizmie, czy wyrachowaniu”? Jeśli rację ma pan red. Skwieciński, to by znaczyło, że inteligencja i szlachta oderwały się od ziemi, bujają w obłokach, karmią złudzeniami i żyją bez rachunku. Gdyby tak miało być rzeczywiście, to chyba nie ulega wątpliwości, że ani inteligencja, ani szlachta nie nadają się na narodową warstwę przywódczą. Być może coś jest na rzeczy, bo zwróćmy uwagę, kto przejmuje się bajdopisarstwem „światowej sławy historyka”? Inteligenci – w dodatku tacy, którzy swojej inteligencji nie są do końca pewni i w związku z tym strasznie przejmują się opinią, jaką mają o nich inni – podczas gdy na trzymających się ziemi, konkretnych, realistycznych aż do przesady i wyrachowanych chłopach, ani żaden Gross, ani Szewach Weiss nie robi wrażenia? Co więcej – skoro już tak szczerze rozmawiamy, to chyba niepodobna pominąć pytania, jakie byłoby dzisiaj położenie chłopów, a nawet inteligencji, gdyby holokaustu nie było, a komunizm – owszem? Czy nie byłoby podobne do położenia Palestyńczyków, albo nawet jeszcze gorsze? Więc być może, w odróżnieniu od półinteligentów, realistyczni chłopi wiedzą swoje?

Stanisław Michalkiewicz

Felieton   tygodnik „Nasza Polska”   1 lutego 2011

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Nasza Polska”.

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=1918

Skip to content