Aktualizacja strony została wstrzymana

Otwieranie furtki dla separatyzmów

Werdykt Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości nie hamuje procesu uznawania niepodległości Kosowa, jednakże nie stanowi o legalności kosowskiej państwowości

Deklaracja niepodległości Kosowa nie stanowi naruszenia prawa międzynarodowego, ponieważ prawo to nie zawiera zakazu takich deklaracji – tak brzmi werdykt Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości stanowiący odpowiedź na pytanie, czy jednostronna deklaracja niepodległości ogłoszona przez Tymczasowe Instytucje Samorządu Kosowa jest zgodna z prawem międzynarodowym. To iście piłatowe umycie rąk przez MTS oznacza przyzwolenie na jednostronne ogłaszanie deklaracji niepodległości zawsze i wszędzie w poczuciu całkowitej, w sensie prawnym, bezkarności. Przyzwolenie na to, by w sporach międzypaństwowych rozstrzygała tylko i wyłącznie siła, a nie żadne racje prawne, o merytorycznych nie wspominając.

Można stwierdzić, że MTS uniknął jednoznacznej odpowiedzi w kwestii statusu Kosowa, ponieważ ta udzielona jest ogólna, właściwie wymijająca, samo pytanie zaś potraktowano bardzo dosłownie. Oczywiście – de facto – jest to odpowiedź dla Serbii negatywna, ponieważ nie hamuje procesu uznawania niepodległości Kosowa przez kolejne państwa, a na to Serbia liczyła. Jednakże – inaczej niż podają to media – odpowiedź ta nie stanowi o legalności kosowskiej państwowości; nie mówi nic o statusie prawnomiędzynarodowym prowincji; jedynym dokumentem określającym ten status pozostaje Rezolucja 1244 Rady Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych, a ta wyraźnie stwierdza, że integralność terytorialna Jugosławii, której państwem sukcesyjnym jest Serbia, zostaje zachowana. Mówi nawet o tym, iż określona liczba wojska i policji Jugosławii (czyli Serbii) wróci do Kosowa. Realizacja zapisów tej obowiązującej wciąż rezolucji to zresztą temat na książkę.
Być może pytanie powinno było brzmieć: czy jednostronna deklaracja niepodległości ogłoszona przez Tymczasowe Instytucje Samorządu Kosowa wpływa na jego status prawnomiędzynarodowy? Odpowiedź skonstruowana analogicznie do dzisiejszej (np. deklaracja niepodległości Kosowa nie wpływa na jego status prawnomiędzynarodowy, ponieważ status ten nie zależy od takich deklaracji) oznaczałaby remis ze wskazaniem na Serbię, podczas gdy dzisiejsza to remis ze wskazaniem na tzw. Republikę Kosowa. Nasuwa się tu zresztą kolejne, prostsze pytanie: jaki jest status prawnomiędzynarodowy Kosowa? Tym zagadnieniem zajmie się jednak jesienią Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych.
Zatem w sytuacji Kosowa nie zmienia to wiele, owszem, otwiera to drogę do kolejnych uznań, ale jednoznacznej wskazówki (werdykt ma charakter doradczy) dla państw niezdecydowanych nie stanowi.
Natomiast w odpowiedzi MTS, ściślej w jej drugiej części, tj. uzasadnieniu, widzę niebezpieczeństwo bardzo daleko idące, i nie dla Serbii w kwestii Kosowa – dla niej ta decyzja oznacza sytuację po prostu niezmiennie złą jak dotychczas – lecz dla porządku międzynarodowego jako takiego. Również dla Polski. A Rzeczpospolita jest obecnie państwem tak słabym, że broniąc swego stanu posiadania, nie może polegać na obronie przed mniej lub bardziej niesprzyjającymi czynnikami zewnętrznymi poprzez odstraszanie, a jedynie imając się instrumentów prawnych.
Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości zaś swoim orzeczeniem wskazał: jeżeli jesteś pewny swojej siły militarnej i ekonomicznej względem np. sąsiada, możesz wygenerować u niego separatyzm na jakimkolwiek tle – etnicznym, wyznaniowym, ekonomicznym itp. i doprowadzić – drogą rebelii, jeśli trzeba, a jeśli nie, to tym lepiej – do deklaracji niepodległości terytorium, które czy to chcesz w pełni kontrolować, czy też po prostu chcesz doprowadzić do osłabienia, destabilizacji, wreszcie dezintegracji innego państwa.
A gdy ktoś powie: To bezprawie!, odpowiedz, co następuje: Deklaracja niepodległości nie stanowi naruszenia prawa międzynarodowego, ponieważ prawo to nie zawiera zakazu takich deklaracji. Od końca kwietnia można było zaobserwować coraz silniejszą falę przemocy skierowaną przeciw kosowskim Serbom, która, jak się wydaje, nie była ciągiem przypadkowych zdarzeń, a nawiązywała do zbliżającego się wyroku Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości.

Secesja groźna dla Europy
Kosowo w świetle prawa międzynarodowego stanowi znajdującą się pod protektoratem międzynarodowym część Republiki Serbii. Tymczasem przed 2,5 roku, 17 lutego 2008 r., tymczasowe albańskie władze Kosowa ogłosiły deklarację niepodległości. Jest ona sprzeczna z prawem międzynarodowym od Karty Narodów Zjednoczonych poprzez Akt Końcowy KBWE po Rezolucję 1244 Rady Bezpieczeństwa ONZ. Deklaracja ta jest także sprzeczna z prawem państw do zachowania integralności terytorialnej, a przy tym nijak się ma do prawa narodów do samostanowienia, bo Albańczycy to prawo już zrealizowali w postaci państwa o nazwie Albania. Uznanie tej deklaracji tworzy bardzo niebezpieczny precedens nie tylko dlatego, że otwiera drogę do secesji – to jest groźne samo w sobie, ale także dlatego, że otwiera ją tam, gdzie prawo do samostanowienia już jest zrealizowane – a to jest groźne w dwójnasób.
Przypadek kosowski jest wyjątkowo odrażającym przykładem stosowania podwójnych standardów w polityce międzynarodowej, a także całkowicie ahistorycznego postępowania (bez uwzględnienia nawet aktualnych przyczyn, nie mówiąc o głębokich racjach histotycznych).
O tym, jak kruche są i moralne, i prawne podstawy działań albańskich władz w Kosowie, a właściwie o ich braku świadczą nie tylko realia, zwłaszcza warunki życia ludności niealbańskiej, przemoc, bezprawie, czystki etniczne, niszczenie świadectw historii tej ziemi. Świadczą o tym także żałośnie niekompetentne wypowiedzi polskich polityków i urzędników. Widać, że w gruncie rzeczy nie mają o sprawie pojęcia, dorabiają ideologię, zamiast wprost – niedyplomatycznie, stwierdzić, że w polityce liczy się siła, a nie racje i prawo (Rosja to samo pokazała w Gruzji, ale to Zachód stworzył precedens, z którego Rosja skorzystała, a nie odwrotnie). Tyle że jeśli tak jest, to trzeba stwierdzić, że w obecnych realiach Polska jest państwem bardzo słabym i tym bardziej uznawanie tzw. Republiki Kosowa jest sprzeczne z polską racją stanu. Warto też pamiętać, że – do pewnego stopnia analogicznie jak to było dwukrotnie w naszej historii – paralelnie do okupacyjnych władz w różnym zakresie funkcjonują w Kosowie i Metochii instytucje Republiki Serbii. Ten naród, który dzieli z Polską w swojej historii te same doświadczenia i zagrożenia, wbrew uwarunkowaniom zewnętrznym i – niestety – wewnętrznym, równie mocno jak my broni swojego honoru i praw.
Indagowana w sprawie statusu prawnomiędzynarodowego Kosowa w 2007 r. minister spraw zagranicznych w rządzie Jarosława Kaczyńskiego Anna Fotyga, potwierdziła, że jest to część Republiki Serbii pod zarządem międzynarodowym.
Natomiast rząd Donalda Tuska w ciągu kilku dni po ogłoszeniu deklaracji niepodległości uznał to państwo, a Ministerstwo Spraw Zagranicznych w odpowiedzi na interpelację jednego z posłów stwierdziło, że Serbia od szeregu lat nie kontroluje terytorium Kosowa, zapominając najwyraźniej, co reguluje status Kosowa: Rezolucja 1244 RB ONZ potwierdzająca integralność terytorialną Serbii oraz porozumienie z Kumanowa zawierające zgodę Serbii na obecność sił międzynarodowych w Kosowie. W wyjątkowo złym świetle postawiło to Polskę wraz z sojusznikami pół roku później, gdy Rosja, zaatakowawszy Gruzję, uznała niepodległość Osetii Południowej i Abchazji.
Uznanie państwowości danego podmiotu leży w kompetencjach rządu, natomiast honor Rzeczypospolitej uratował prezydent RP śp. Lech Kaczyński, który sprawił, iż jak dotąd uznanie przez Polskę tzw. Republiki Kosowa pozostało tylko na papierze, a zarazem wykazał, że dla niego nie istnieją podwójne standardy w polityce międzynarodowej. Podkreślał wielokrotnie i w Warszawie, i w Belgradzie, i na forach międzynarodowych, że jest przeciwnikiem tej państwowości.

Mafia posiada własne państwo?
Sytuację w prowincji, w skrócie można scharakteryzować następująco:
1. KFOR (siły wojskowe ONZ) stale pilnują całej prowincji, w zależności od kontyngentu z różnym skutkiem (od Włochów in plus po Niemców in minus); KFOR od początku miały za zadanie ochraniać w pierwszym rzędzie własnych żołnierzy – po co zatem zostały tam w ogóle sprowadzone?
2. Po wkroczeniu EULEX (siły policyjne Unii Europejskiej) UNMIK (siły policyjne ONZ) ogranicza się raczej do serbskich enklaw.
3. W odróżnieniu od KFOR i UNMIK stacjonujących w oparciu o Rezolucję 1244 RB ONZ, potwierdzającą suwerenność Serbii nad prowincją, EULEX zostały wysłane przez UE w związku z jednostronnym ogłoszeniem przez nią niepodległości, czyli bez podstaw prawnych.
4. Spośród 260 tys. wypędzonych ze swych domów Serbów, Cyganów i innych niealbańskich narodowości wróciło zaledwie ok. 20 tys. i proces ten nie ulega przyspieszeniu, choć jak na razie pogromy na wielką skalę sprzed jedenastu i sześciu lat się nie powtórzyły.
5. Przed okupacją ludność niealbańska stanowiła ok. 21-24 proc. ogółu ludności, obecnie jest to ok. 8-12 procent.
6. Minimum 100 tys. Albańczyków z Albanii osiedliło się w Kosowie.
7. W prowincji panuje ogólny niedostatek i olbrzymie bezrobocie (szacunkowo 40-60 proc.), stąd nie dziwi ucieczka z prowincji do stolicy, której aglomeracja skupia 1/4, a samo miasto 1/7 ludności, co oznacza 2-2,5-krotny wzrost przez kilkanaście lat; zjawisko typowe dla Trzeciego Świata.
9. Wyrazem stopniowo ogarniającej kosowskich Albańczyków apatii jest zniżkowa tendencja uczestnictwa w wyborach; w ostatnich wyborach samorządowych wzięło udział łącznie około połowy uprawnionych kosowskich Albańczyków.
10. Kosowo wraz z Mołdawią i Albanią jest państwem o najniższym PKB, a także posiada najwyższy w Europie wskaźnik śmiertelności niemowląt.
11. Jest to obszar szczególnie silnie naznaczony przez przestępczość, w szczególności zorganizowaną (eksport żywego towaru, przerzut narkotyków, kradzieże samochodów).
12. Elita polityczna Kosowa wywodzi się z terrorystycznych formacji UCK (ich zbrodnie jak dotąd nie zostały ukarane), a zarazem z mafii zajmującej się tym, co zostało podane wyżej; to szczególny przypadek nie tyle państwa, w którym jest mafia (to zdarza się często), ile mafii, która posiada własne państwo; albańskich działaczy skupionych wokół Ibrahima Rugovy odsunięto od wpływu na bieg spraw przed konferencją w Rambouillet, zastępując ich rebeliantami z UCK.
13. Od początku działania sił międzynarodowych, a zwłaszcza kolejnych wysokich przedstawicieli NZ, typowe jest stosowanie podwójnych standardów względem ludności albańskiej i niealbańskiej, z korzyścią dla tej pierwszej.
14. Zniszczonych zostało ok. 150 zabytków sakralnych (prawosławnych), ich odbudowa idzie jeszcze wolniej niż powrót wygnanych ludzi; trwa odbudowa siedziby arcybiskupa Kosowa i Raszki w Prizrenie – tymczasowo jest w Graczanicy; niektóre z ocalałych zabytków są formalnie pod ochroną, ale drogą samowoli budowlanych dąży się do zniszczenia krajobrazu kulturowego.
15. Około 1,5 tys. ludzi po wkroczeniu sił okupacyjnych zginęło lub jest zaginionych; niewyjaśniona pozostaje sprawa porwanych osób narodowości niealbańskiej, od których po uprowadzeniu do Albanii pobierano organy.
16. Serbowie w enklawach żyją w warunkach tym gorszych w sensie możliwości i źródeł utrzymania oraz swobody poruszania się, im mniejsze są to enklawy; wyjazdy poza własną miejscowość czy dzielnicę – w praktyce getto – w wielu miejscach możliwe są tylko w konwoju KFOR.
17. Na terenie Kosowa i Metochii funkcjonują instytucje Republiki Serbii, paralelne względem instytucji okupacyjnych (w nomenklaturze ONZ – tzw. tymczasowych).
Niezależnie od tego, co możemy sądzić o wewnętrznej serbskiej scenie politycznej, w naszym długofalowym narodowym interesie i w imię elementarnych pryncypiów w polityce jest to, by wszelkim konkretnym krokom Belgradu w sprawie prawnomiędzynarodowego utrzymania Kosowa w granicach Serbii okazać wsparcie.

Marek Skawiński

Autor jest ekspertem Instytutu Badań nad Stosunkami Międzynarodowymi. Wielokrotnie podróżował po Kosowie.

Za: Nasz Dziennik, Wtorek, 27 lipca 2010, Nr 173 (3799) | http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100727&typ=my&id=my31.txt

Skip to content