Aktualizacja strony została wstrzymana

„Jest niedopuszczalne pozostawianie sprawy w rękach władz obcego państwa” – wywiad z A. Macierewiczem

Marcin Austyn: W jakim zakresie odpowiedzialność za katastrofę samolotu prezydenckiego ponosi Minister Obrony Narodowej?

Antoni Macieewicz: Nie ma wątpliwości co do tego, że resort obrony jest współodpowiedzialny za sytuację, która powstała, a dokładnie ponosi on odpowiedzialność za niewyciąganie wniosków – albo za nieprzeprowadzanie do końca postępowań, albo za brak wyciągania wniosków z postępowań czy z informacji, jakie MON powinno posiadać. Ta odpowiedzialność dotyczy także działań resortu obrony w tym zakresie, w jakim powinien on zadaniować Służbę Kontrwywiadu Wojskowego i Służbę Wywiadu Wojskowego. Nie ma wątpliwości, że osłony kontrwywiadowczej i wywiadowczej wizyty prezydenta RP po prostu nie było albo też nie została ona wykorzystana w sposób właściwy. Byłoby jednak rzeczą nieuczciwą zrzucać odpowiedzialność na resort obrony i na ministra Bogdana Klicha. Jego zaniechania, błędy i nieudolności są oczywiste. Jednak główna odpowiedzialność spada na premiera Donalda Tuska, bo to on rozstrzygał i doprowadził do sytuacji, w której wizyta prezydenta RP stała się swoistą pułapką dla elit niepodległościowej Polski. Doprowadzono do rozdzielenia wizyt premiera i prezydenta. Pan premier zgodził się na narzucenie przez Rosję warunków, zgodnie z którymi odmówiono polskiemu prezydentowi przyjęcia go w Katyniu 7 kwietnia, stworzono osobną wizytę, która nie miała statusu wizyty oficjalnej, ale była wizytą prywatną. To oznaczało w konsekwencji zupełnie inny reżim, inne zasady bezpieczeństwa, a dokładnej mówiąc – zupełny brak zasad bezpieczeństwa. Skoro była to wizyta prywatna, to Rosjanie nie poczuwali się do żadnej odpowiedzialności i zobowiązań. Pan Tusk musiał mieć tego pełną świadomość. To samo tyczy się jego odpowiedzialności za działalność służb. To przecież jemu one bezpośrednio podlegają. Doskonale wiemy, że kiedy z wizytą leci prezydent USA czy jakakolwiek ważna osoba Izraela, to na wiele dni wcześniej przylatuje specjalna ekipa, która taką wizytę przygotowuje, także z punktu widzenia bezpieczeństwa. Tutaj nic nie zrobiono. Urzędy podporządkowane premierowi Tuskowi w sposób straszliwy to zignorowały. Zignorowano też odpowiedzialność za zabezpieczenie śledztwa.

M.A.: Jakie, w Pana ocenie, popełniono błędy?

A.M.: Prokuratura 15 kwietnia podała w oficjalnym komunikacie, że przedstawiciel polskiej prokuratury uczestniczy w rozszyfrowywaniu czarnej skrzynki, a 20 kwietnia dowiadujemy się z ust prokuratora generalnego, że właśnie w tym dniu polska prokuratura wystąpiła o zapis czarnej skrzynki, to jest to jakaś schizofrenia. Jak państwo polskie działa dla wyjaśnienia tych wszystkich spraw? Bardzo długo powstrzymywałem się od wszelkich komentarzy w tej materii; uważałem, że nie wolno wysnuwać zbyt pochopnych wniosków, ale wystąpienie prokuratora generalnego mną wstrząsnęło. Pokazało całkowity brak odpowiedzialności i przyjęcie do wiadomości, że strona rosyjska dyktuje warunki. Tak jak podyktowała wszystkie warunki na samym początku, zabierając ciała, dowody, uniemożliwiając jakikolwiek dostęp do nich… A rząd pana Tuska zgadza się, by strona rosyjska nadal dyktowała warunki. Przecież trzeba brać pod uwagę i to, że jej odpowiedzialność – wszystko jedno w jakim zakresie – jest istotnym elementem tej całej tragedii. Nie można zgodzić się na taką sytuację, w której Rosjanie będą dyktowali warunki, bo to oznacza, że rezygnujemy z dotarcia do prawdy i może się zdarzyć tak, że nigdy do niej nie dotrzemy.

M.A.: Można sięgnąć po pomoc międzynarodowych gremiów?

A.M.: To przede wszystkim jest odpowiedzialność polska i władz naszego kraju. Jest niedopuszczalne pozostawianie sprawy w rękach władz obcego państwa, które stało się miejscem tego dramatu, a w związku z tym trzeba brać pod uwagę możliwość jego współodpowiedzialności. Pozostawienie dochodzenia w rękach państwa rosyjskiego, zwłaszcza w tak dramatycznych okolicznościach, z jakimi mamy do czynienia – z wizytą, której państwo rosyjskie nie chciało, zbojkotowało, traktując ją jako wizytę drugiej kategorii, prywatną, której nie należy się żadna dodatkowa ochrona i staranność… Nie mam tu zamiaru formułować tez co do tego, jaka była rzeczywista przyczyna katastrofy i kto powinien ponosić za nią odpowiedzialność, ale na pewno władze polskie powinny móc swobodnie i bez nacisków, bez selekcjonowania danych, prowadzić to postępowanie. Niedopuszczalne jest, abyśmy byli tutaj informowani w trzecim szeregu albo byli nieinformowani w ogóle lub dezinformowani, jak było na samym początku. Przecież pamiętamy, że najpierw zrzucono odpowiedzialność na naszego pilota, potem na polskiego prezydenta, następnie wmawiano nam, że samolot cztery razy podchodził do lądowania, że pilot nie znał rosyjskiego itd. To zmusza do myślenia o innych rozwiązaniach. Byłbym wstrzemięźliwy co do kwestii formowania międzynarodowych komisji. To władze Rzeczypospolitej, jej prokuratorzy i służby są za to postępowanie odpowiedzialne i nikt z nich tej odpowiedzialności nie zdejmie. Jeśli ktokolwiek sobie wyobraża, że Polacy o tym zapomną, że da się przez odkładanie w czasie zamazać sprawę, to myślę, że zarówno ja, jak i wszyscy, którzy byli tam, w Katyniu, i czekali na Pana Prezydenta, a potem dowiadywali się o tej tragedii, nigdy do tego nie dopuścimy.

M.A.: W grę wchodziłaby sejmowa komisja śledcza?

A.M.: Jeżeli sprawy będą szły w dotychczasowym kierunku, to muszą być podjęte jakieś nadzwyczajne środki, aby władze Rzeczypospolitej mogły zbadać i wyjaśnić do końca przebieg i wszystkie przyczyny tego, co się zdarzyło – od początku, a więc i te polityczne przyczyny, i te bezpośrednie, powiedziałbym: techniczne.

M.A.: Dziękuję za rozmowę.

Za: Prawo i SprawiedliwośÄ‡ | http://www.pis.org.pl/article.php?id=17277

Skip to content