Aktualizacja strony została wstrzymana

Gęg pod niebiosa – Stanisław Michalkiewicz

Jaki pan – taki kram. To, że pod władzą razwiedki, której najtwardsze jądro stanowi wywiad wojskowy z sowieckimi jeszcze korzeniami, państwo nasze zamieniło się we własną atrapę – jest tajemnicą poliszynela. Wiedzą o tym doskonale również mężykowie stanu, służący razwiedce za parawan w rozmaitych Sejmach, Senatach, Radach Ministrów i Kancelariach Prezydenta. Najlepszym dowodem, wskazującym, iż zdają sobie sprawę nie tylko ze stanu państwa, ale i z własnej w tym wszystkim roli, są między innymi sejmowe komisje śledcze. Służą one oczywiście mężykom stanu do autopromocji, ale przede wszystkim, jako widowiska telewizyjne, mają na celu ukrycie przed opinią publiczną faktu, że jeden z ważnych i właściwie niezastąpionych segmentów państwa – wymiar sprawiedliwości – przestał prawidłowo funkcjonować. Ciekawe, że podobna sytuacja miała miejsce w czasach saskich i stanisławowskich, kiedy wobec skorumpowania sądów państwowych, rozwinęły się sądy polubowne. Obecna sytuacja jest jeszcze gorsza, bo o ile w tamtych czasach odmowa wykonania wyroku sądu polubownego pozbawiała odmawiającego honoru ze wszystkimi tego skutkami, to dzisiaj tego rodzaju sankcja byłaby całkowicie bezskuteczna.

Wracając do komisji sejmowych, jako dowodu na całkowity rozkład państwa, to znakomitą ilustracją jest komisja, która pod kierunkiem posła Antoniego Macierewicza próbuje wyjaśnić okoliczności katastrofy pod Smoleńskiem. Już pierwszego dnia udało się przyłapać panią minister Ewę Kopacz na konfabulacji. Pani Kopacz pierwotnie publicznie twierdziła, że „widziała” polskich lekarzy i prokuratorów pracujących wraz z rosyjskimi lekarzami i prokuratorami przy sekcjach zwłok ofiar, podczas gdy wygląda na to, iż nie mogła tego widzieć, bo wspólna praca nie miała miejsca. W tej sytuacji trzeba wyjaśnić, na jakiej podstawie pani minister Kopacz skonfabulowała sobie tę historię, podobnie jak inni dygnitarze rządu premiera Donalda Tuska – swoje opowieści. I najwyraźniej właśnie ta możliwość pobudza do furiackiego gęgania wszystkich konfidentów razwiedki – zarówno poprzebieranych za polityków, jak i poprzebieranych za dziennikarzy.

Stanisław Michalkiewicz

Komentarz   „Dziennik Polski” (Kraków)   23 lipca 2010

Stałe komentarze Stanisława Michalkiewicza ukazują się w „Dzienniku Polskim” (Kraków).

Skip to content