Aktualizacja strony została wstrzymana

Teraz będzie już tylko łatwiej – Stanisław Michalkiewicz

23 stycznia 1793 roku nastąpił drugi rozbiór Polski. Wzięły w nim udział Prusy, przyłączając do swego państwa województwa: poznańskie, gnieźnieńskie, kaliskie, sieradzkie, inowrocławskie, brzesko-kujawskie, część województwa rawskiego i ziemię zakroczymską na prawym brzegu Wisły – oraz Gdańsk i Toruń – razem 51 tys. kilometrów kwadratowych, zamieszkałych przez milion ludzi. Rosja zajęła część województwa wileńskiego i mińskiego, wschodnią część województw: nowogródzkiego, brzesko-litewskiego i wołyńskiego oraz województwa kijowskie, bracławskie i podolskie – w sumie 250 tys. kilometrów kwadratowych, zamieszkałych przez 3 mln ludzi. Austria w tym rozbiorze udziały nie wzięła.

II rozbiór był następstwem konfederacji targowickiej z 27 kwietnia 1792 roku, która odwoływała się do Rosji, prosząc o rosyjską pomoc w obaleniu konstytucji 3 maja. Rosja pomocy chętnie udzieliła. W liście do rosyjskiego ambasadora w Warszawie Sieversa Katarzyna II pisze m.in: „Wziąwszy pod uwagę niestałość i lekkomyślność narodu polskiego (…) osobliwie zaś ujawnioną skłonność do wyuzdania i szaleństw francuskich – przychodzimy do przekonania, że nie możemy w nim mieć sąsiada spokojnego i bezpiecznego, dopóki nie będzie doprowadzony do zupełnej bezsilności i niemocy.” Toteż 16 stycznia 1793 r. poseł pruski w Warszawie Bucholz wręczył „generalności” Konfederacji targowickiej notę o wkroczeniu wojsk pruskich do Polski, przeciwko czemu Targowica podniosła patetyczne lamenty, że „milczą na to sąsiedzi nasi, którzy niedawno mu tego zaboru zaprzeczali”. Sievers nawet początkowo udawał, że też jest zaskoczony, ale wkrótce targowiczanin Szczęsny Potocki, który pojechał aż do Petersburga, żeby nad „nieszczęściem Ojczyzny” lamentować przed samą Katarzyną, dowiedział się od niej, że „pańska ojczyzna jest tutaj” – bo też większość dóbr Potockiego znalazła się już w obrębie zaboru rosyjskiego.

Teraz trzeba było tylko te przekształcenia terytorialne zalegalizować. W tym celu 17 czerwca zebrał się w Grodnie Sejm. Katarzyna przygotowała z tej okazji projekt „wieczystego sojuszu” polsko-rosyjskiego, który zaprzyjaźnieni z Rosją posłowie-jurgieltnicy przedstawili ambasadorowi Sieversowi, jako „prośbę narodu polskiego”. Obejmowała ona prawo Rosji do utrzymywania w Polsce magazynów wojskowych, do wprowadzania do Polski własnych wojsk według swego uznania, zaś Polska zobowiązywała się do uzgadniania z Rosją wszelkich inicjatyw międzynarodowych i redukcji własnych wojsk do 15 tysięcy. Była to zgoda na formalne wyrzeczenie się niepodległości państwowej, toteż nawet jurgieltnikowie trochę się wstydzili otwarcie rzecz tę popierać. Po całonocnej debacie, którą właściwie trudno nazwać „debatą”, bo nikt nie ośmielił się zabrać głosu, kasztelan sądecki Józef Ankwicz stwierdził, że to milczenie oznacza zgodę. Zatwierdzono zatem „jednogłośnie” nie tylko „wieczysty sojusz”, ale również drugi rozbiór oraz przywrócenie „praw kardynalnych”, czyli wolnej elekcji i liberum veto. Król Stanisław August „twarz miał ściągniętą i żółtą, jakby po ciężkiej i wyniszczającej chorobie, nie podnosił nawet oczu” – pisze w swoich wspomnieniach Duklan Ochocki.

Tego Józefa Ankwicza potem, podczas insurekcji kościuszkowskiej powieszono w Warszawie i podobno nawet zachowywał się pod szubienicą odważnie, czego nie można powiedzieć o innych politykach, jak np. Cyprianie Rokossowskim, Tadeuszu Włodku, czy Teofilu Załuskim. Mimo to również przeszli oni do historii, więc identyczną szansę mają także posłowie Sejmu obecnej kadencji nie tyle dzięki swoim zasługom, co raczej – dzięki zbiegowi okoliczności, że akurat ich mandat przypadł na moment, w którym Niemcy ustami pani kanclerz Anieli Merkel rozkazały sfinalizować sprawę proklamowania Unii Europejskiej do roku 2009. Tak też się stanie i w ten sposób rozpocznie się nowy etap w dziejach naszego kraju – bo nie wiadomo, czy jeszcze państwa, czy już tylko „województwa Unii Europejskiej” – na przekór wszystkim zaklęciom, powpisywanym do ustawy, a może tylko do uchwały okołoratyfikacyjnej. Całe szczęście, że chociaż wszystkim dopisuje zdrowie, dzięki czemu ani pan prezydent, ani pan premier ani nawet żaden z polityków opozycyjnych nie przypomina króla Stanisława Augusta z cytowanego wspomnienia Duklana Ochockiego. Przeciwnie – każdy sprawia wrażenie, jakby tryskał zdrowiem, był pełen energii i planów na przyszłość. Nic dziwnego – bo po podjęciu tej jednej, najważniejszej decyzji, wszystkie inne wydają się już znacznie łatwiejsze, bo też – powiedzmy sobie szczerze – takie właśnie są. Przecież dylemat czy spotkać się, czy przeciwnie – nie spotkać z Brendanem Fay i Tomaszem Moultonem – parą amerykańskich homoseksualistów, których stacja telewizyjna TVN zaprosiła gwoli uświetnienia uroczystych obchodów 3 rocznicy śmierci Jana Pawła II w Polsce, można rozstrzygnąć nawet przy pomocy rzutu monetą.



 Stanisław Michalkiewicz
Felieton  ·  tygodnik „Nasza Polska”  ·  2008-04-08  |  www.michalkiewicz.pl


Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Nasza Polska”.
Skip to content