Aktualizacja strony została wstrzymana

Testy lojalności – Stanisław Michalkiewicz

Ajajajajajajaj! „Pani traci już wszelką powagę”… Mówię oczywiście o żydowskiej gazecie dla Polaków, czyli prasowym organie pana redaktora Adama Michnika, zgodnie z rozkazem („a my wszyscy za drogim Bronisławem”) angażującej się po stronie marszałka Bronisława Komorowskiego. Mimo mobilizacji totalnej, notowania pana marszałka muszą wyglądać umiarkowanie, bo wśród jego zwolenników dominuje nie tyle siła spokoju, co przeciwnie – zaniepokojenie, aż po granice bezradnej irytacji. W tej sytuacji jeszcze nie wiadomo, czy generał Marek Dukaczewski, szef Wojskowych Służb Informacyjnych, których jak wiadomo, już „nie ma”, będzie mógł już w niedzielny wieczór uraczyć się szampanem. Pan generał Dukaczewski odgrażał się bowiem, że w przypadku wygranej marszałka Komorowskiego z radości otworzy szampana. Oficjalnie chodzi mu o to, że marszałek Komorowski jako jedyny sprzeciwiał się rozwiązaniu Wojskowych Służb Informacyjnych. Tego oczywiście lekceważyć nie można, bo lojalność pana marszałka wobec WSI błyszczy nawet na tle posłusznej wobec razwiedki Platformy Obywatelskiej, ale przecież nie o sprzeciw tu chodzi, bo zgodnie ze zbawiennymi pouczeniami filozofa Tadeusza Kotarbińskiego, „nieistnienie jest atrybutem zaszczytnym, przysługującym także Bogu i sprawiedliwości” – więc i formalne nieistnienie Wojskowych Służb Informacyjnych jest tylko wyższą formą ich obecności w polskim życiu publicznym, jako okupanta całego państwa. Okupacja ta sprawowana jest za pośrednictwem agentury, pracowicie ulokowanej również przez ostatnie 20 lat we wszystkich, bez żadnego wyjątku, środowiskach społecznych zarówno w imieniu własnym – jak i w coraz większym stopniu – w imieniu strategicznych partnerów, coraz mocniej ujmujących w swoje wypróbowane ręce ster europejskiej polityki. Dlatego poparcia swego udzielił marszałku Bronisławu Komorowskiemu również słynny lider lewicy Włodzimierz Cimoszewicz, którego gorliwość wywołała zaskoczenie nie tylko szeregowych działaczy, ale nawet samego Aleksandra Kwaśniewskiego. Jest to zrozumiałe tym bardziej, że przed laty intrygi PO posługującej się podstawioną Włodzimierzu Cimoszewiczu w charakterze asystentki panią Jarucką, zniechęciły go nie tylko do kandydowania na prezydenta, ale nawet do jakiejkolwiek działalności politycznej. Teraz jednak panią Jarucką niezawisły sąd właśnie skazał za rozpuszczanie o Włodzimierzu Cimoszewiczu fałszywych pogłosek, a i na niego samego też musiały zadziałać jakieś Siły Wyższe, bo okazał wielkoduszność i marszałka Komorowskiego poparł, żeby tylko przeszkodzić Jarosławu Kaczyńskiemu w reaktywacji IV Rzeczypospolitej.

Widmo reaktywacji IV Rzeczypospolitej spędza również sen z powiek reżyseru Andrzeju Wajdzie, który już nie może z tego niepokoju znaleźć sobie miejsca, podobnie jak inne autorytety moralne z Władysławem Bartoszewskim na czele. Władysław Bartoszewski poskarżył się na pogróżki, jakich nie oszczędzili mu anonimowi korespondenci i w związku z tym nawet otrzymał ochronę Biura Ochrony Rządu, jako ostatni nasz skarb narodowy, który nam pozostał po zgonie „Drogiego Bronisława” czyli Bronisława Geremka. Wszystko to powinno wznieść na przepastne wyżyny popularność marszałka Komorowskiego, bo wiadomo, że nic tak nie pomaga kandydatowi, jak prześladowania, jeśli już nie jego samego, to przynajmniej jego zwolenników – ale chyba nie wzniosło i to nie tylko ze względu na gafy, z jakich marszałek zdążył już zasłynąć. Najsłynniejsza dotyczyła zamiaru wyprowadzenia Polski „z NATO”, co marszałek miał nawet skonsultować już z zaskoczonym premierem Tuskiem. W wielu środowiskach nie przysparzają marszałkowi Komorowskiemu popularności koncepty posła Palikota w iście biłgorajskim stylu, zaś nudna debata, jaka odbyła się w państwowej telewizji z udziałem 4 kandydatów reprezentujących ugrupowania parlamentarne, przysporzyła sympatii raczej liderowi SLD Grzegorzowi Napieralskiemu, chociaż „jako człowiek” był on „zasmucony” woltą Cimoszewicza. Na stan notowań nie wpłynął również proces, jaki marszałek Komorowski wytoczył Jarosławowi Kaczyńskiemu przed niezawisłym sądem za to, że sztab prezesa PiS zarzucił mu opowiedzenie się za prywatyzacją szpitali. Marszałka Komorowskiego tak to oburzyło, jakby PiS przypisał mu co najmniej zamiar obrabowania nie tylko szpitali, ale nawet wszystkich pacjentów, a chociaż niezawisły sąd przyznał mu rację, to zwycięstwo to może okazać się pyrrusowe, ponieważ ostatecznie demaskuje nie tylko samego marszałka Komorowskiego, ale również całą Platformę Obywatelską, w oczach zwolenników wolnego rynku, których liczba chyba rośnie zwłaszcza wśród młodego pokolenia. Pokolenie to zaczyna rozumieć, że dalsze umacnianie w Polsce modelu sitwowego kapitalizmu kompradorskiego, którego głównym beneficjentem jest razwiedka z komunistycznym rodowodem, grozi im w Polsce dożywotnią marginalizacją, albo koniecznością emigracji, a samo państwo skazuje w najlepszym razie na chroniczną słabość, a w najgorszym – nawet na scenariusz rozbiorowy. Świadczą o tym wysokie notowania w internecie, a więc medium raczej zdominowanym przez młodzież, Janusza Korwin-Mikke, prezentującego się jako kandydat antysystemowy i atakującego zarówno PiS, jak i Platformę z prawej, wolnorynkowej strony.

Sytuacja marszałka Komorowskiego jest tym trudniejsza, że Jarosław Kaczyński prezentuje się jako gołąbek pokoju, który nade wszystko pragnie nie tylko zakończenia „wojny polsko-polskiej”, to znaczy – doprowadzenia do wielkiej koalicji Platforma Obywatelska – Prawo i Sprawiedliwość, ale również ocieplenia stosunków z Rosją, której nie szczędził komplementów w ostatnim wywiadzie dla agencji „Nowosti”. Wprawdzie Salon uchwalił, że nie wierzy w pokojową metamorfozę Jarosława Kaczyńskiego, a podsycanie wątpliwości w pozytywną przemianę „Jarka-Podróbki” stanowi główny nurt czarnej propagandy uprawianej przez posła Palikota, ale cóż to znaczy w zestawieniu z recenzją wystawiona Jarosławowi Kaczyńskiemu przez samego prezydenta Dymitra Miedwiediewa, który w prezesie PiS dostrzegł ostatnio wybitnego męża stanu? Następstwem tej diagnozy był wspomniany wywiad dla agencji „Nowosti” – a to wskazuje, że Rosjanie, którzy w sprawach polskich raczej są zorientowani niezależnie od sondaży i opinii Salonu, muszą realistycznie oceniać zarówno perspektywy marszałka Komorowskiego, jak i możliwości Jarosława Kaczyńskiego. Ich zachowanie potwierdza przypuszczenie, jakie prezentowałem od samego początku, że dobry gracz nie stawia wszystkiego na jedna kartę, więc i strategiczni partnerzy nie zamierzają zostać zakładnikami premiera Tuska i marszałka Komorowskiego. Znacznie bardziej odpowiada im sytuacja, gdy będą mogli wybierać jako arbitrzy między obozem zdrady i zaprzaństwa i obozem płomiennych obrońców interesu narodowego, którzy nie tylko traktat lizboński, ale i inne traktaty też podpiszą, może nawet znowu bez czytania, jeśli zajdzie taka nieubłagana konieczność.

A właśnie tubylcze władze, na skutek prowokacji, albo zwyczajnie – głupiej nadgorliwości tajniaków na lotnisku Okęcie, będą musiały przejść test lojalności. Chodzi oczywiście o aresztowanie niejakiego Uri Brodskiego, prawdopodobnie agenta Mosadu, którego wydania oczekują od Polski Niemcy na podstawie tzw. europejskiego nakazu aresztowania za sfałszowanie paszportu i poświadczenie nieprawdy – a więc przestępstwa ścigane również w Polsce. Władze Izraela z kolei twierdzą, że przed izraelskim sądem Uri Brodski też zostanie praworządnie osądzony. Taktownie nie wspominają, że nie mają zaufania do polskiego wymiaru sprawiedliwości, ale to jest zrozumiale samo przez się. Decyzja należy oczywiście do niezawisłego sądu, ale to z pewnością zbyt duży wiatr na jego wełnę, toteż jestem pewien, że każdą dobrą radę zwłaszcza ze strony razwiedki, niezawisły sąd przyjąłby z wdzięcznością. Zwłaszcza, że i tak źle i tak niedobrze, bo za odmowę ekstradycji do Niemiec z pewnością obraziłaby się Nasza Złota Pani Aniela, dotknięta brakiem zaufania premiera Tuska do niemieckiego wymiaru sprawiedliwości, a z kolei odmowa spełnienia oczekiwań władz Izraela może spowodować pojawienie się nie tylko na łamach „prasy międzynarodowej”, ale i przeznaczonej dla tubylczych Polaków opinii, że Polacy „znowu” wydają Żydów Niemcom.

Stanisław Michalkiewicz

Komentarz   tygodnik „Goniec” (Toronto)   20 czerwca 2010

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=1668

Skip to content