Aktualizacja strony została wstrzymana

Nikt nie rodzi się żołnierzem… – Andrzej Bobola

Wydawnictwo Zysk i S-Ka najwyraźniej specjalizuje się w publikowaniu spowiedzi życia ludzi, którzy służąc Polsce w różnego rodzaju służbach doznali w końcu swojej kariery zawodowej pewnego rozczarowania co do jakości swoich zwierzchników i racjonalności drogi, na której znajdują się aktualnie ich wybrane zawody. Po wspomnieniach brygadiera UOP, Mariana Zacharskiego, specjalisty z dziedziny szpiegostwa i kontrwywiadu wydało ono bowiem książkę generala broni, Waldemara Skrzypczaka, który tuż przed dymisją był Dowodcą Wojsk Lądowych WP.

Jest to książk fatalnie napisana, za co winę ponoszą zapewne dwaj dziennikarze: M. Majewski i P. Reszka, którzy wystepują jako współautorzy książki. Jest coś zdumiewajacego w tym, że ludzie, których zawód wydawałby się wymagać dobrego władania językiem literackim, a może nawet ukończenia studiów polonistycznych, są absolutnie pozbawieni umiejętności pisarskich. Nie mniej wspomnienia gen. Skrzypczaka są warte uwagi. Nie jako dzieło literackie ale jako zapis wojskowej rzeczywistości lat 1980- 2010 i jako obraz ludzi, którzy uwikłani byli w ksztaltowanie obronności kraju od końcowych lat PRL, aż po chwilę obecną.

Jest to w zasadzie opis kariery głównego bohatera od rangi porucznika i absolwenta Wyższej Szkoły Wojsk Pancernych w PRL-u aż po rangę generała broni i jedno z głównych stanowisk dowodzenia w odrodzonym Wojsku Polskim III RP. Mamy więc opisane realia życia garnizonowego w PRL przesyconego drobnymi kradzieżami mienia państwowego, masowymi pijatykami oraz rutynowymi szykanami ze strony kolegów i przełożonych. Mamy też obraz zanikowego wojska III RP i jego interwencji zagranicznych w Iraku i Afganistanie, w których nasz bohater miał osobisty udział.

Nie chcę tu streszczać książki aby nie odbierać przyjemności tym, którzy zamierzają ją kupić. Jest to obraz przemian w Polsce widzianych oczyma tego, który miał obowiązek wykonywania rozkazów bez względu na to czy mu się to podobało czy nie, i który faktycznie nie zastanawiał się nawet nad sensem ich kwestionowania. Co zwrociło natomiast moją uwagę to fakt, że w czasie całej swojej kariery i mimo wysokiej rangi generał Skrzypczak był w zasadzie wyłącznie szkolony i sam dowodził relatywnie małymi jednostkami. W zasadzie jego doświadczenie kończyło się na poziomie dowodzenia dywizją wojsk zmechanizowanych. Być może nie wszystkie doświadczenia życiowe zostały zamieszczone w książce i być może Sztab Generalny czy Akademia Sztabu Generalnego posiada dowódców, którzy mają doświadczenie operacyjne i strategiczne. W każdym razie nic we wspomnieniach generała nie wskazuje na to, że spotkał się on, nawet wyłącznie na ćwiczeniach czy w grach wojennych, z problematyką planowania strategicznego i organizacją działań na poziomie armii czy frontu. Czyżby tego typu operacje leżały już wyłącznie w rękach NATO? A co by się stało gdyby, na przykład wydarzył się konflikt zbrojny pomiędzy państwami członkami NATO czy UE? Czy tego typu wydarzenia wogóle są rozpatrywane przez Polskie Siły Zbrojne?
Rzecz jasna, po rozwiązaniu Układu Warszawskiego oczywistym przeciwnikiem militarnym Polski jest Rosja i być może takąe Białoruś i Ukraina. Czy Sztab Generalny bierze pod uwagę możliwość, że w wypadku konfliktu Polski z tymi państwami inni członkowie NATO mogą odmówić wsparcia Polsce, a być może nawet zaatakować ją w sojuszu ze Wschodnim Niebezpieczeństwem? Tego typu sytuacja już przecież się wydarzyła w historii. Czy WP jest na coś takiego przygotowane?
Nic też nie wiadomo o tym czy istnieją plany reakcji na wypadek zamachu stanu, w którym giną w wyniku podejrzanej katastrofy lub zamachu terorystycznego najważniejsi przywódcy polityczni i wojskowi państwa. Czy Nasza Umęczona Ojczyzna jest gotowa do odparcia takiego ciosu?

Generał Skrzypczak zajmował też stanowiska dowódcze w polskich korpusach interwencyjnych w Iraku i Afagnistanie. Dowodził tam znowu bardzo ograniczonymi siłami. W Iraku była to wielonarodowa mieszanina o łącznej sile dywizji piechoty zmotoryzowanej. W Afganistanie cały polski kontyngent miał liczebność pulku. Czy naprawdę do dowodzenia garstką żołnierzy potrzebny jest aż oficer w randze generała? Z lektury odnoszą wrażenie, że nasze Siły Zbrojne coraz bardziej przypominają polskie wojska z okresu rozbiorowego. Mamy znacznie więcej oficerów niż żołnierzy oraz znacznie więcej żołnierzy niż koniecznego dla nich wyposażenia. To zresztą było jednym z powodów, dla których Szanowny Generał nie mógł znaleźć wspólnego języka z Szefem Sztabu Generalnego gen.armii Gągorem (dlaczego nie marszałkiem?) oraz z cywilnym psychiatrą pełniącym obecnie obowiązki Ministra Obrony, co zaowocowało jego rezygnacją. Zaczynam mieć wrażenie, że obecne stosunki w Naszej Umęczonej Ojczyźnie przypominają przesłanie filmu „Lot nad kukułczym gniazdem”. Przypominam, że chodziło tu o to, że w domu wariatów niczego zmienić się nie da i że jedyne rozwiązanie to ucieczka z niego im szybciej tym lepiej. Wtedy gdy oglądałem ten film, bodajże w latach 70., byłem pewien, że odnosi się on do PRL-u. Teraz myślę, że ma on sens rozszerzony.

Andrzej Bobola

Andrzej Bobola jest pseudonimem literackim profesora fizyki chemicznej, który dla odpoczynku od nieco rozrzedzonej atmosfery fizyki teoretycznej oddaje się rozważaniom na tematy humanistyczne o aktualnym znaczeniu.

Za: Bobolowisko | http://bobolowisko.blogspot.com/2010/07/nikt-nie-rodzi-sie-zolnierzem.html

Skip to content