Aktualizacja strony została wstrzymana

„Mamy to, co da nam Putin” – polskiej stronie nie wolno upublicznić żadnego dowodu!

Bez zgody strony rosyjskiej nie możemy upublicznić ani jednego dowodu. Polscy śledczy biorą pod uwagę wszystkie hipotezy, odcinając się jednocześnie od kolportowanej przez Rosję tezy o błędzie pilota.

Czy polskie służby sprawdziły lotnisko Siewiernyj, gdzie 10 kwietnia br. rozbił się prezydencki Tu-154M? Czy Polacy zwracali się o podniesienie dochodzenia w sprawie katastrofy do rangi międzynarodowej, z udziałem ekspertów np. NATO? Na te i wiele innych pytań nie odpowiedział wczoraj zespół prokuratorów odpowiedzialnych za postępowanie wyjaśniające przyczyny tragedii pod Katyniem.

Ustalenie przyczyn katastrofy prezydenckiego Tu-154M z powodu jej rozmiarów i skutków nie nastąpi w najbliższym czasie – poinformował wczoraj prokurator generalny Andrzej Seremet. Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że postępowanie toczy się na terytorium Rosji, bo to strona rosyjska jest gospodarzem śledztwa. Polscy prokuratorzy mogli tylko uczestniczyć w czynnościach prowadzonych przez organy rosyjskie. Polska wystąpiła wczoraj do Federacji Rosyjskiej z wnioskiem o pomoc prawną. Chodzi o odpowiedź na pytanie o wymianę oświetlenia na lotnisku Siewiernyj pod Smoleńskiem tuż po rozbiciu się polskiego samolotu.

– Jeszcze dzisiaj skierujemy wniosek do strony rosyjskiej o udostępnienie wstępnej analizy zapisanych przez rejestratory lotu rozmów – powiedział Seremet. Wniosek nie będzie dotyczył przekazania samych czarnych skrzynek, tylko stenogramów, zapisów rozmów – podkreślił. Prokurator generalny zaznaczył, że liczy na to, iż Rosjanie w „stosunkowo krótkim czasie” przekażą zapis ze skrzynek.
Wczoraj w Prokuraturze Generalnej odbyła się konferencja prasowa, na której poinformowano o etapie postępowań wyjaśniających przyczyny katastrofy pod Smoleńskiem. Jej wyjaśnienie – jak informował Seremet – będzie wymagało wytężonej pracy. Seremet zapewniał, że po stronie rosyjskiej jest „wola współpracy”. Wyjaśniał, że gospodarzem śledztwa jest rosyjska prokuratura i to w jej dyspozycji są dowody rzeczowe. Polskie śledztwo w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem prowadzi Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie.

Jak zapewniano, w ciągu kilku dni ma być gotowa ekspertyza na temat krótkiego filmu krążącego w internecie, na którym słychać odgłosy wystrzałów na miejscu katastrofy. Prokuratura wystąpiła także

do strony rosyjskiej z wnioskiem o przekazanie Polsce szczątków wraku samolotu.
Pułkownik Ireneusz Szeląg z Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie mówił, że chociaż polscy prokuratorzy brali „udział w czynnościach procesowych w Smoleńsku, to stanowią one dowody w postępowaniu karnym prowadzonym przez stronę rosyjską i bez jej zgody nie możemy upubliczniać treści dowodów”. Według niego, w trakcie prowadzonych czynności strona rosyjska miała udostępnić polskim prokuratorom materiały sprawy, a także umożliwić udział w przesłuchaniu świadków. – Umożliwiono nam zadawanie konkretnych pytań – mówił Szeląg.

Jak dodał płk Ryszard Filipowicz, także z WPO w Warszawie, dotychczasowe czynności śledcze w Polsce objęły m.in. przesłuchanie około 50 osób, wśród nich lotników z 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, członków załogi samolotu JAK-40, który wcześniej lądował w Smoleńsku. Zdaniem płk. Zbigniewa Drozdowskiego, eksperta ds. bezpieczeństwa lotów z MON, na obecnym etapie żadna z wersji przyczyn katastrofy pod Smoleńskiem „nie jest ani dominująca, ani też żadna nie jest odrzucana”. W najbliższym czasie ma się zakończyć przeprowadzana w Polsce analiza tzw. trzeciej czarnej skrzynki, rejestrującej lot samolotu. Po analizie wróci do Rosji.

Na pytanie, czy Służba Kontrwywiadu Wojskowego miała niezależny zapis rozmów z kabiny pilotów, prokuratorzy odpowiedzieli, że na ten temat żadnych informacji prokuratura nie posiada. Według wyjaśnień śledczych, prokuratorzy i wywiad wojskowy funkcjonują w oparciu o różne ustawy, a pytania dotyczące pracy służb pozostawiają bez komentarza, ponieważ objęte są klauzulą tajemnicy. Na obecnym etapie śledztwa prokuratura nie chciała komentować także kwestii wymiany oświetlenia na lotnisku w Smoleńsku po katastrofie.

Jak podkreślił Seremet, do katastrofy polskiego samolotu prowadzonego przez polskich pilotów doszło na terenie Rosji, dlatego zgodnie z art. 109 Kodeksu Karnego organy polskiej prokuratury miały obowiązek wszcząć własne śledztwo. Z kolei prowadzenie śledztwa przez prokuraturę wojskową wynika z art. 647 (par. 1 punkt 1, litera c) Kodeksu Postępowania Karnego.
W Smoleńsku pracowało czterech prokuratorów wojskowych, pięciu funkcjonariuszy Źandarmerii Wojskowej i trzech funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Prokuratorzy zaapelowali do mediów o rozwagę i powstrzymanie się od spekulacji i niewyciąganie zbyt daleko idących wniosków co do przyczyn tragedii.

Paweł Tunia

Za: Nasz Dziennik, Środa, 21 kwietnia 2010, Nr 93 (3719) | http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100421&typ=po&id=po31.txt

Skip to content