Aktualizacja strony została wstrzymana

Stosunek ks.Michała Poradowskiego do rządów gen.Pinocheta w Chile

W roku 1948 x. Michał Poradowski otrzymał propozycję objęcia katedry socjologii i katolickiej nauki społecznej na Uniwersytecie Katolickim w Santiago de Chile. Oferta ta mogłaby wydawać się zaskakująca, gdyż miał wtedy dopiero 35 lat. Jednak w ciągu tych kilku lat, które spędził w paryskich uczelniach na Sorbonie, w Instytucie Katolickim i w Narodowym Instytucie Nauk Politycznych, uzyskał trzy doktoraty: z teologii, socjologii i prawa. Był zatem człowiekiem nieprzeciętnie inteligentnym i pracowitym. Sam, w wywiadzie dla Naszej Polski udzielonym w 1998 r., opisał to tak: „Moja wędrówka zaczęła się w roku 1945, kiedy to musiałem uciekać z Polski, gdyż byłem w Narodowych Siłach Zbrojnych szefem duszpasterstwa, kierownikiem wszystkich kapelanów. Komuniści mnie znali i od razu trafiłbym do więzienia. Znalazłem się w Paryżu, tam studiowałem, kontynuowałem naukę hiszpańskiego, rozpoczętą jeszcze w Warszawie za okupacji u bardzo kulturalnej profesorki. W Paryżu poznałem pewnego chilijskiego księdza, on już nie żyje, który mnie namówił na wyjazd do Chile. Był to zamożny i bardzo mądry człowiek, m. in. wybudował w Chile wiele pięknych kościołów. Niestety, nie pamiętam dzisiaj jego nazwiska.”

Rok później opuścił więc Francję i rozpoczął najbardziej aktywny i twórczy okres swojego życia. Jego nieprzeciętny talent został szybko doceniony i już w 1952 r. otrzymał katedrę socjologii i katolickiej nauki społecznej na Papieskim Uniwersytecie Katolickim w Valparaiso, a potem także został profesorem Uniwersytetu Marynarki Wojennej, gdzie prowadził wykłady o marksizmie, komunizmie i światowej rewolucji. W tym miejscu warto wspomnieć o mało znanym epizodzie z życia x. Michała. Otóż mało brakowało, a do Chile by nie pojechał. Ówczesny biskup lubelski. x. Stefan Wyszyński – późniejszy kardynał i prymas Polski – czynił starania, aby ściągnąć go do Lublina, gdzie proponował mu wykłady z socjologii na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Niestety, zaangażowanie x. Poradowskiego w okresie okupacji, kiedy to był m.in. kapelanem Narodowych Sił Zbrojnych, było nie w smak komunistycznym władzom w powojennej Polsce. Powrót do kraju niechybnie skończyłby się natychmiastowym aresztowaniem.

W Chile spędził prawie pół wieku swojego aktywnego życia. Nic zatem dziwnego w tym. że oprócz wykładów zajął się również pracą czysto naukową. Interesowały go głownie sprawy związane z życiem Kościoła katolickiego oraz studia nad komunizmem. Nie było mu łatwo. Jak wspominał w wywiadzie dla Frondy z 1994 r., przez pewien czas za swoje antykomunistyczne poglądy miał wrogów także w kościelnej hierarchii i musiał zostać… taksówkarzem. Mówił o tym epizodzie w sposób następujący: „Mieszkałem wtedy w kapelanii u sióstr, byłem ich spowiednikiem. Kiedyś rano po mszy jem śniadanie, kilka mniszek jest obecnych, a tu otwierają się drzwi i stoi w drzwiach ksiądz, nie wchodzi tylko krzyczy: „Przyniosłem księdzu rozkaz od prałata. Natychmiast wynosić się z Chile!”. Siostrzyczki się przeraziły: „co ksiądz zrobił”. Ja się więc go spytałem: dlaczego?”. Tamten odpowiedział: „ksiądz się robi stary, może zachorować, może umrzeć. Kto będzie pokrywał koszty?”. Trzasnął drzwiami i wyszedł. „Biorę siostry na świadka – zwróciłem się do nich – powiedział, że nie mają pieniędzy na mój pogrzeb”. Zaraz pojechałem na skład samochodów, żeby znaleźć jakąś taksówkę i los chciał, że była. Wymieniłem swój samochód na francuską „Simcę”, załatwiłem wszystkie papiery, zapisałem się do związku zawodowego taksówkarzy. Zadzwoniłem do znajomego salezjanina i poprosiłem, aby w kurii pokazał moje dokumenty, że w razie choroby czy śmierci syndykat taksówkarzy pokrywa wszystkie koszty. Biskup jedynie odebrał mi licencję na spowiadanie, ale zostałem w Chile. (…)Trzy lata pracowałem jako taksówkarz, ale tylko 2 lata byłem na każde wezwanie. Trzeci rok byłem już właściwie szoferem, tyle że samochód był mój. Miałem stałego klienta.”

Dla potrzeb niniejszego referatu skupię się na zasygnalizowaniu wątku politycznego w twórczości x. Michała, aby pokazać w dalszej części, że jego bardzo określony stosunek do rządów gen. Pinocheta nie wziął się znikąd, a był logiczną konsekwencją jego badań, prac naukowych i świetnego rozeznania w sytuacji społecznej ówczesnego Chile. Przy tej okazji wypada mi zaznaczyć, że będę tutaj starał się przedstawić subiektywną ocenę x. Michała Poradowskiego. Nie będzie zatem w tym miejscu zaznaczonych tak licznych przecież poglądów o zupełnie przeciwnym charakterze. Pragnąc jedynie pokazać, że ocena x. Michała nie jest odosobniona, posłużę się cytatami z innych osób, które patrzyły na chilijskie wydarzenia podobnie.

W Chile pisał x. Michał wiele książek i artykułów poświęconych tematom politycznym, np. serię tekstów traktujących o marksizmie, która ukazała się potem w wydaniu książkowym pod wspólnym tytułem Wyzwolenie czy ujarzmienie?. Wśród innych jego politycznych dzieł wymienić należy Marksowską rewolucję w Rosji, Teologię wyzwolenia Karola Marksa, Aktualizację marksizmu przez trockizm, a przede wszystkim Dziedzictwo rewolucji francuskiej, która wydana została już w Polsce. W tej ostatniej książce x. Michał Poradowski logicznie dowodził, że rewolucja październikowa w Rosji była naturalną konsekwencją rozprzestrzenienia się myśli i ideałów tzw. wielkich encyklopedystów, jakobinów i skutkiem tego również rewolucji francuskiej.

Ponadto w Chile wydawał polonijne czasopismo Polak w Chile i polityczny kwartalnik pt. Estudios sobre el Comunismo (Studia nad komunizmem) w skrócie często nazywane Revistą. We wspomnianym już wywiadzie dla Naszej Polski, na pytanie redakcji o jego walkę z komunizmem w tamtych czasach odpowiedział: „Chciałbym pokazać Panu to czasopismo, „Studia nad komunizmem”, po hiszpańsku Estudios sobre el Comunismo, które rozchodziło się na obszarze całej Ameryki Łacińskiej w latach 50. i 60., przez kilkanaście lat. Ono odegrało niezrównaną rolę w tej walce, miało wpływ na kształtowanie umysłów, docierało do różnych środowisk. Poza tym wygłaszałem setki wykładów w wojsku chilijskim – propozycje tych szkoleń złożyłem właśnie Pinochetowi i została ona dobrze przyjęta. Ukazywały one niebezpieczeństwa komunistycznej propagandy, demaskowały ten system. Potem jeździłem z nimi do Brazylii i Argentyny. Myślę, że miały one dobry wpływ na tamtejszą armię, w kierunku zrozumienia za-grożeń związanych z komunizmem. Warto dodać, że w tym czasopiśmie na początku dominowali Polacy, dopiero później wykształciła się – myślę, że dzięki naszej działalności – latynoska elita antykomunistyczna.”

Nieco szerzej mówił x. Michał o genezie i historii swojego kwartalnika w wywiadzie dla czasopisma Fronda z 1994 r.: „Komunizm był modny. Ja wtedy myślałem, żeby zrobić coś dla Polski, czyli przede wszystkim informować. Ośrodek londyński też się tym przejmował. Ciągle rozsyłali jakieś informacje, jaka jest sytuacja gospodarcza, jak jest z reformą rolną. Mnie też przysyłali nieraz bardzo dobre artykuły, prosili, żeby przekładać na hiszpański i gdzieś je publikować. Ale nikt tego nie chciał przyjmować, bo nikogo nie interesowało, co się dzieje w Polsce, ludzi to nie brało. Postanowiłem więc zrobić czasopismo, z tym, że Polska będzie tam stanowiła jeden z tematów, ale nie może zabraknąć Czech, Rumunii, jednak głównym tematem będzie Ameryka Południowa. Więc emigracja mi trochę pomogła, bo była demobilizacja i pewne fundusze wojska się uchowały na sprawy oświatowe. W Londynie rozmawiałem z Andersem i przedstawiłem mu swój pomysł na pismo. On to zaakceptował, więc na pierwszy numer miałem pieniądze od generała. Jak się to zaczęło, to dostałem możliwość wyjechania na dłuższy czas do Hiszpanii dzięki ówczesnemu ambasadorowi hiszpańskiemu w Santiago, który uzyskał dla mnie od rządu Franco stypendium na roczny kurs historii i kultury hiszpańskiej w Madrycie. Poznałem tam dość dobrze kierownika tych kursów i jak już wróciłem do Chile i zacząłem robić „Revistę” („Studia nad komunizmem „) to jego mianowano ministrem propa-gandy. Od razu mu wysiałem „Revistę” i napisałem, że wydałem dopiero jeden numer, nie mam pieniędzy i spytałem, czy by nie chciał zaprenumerować u mnie tego pisma. On przystał na to i się ułożył ze mną, że będzie brać 100 egzemplarzy i to już była dla mnie jakaś podstawa finansowa. Te egzemplarze się rozchodziły w Hiszpanii, tam takiego pisma nie było. Wreszcie dotarły do mnie takie broszurki informujące o komunizmie, dowiedziałem się, że są dystrybuowane przez pewną ambasadę, nie mogę powiedzieć jaką. Poszedłem do nich i zaproponowałem współpracę. Po skontaktowaniu się ze swoim ministerstwem spraw zagranicznych zgodzili się brać 250 egzemplarzy co kwartał. Wkrótce zabrakło pieniędzy Andersowi i trwałem dalej dzięki rządowi Franco i ambasadzie tego kraju. Czyli wydawałem 1000 sztuk, 500 szło tymi kanałami prenumeraty, a resztę sam rozprowadzałem głównie wśród studentów, ale wysyłałem także do Paragwaju, Urugwaju, Argentyny.”

Kolejnym elementem jego działalności w Chile były wykłady, prelekcje i konferencje na temat zagrożeń płynących z komunizmu. Organizował i był zapraszany na wiele odczytów i kongresów poświęconych problematyce komunistycznej w wielu krajach Ameryki Południowej. „Najczęściej zapraszali mnie do Brazylii – mówił ksiądz Poradowski – wozili samolotami do najodleglejszych koszar w dżungli na wykłady. Podczas jednego pobytu dałem 40 wystąpień, przyjechałem kompletnie wyczerpany, prawie głosu nie zdarłem, przez miesiąc prawie nie mogłem mówić. (…) oprócz czytania pisma zapraszali mnie też na wykłady, które

dawałem kadrze oficerskiej – w szkole podchorążych, w akademii wojskowej, w akademii morskiej. (…) od czasu do czasu organizowano kongresy antykomunistyczne w różnych miejscowościach na kontynencie. Zawsze brałem w nich udział i miewałem główne referaty.”

Publikował też swoje polityczne teksty w wielu czasopismach ukazujących się w Europie i Ameryce Pomocnej, np. w wychodzącym w Rzymie Duszpasterzu Polskim Zagranicą.1) Już same tytuły jego dzieł świadczą o tym, że studiom nad zagadnieniami marksizmu, komunizmu, trockizmu i innym pokrewnym tematom poświęcił x. Michał wiele swej pracy i życia. Uczyniło go to jednym z naj-lepszych znawców zarówno ideologii komunistycznej, jak i skutków wprowadzania jej w życie. Jednak najlepsza teoria nie może równać się z empirią, jeśli chodzi o poznanie rzeczywistych efe-któw działania zjawisk. Dlatego czytając książki i artykuły księdza Michała Poradowskiego, pamiętajmy, że on przeżył tragedię narodu chilijskiego i był jej naocznym świadkiem. Podnosi to niewątpliwie rangę jego dorobku twórczego i dodaje wagi jego opisom tamtych wydarzeń.

Po tym wstępie przechodzimy do meritum sprawy, czyli odpowiemy sobie na pytanie tytułowe: jaki był stosunek x. Poradowskiego do przewrotu i rządów gen. Augusta Pinocheta. Muszę w tym miejscu zastrzec, że choć mam swoje zdanie na temat ówczesnych wydarzeń, jedynym celem tego referatu pozostaje chęć naświetlenia Państwu motywów takiego, a nie innego stosunku do nich księdza Michała Poradowskiego.

Niestety, nie miałem przyjemności znać x. Michała osobiście, więc odpowiedź tę znajduję jedynie w jego tekstach i wywiadach. Będę zatem posługiwał się cytatami zaczerpniętymi z bogactwa jego dzieł. W artykule pt. Cud gospodarczy generała Pinocheta w Chile pisał on: „trzeba przypomnieć, że kiedy generał Pinochet obejmował władzę w Chile, pod koniec interwencji Sił Kontroli Państwa, a więc całkowicie legalnie, cały kraj znajdował się w katastrofalnej sytuacji gospodarczej, spowodowanej dziesięcioma latami rządów socjalistycznych (okres rządów prezydentów Freya i Allende, a więc lata 1964-1973); trzeba więc było dosłownie zaczynać od zera. (…) Recepta generała Pinocheta jednocześnie szanuje naukę ekonomii, jak i naukę społeczną Kościoła, czyli chrześcijańskie wymagania moralne odnośnie życia gospodarczego i społecznego i tym różni się od innych cudów gospodarczych współczesnych, jak np. w Południowej Korei, Tajwanie lub Japonii, gdzie także szanuje się naukę ekonomii, ale nie wy maga jednocześnie zasad chrześcijańskiej etyki spoleczno-gospodarczej.”

Już zatem ten pierwszy cytat wyraźnie wskazuje, że x. Michał Poradowski popierał zarówno sposób dojścia do władzy, jak i późniejsze rządy generała Pinocheta. Ta konkluzja, w świetle dzisiejszego stanu wiedzy przeciętnego Polaka stawia postać księdza w (łagodnie mówiąc) dziwnej sytuacji. Jak to bowiem możliwe, by katolicki ksiądz, który przeżył koszmar hitlerowskiej okupacji, a następnie musiał uciekać z kraju przed stalinowskimi prześladowaniami popierał jednocześnie za-mach stanu, krwawe rzezie junty wojskowej i ucisk własnego narodu przez uzurpatora stawianego w jednym szeregu z Hitlerem i Stalinem?! Czyżby na stare lata miał już dosyć ucieczki przed represja-mi? Czyżby załamał się i poddał? Takie wrażenie może odnieść przeciętny Polak i Europejczyk, karmiony propagandą lewicowych mediów, których wpływ na nasze życie jest dzisiaj ogromny.

Słuchając dzisiaj radia, oglądając telewizję czy czytając codzienną prasę niedoświadczony i niewyrobiony człowiek poznaje Chile prezydenta Salwadora (Zbawiciela) Allendego niemal jako raj na Ziemi, który zniszczył swoim zamachem stanu okrutny dyktator August Pinochet Ugarte i jego wojskowa junta. Można jednak w tym miejscu zapytać: czy tak naprawdę, oprócz enigmatycznych sloganów, jakich dowiadujemy się z mediów, wiemy cokolwiek o tym kraju, o sposobie jego rządzenia, o jego gospodarce i życiu jego obywateli przed i po okresie rządów prezydenta Al-lendego? Jestem tutaj podobnego zdania, jak filozof, pan Bronisław Łagowski , który pisał: „Przekonujemy się co chwilę, że łatwiej kłamać za pośrednictwem elektronicznych środków przekazu niżeli własnymi słowami. Nie możemy więc ufnie polega na doniesieniach prasowych czy telewizyjnych pochodzących z drugiej półkuli, zwłaszcza z tej jej części, która dała się poznać ze swej politycznie zaangażowanej literatury fabularnej, teologii wyzwolenia i nieumiarkowanej demagogii. Chociaż opowieści o terrorystycznych metodach zwalczania chilijskiej rewolucyjnej lewicy noszą wyraźne ślady wpływu literatury iberoamerykańskiej, trzeba mimo to przyjąć, że zawierają część prawdy. Kłopot polega na tym, że z powodu odległości fizycznej i kulturowej jest nam trudno odróżnić tę część od „magicznego realizmu „całej reszty. (…) Gdybyśmy mieli dość czasu i środków moglibyśmy na własną rękę dochodzić prawdy o Chile i odkrywać coraz więcej szczegółowych faktów, nigdy jednak nie zniesiemy tego oddalenia, które uniemożliwia nam wydawanie o tych faktach sądu w ścisłym sensie mo-ralnego. Może to smutne, ale człowiekowi nie została dana zdolność moralnego rozeznawania się w sprawach dalekich. Rodzina, dobrze znani z codziennego obcowania koledzy, przyjaciele i nieprzyjaciele – oto krąg w którym zamyka się nasza zdolność realistycznego osądzania moralnego.” 2) Odrzućmy zatem oficjalną propagandę, i poznajmy fakty z relacji człowieka, który był naocznym świadkiem wydarzeń.

W tekście pt. Dlaczego Chile powraca do socjalizmu? x. Poradowski skrótowo opisywał sytuacje, gospodarczo-społeczną w tym państwie w pierwszej połowie ubiegłego wieku: „Gospodarka socjalistyczna w Chile usprawiedliwiała się nieco w pierwszej połowie XX wieku, a to przez fakt, że kraj ten otrzymał ogromną ilość pieniędzy – najpierw z produkcji i sprzedaży saletry, a później miedzi, którymi można było pokrywać wszystkie wydatki państwowe, administracyjne i finansować oświatę, kulturę, szkolnictwo, szpitalnictwo itd., utrzymując niesłychanie rozwiniętą biurokrację, jako jeden ze sposobów rozprowadzenia wśród ludności tych fantastycznych dochodów z upaństwowionych kopalń. Oczywiście w takiej sytuacji nie było potrzeby pobierania żadnych podatków. Tradycyjne, a więc nieunowocześnione rolnictwo doskonale wyżywiało niewielką ludność kraju, która dopiero w połowie wieku XX dochodzi do 5 milionów.

Ale sytuacja ta, właśnie w połowie XX wieku, nagle się zmieniła, gdyż, z jednej strony szybki przyrost ludności w ciągu każdych 25 lat podwajał ludność kraju, a z drugiej strony dochody ze sprzedaży saletry nagle urwały się zaraz po pierwszej wojnie światowej, a to z powodu rozwoju w innych krajach saletry sztucznej, a następnie także i dochody ze sprzedaży miedzi znacznie się zmniejszyły z powodu spadku jej ceny na rynku międzynarodowym. W tej nowej sytuacji tradycyjny system socjalistyczny zaczął okazywać się niewystarczającym i trzeba było przejść na gospodarkę rynkową i zróżnicowaną.”

Niestety w roku 1964 dochodzi do władzy w Chile „Chrześcijańska Demokracja „, która w odróżnieniu od podobnych partii europejskich, jest w Chile skrajnie lewicową, czyli w praktyce socjalistyczną (marksistowską). Natomiast zaprowadza ona wielkie zmiany, zaczynając od marksistowskiej reformy rolnej, gdyż niszczącej wszelką własność prywatną ziemi, rujnując nie tylko rolników, ale także i rolnictwo jako takie, powodując tym migrację ludności wiejskiej do miast i przyczyniając się tym do pojawienia się na przedmieściach skupisk ludzi bezdomnych i bezrobotnych l…). W tym samym czasie cena miedzi poszła znowu w górę, stąd też ówczesnemu rządowi nie brakowało pieniędzy na import żywności z zagranicy, a więc katastrofalna sytuacja na wsi nie była w owym czasie odczuwana w miastach. Oczywiście celem tej reformy rolnej było zniszczenie ziemiaństwa jako warstwy społecznej, która, aż do owych czasów rządziła krajem jako partia konserwatystów”.

We wspomnianym już wywiadzie dla Frondy podaje nieco więcej szczegółów: „W Chile wojskowi kilkakrotnie byli prezydentami, zwłaszcza dwukrotnie generał Ibanez. Jak przyjechałem do Chile, to on właśnie rządził. Był wybrany demokratycznie, jego rząd miał nawet sympatie lewicowe. Ten okres sześcioletnich rządów charakteryzował leniwy spokój. Kiedyś Ibanez powiedział mi, że chciał być dla Chile kimś takim, jak Piłsudski dla Polski. Po nim przyszła chrześcijańska demokracja z Freyem. I ten Frey, to był praktycznie przypadek Kiereńskiego. (…) Zaczai robić reformę rolna i to nie w celu uwłaszczenia chłopów, a zrobienia czegoś na wzór kołchozów i zniszczenia ziemiaństwa, które miało duże wpływy i było podstawą struktury społecznej. Chłopi dalej nie posiadali ziemi na własność, dopiero jak Pinochet doszedł do władzy, dał tym robotnikom rolnym ziemię na własność. Ci ziemianie byli Europejczykami z pochodzenia i nie tylko siedzieli na wsi, ale i w miastach. Adwokaci, lekarze i cała inteligencja miała korzenie w ziemiaństwie. Te majątki zresztą nie byty jakieś gigantyczne, żeby się komuś nie wydało, że wąska grupa gnębiła resztę. W ogóle struktura społeczna i tradycja w Chile była europejska. Frey skonfiskował majątki, zrujnował tą warstwę, nic dziwnego, że wkrótce Chile znalazło się w ostrym kryzysie gospodarczym. Tym samym Frey „przygotował” kraj do rewolucji.”

Tak przedstawiały się sprawy przed nastaniem prezydentury Salwadora Allendego wg naocznego świadka tamtych dni. A zatem, zdaniem x. Michała Poradowskiego, sytuacja Chilijczyków lat sześćdziesiątych i początku siedemdziesiątych ubiegłego wieku była bardzo trudna. Z opisu wynika, że była ona uderzająco podobna do rzeczywistości, jaka obecnie panuje w wielu krajach Ameryki Łacińskiej, np. w Wenezueli, Brazylii czy Kolumbii. Państwo i rząd utrzymywały się w zasadzie ze sprzedaży bogactw naturalnych, przejadając majątek narodowy i skazując biedotę miejską i wieśniaków na głód i ubóstwo. Klasyczny przykład bananowej republiki, a i wiele podobieństw, choć może nie aż tak drastycznych, obserwujemy obecnie w Polsce.

Krytycznym momentem w dziejach Chile był wybór na prezydenta Salwadora Allendego. Dla uświadomienia Państwu motywów, jakimi kierował się potem gen. Pinochet obejmując władzę i wprowadzając dyktaturę, muszę niestety poświęcić więcej uwagi jego rządom. Jest to konieczne, by dobrze zrozumieć dlaczego x. Poradowski popierał postępowanie późniejszego dyktatora. By nie powoływać się jedynie na słowa księdza Michała, zacytuję obszerne fragmenty tekstu dr. Romana Konika z Uniwersytetu Wrocławskiego, zatytułowanego Czarna legenda generała. Konik charakteryzując Allendego i styl jego rządów pisał: „Od samego początku władzy prezydent Ałlende dążył do stworzenia państwa robotników i chłopów, za co niejednokrotnie otrzymywał od przywódców socjalistycznych krajów ordery, nagrody i pochwały. W 1973 roku otrzymał Międzynarodową Nagrodę Leninowską, w górach Tadżykistanu zaś imię Allende otrzymało nowo odkryte pasmo górskie. W Polsce dziennikarze Polityki ufundowali nagrodę w wysokości 10 tys. złotych im. Salwadora Allende. Wdzięczność była zresztą obustronna: prezydent Chile wielokrotnie deklarował przywiązanie do leninowskich zasad i powoływał się na zażyłą przyjaźń z tow. Breżniewem, którego podziwiał jako wybitnego męża stanu (wielokrotnie był j ego gościem w Moskwie), podziwiał też rewolucję kulturalną w Chinach (pochłonęła szacunkowo ok. trzech milionów ofiar). Podziwiano także samego Salwadora, za jego wiarę w socjalizm podziwiali go Fidel Castro i Che Guevara. Nic zatem dziwnego, że rozochocony Allende wprowadził w szkołach i na wyższych uczelniach obowiązkową naukę marksizmu-leninizmu. Przyrzekł proletariuszom corocznie przekazywać po 100 tyś. mieszkań. Rozpoczęła się kampania „władzy ludowej”, wedle znanego nam scenariusza: powołanie „rad chłopskich”, przejęcie majątków prywatnych na prowincji, w miastach zaś przejęcie fabryk przez „zgromadzenia robotnicze ” i „bataliony rewolucyjne „.

W swych licznych wystąpieniach Allende nawoływał: bierzcie ziemię bez obaw. Racjonalizowano kopalnie miedzi, której Chile było głównym dostawcą w świecie. Dobrze prosperujące kopalnie zabrane zostały „kapitalistom ” (gdyż ci osiągali nadmierne zyski) i oddane w ręce ludu pracującego Chile. Od roku 1970 do 1972 młodzież zrzeszona w Ruchu Lewicy Rewolucyjnej (MIR) zagrabiła 1767 majątków ziemskich, Allende widząc skalę akcji prosił tylko ziemian, by dobrowolnie opuszczali majątki i nie stawiali oporu. Znane są także przypadki morderstw właścicieli sklepów, za to, że pomagają utrzymywać system wyzysku. Nie jest tajemnicą, że idee lewicowe przeszły w akty przemocy, rabunku i zwykłego wan-dalizmu, a młodzi rewolucjoniści okazali się po prostu bandytami, którzy trafili na ideowo podatny grunt.”

Sam ksiądz Poradowski pisał zaś: „Po tych katastrofalnych rządach Chrześcijańskiej Demokracji przyszły rządy jeszcze skrajniejszej lewicy socjalistyczno-komunistycznej prezydenta Salwadora Allende, jako właśnie skutek polityczny owej społecznej zmiany, czyli pojawienia się bezrobotnych mas miejskich, objętych demagogiczną propagandą przedwyborczą. Wysoka cena miedzi utrzymywała się nadal, więc za jej sprzedaż, także i rząd Allende otrzymywał fantastycznie dużą ilość dolarów, co mu pozwalało na import żywności (…). Ale owe rządy skrajnej lewicy miały na celu przede wszystkim przekształcenie Chile w kolonią sowiecką, czyli „drugą Kubę”. Allende natychmiast zaprosił do Chile nie tylko Fidela Castro, dyktatora Kuby (który przez szereg tygodni osobiście agitował ludność Chile), ale także i wojsko kubańskie, specjalnie przeszkolone do walk w miastach, a którym obstawił prawie wszystkie ministerstwa (dochodziło ono do 15 tysięcy żołnierzy), stąd też proces rewolucyjny paraliżował całą gospodarkę (ciągłe strajki). Przerażona ludność zaczęła reagować, domagając się interwencji Wojska.”

W jednym z wywiadów zaś x. Poradowski przekonywał: „Salvador Allende upaństwowił najważniejsze gałęzie przemysłu, szybko pojawiła się wysoka inflacja, wstrzymano inwestycje, towarzystwa zagraniczne zaczęły wycofywać swój kapitał. Wreszcie władze podjęły decyzję o upaństwowieniu banków. Wojsko to wszystko obserwowało i doskonale zdawało sobie sprawę, że to jest otwarta droga do sowietyzacji. W Santiago i całym Chile kręciło się masę Kubańczyków i to niejako turystów. Placówka dyplomatyczna Kuby przewyższała liczebnie chilijskie ministerstwo zagraniczne. Allende jeździł ciągle do Hawany i Moskwy. Miał jakby swoich pretorianów i wszyscy to byli Kubańczycy. Od Fidela Castro dostał kałasznikowa. Wojsko nie mogło ścierpieć tego. No bo jak to, prezydent nie ma zaufania do swojego wojska? Wreszcie Allende, widząc, że nikt nie protestuje, zaczął sprowadzać wojsko kubańskie do Santiago. Stacjonowali w koszarach, w pobliżu pałacu prezydenckiego i budynków rządowych. (…) na początku września miała miejsce największa demonstracja, jaka kiedykolwiek odbyła się w Chile: 400 tysięcy zdeterminowanych kobiet zebrało się przed gmachem Uniwersytetu Katolickiego, żądając dymisji szefa państwa. Odbył się też „marsz pustych rondli” – symbol ubóstwa i paraliżu państwa. Dwa dni później Allende oznajmił przez radio, że „mąki czy chleba wystarczy na trzy dni”. Skarb państwa był pusty, związki zawodowe protestowały, parlament wydał uchwalę, że prezydent depcze konstytucję. Allende myślał, że w wojsku jest cisza, a góra jest w jego ręku. Miał tam swoich ludzi i sporo było wysokich oficerów lewicowych, w tym minister wojny.”

Sytuacja w Chile z dnia na dzień była coraz bardziej napięta. Dr Konik opisuje ze szczegółami co wtedy tam się działo: „Na efekty reform socjalistycznych nie trzeba było długo czekać. W kraju zaczęło brakować żywności, Allende obejmował kraj z 23-procentową inflacją. Dzięki „reformom ” socjalistycznym w ciągu kilku miesięcy zamieniła się ona w hiperinflację. W1972 roku wynosiła 163 procent, na początku roku 1973 osiągnęła 190 procent, by przed zamachem osiągnąć 750%, co było niechlubnym rekordem światowym (2,5% dziennie!). Apokaliptycznego obrazu zaczerpniętego z orwellowskiej rzeczywistości dopełniały lewicowe bojówki na ulicach miast, z bronią gromadzoną przez rewolucyjną młodzież z całego socjalistycznego obozu, która przyjechała do Chile w nadziei stworzenia tam komunistycznego raju i wprawianiu się w partyzantce miejskiej.

W bogatym Chile pojawił się głód, w wyniku czego rząd zaczął bardzo skrupulatnie reglamentować brakującą żywność, środki czystości i części zamienne, jednym słowem wszystko (…). Powołano Rady Inspekcji Robotniczo-Chłopskiej mające czuwać nad reglamentacją towarów. Uzbrojeni funkcjonariusze przeprowadzali „akcje kontrolne” w sklepach, magazynach, na drogach i w pociągach. (…) Powodem braku żywności było znacjonalizowanie majątków ziemskich, które w państwowych kołchozach jakoś nie mogły wyprodukować wystarczającej ilości żywości. Na początku kryzysu władze zdecydowały sprowadzać żywność z zagranicy za dewizy. Allende, obejmując kierowanie krajem, przejął kilkaset milionów dolarów zapasów dewizowych, zmarnował je w niespełna dwa lata. Największe źródło dewiz – produkcja miedzi -w wyniku nacjonalizacji przynosiła już tylko straty. Zdesperowani Chilijczycy, widząc już krawędź przepaści, próbowali ograniczyć władzę Allende, jednak prezydent w 1972 roku w obliczu narastającej fali protestu odpowiadał hardo: Uważajcie, na cios odpowiemy uderzeniem stokroć silniejszym, rewolucja naznaczona jest zawsze krwią, sprawa socjalizmu jest nadrzędna. Protestujących zaś przeciwko brakowi żywności górników z Chuąuicamata przekonywał, że nadmiernie troszczą się o zaspokojenie własnych korzyści, zamiast patrzeć na wyższy interes, jakim jest socjalizm. (…)

Odcinając, poprzez swe reformy socjalistyczne, Chile od światowej wymiany handlowej, Allende nawiązał jednocześnie bliskie stosunki z ZSRR, NRD i Kubą. Przy tym sam siebie postrzegał jako męża opatrznościowego dla ojczyzny (…). Bratanica Allende (nie posądzana bynajmniej o sympatię dla Pinocheta) przyznała po latach, że wystarczyły zaledwie trzy lata rządów stryja, by nie było w sklepach żywności i podstawowych środków czystości, a sam stryj, nie widząc wyjścia z sytuacji, modlił się o zamach stanu.

Pod rządami Allende Chile ogłosiło jednostronne moratorium na swoje zagraniczne zadłużenie, czyli de facto zbankrutowało. Banki wstrzymały kredyty, kapitał zagraniczny uciekł, znacjonalizowane gospodarstwa rolne przestały produkować żywność, stanęły fabryki, eksport spadł do zera, import przestał istnieć, dodrukowywano pieniądze, a zapasy dewiz się skończyły (resztę wydano na przemyt broni do Chile). Zbuntowani robotnicy, widząc, że zarabiane pieniądze są bezwartościowe, wyszli na ulicę. Słynny był tzw. Marsz Pustych Garnków, gdy głodni mieszkańcy Santiago wyszli na ulice, tłukąc pustymi garnkami o bruk stolicy, domagając się ustąpienia Allende (czołówki gazet donosiły: Dręczący brak chleba („El Mercurio”), Dlaczego brakuje chleba? I ryżu? I oliwy? I cukru? l gazu?(„Ultima Hora”).

Od tego czasu lewica zaczęła przemycać do Chile broń. Na jak ogromną skalę szykowano przejęcie zbrojnej kontroli nad krajem, wskazuje ilość broni przerzuconej do Chile (głównie z Kuby): 30 tysięcy sztuk broni palnej, ilość przekraczająca uzbrojenie chilijskiej armii, liczącej w 1973 roku jedynie 26 tysięcy żołnierzy! Broń sprowadzano potajemnie z Kuby i Czechosłowacji. Zgromadzony arsenał składał się z materiałów wybuchowych, broni krótkiej, maszynowej, moździerzy i granatników przeciwczołgowych. Broń z Kuby przewoziły też regularnie państwowe linie lotnicze LAN, oficjalnie deklarując jako ładunek cygar. Allende, uzbrajając „bataliony rewolucyjne” oraz lewicowych partyzantów spoza Chile (których w momencie przewrotu przebywało w samym Santiago 13 tysięcy), obudził apetyt światowej lewicy na przejęcie władzy całkowitej w kolejnym kraju. Masowy ruch lewicowy w Chile spalił jednak na panewce, bo ani robotników okupujących fabryki, ani chłopów w kołchozach, ani sił zbrojnych nie udało się wciągnąć do rewolucyjnej walki. Mimo to w wyniku uporu Allende katastrofa zbliżała się z dnia na dzień. 30 kwietnia po raz pierwszy bojówkarze lewicowych batalionów otworzyli zmasowany ogień do „prawicowej reakcji”, czyli do strajkujących górników z El Teniente. Doszło do regularnych starć z barykadami i bronią palną. Do dziś nie wiadomo, ile osób wówczas zginęło. 14 czerwca głodni górnicy ruszyli na stolicę w celu obalenia rządu. Dwa dni później dotarli do Santiago, po drodze dołączyli do nich studenci. Dochodziło do regularnych potyczek z lewicowymi bojówkarzami. 30 czerwca Allende, nie panując już nad sytuacją, ogłosił w stolicy stan wyjątkowy z godziną policyjną. W całym kraju zakazano jakichkolwiek demonstracji i zaostrzono cenzurę.

Na początku roku 1973 zastrajkowali kierowcy ciężarówek, Allende w odpowiedzi nakazał siłą rekwirować pojazdy. Aresztowano wielu kierowców (…). W Santiago stan wyjątkowy zamieniono na stan wojenny. Rokosz przeciwko rządowi zataczał coraz szersze kręgi, do strajku dołączyli kolejarze, marynarze, handel i służba zdrowia. Lewicowcy z organizacji MIR w całym kraju przeprowadzali akcje sabotażowe, podkładali bomby, wysadzali w powietrze słupy wysokiego napięcia, pozbawiając dopływu energii do głównych miast kraju (…).

W roku 1973 Allende powołał Zespół Osobistych Przyjaciół (Grupo de Amigos Personales – GAP), których zadaniem było zabicie głównodowodzących generałów, kiedy pojawi się próba zamachu stanu. 50 przybocznych pretorian Allende stanowiło też ochronę osobistą prezydenta. Socjalistyczna Partia Chile wraz z ciągle, napływającymi rewolucjonistami z innych krajów tworzyła dobrze wyszkoloną armię. Z zeznań byłych działaczy wynika, że szkolili się oni głownie w walkach ulicznych. Tworzono podgrupy składające się z 10 osób, trenowano wytwarzanie granatów (…), koktajli Mołotowa. Elitarne ośrodki kształcenia znajdowały się w Santiago, w prywatnej rezydencji Allende przy ulicy Tomasza Morusa.

W odpowiedzi na kryzys i masowe wystąpienia zakładano w każdym zakładzie sabotażowe „komitety samoobrony socjalistycznej”, mające walczyć z prawicową reakcją. Zastępca Allende, przywódca socjalistów Carlos Altamirano ogłosił, że nieuniknione będzie poważne starcie pomiędzy siłami zachowawczo-tradycyjnymi a reprezentacją nowego, postępowego świata socjalistycznego. Wzywał też, by lud chilijski na tę okoliczność gromadził broń, gdyż pięści i świadomość rewolucyjna zapewne nie wystarczą. Już po zamachu stanu okazało się, że socjaliści nie żartowali. Odkryty po ataku na pałac La Moneda plan „Z” zakładał przejęcie totalnej wladzy i wymordowanie tysięcy przeciwników rewolucyjnych zmian (przywódców partii, generałów, karabinierów etc.). Plan „Z” nosił adnotację, że należy go wcielić w życie 19 września, w dniu święta wojska. Jednak 5 września Allende ogłosił w mediach, że zapasy mąki się skończyły i starczy jej tylko na kilka dni. „Niefortunną” informacją Allende spowodował, że zabrakło czasu, by rewolucjonistom rozdać broń.”

Natomiast generał Pinochet w wywiadzie udzielonym Janowi Fijorowi opisywał rządy Allendego w sposób następujący: „Allende w czasie kampanii wyborczej nie ujawniał wcale swoich prokomunistycznych sympatii. Prezentował się raczej jako polityk umiarkowany, dopiero później, pod wpływem doradców sowieckich i kubańskich odkrył swoje prawdziwe oblicze, doprowadzając kraj do kompletnego rozkładu. W1972 i 73 roku inflacja dochodziła w Chile do 2.5 proc. dziennie, prawie 1000 proc. rocznie. Szwankował transport, brakowało paliw, surowców, żywności, energii elektrycznej. (…) Ta, mlekiem i miodem płynąca ziemia przestała rodzić. „Rozentuzjazmowane ” grupy związkowców i innych politycznych sojuszników Unidad Popular i Allende, napadały, grabiły, buntowały chłopów i robotników, nakłaniając ich rzekomo w imię „lepszego jutra” i „nowego ładu”- do strajku powszechnego. Dalsze życie było w takich warunkach niemożliwe. Tym bardziej, że ogarnięty szaleństwem rewolucji Allende nie liczył się z niczym i nikim. Ostatnie dwa lata jego prezydentury, to właściwie rządy dyktatorskie.”

By znaleźć jakiekolwiek porównanie dla uświadomienia sobie tragizmu tamtych dni, należałoby chyba przywołać stan wojenny w Polsce. Choć wy, młodzi ludzie nie pamiętacie tego, ale wiedza na ten temat jest ogólnie dostępna i pewnie uczycie się o tych dniach także na lekcjach historii. Ja byłem wtedy w waszym wieku, trochę pamiętam i nie mogę się oprzeć wrażeniu, że zarówno ostatnie miesiące rządów Allendego, jak i dyktatura Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego mają wiele podobieństw.

W naszych rozważaniach nadchodzi tragiczny dzień 11 września 1973 r., kiedy to w Chile doszło do tzw. zamachu stanu. Jednak czy to jest dobre określenie? Czy słowa zamach stanu, które tak często używane są w naszych mediach i które dzięki nim tak głęboko utkwiły nam w świadomości, są tutaj odpowiednie? Cóż to jest zamach stanu? Wg internetowej encyklopedii portalu Interia, jest to: nazwa nadawana niektórym przestępstwom polit. (zamach na niepodległość państwa, zmiana przemocą ustroju, pozakonstytucyjne przejęcie władzy). Tymczasem wielu naukowców, w tym także x. Poradowski, twierdziło, że generał August Pinochet objął w Chile władzę legalnie, choć oczywiście bez pomocy wojska, jako siły mającej zapewnić legalnej władzy bezpieczeństwo, się nie obyło. Jednak taka właśnie jest rola wojska w normalnym państwie. Armia jest przecież m.in. właśnie po to, by zabezpieczyć naród przed zgubnymi skutkami rządów polityków.

Roman Konik, sam nie unikając określenia zamach, twierdził ze: „Parlament, widząc narastający kryzys, na kilka tygodni przed zamachem zażądał od Allende rezygnacji z prezydentury. Prezy-dent nie chciał o tym słyszeć. Większością głosów parlament pozbawił go zatem prezydentury. Rzadko podaje się w mediach, że armia chilijska początkowo nie zdradzała ochoty do interwencji. Sam głównodowodzący general Pinochet przyznaje, że do golpe skłoniły go dwa motywy. Jako zawodowy żołnierz, przywykły do wykonywania rozkazów, działał na polecenie chilijskiego Trybunału Konstytucyjnego. W przeddzień zamachu Trybunał Konstytucyjny i parlament, przekazały całkowitą władzę wykonawczą w ręce wojska, czyli głównodowodzących: Augusta Pinocheta – naczelnego wodza wojsk chilijskich, admirała Jose Toribo Merino – dowódcy marynarki wojennej, generała Gustavo Leigh – zwierzchnika lot-nictwa i Cesara Mendoza – szefa karabinierów.” Podobnie twierdził x. Poradowski w artykule pt. Dlaczego Chile powraca do socjalizmu, pisząc: ” wkrótce doszło do uchwały parlamentu, stwierdzającej nielegalność rządów Allende oraz do oświadczenia Sądu Najwyższego, iż rząd Allende łamie Konstytucję i do żądania natychmiastowego objęcia władzy przez Wojsko. Tak to doszło do „11 Września 1973 roku”, kiedy to Siły Zbrojne (Wojsko, Marynarka i Lotnictwo) objęły władzę po kilkudniowych walkach, głównie z wojskiem kubańskim i popierającymi go organizacjami terrorystycznymi komunistów. A w cytowanym już fragmencie tekstu pt. Cud gospodarczy generała Pinocheta w Chile x. Poradowski wprost mówi: (…) trzeba przypomnieć, że kiedy pod koniec interwencji Sił Kontroli Państwa, a więc całkowicie legalnie, cały kraj znajdował się w katastrofalnej sytuacji gospodarczej. Tym niemniej pojęcie zamach stanu dzięki mediom tak bardzo przylgnęło do określania wydarzeń z 11 września 1973 r., że po latach ulega mu i sam x. Poradowski, mówiąc w wywiadzie dla Naszej Polski z roku 1998: „gorzej by było niż z Kubą, gdyby nie generał Pinochet i jego zamach stanu.”

Sam generał August Pinochet w wywiadzie udzielonym Janowi Fijorowi, a opublikowanym m.in. w internecie używał zwrotu przewrót, który, biorąc pod uwagę fakty, chyba jest bardziej adekwatny do sytuacji. Faktem jest, że nie było ustanowionego prawa, w którym parlament mógł odwołać prezydenta dlatego, że uważał, iż ten łamie konstytucję. Tym niemniej nie wszystko da się przewidzieć i jeśli ktoś uważa, że prawo moralne jest ważniejsze od pisanego, to nie będzie się wahał i rozgrzeszy generała. Tłumacząc to, Pinochet mówił: „ogarnięty szaleństwem rewolucji Allende nie liczył się z niczym i nikim. Ostatnie dwa lata jego prezydentury, to właściwie rządy dyktatorskie. A tak, ignorował Kongres, podporządkowując go sobie z drastycznym pogwałceniem Konstytucji. Gdybyśmy wtedy nie wkroczyli, Chile przestałoby istnieć jako pań-stwo, a komunistyczna pożoga rozprzestrzeniłaby się na cały kontynent. Rosjanie tylko zacierali ręce.”

Warto tu wspomnieć o jeszcze jednym fakcie podawanym przez x. Poradowskiego w wywiadzie dla Naszej Polski. Na pytanie dziennikarza: Czy rządy Allende w Chile groziły tym, że ten kraj stanie się drugą Kubą? Ksiądz odpowiedział: „dokładnie tak było. Ba, nawet gorzej by było niż z Kubą, gdyby nie generał Pinochet i jego zamach stanu, który zresztą musiał nastąpić, bo jeden z oficerów znalazł listę proskrypcyjna oficerów, którzy mieli być rozstrzelani. Więc to była konieczność.”

Biorąc pod uwagę opisy wydarzeń, które cytowałem, użyć by raczej należało określenia kontrrewolucja. Według internetowej encyklopedii Interii jest to: wałka zbrój na prowadzona przez grupy społ. w celu utrzymania władzy w państwie oraz istniejącego porządku społ. zagrożonego przez wybuch lub wynik rewolucji, a zatem doskonale pasuje do zdefiniowania tego, co działo się w roku 1973 w Chile. Faktem wszak jest, że broniono wtedy prawa ustanowionego przez parlament po to, by zapobiec rewolucji. Czytając uchwałę chilijskiego Kongresu Narodowego z dnia 23 sierpnia 1973 r. nie znajdziemy wprost żądania ustąpienia prezydenta Allendego. Nie było bowiem w tej sytuacji w chilijskiej konstytucji możliwości odwołania prezydenta przez parlament, ani wszczęcia procedury impeachmentu. Wymieniono się w niej jednak szereg konkretnych przykładów złamania konstytucji przez urzędującego prezydenta i w punkcie trzecim uchwały stwierdza, że: wartościami i zasadami są te, które wyrażone zostały w Konstytucji Państwa, która, na podstawie artykułu numer 2, dowodzi, iż (�) Organy Państwowe nie mogą sprawo-wać władzy w zakresie większym niż tą do której zostały wydelegowane przez Naród, oraz, wnioskuj acz artykułu numer 3, iż rząd który przypisuje sobie prawa do których Naród go nie upoważnił, naraża się na bunt.

Jednocześnie w punkcie 14 ta sama uchwała głosi, że: Siły Zbrojne i Korpus Karabinierów są i powinny stanowić naturalną gwarancję dla wszystkich Chilijczyków, a nie wyłącznie dla wy-branej grupy Narodu lub pewnej politycznej opcji. Wobec tego Rząd nie może wykorzystywać ich uczestnictwa [we Władzach Wykonawczych – przyp. mój] jako pretekstu do ukrywania określonej, stronniczej polityki mniejszościowej. Ich obecność powinna być skierowana ku przywróceniu pełnego ładu konstytucyjnego i prawnego oraz demokratycznej koegzystencji, która jest dla Chile niezbędna by zagwarantować stabilność instytucjonalną, pokój społeczny, bezpieczeństwo i rozwój. A zatem była to wyraźna sugestia dla ówczesnego szefa armii, by w razie niepodporządkowania się przez prezydenta woli Kongresu Narodowego obrócił wojsko przeciwko Allendemu.

Kolejną kwestią, którą trzeba poruszyć, są rzekome zbrodnie dokonane przez juntę na narodzie chilijskim oraz rzekomy mord na prezydencie Allendem. Media i lewicowi intelektualiści rozpisują się na ten temat bardzo szeroko, dowodząc, że ofiary reżimu były bestialsko mordowane za poglądy. Argumenty przeciwników tej teorii są niesłyszalne. Ponieważ x. Poradowski należał do tej drugiej grupy, być może jego i jemu podobnych słowa dotrą do Państwa po raz pierwszy w życiu. W ten sposób będziecie mogli Państwo poznać drugą stronę medalu i wyciągnąć własne wnioski.

X. Poradowski mówił o przebiegu samego przewrotu w sposób następujący: „Pucz rozegrał się w bardzo szybkim tempie. 11 września radio i telewizja zakomunikowały, że wojsko zaatakowa-ło budynki rządowe „w celu wyprowadzenia z nich rządu, który przestał być legalny i w celu zakończenia chaosu.” Wojsko otoczyło siedzibę prezydenta. Jak mówili świadkowie zdarzeń, wojskowi namawiali trzykrotnie Allende do ucieczki za granicę, podstawiając mu nawet samolot. Prezydent odmówił i rozkazał gwardii pałacowej otworzyć ogień. Odpowiedzią było zbombardowanie pałacu przez lotnictwo. Dzielnice robotnicze nie zareagowały, mimo że były do tego wzywane. Osobisty lekarz prezydenta twierdził, że widział, jak Allende włożył sobie pistolet maszynowy w usta i w sekundę później już nie żył. Marynarka wojenna opanowała wszystkie miasta nadmorskie. Armia szybko poradziła sobie z Kubańczykami, którzy trochę strzelając wycofali się. Nie należy zapominać, że armia chilijska miała opinię najlepszej na kontynencie. Więc natężone walki trwały krótko, potem tylko ciągnęły się latami terrorystyczne akcje bojówek komunistycznych. Strzelali po wszystkich stronach, zasadzki organizowali, bomby podkładali na okrągło pod mosty, elektryczność, szyny kolejowe. I to było przyczyną represji ze strony wojska. Takie rzeczy niestety się zdarzają w czasie wojny, l dlatego potem oskarżało się Pinocheta, że taki okrutny, że to i owo. Ale komuniści atakowali, wojsko broniło spokoju. Trzeba było zakończyć to strzelanie komunistyczne. W białych rękawiczkach tego się nie robi.” Słowa księdza o przebiegu wydarzeń i śmierci prezydenta Allendego potwierdza też Roman Konik, ale nie będę tutaj cytował tego dość obszernego opisu.

Jeśli chodzi o dalsze wydarzenia, czyli rzekomą działalność tzw. szwadronów śmierci, to x. Poradowski nazywał je wprost zawracaniem głowy i mówi: „Były przypadki nieliczne nadużywania władzy, potem nagłośnione do granic surrealistycznych przez światowe media lewicowe. Rząd francuski i inne, żeby się przypodobać Sowietom, rozpoczęły nagonkę na „faszystę Pinocheta”. Tak, że faktyczne zdarzenie nijak się miało do tego echa propagan-dowego.” Zaś zapytany o tak nagłaśniane represje i mordy na przeciwnikach reżimu zgromadzonych na stadionie w Santiago de Chile odpowiadał: „To bajki, jakieś odcinanie rąk itp. Tam zgrupowano rozbrojonych bojowników komunistycznych i przez kilka dni trzymano. Kto chciał, wyemigrował. Potem dopiero zrobiono z nich wielkich bohaterów i przypisano jakąś martyrologiczną otoczkę. Nikt nie wspomina ataków terrorystycznych „ludowych bojówek” w czasie Allende na banki, mieszkania prywatne. Te bandy terrorystyczne były zresztą często kierowane przez młodych ludzi pochodzących ze znanych chilijskich rodzin dotkniętych dżumą marksistowską. Na przykład córka rektora Uniwersytetu Katolickiego w Santiago, który sam był komunistą. Ta dziewczyna organizowała i z bronią w ręku uczestniczyła w zamachach na „kapitalistyczne banki”. Jak uciekła z Chile, to prezydent francuski dekorował ją jako bojowniczkę wolności i humanizmu.”

W wywiadzie dla Naszej Polski zapytany o zbrodnie junty mówił x. Poradowski podobnie: „To były kłamstwa, wierutne kłamstwa. Oczywiście, musiały być ofiary, to była przecież wojna domowa, wrogowie zostali aresztowani, internowani, ale nie było bicia, przemocy, głodzenia czy rozstrzeliwania bez sądu. To nie wchodziło w rachubę. Ja tam byłem i wiem, jak było. światowa propaganda komunistyczna i lewicowa przekręcała wszystko. Allende sam sobie w łeb strzelił z rewolweru, podarowanego mu przez Fidela Castro. Ofiarowywano mu nawet samolot, żeby odleciał do wybranego kraju, ale on nie chciał. Chciał być bohaterem i męczennikiem sprawy socjalizmu i komunizmu.”

Jak pisał Roman Konik, internowani działacze lewicowi otrzymali od reżimu propozycję uwolnienia, jednakże pod warunkiem przymusowej emigracji. O „wybitnych przedstawicieli ludu chilij-skiego” upominali się przedstawiciele Układu Warszawskiego. Pinochet ogłosił, że jest w stanie zwolnić ich z aresztu pod warunkiem natychmiastowego opuszczenia przez nich Chile, bez prawa powrotu do kraju. Żaden z krajów bloku socjalistycznego nie chciał jednak udzielić gościny lewicowym bojówkarzom (jedynym wyjątkiem była wymiana Luisa Corvalana na Wladimira Bukowskiego 18 grudnia 1976 roku) (…). W roku 1978 ogłoszono amnestię i wy-puszczono na wolność 1500 rewolucjonistów, zatrzymano jednak tych, którzy oskarżeni byli o zwykłe przestępstwa. Wraz z amnestią Sąd Najwyższy skierował wiele spraw przeciwko nadużyciom także ze strony wojska (aresztowani zostali generał Sergio Arellano Stark, pułkownicy Marcelo Moren i Sergio Arredondo, brygadier Pedro Espinoza i kapitan Patricio Diaz).

Relacje te pokrywają się ze słowami generała Augusta Pinocheta. Zapytany przez Jana Fijora o ofiary przewrotu Pinochet mówił: „Proszę pana, to była normalna, otwarta wojna z elementami „guerilli”. Odbywały się regularne potyczki zbrojne pomiędzy zwolennikami lewicy a wojskiem chilijskim. Poza tym porywano ludzi, dokonywano zamachów bombowych, napadów. To nie jest szukanie usprawiedliwienia, to są fakty. Czy pan wie, że kucharz w domu mojej córki, po powrocie z pracy do domu został w bestialski sposób przez „partyzantów” zamordowany. Ja nie twierdzę, że tylko tamta strona była brutalna, bo i siły porządku popełniały okrucieństwa. To było w tamtych okolicznościach nieuniknione. Człowiek jest tylko człowiekiem i w obronie życia może popełnić czyn nieprzyzwoity. Czasem – „przy okazji” – dochodziło do zwykłej zemsty, samosądów, innym razem ludzi zawodziły nerwy, stąd zdarzały się rzeczy odrażające. Przyjmuję na siebie całe odium tej sytuacji, chcę jednak zauważyć, że robiliśmy wszystko, aby do takich zdarzeń nie dochodziło. Gdybyśmy nie dążyli do utrzymania praworządności – proszę mi wierzyć – Chile zmieniłoby się w morze krwi.”

Zapewne ważnym czynnikiem kształtującym poglądy x. Poradowskiego na wydarzenia rozgrywające się na jego oczach był jego stosunek do samego generała Pinocheta. Oto co mówił zapytany, w jakich okolicznościach poznał późniejszego dyktatora: „Poznałem m.in. generała Carlosa Ibaneza, który był długi czas prezydentem Chile. On mnie bardzo lubił, cenił i znał Polskę, był m.in. uczestnikiem uroczystości zaślubin Polski z morzem w lutym 1920 roku, dokonanych przez gen. Hallera. Byliśmy zaprzyjaźnieni, tam bywali inni oficerowie i wśród nich był Augusta Pinochet. Jeszcze nie był generałem. Wtedy go poznałem.”

W wielu wypowiedziach x. Michał podkreślał, że nie miał żadnych moralnych zastrzeżeń co do właściwego postępowania dyktatora. Uważał go za człowieka honoru, osobę prawą, godną zaufania i odpowiedzialną. W jednym z wywiadów mówił o generale: „Augusta Pinochet Ugarte to jedna z najpiękniejszych postaci, jakie spotkałem w swoim życiu. Mówię to z całą powaga i odpo-wiedzialnością, gdyż miałem kontakty z wieloma osobami pełniącymi wysokie funkcje i wśród nich Pinochet to jeden z najwybitniejszych i najporządniej szych ludzi.” W dalszej części wywiadu mówił o generale: „bardzo porządny człowiek, kulturalny, bez zarzutu pod względem moralnym. To jest piękna postać. Jest prawdziwym katolikiem. Kiedy był na niego zamach, został cudownie uratowany, zamach był „fachowo” przygotowany, on jechał w góry, strzelano do niego z wielu karabinów maszynowych. I właśnie od tych kul na popękanej szybie samochodu zrobił się rysunek Matki Boskiej. To Matka Boska go ocaliła. Nie był nawet draśnięty. Widziałem później ten samochód, bo go przetransportowano do Santiago i przesłałem do rodziny do Polski fotografię tego przedziwnego rysunku. Niestety, wszystkie fotografie zabrała powódź” (Dom X. Profesora i jego bratowej, Wandy, na Zaciszu we Wrocławiu został zalany do wysokości kilkudziesięciu centymetrów, mieszkańcy ewakuowali się pontonem w ostatniej chwili i dwa miesiące byli poza domem – red.) O wierze i postawie katolickiej Pinocheta świadczy też fakt z jego młodości. Po ukończeniu szkoły wojennej ufundował on tablicę w kościele wojskowym, z tekstem, w którym oddał się całkowicie w opiekę Najświętszej Marii Panny. Dla mnie jest logiczne, że w kilkadziesiąt lat potem Ona ocaliła go od śmierci.”

Zapytany w innym wywiadzie o to jak często spotykał się z Pinochetem odpowiedział: „Ja mu czasu nie zabierałem, bo był bardzo zajęty, widywałem się z nim w ważnych sprawach od czasu do czasu. Pinochet to niesłychanie sympatyczny i bezpośredni człowiek, łapało się z nim kontakt szybko, bez żadnych trudności. Zresztą wojskowi nie są tam jakoś odseparowani od społecze-ństwa, oni są obecni w życiu tego kraju. Wielu z oficerów zajmuje się pisaniem, historią, kadra oficerska j est świetnie wykształcona i to niekoniecznie w strategii wojennej.”

Jeśli chodzi o ocenę polityczną generała Pinocheta i jego przewrotu, to x. Poradowski popierał praktycznie wszystkie jego posunięcia. Uważał, że Chile znalazło się na skraju przepaści, a jako antykomunista z całego serca pragnął oszczędzić Chilijczykom doświadczenia, które stało się udziałem Kubańczyków, narodów Związku Sowieckiego i Europy środkowej, Wietnamczyków czy Koreańczyków. Wiedział też, że Chile jest tylko pewnym etapem na drodze światowej komunistycznej rewolucji i jeśli tutaj udałoby się komunistom zaprowadzić swoje porządki, szansę na ogarnięcie całej Ameryki Łacińskiej przez zbrodniczą ideę nieporównywalnie wzrosną. Twierdził, że: „Franco i Pinochet to dwie postacie, dzięki którym Sowiety nie rozprzestrzeniły się na cały świat”. Oraz że: „Sowieci chcieli mieć wejście na ocean, opanować wszystkie najważniejsze porty Ameryki Łacińskiej, korzystać z zasobów naturalnych Chile i innych południowoamerykańskich krajów, bo oni przygotowywali się do wojny ze Stanami Zjedno-czonymi. To była bardzo ważna kwestia międzynarodowa, nie tylko sprawa Chile, chodziło o to, czy zwycięży na tamtym subkontynencie komunizm, czy nie.”

W wywiadzie dla Frondy mówił zaś: „Nie ulega wątpliwości, że w globalnych planach Sowietów cała Ameryka Południowa była do opanowania. W niemal wszystkich krajach tego kontynentu komuniści przy pomocy Moskwy próbowali robić rewolucję bardziej bądź mniej otwarcie. Jedyną siłą, która w warunkach Ameryki Południowej mogła to niebezpieczeństwo powstrzymać, było wojsko.”

Także ta opinia x. Poradowskiego nie jest odosobniona. Kiedy w 1999 r. władze brytyjskie zdecydowały się aresztować przebywającego na Wyspach na leczeniu byłego dyktatora, broniła go była premier Wielkiej Brytanii Małgorzata Thatcher. Dla niego przerwała trwające od 9 lat milczenie polityczne. 9 października wygłosiła płomienne przemówienie w obronie Pinocheta, przypominając jego zasługi w obronie świata przed komunizmem i osobisty wkład w pomoc Wielkiej Brytanii: „Ani przez chwilę nie myślcie, że chodzi tu o sprawiedliwość dla pokrzywdzonych – mówiła – chodzi o zemstę, o rewanż lewicy. Na tym wyłącznie polega „sprawa Pinocheta „. Tak naprawdę senator Pinochet stoi przed sądem nie z powodu czegokolwiek, co znajduje się w akcie oskar-żenia sędziego Garzona. Senator Pinochet stoi przed sądem za to, że pokonał komunizm. Lewica nie może mu wybaczyć, że uratował Chile i pomógł uratować Południową Amerykę.”

Pozostaje nam jeszcze zająć się sprawą niewątpliwego sukcesu gospodarczego, a co za tym idzie wzrostu zamożności obywateli Chile pod rządami najpierw dyktatora, a potem prezydenta Augusta Pinocheta Ugarte. Zdaniem nie tylko x. Michała Poradowskiego działania generała na polu ekonomicznym to prawdziwy majstersztyk i wzór do naśladowania w innych regionach świata. Szeroko rozpisuje się na ten temat w artykule pt. „Cud” gospodarczy generała Pinocheta w Chile. Być może ma w owym cudzie swój udział i x. Michał, jak bowiem głoszą niepotwierdzone wieści, x. Michał Poradowski nieformalnie był doradcą Pinocheta w sprawach nauki społecznej Kościoła. Generał był i jest gorliwym katolikiem, a x. Poradowski miewał z nim częste kontakty, a zatem niewykluczone jest, że informacje te mają w sobie ziarno prawdy.

Już na samym wstępie wspomnianego tekstu czytamy: „Spróbujmy odpowiedzieć napytanie: na czym polega tajemnica wspaniałego „cudu” gospodarczego generała Pinocheta? Odpowiedź jest prosta: na połączeniu i pogodzeniu ekonomii -jako nauki empirycznej – z nauką społeczną Kościoła. Ta ekonomia empiryczna, a więc taka, której teorie zostały potwierdzone przez praktykę odnosząc sukces, jest uzgodniona z wymaganiami moralności chrześcijańskiej oraz instytucji własności prywatnej, ograniczonej funkcją społeczną, czyli służącą „dobru wspólnemu”, a także i zasadą zastępczej roli Państwa w życiu gospodarczym. Dalej x. Poradowski wymieniał i uargumentował poszczególne posunięcia ekonomiczne generała, które jego zdaniem przyczyniły się do tytułowego cudu. Są to m.in.: oddanie gospodarki w ręce autentycznych ekonomistów ze szkoły Miliona Friedmana i Fryderyka Hayeka, przywrócenie instytucji własności prywatnej, natychmiastowa wyprzedaż deficytowych firm państwowych, zmniejszenie podatków, które w dużym stopniu przyczyniło się do zmniejszenia bezrobocia, dalej unowocześnienie i zróżnicowanie produkcji i wreszcie decentralizacja i zmniejszenie administracji i biurokracji. Konkludując, x. Poradowski pisze: „dzięki temu „cudowi” ekonomia Chile, pod koniec rządów generała Pinocheta (1989) rosła 10% rocznie, a ludność l, 7%, stąd też kraj bogacił się, a poziom życia całej ludności szybko się podnosił.”

Sam Pinochet mówił o efektach swoich posunięć gospodarczych następująco: „Pozostawiłem kraj kwitnący, w prospericie, która nie ominęła żadnej grupy społecznej. Liczby mówią same za siebie. Eksport – w latach 1973 – 1987 – wzrósł czterokrotnie, przy równoczesnym spadku o połowę wpływów z wywozu miedzi. Wzrost produkcji rolnej wyniósł w tym czasie ponad 500 proc. Dochód narodowy wzrastał w tempie prawie 10 proc. rocznie. Proszę się zastanowić, czy takie wyniki byłyby możliwe w warunkach krwawej tyranii, działającej w interesie grup uprzywilejowanych? Przed rokiem 1970 prawie 43 proc. Chilijczyków żyło na skraju nędzy, w 10 lat później było ich 20 proc. Zwiększyła się aktywność, zaniedbywanych dotychczas na rzecz stolicy, prowincji; ich udział w dochodzie narodowym wzrósł o ponad 150 proc. Te wszystkie procesy trwają nadal. Nie było to więc tylko działanie doraźne bądź wymuszone, na rozkaz czy pod wpływem strachu. To był proces, który przeniósł mój kraj z wieku XIX w XXI stulecie. Wprowadziliśmy Chile na drogę reform nie mających precedensu nie tylko w krajach Ameryki Łacińskiej.”

X. Poradowski, zapytany przez Frondę o pierwszą decyzję gospodarczą Pinocheta odpowiedział: „Nie pamiętam dokładnie, jaka była pierwsza, ale jedną z pierwszych decyzji Pinochet zarządził zwrócenie zakładów przemysłowych ich właścicielom. (…) najważniejsza była gospodarka, ponieważ w kraju panowała nędza przeraźliwa i bezrobocie. Pierwsze lata były bardzo ciężkie, ale doskonale to wojsko zorganizowało, nie było bałaganu. Koleje, autobusy, szkolnictwo, wszystko to funkcjonowało. Powoli gospodarka podnosiła się, aż osiągnęła poziom zapewniający Chilijczykom wysoki dobrobyt, zgodny nawet ze standardami świata zachodniego.(…) Na początku trzeba wyjaśnić, że wojsko zaprowadziło gospodarkę produkcji maksymalnej, na cały świat. Ich rynkiem był cały świat. Pominęli unię z Argentyną i trzymanie kurczowe tylko z niektórymi państwami Ameryki Płd. w związkach gospodarczych. Promowano jak największą samodzielność i wolność obywateli w działalności gospodarczej, to się nazywa chyba absolutnym liberalizmem gospodarczym. Przykład: do czasów Pinocheta zabroniono powiększania obszarów winnic. Wina na rynku prawie nie było. Od razu takie i temu podobne prawa zniósł Pinochet. Całe ogromne terytorium od Santiago do Arica to była pustynia, piach, kamienie i kilka kopalń miedzi, i to się zmieniło. Wprowadzono tam irygację, wszędzie powstawały winnice, ogrody pomarańczowe, cytrynowe i kiwi. Dzisiaj Chile eksportuje kiwi na cały świat. Teraz jak się leci samolotem, to coś przepięknego, te zielone ogrody. Dzisiaj Chile ma większe dochody z drewna, niż z miedzi. Wojsko swoim sprzętem zrobiło przynajmniej 1000 kilometrów autostrad przez lasy.”

Za jedną z podstawowych przyczyn cudu uważał x. Poradowski obniżkę podatków. W tym samym wywiadzie mówił: „wojskowi dbali o to, aby podatki zmniejszano jak najmocniej i stymulo-wano w ten sposób aktywność ludzką. To obniżanie podatków było jedną z głównych sprężyn rozwoju ekonomicznego. Ludzie szybko się bogacili, czuli się bezpiecznie i stale inwestowali w nowe projekty. Co ciekawe, wojskowi bardzo nieufnie patrzyli na uzależnianie Chile od zagranicznych instytucji finansowych, nie przyjmowali pożyczek, Chile nie ma żadnych długów.”

Podobnie twierdził Roman Konik, który opisywał działania Pinocheta na polu ekonomicznym w sposób następujący: „Generał niejednokrotnie wspominał, że oddał gospodarkę w ręce fachow-ców, gdyż jako żołnierz nie czuł się po prostu kompetentny. Na początku 1975 r. Chile odwiedził późniejszy noblista – prof. Milton Friedman, z którego rad korzystała w Chile tzw. Szkoła Chicagowska, ratująca gospodarkę kraju. Skutecznie przeprowadzono proces reprywatyzacyjny. Prawowitym właścicielom zwrócono wcześniej znacjanalizowane kopalnie, banki, majątki ziemskie i przedsiębiorstwa. Wedle wytycznych ekonomistów amerykańskich rozpoczęła się prywatyzacja wszystkiego: od fabryk po służbę zdrowia i oświatę. Zreformowany system emerytalny (poprzez wpuszczenie na rynek 21 prywatnych funduszy emerytalnych) i jednoczesne zniesienie przymusu ubezpieczeń stało się inspiracją dla wielu krajów. Oczywiście, radykalnie obniżono podatki, a cła obniżono lub całkowicie zniesiono. Już w krótkim czasie po urynkowieniu wszystkich cen półki sklepowe zapełniły się towarami, o których przez ostatnie lata Chilijczycy mogli tylko pomarzyć, bezrobocie (ok. 40%) spadało z roku na rok, drastycznie też obniżyła się inflacja.

Na takie warunki wolnego rynku kapitałowego czekały największe koncerny świata, które zaczęły inwestować w Chile ogromne kwoty. Zniesiono koncesje i pozwolenia w branży energetycznej i telekomunikacyjnej, z tego też powodu abonenci chilijscy płacą dziś najniższe na świecie ceny za połączenia zamiejscowe.

Wojskowy rząd wydał też wojnę biurokracji, likwidując wszystkie urzędy powołane za rządów socjalistów (np. do reglamentacji żywności – jako już niepotrzebne, czy kontroli handlu -jako szkodliwe). Generał Pinochet zapowiedział, że Chile stanie się od tego czasu krajem właścicieli, a nie proletariuszy.”

I wreszcie na sam koniec należy rozpatrzyć kwestię oddania władzy przez gen. Pinocheta w roku 1990. X. Poradowski nie był z tego powodu szczęśliwy, gdyż widział w tym zagrożenie powrotem nastrojów socjalistycznych i komunistycznych w Chile. Przyznaje jednak, że w długofalowej polityce generała od samego początku istniał warunek tymczasowości rządów junty. Najlepiej o tym świadczą fakty, uchwycone m.in. przez Romana Konika, który pisał: „Augusta Pinochet rządził do r. 1988 – w tym właśnie roku odbyło się kolejne referendum, które przegrał. Ogłosił, że za dwa lata opuści pałac prezydencki, jednak pod pewnymi warunkami: ci, którym odda władzę muszą zaniechać zemsty zarówno na przeciwnikach, jak i zwolennikach junty. Kolejne dwa lata rządów Pinocheta upłynęły pod znakiem przekazania władzy w ręce cywili. 11 marca 1990 r. Pinochet dotrzymał słowa: w Chile rozpoczęły się rządy cywilne. „Krwawy dyktator” przekazał władzę w ręce nowo wybranych władz. Po raz kolejny udowodnił, że szanuje wolę rodaków. Całe odebranie władzy Allende i wyjście z kryzysu trafnie podsumował admirał Jose Merino: umieraliśmy z głodu, siedząc na skrzyni pełnej złota. Potrzebny był tylko klucz, by ją otworzyć. Tym kluczem był Augusta Pinochet.”

W swoim tekście pt. Dlaczego Chile powraca do socjalizmu x. Poradowski pisał o tych wydarzeniach dość lakonicznie, skupiając się raczej na skutkach przejęcia władzy przez nowego prezydenta Patryka Aylwina. W roku 1980 – pisał – drogą plebiscytu ludność uchwala nową Konstytucję, która w artykułach „przechodnich ” ustala iż w roku 1989 odbędą się wybory nowego prezydenta, a zostaje nim prezes Chrześcijańskiej Demokracji, ale kandydat całej lewicy, łącznie z komunistami, Patricio Aylwin, któremu generał Pinochet oddaje władzę 11 marca 1990 roku. To tą drogą demokratyczną skrajna lewica powraca do rządów, otrzymując kraj fantastycznie odbudowany, unowocześniony i w znakomitej sytuacji gospodarczej (finansowej.

Ten nowy rząd skrajnej lewicy prezydenta Patricio Aylwina pozornie pozostawia model „społecznej gospodarki rynkowej „, ale go „poprawia” według zasad socjalizmu. Te „poprawki” powodują, że wzrost ekonomiczny jaki był w marcu, kiedy nowy rząd objął wła-dzę, w więc nieco ponad 10% wkrótce spada na 6%, w maju już jest tylko 4%, w czerwcu 3%, w lipcu 2%, w sierpniu i we wrześniu l %, a w październiku spada już do zera. Jedną z „poprawek” jest podwyżka podatków, zwłaszcza tzw. IVA, czyli podatek od kupna-sprzedaży, a więc od nabywania czegokolwiek, jak chleb, mięso, mleko itd., a więc dotykający każdego jednakowo (…). Stąd znowu inflacja, drożyzna, która przede wszystkim uderza najbiedniejszego. Nadto, na skutek podniesionych podatków i zmniejszania się produkcji (…) przychodzi bezrobocie. Jeśli w czasach rządów generała Pinocheta zatrudnienie rosło średnio o 150 tysięcy rocznie, to obecnie z taką dynamiką rośnie bezrobocie. (…) Ale ten „odnowiony” socjalizm chiijski nie ogranicza się tylko do spraw gospodarczych, gdyż rozciąga się także na wszystkie dziedziny życia społecznego, a zwłaszcza na wychowanie, oświatę, szkolnictwo, na wszelkie dziedziny kultury, na informację (telewizję, radio, prasę, teatr, kino itd.).

Temat niniejszego referatu brzmi: Stosunek x. Michała Poradowskiego do przewrotu i rządów gen. Pinocheta w Chile. Ze względu na ograniczenia czasowe nie uwzględniłem w nim całego dorobku x. Michała w interesującym nas okresie, ani też nie uwzględniłem opinii wielu innych naukowców i świadków recenzujących tamte wydarzenia. Tak jak mówiłem wcześniej, chciałem zwrócić Państwa uwagę na subiektywną ocenę x. Poradowskiego, gdyż jemu to poświęcona jest sesja, w której bierzemy udział. Nie chcę oceniać, czy Wasz starszy kolega miał rację w konkretnych sprawach, czy też jej nie miał. Moim celem było uświadomienie Państwu, że niektóre wydarzenia, zwłaszcza te odległe w czasie lub przestrzeni, postrzegane przez pryzmat tzw. informacji rozprzestrzenianych przez media i podręczniki, mogą mieć zupełnie inny wymiar. Tak właśnie człowiek rozumny buduje swoje własne widzenie świata: najpierw poznaje różne fakty i opinie, bada dokumenty i wreszcie na tej podstawie wyrabia sobie swoje własne poglądy. Mam nadzieję, że życie x. Michała Poradowskiego będzie dla Was przykładem, że nie sztuką jest iść z prądem i myśleć tak jak nam każą, tylko szukać własnej drogi do Prawdy. Dziękuję za uwagę.

Andrzej Orkowski

Bibliografia:

1) Poradowski M., „Aktualizacja marksizmu przez trockizm”, Londyn, Myśl Polska 1983.

2) Poradowski M., „Dziedzictwo rewolucji francuskiej”, Warszawa 1992.

3) Poradowski M., „Marksowska rewolucja w Rosji”, Toronto, Wydawnictwo 966,1986.

4) Poradowski M,, „Teologia wyzwolenia Karola Marksa” cz. l i 2, Toronto, Wydawnictwo 966,1986.

5) Poradowski M., „Wyzwolenie czy ujarzmienie”, Toronto, Wydawnictwo 966,1986.

6) Poradowski M., „Cud gospodarczy generała Pinocheta w Chile”, „Stańczyk. Pismo Konserwatystów i Liberałów”, nr 2-3 1991 r., s. 69.

7) Poradowski M., „Dlaczego Chile powraca do socjalizmu?”, „Stańczyk. Pismo Konserwatystów i Liberałów”, nr l 1991 r., s. 9.

8) „Gratulował mi Pinochet”, wywiad dla „Frondy” nr 2/3 1994 r.

9) Wywiad dla „Naszej Polski” nr 44 1998 r.

10) Konik R. „Czarna legenda generała”, [w:] „Opcja na Prawo” nr 2 z 2003 r. www.opcja.pop.pl/numerl4/r4kon.html.

11) Łagowski B. „Augusto Pinochet, czyli los męża stanu” [w:] Pro Fide Rege et Lege nr 1/1999, s.11


(Referat wygłoszony podczas sesji zorganizowanej przez dyrekcję II Liceum Ogólnokształcącego im. Tadeusza Kościuszki i Unię Polityki Realnej w Kaliszu w pierwszą rocznicę śmierci x. prof. Michała Poradowskiego, 16 czerwca 2004 r.)

 

Za: Organizacja Monarchistów Polskich – Oddział Lublin

Skip to content