Aktualizacja strony została wstrzymana

Zbrodnie komunistyczne bez kary?

Jeśli ostatnia decyzja Sądu Najwyższego w sprawie okresu przedawnienia zbrodni komunistycznych nie zmieni się, co najmniej połowa śledztw prowadzonych przez Instytut Pamięci Narodowej zostanie zablokowana. – Może to być odczytane jak sygnał, by zakończyć rozliczanie zbrodni czasów komunistycznych – ostrzega dr Barbara Fedyszak-Radziejowska, przewodnicząca Kolegium IPN. Na szczęście istnieje jeszcze możliwość zmiany takiej wykładni prawa.

W minioną środę Sąd Najwyższy w trzyosobowym składzie podjął uchwałę w odpowiedzi na pytanie prawne Sądu Okręgowego w Legnicy, gdzie rozpatrywane jest oskarżenie pionu śledczego IPN przeciwko funkcjonariuszowi SB, który groził opozycjoniście długoletnim więzieniem i wyrzuceniem przez okno… Sąd Najwyższy uznał, że w tym jednostkowym przypadku nie można zastosować jedynie wykładni ustawy z dnia 18 grudnia 1998 r. o Instytucie Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Dlaczego? Bo zdaniem SN, ona „nie stanowi samodzielnej podstawy normatywnej do ustalania terminu przedawnienia karalności zbrodni komunistycznych określonych w art. 2 ust. 1 tej ustawy, a przy ustalaniu tym konieczne jest uwzględnienie przepisów regulujących przedawnienie karalności przestępstw zawartych w przepisach Kodeksu karnego z 1969 r. (…), Kodeksu karnego z 1997 r. oraz ustawy z dnia 6 czerwca 1997 r.”.

Mowa jest tu o przestępstwach najczęściej dokonywanych przez organa bezpieczeństwa PRL. – Niejednokrotnie podejmowały one działania nękające wobec ówczesnej opozycji. Chodzi więc o groźby, zmuszanie do jakichś zachowań, udział w pobiciu, znęcanie się nad przedstawicielami opozycji itd. – wylicza prokurator Robert Kopydłowski z Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciw Narodowi Polskiemu, referent tej sprawy ze strony IPN przed Sądem Najwyższym. Gdyby w takich przypadkach stosowano jedynie ustawę o IPN, przedawnienie tzw. pozostałych zbrodni komunistycznych dokonanych przez organa bezpieczeństwa PRL upłynęłoby dopiero w 2020 r., a typowych zbrodni komunistycznych, czyli zabójstw – w 2030 roku. Natomiast przepisy kodeksu karnego przewidują okresy przedawnienia od 5 do 15 lat, licząc od 1990 roku.

Co to w praktyce oznacza? – Duża część spraw prowadzonych przez prokuratorów Instytutu w sprawie zbrodni komunistycznych zagrożonych niższą karą nie będzie miała swojego finału sądowego – ocenia rzecznik IPN Andrzej Arseniuk.

Jak wielu śledztw może dotyczyć uchwała SN? – Zakładając, że takie stanowisko Sądu Najwyższego zostałoby utrwalone bądź zaakceptowane we wszystkich sprawach, dotyczyłoby to zapewne ok. 50 procent postępowań dotyczących zbrodni komunistycznych prowadzonych przez IPN – wyjaśnia prokurator Kopydłowski.

Jednostkowy czy precedensowy

Warto podkreślić, że uchwała SN jest odpowiedzią na pytanie prawne w jednostkowej sprawie i formalnie nie wiąże ani sądów, ani prokuratorów IPN, tym bardziej że polski system prawny nie opiera się na precedensach. – Jednak ze względu na autorytet tego najwyższego organu sądowego w III RP, uchwała może niewątpliwie wywierać wpływ na orzecznictwo sądów powszechnych w sprawach prowadzonych przez nas oraz na ocenę prawną dokonywaną zarówno przez sędziów sądów powszechnych, jak i prokuratorów IPN – tłumaczy prokurator Kopydłowski.

Czy to oznacza, że prowadzone sprawy będą automatycznie umarzane lub wycofywane? Prokurator IPN zapewnia, że nie. – Sąd jest niezawisły, a prokurator niezależny, samodzielnie podejmują ocenę, czy uwzględnić tę uchwałę. Ocena będzie dokonywana w każdej jednostkowej sprawie przez prokuratora i sąd – wyjaśnia. Nie ma jednak wątpliwości, że jeśli nie prokuratorzy, to sądy będą kierować się przede wszystkim stanowiskiem SN.

Szansa na zmianę

Na szczęście IPN nie zamierza jeszcze całkowicie składać broni i rozważa złożenie wniosku o sformułowanie jasnego stanowiska SN w sprawie generalnej zasady, czym należy się kierować przy ustalaniu okresu przedawnienia przestępstw komunistycznych – ustawą o IPN czy kodeksem karnym. – Zastanowimy się, co dalej robić w tej sprawie – przyznaje rzecznik IPN Andrzej Arseniuk. Prokurator Robert Kopydłowski dodaje, że oceniane są możliwości złożenia wniosku do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta. Czemu akurat do niego?

– Z wnioskiem o przyjęcie uchwały w składzie 7 sędziów może wystąpić prokurator generalny. IPN może najwyżej zwrócić się w tej sprawie, przedstawiając mu swoje argumenty – wyjaśnia prokurator Kopydłowski. Co mogłaby zmienić uchwała SN wydana w pełnym składzie? – Gdyby SN przyjął taką uchwałę i zostałaby ona wpisana do księgi zasad prawnych, wówczas byłaby wiążąca dla SN. Formalnie nie wiązałaby bezpośrednio sądów powszechnych ani prokuratorów, ale siła oddziaływania takiej uchwały jest zdecydowanie większa niż uchwały podjętej w jednostkowej sprawie – tłumaczy prokurator IPN.
W tej sytuacji można byłoby więc uznać, że taka uchwała miałaby znaczenie rozstrzygające. Według informacji, do których dotarł „Nasz Dziennik”, IPN podejmie decyzję w kwestii skierowania wniosku do Prokuratury Generalnej w tym tygodniu.

Nękanie mogło być wstępem do zabójstwa

Sprawa jest ważna przede wszystkim dla byłych ofiar komunistycznych oprawców. Ostatnią decyzją SN oburzeni są byli działacze „Solidarności”, którzy na własnej skórze doświadczyli represji totalitarnego reżimu. – Te „lżejsze” przestępstwa nie mogą podlegać przedawnieniu. Przecież zdarzały się przypadki samobójstw z powodu takiego ciągłego nękania przez SB czy milicję – podkreśla Ewa Kubasiewicz-Houée, działaczka „Solidarności Walczącej”, skazana w okresie stanu wojennego na 10 lat więzienia (najwyższy wyrok!). – Mnie również często zastraszano po aresztowaniu – zaznacza.
O tym, że nękanie mogło być wstępem do dokonania zbrodni, świadczy przypadek brata Ewy Kubasiewicz-Houée, Andrzeja Kielasa. – Gdy siedziałam w więzieniu, Andrzej był notorycznie zatrzymywany, nękany i zastraszany. Mamę straszyli, że któregoś dnia znajdą brata na torach, przejechanego przez pociąg. Niestety, w końcu spełnili groźby i rzeczywiście znaleziono go martwego – wspomina. Śmierć Andrzeja Kielasa do dziś nie została wyjaśniona, dopiero niedawno pion śledczy IPN wszczął dochodzenie w tej sprawie. – Wcześniej kilkakrotnie próbowałam doprowadzić do wszczęcia śledztwa, ale zawsze wnioski były odrzucane z braku dowodów – podkreśla Ewa Kubasiewicz-Houée. Przypadek ten pokazuje również, że ściganie takich przestępstw jak zastraszanie czy groźby może być tropem prowadzącym do wykrycia sprawców mordów komunistycznych.

Z kolei Andrzej Gwiazda, jeden z bohaterów pierwszej „Solidarności”, obecnie członek Kolegium IPN, zwraca uwagę, że nawet „drobne” przestępstwa z czasów PRL mogą mieć konsekwencje dla pokazywania prawdy o tamtych czasach. – SB zabrała nam wiele rzeczy. Annie Walentynowicz odebrali pamiętnik, który mógł zawierać cenne informacje dotyczące wydarzeń z okresu „Solidarności” – podkreśla. Dlatego nie można traktować przestępstw komunistycznych jak typowych występków kryminalnych z czasów PRL. – Nie tylko zbrodnie, ale też występki komunistyczne były dokonywane w atmosferze bezprawia. W tym przypadku istotne jest to, że one nie mogły być ani rozpatrywane, ani tym bardziej karane, póki istniała PRL, a nawet wiele lat później – dodaje Gwiazda.
Czemu tak trudno było dochodzić sprawiedliwości po 1989 r.? – Bo wówczas trzeba było dopiero poszukiwać dokumentów w sprawie tych zbrodni – wyjaśnia Gwiazda, zaznaczając, że do dziś jest to bardzo trudne. Wiele dokumentów obciążających funkcjonariuszy PRL zostało zniszczonych, a inne znajdują się w różnych miejscach. Dopiero utworzenie IPN przyspieszyło zbieranie potrzebnych materiałów i ściganie sprawców przestępstw. Rzecz w tym, że Instytut został utworzony dopiero w 1999 roku.

Ucinanie rozliczenia PRL

Przewodnicząca Kolegium IPN dr Barbara Fedyszak-Radziejowska zwraca uwagę, że gdyby sądy powszechne i prokuratorzy zaczęli kierować się uchwałą SN, miałoby to ogromne konsekwencje także dla funkcjonowania państwa. Dlaczego? – Ta decyzja utrwala obecność PRL w III Rzeczypospolitej, co na różne sposoby komplikuje nam życie i budowanie normalnego, suwerennego państwa – podkreśla. Jej zdaniem, skutki takiej decyzji mogą oddziaływać także na funkcjonowanie obecnych struktur państwowych. – Nie jest rzeczą dobrą budować państwo, gdy urzędnicy państwowi, policja, służba publiczna, otrzymują komunikat, że przedawnieniu ulegają przestępstwa, w których łamie się wartości demokratycznego i praworządnego państwa – podkreśla dr Fedyszak-Radziejowska. Dodaje, że oddziałuje to właśnie na kształtowanie postaw obecnych urzędników. – Efektem końcowym tego komunikatu jest to, że jeśli dziś policjant czy pracownik służb specjalnych otrzyma podobne polecenie i uczyni coś, co nie zgadza się z tymi wartościami, to będzie oczekiwać, że państwo zwolni go z odpowiedzialności za to – ostrzega. Stąd też konsekwencją blokowania śledztw IPN może być rozmywanie odpowiedzialności za przestępstwa funkcjonariuszy państwowych. – Ten komunikat łamie reguły gry, które po 1989 r. z trudem próbujemy w Polsce zbudować – podsumowuje przewodnicząca Kolegium IPN.

Ofiary czekają na sprawiedliwość

Profesor Ryszard Terlecki, historyk, były dyrektor krakowskiego oddziału IPN, zwraca natomiast uwagę, że prowadzenie śledztw prokuratorskich, dla potrzeb których trzeba było zgromadzić kompletny materiał w sprawie, było bardzo ważne dla historyków badających dzieje PRL. – Więc także dla naszej wiedzy o czasach dyktatury to byłaby z pewnością strata – zaznacza. Były szef krakowskiego oddziału IPN zwraca też uwagę, że gdyby w ten sposób doszło do zablokowania prowadzenia śledztw dotyczących przestępstw komunistycznych, naruszałoby to poczucie sprawiedliwości. – Zbrodnie pozostałyby nieukarane. Sprawcy żyją i śmieją się, a ofiarom zostałoby poczucie krzywdy, bo państwo i jego wymiar sprawiedliwości nie może w tej sprawie działać – dodaje.
Skłania to do postawienia pytania: czy Rzeczpospolita będzie stała na straży praworządności i chroniła swoich obywateli przed przestępcami, którzy działali w imieniu totalitarnego reżimu? Czy będzie raczej chroniła katów przed dochodzeniem sprawiedliwości ze strony ich ofiar?

Mariusz Bober

Przykładowe sprawy, które mogą zostać wkrótce zablokowane z powodu uchwały SN:


– Oskarżenie przez Oddziałową Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Krakowie wniesione do Sądu Rejonowego w Gorlicach przeciwko Andrzejowi K., byłemu funkcjonariuszowi Rejonowego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Gorlicach, o znęcanie się wraz z innymi nieustalonymi osobami w marcu 1984 r. nad aresztowanym Tadeuszem K. Oskarżony funkcjonariusz znieważał go, bił, powodując obrażenia ciała, głowy i tułowia. Grozi mu kara od 6 miesięcy do 5 lat więzienia.

– Śledztwo prowadzone przez pion śledczy krakowskiego oddziału IPN w sprawie pobicia Wieńczysława N. przez funkcjonariuszy MO i SB 11 października 1985 r. w Przeworsku. Aresztowano go jako podejrzanego o kolportowanie ulotek.

Za: Nasz Dziennik, Poniedziałek, 31 maja 2010, Nr 125 (3751) | http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100531&typ=my&id=my11.txt

Skip to content