Wszyscy się mylimy, ale niech to będą pomyłki uczciwe – apelował Brytyjczyk do londyńskich dziennikarzy. Zdaniem Asha, jego przyjaciel Ryszard Kapuściński „przekroczył ważną granicę” i nie będzie wzorem reportera dla adeptów tego zawodu.
Przekroczenie granicy między faktem a fikcją – to najpoważniejszy zarzut jaki znany brytyjski historyk i dziennikarz postawił polskiemu dziennikarzowi na spotkaniu w londyńskim klubie dziennikarskim Frontline Club. Włączył się w ten sposób w dyskusję po publikacji książki Artura Domosławskiego „Kapuściński non-fiction”.
– Czym innym jest sytuacja, w której dziennikarz pracuje pod presją, znajduje się w trudnych warunkach i ma do czynienia z językiem, w którym nie jest biegły, a czym innym sytuacja, kiedy wymyśla cytaty, przestawia kolejność zdarzeń, lub w inny sposób beletryzuje rzeczywistość – tłumaczył Ash.
– Fakty same z siebie są wystarczająco wywrotowe, by trzeba było je zmyślać. To, co ludzie mają do opowiedzenia, to co rzeczywiście się stało, jak tak interesujące, a nawet fascynujące, że ciekawie przekazane bywa fantastyczną historią – podkreślił Brytyjczyk.
Co jego zdaniem jest najbardziej jaskrawym przykładem naruszenia granicy faktu i fikcji przez Kapuścińskiego? Historyk nie jest tu oryginalny i wskazuje na jedną z jego najbardziej znanych książek, „Cesarza”. – Opisując rządy i upadek cesarza Hajle Sellasje Kapuściński wkłada w usta etiopskich dworzan kwiecisty język wzorowany na XVII-wiecznym słownictwie polskiej szlachty – tłumaczy.
Timothy Garton Ash, choć nie ukrywa swoich lewicowych poglądów, miał dużą zasługę w opisaniu i rozpropagowaniu w Wielkiej Brytanii i USA prawdy o sytuacji za Źelazną Kurtyną – był kronikarzem pierwszej „Solidarności”, stanu wojennego i późniejszych wydarzeń w PRL. Odwiedział i opisywał także inne krajei komunistyczne – poza Polską głównie NRD i Czechosłowacją. Do dziś zajmuje się głównie tematyką krajów Europy Środkowo-Wschodniej.
mm/Wp.pl/Guardian.co.uk