Aktualizacja strony została wstrzymana

Świątynia niezgody w Mieście Pokoju – ks. prof. Waldemar Chrostowski

Talmud Jerozolimski naucza: „Każde pokolenie, w którym Świątynia nie została odbudowana, jest traktowane tak, jakby Świątynię zburzyło” (Yoma 1, 1), stąd plany odbudowy świątyni jerozolimskiej wciąż stanowią dla Żydów zadanie priorytetowe, którego nie można rozpatrywać tylko w kategoriach historycznych. Po utworzeniu w 1948 r. państwa Izrael oraz odzyskaniu przez Żydów w 1967 r. jerozolimskiego Starego Miasta ze Wzgórzem Świątynnym perspektywa budowy Trzeciej Świątyni stała się realniejsza niż kiedykolwiek dotąd, a obecnie naciski strony żydowskiej na zrealizowanie tego projektu wyraźnie się nasiliły. Jakie może mieć to konsekwencje dla relacji żydowsko-muzułmańskich i chrześcijańsko-żydowskich?

Pierwsza Świątynia została wybudowana przez króla Salomona w połowie X w. przed Chr. i istniała do momentu zburzenia jej przez Babilończyków w 587 r. przed Chrystusem. Druga Świątynia, konsekrowana w 515 r. przed Chr. oraz przebudowana i upiększona pod koniec I w. przed Chr. na polecenie Heroda, przetrwała do zburzenia Jerozolimy przez Rzymian w 70 r. po Chrystusie. Czas istnienia obu tych budowli jest traktowany w historiografii żydowskiej odpowiednio jako okres Pierwszej Świątyni (ha-Bait ha-ri˘son) oraz Drugiej Świątyni (ha-Bait ha-˘seni). Wielokrotnie podejmowane w historii próby budowy Trzeciej Świątyni (ha-Bait ha-˘seli˘si) przybrały na sile wraz z narodzinami i okrzepnięciem pod koniec XIX w. ruchu syjonistycznego. Już wcześniej, od połowy XIX w., Żydzi coraz liczniej i odważniej osiedlali się w Jerozolimie, w 1887 r. zaś baron Edmund de Rothschild zakupił niewielki teren przylegający do muru znanego jako Ściana Płaczu. Chociaż zasadniczy nurt syjonizmu miał charakter świecki i deklarował całkowitą niezależność od religii, w jego obrębie nie brakowało zwolenników przywrócenia starożytnego status quo, motywowanego koniecznością istnienia świątyni jako trwałego spoiwa tożsamości Izraela. Tendencje te wzmogły się wyraźnie od 1948 r., czyli od utworzenia państwa Izrael. Wcześniej, na mocy politycznych dyskusji i ustaleń, jerozolimskie Stare Miasto wraz ze Wzgórzem Świątynnym znajdowało się w granicach Jordanii. Żydom zabraniano wówczas wstępu na ten teren, zburzono również ponad 50 synagog istniejących w Dzielnicy Żydowskiej. Gdy zaistnienie „narodowej siedziby” Żydów stało się faktem, było jasne, że nikt nie może pomijać milczeniem ani lekceważyć nadziei, aspiracji i żądań wyznawców judaizmu, którzy – wzorem swoich przodków – nadal czekali na odzyskanie Wzgórza Świątynnego i odbudowę sanktuarium.

Konflikt wokół Wzgórza Świątynnego
Bezprecedensowa okazja nadarzyła się 7 czerwca 1967 r. podczas tzw. wojny sześciodniowej, gdy wojsko izraelskie zajęło jerozolimskie Stare Miasto oraz Haram asz-Szarif, czyli Wzgórze Świątynne. Źołnierze natychmiast zawiesili na Kopule Skały flagę Izraela, zaś rabin Szlomo Goren, naczelny rabin polowy Izraela (zmarł w 1994 r. w opinii bohatera), otwarcie wzywał do zburzenia świętej budowli muzułmanów i odbudowy żydowskiego sanktuarium. Nazajutrz, 8 czerwca, wraz z grupą silnie uzbrojonych żołnierzy wszedł na Wzgórze Świątynne i dokonał szczegółowych pomiarów terenu, opierając się na danych archeologicznych i informacjach zachowanych w dziełach Józefa Flawiusza, a także w Misznie oraz średniowiecznych traktatach Majmonidesa i Saadii Gaona. Jednocześnie zamknięto wstęp na Wzgórze, pozwalając Żydom na modlitwy pod Ścianą Płaczu, którą określa się odtąd mianem Ściany Zachodniej. Silnym naciskom na natychmiastową odbudowę świątyni sprzeciwił się gen. Mosze Dajan, dowodzący udaną operacją wojskową i daleki od prawowierności wobec religijnych zasad judaizmu. 17 czerwca spotkał się z przedstawicielami Najwyższej Rady Muzułmańskiej Wakf i powierzył jej sprawowanie nadzoru nad Wzgórzem Świątynnym oraz dwoma tamtejszymi świętymi budowlami islamu. Ustalono, że Żydzi mogą wchodzić na ten teren, nie mogą jednak sprawować na nim kultu ani publicznie się modlić.
Decydujące dla podjęcia decyzji o zaniechaniu odbudowy świątyni jerozolimskiej były cztery przesłanki: poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa Izraela na skutek domniemanej reakcji świata muzułmańskiego na wypadek zburzenia meczetów; okazanie dobrej woli wobec Arabów, którzy nadal licznie mieszkają na terenie Izraela i podbitych przez niego terytoriach oraz w jego bezpośrednim sąsiedztwie; obawy przed nieprzychylnymi reakcjami wspólnoty międzynarodowej; zakaz rabinatu wchodzenia na sporny teren, uzasadniony faktem, że należy najpierw precyzyjnie ustalić starożytną topografię najczcigodniejszego dla Żydów miejsca kultu. 28 czerwca rząd Izraela spotkał się z lokalnymi przedstawicielami islamu i chrześcijaństwa, powierzając im administrowanie miejscami świętymi na terenie Miasta Świętego. Nazajutrz, 29 czerwca, ogłoszono zjednoczenie Jerozolimy Wschodniej i Zachodniej, co oznacza, że Wzgórze Świątynne stało się integralną częścią państwa Izrael.
Od tamtej pory pozostaje ono jednym z najbardziej zapalnych punktów na Bliskim Wschodzie. Wiele wydarzeń, o których społeczność międzynarodowa nie zawsze miała wystarczającą wiedzę, rozgrywało się tam błyskawicznie i wywoływało dramatyczne skutki. 15 sierpnia 1967 r. rabin Goren, nie mogąc pogodzić się z decyzją o sprawowaniu nadzoru nad Wzgórzem Świątynnym przez muzułmanów, udał się z dużą grupą zwolenników, wśród nich również kapelanów wojskowych, na sporny teren. Powołał się na poczynione przez siebie wcześniej ustalenia, ogłaszając, iż wie, gdzie znajdowało się Święte Świętych jako trzon biblijnego sanktuarium, co – jego zdaniem – dawne postanowienia rabinów zakazujące wstępu na obszar świątynny czyni nieaktualnymi. Tydzień później, 22 sierpnia, Główny Rabinat Izraela odrzucił stanowisko Gorena i ponowił kontestowany zakaz, umieszczając odpowiednie informacje w pobliżu Wzgórza Świątynnego. Niemal co roku, a czasami nawet częściej, podejmowano rozmaite próby wtargnięcia na ten teren, wspólnej żydowskiej modlitwy na nim oraz przejęcia go w posiadanie. 15 lipca 1968 r. muzułmanie odrzucili propozycję amerykańskiej masonerii, by za 100 milionów dolarów zgodzić się na zbudowanie „Świątyni Salomona”. 23 sierpnia 1969 r. Dennis Michael Rohan, przybyły z Australii, usiłował podpalić meczet Al-Aksa. Muzułmanie obwiniali za ten czyn ekstremistyczne środowiska żydowskie, oskarżając je o próbę odbudowy świątyni. 8 marca 1976 r. Gershon Salomon i rabin Rabinowitz usiłowali, z grupą zwolenników, wtargnąć na Wzgórze, ale zostali powstrzymani przez policję, co jednak doprowadziło do antyarabskich ekscesów i zamieszek. Salomon ponowił próbę 14 sierpnia 1977 r., tym razem wspomagany przez ponad trzydziestu członków skrajnego ugrupowania o nazwie El Har Hashem („Do Góry Bożej”). 25 marca 1979 r. Meir Kahane z grupą studentów jesziwy podjął próbę modlitwy na Wzgórzu, co doprowadziło do masowego strajku ludności arabskiej i nowych zamieszek rozpędzonych przez policję izraelską. Powtórzyło się to za półtora roku, 10 sierpnia 1980 r., gdy protagonistami analogicznego wydarzenia było ponad 300 członków Gush Emunim („Ugrupowanie Wiernych”).
Sytuacja zaogniła się 11 kwietnia 1982 r., gdy Alan Goldman, amerykański imigrant służący w armii izraelskiej, rozpoczął strzelaninę na Wzgórzu Świątynnym, „by wyzwolić to święte miejsce dla Żydów”. W tym samym roku i w latach następnych było wiele wydarzeń, które nie zostawiają wątpliwości, że konfrontacja coraz bardziej się nasilała i zmierzała w bardzo niebezpiecznym kierunku. Arabom zarzucano przechowywanie broni na Wzgórzu Świątynnym i w jego sąsiedztwie, ponawiano również kolejne próby wejścia na sporny teren oraz ustanawiania na nim nowego porządku. Gdy z początkiem stycznia 1985 r. podano wiadomość o przerzuceniu do Izraela ok. 3 tys. etiopskich Żydów, ekstremistyczne ugrupowania wyznawców judaizmu ujrzały w tym nowy znak nastania czasów mesjańskich i zapowiedź odbudowania świątyni. W lutym 1987 r. w jerozolimskiej Dzielnicy Żydowskiej dokonano otwarcia The Temple Institute (Instytut Świątyni) z wystawą obrazującą wygląd i wystrój czcigodnego sanktuarium.

Kamień węgielny pod żydowskie sanktuarium
W ostatnich dwóch dekadach wydarzenia dotyczące projektu Trzeciej Świątyni nabrały dalszego przyspieszenia. 16 października 1989 r. Gershon Salomon i Yehoshua Cohen, ubrany w szaty kapłańskie, wspólnie z członkami ugrupowania The Temple Mount Faithful, podczas uroczystych obchodów Święta Namiotów podjęli próbę położenia kamienia węgielnego pod Trzecią Świątynię. Wprawdzie do tego nie doszło, ale nie jest chyba przypadkiem, że tego samego dnia na łamach magazynu „Time” ukazał się artykuł autorstwa Richarda Ostlinga zatytułowany „Time for a New Temple?”. W tym samym czasie izraelskie Ministerstwo Spraw Religijnych sponsorowało wielką konferencję naukową poświęconą problematyce świątyni jerozolimskiej. Rok później, 8 października 1990 r., ugrupowanie The Temple Mount Faithful ponowiło zamiar umieszczenia kamienia węgielnego. W rezultacie wybuchły groźne zamieszki, w których kilkunastu Arabów poniosło śmierć, zaś represyjna reakcja policji izraelskiej została potępiona przez ONZ i nawet Stany Zjednoczone. W połowie 1991 r. Gershon Salomon podjął podróż po miastach USA, odbywając mnóstwo spotkań, a zabierając często głos w programach radiowych i telewizyjnych oraz na łamach gazet, przekonywał słuchaczy, widzów i czytelników do poparcia projektu budowy żydowskiego sanktuarium. 24 września tegoż roku jego ugrupowanie podjęło trzecią, też nieudaną, próbę położenia kamienia węgielnego oraz zbiorowej modlitwy na Wzgórzu Świątynnym. Na przełomie września i października w Dzielnicy Muzułmańskiej Starego Miasta wykupiono dom, w którym umieszczono szkołę Ateret Cohanim, mającą przygotowywać przyszłych kapłanów. W tym samym czasie minister Ariel Szaron ogłosił decyzję o kontynuowaniu i zintensyfikowaniu żydowskiego osadnictwa we wschodniej Jerozolimie, w której znajduje się Wzgórze Świątynne, a także zamieszkiwane od kilkunastu stuleci przez ludność arabską biblijne Miasto Dawidowe.
Na jakiś czas zapanował spokój. W marcu 1993 r. rabin Baruch ben Yosef, członek radykalnej żydowskiej organizacji Kach, założył Yeshivat Har HaBayit, instytucję, która postawiła sobie za cel „wyzwolenie” Wzgórza Świątynnego. Półtora roku później, jesienią 1994 r., rabin Chaim Richman udał się do miejscowości Canton w stanie Missisipi (USA), by zweryfikować wiadomość, że wyhodowano tam czerwoną jałówkę, niezbędną do sprawowania obrzędów podczas uroczystych obchodów Yom Kippur. Wydał pozytywną opinię, nadmieniając, że ta wiadomość „zmieni świat”. Dwa lata później, w sierpniu 1996 r., ogłoszono narodziny pierwszej od dwóch tysięcy lat czerwonej jałówki na ziemi Izraela, która przyszła na świat w Kfar Hassidim w pobliżu Hajfy. Część ortodoksyjnych wyznawców judaizmu uznała to za kolejny znak nadejścia Mesjasza i zapowiedź rychłej odbudowy świątyni. Ale niedługo potem na jałówce, która otrzymała imię Tzlil (Melodia), odkryto kilka białych włosów i radość ortodoksów przygasła. W 1997 r. podano do wiadomości, iż w Izraelu urodziły się dwie czerwone jałówki, jedna na północy, druga na południu, w dolinie Ajjalonu, oraz trzecia na farmie w Teksasie. Podarowano ją ugrupowaniu The Temple Mount Faithful jako wstęp do budowy świątyni i wznowienia w niej kultu ofiarniczego. W tym celu zielonoświątkowy kaznodzieja Clyde Lott i dwaj inni protestanccy duchowni, Guy Garner i Al Bishop, założyli organizację pod nazwą Canaan Land Restoration of Israel, która zajęła się zbieraniem funduszy na regularne dostarczanie w przyszłości do Izraela czerwonych jałówek, tak do celów kultowych, jak i ekonomicznych.
Podobnych wydarzeń, inicjatyw, wystąpień i demonstracji było o wiele więcej, ich wyliczenie zajęłoby niemało miejsca. Nie zabrakło dramatycznych epizodów, które odbiły się szerokim echem w świecie. 25 września 1996 r. rząd Izraela otworzył, naprzeciw Franciszkańskiego Studium Biblijnego, gdzie znajduje się I i II stacja jerozolimskiej Via Dolorosa, wyjście z tunelu wykonanego w okresie hasmonejskim (II-I w. przed Chr.), który przebiega pod Wzgórzem Świątynnym. Wejście do niego jest w pobliżu Ściany Płaczu. Arabowie odebrali to jako groźbę zaprowadzenia nowego porządku na Wzgórzu Świątynnym. Podczas gwałtownych zamieszek, które wybuchły w Jerozolimie i na terytoriach okupowanych, zginęło kilkudziesięciu Palestyńczyków, a kilkuset odniosło rany. Pół roku później, 17 lutego 1997 r., wydano w Jerozolimie uroczysty bankiet dla ponad tysiąca uczestników w celu uczczenia projektu budowy sanktuarium i podkreślenia potrzeby żydowskiej obecności na Wzgórzu Świątynnym. W lecie następnego roku ortodoksyjni Żydzi zapoczątkowali tradycję regularnego udawania się na to Wzgórze i urządzania tam wspólnej procesji po stałym i ściśle wyznaczonym szlaku. 15 września 1998 r. zwołano doroczną konferencję w siedzibie Binyanei HaUma w Jerozolimie, na której mnożyły się wystąpienia domagające się budowy świątyni. Kilka tygodni później, 7 października, ugrupowanie The Temple Mount Faithful podjęło kolejną próbę wniesienia kamienia węgielnego. Wprawdzie została ona znowu udaremniona przez policję, ale była na tyle poważna, że część prasy światowej uznała, iż podobne incydenty mogą „wywołać III wojnę światową”. Pod koniec marca 1999 r. członkowie The Temple Mount Faithful połączyli siły z ugrupowaniem Chai veQayam i pod przewodem Gershona Salomona i Yehudy Etziona dokonali symbolicznego złożenia ofiary paschalnej na wzgórzu naprzeciw Wzgórza Świątynnego. Kilka dni później świat obiegła wiadomość o cudownym wypłynięciu wody spod Kopuły Skały, co ortodoksi żydowscy odczytali jako spełnienie proroctwa z 47 rozdziału Księgi Ezechiela. 22 lipca, w święto Tisha b’Av, członkowie The Temple Mount Faithful udali się na Wzgórze, gdzie odczytali Księgę Lamentacji, by kolejny raz potwierdzić niezłomną wolę odbudowy świątyni. Pod koniec września jeszcze raz podjęli nieudaną próbę umieszczenia na tym terenie kamienia węgielnego.

Model świątyni z Mitzpe Yericho
Kilka miesięcy względnego spokoju podczas przeżywania Wielkiego Jubileuszu Roku 2000 i pielgrzymki Jana Pawła II do Ziemi Świętej przerwało wejście 28 września 2000 r. na Wzgórze Świątynne Ariela Szarona, przywódcy partii Likud. Odbyło się ono pod pretekstem kontroli, czy i jak daleko posuwają się prace budowlane i naprawcze, które zapowiadał islamski Wakf. Obecność Szarona, znienawidzonego przez Arabów za masakry ludności cywilnej, których kilkanaście lat wcześniej dopuścił się w południowym Libanie, oraz wypowiedziane przez niego słowa odebrano jako otwartą prowokację. Nazajutrz wybuchły krwawe zamieszki i starcia, które dały początek pięcioletniej Intifadzie Al-Aksa (2000-2005). Były to największe od dłuższego czasu niepokoje na obszarze Izraela i na Zachodnim Brzegu Jordanu oraz w Strefie Gazy, które przerwały ruch pielgrzymkowy i turystyczny do Ziemi Świętej. Wakf zamknął wstęp na Wzgórze Świątynne dla Żydów, natomiast rząd Izraela zakazał zwiedzania tego terenu pielgrzymom i turystom. Zapanował całkowity impas, a intifada zbierała krwawe żniwo zabitych i rannych po obu stronach, wielokrotnie więcej po stronie palestyńskiej. Na przełomie sierpnia i września 2003 r. rząd Izraela wymusił otwarcie wejścia dla Żydów oraz części turystów. Muzułmanie, Wakf i Jaser Arafat, protestowali i zakazali zwiedzającym wstępu do Kopuły Skały i meczetu Al-Aksa. Kilka tygodni później ortodoksyjni Żydzi podjęli kolejną próbę modlitwy na Wzgórzu, co znów spotkało się z ostrym protestem autorytetów muzułmańskich.
W listopadzie 2003 r. rozpoczęto w osiedlu Mitzpe Yericho, położonym na północ od drogi z Jerozolimy do Jerycha, budowę naturalnych rozmiarów modelu świątyni jerozolimskiej. Kierowanie pracami objął rabin Yehuda Kreuser, który postawił sobie za cel przygotowanie kapłanów, którzy będą sprawować kult w odbudowanym sanktuarium. Osiedle jest silnie strzeżone i niedostępne dla zwiedzających, trudno zatem powiedzieć, co się w nim dzieje. W styczniu 2004 r. izraelska instytucja Western Jerusalem Development Company zapowiedziała drążenie podziemnego tunelu, który ma przebiegać od Muru Zachodniego (Ściana Płaczu) do sadzawki Siloe, na południe od biblijnego Miasta Dawidowego. Jako powód podaje się ochronę Żydów przed atakami muzułmanów podczas świątecznych obchodów, gdy wyznawcy judaizmu gromadzą się w zapalnym i wrogim wobec nich regionie. Muzułmanie upatrują w tym początek starannie zaplanowanych i dalekosiężnych przedsięwzięć, których ostatecznym rezultatem będzie zburzenie świętych budowli islamu i odbudowa żydowskiego sanktuarium.

Sanhedryn wznawia posiedzenia
Inne ważne wydarzenie to pierwsze od ponad półtora tysiąca lat oficjalne zebranie Sanhedrynu, które odbyło się 13 października 2004 r. w Tyberiadzie nad Jeziorem Galilejskim. W skład gremium liczącego 71 członków weszli, obok wielu prominentnych rabinów i talmudystów, rabini Yisrael Ariel i Chaim Richman z Temple Institute oraz rabin Baruch Ben-Yosef, dyrektor Temple Mount Yeshiva. Ich obecność tłumaczy, że jednym z głównych tematów obrad było precyzyjne ustalenie miejsca, na którym wznosiła się niegdyś świątynia jerozolimska i jej ołtarz ofiarny, a także określenie prawowitego potomka z dynastii Dawidowej, którego panowanie oznaczałoby przywrócenie monarchii. Ustalono, że jest nim rabin Yosef Dayan z miejscowości Psagot, który jest w stanie udokumentować trzy tysiące lat historii swoich męskich przodków sięgającej dynastii Dawidowej sprawującej rządy w Królestwie Judy do wygnania babilońskiego. Sanhedryn wyraził pogląd, że perspektywa odbudowania świątyni jerozolimskiej jest obecnie bliższa niż kiedykolwiek dotychczas.
W ostatnich czterech latach też nie zabrakło inicjatyw, które nie zostawiają wątpliwości, że dla wielu Żydów budowa świątyni i przywrócenie w niej regularnego kultu stanowią zadanie absolutnie priorytetowe. Światowa opinia publiczna dowiaduje się o tych planach wtedy, gdy dochodzi do zamieszek i otwartych konfliktów, nie zawsze zdając sobie sprawę ze wszystkich konsekwencji nabrzmiałej sytuacji. W sukurs ortodoksom przychodzą, świadomie bądź nie, archeolodzy, którzy od jesieni 2004 r. nasilili prace badawcze i ogłosili zidentyfikowanie materialnych pozostałości Pierwszej i Drugiej Świątyni. Wzmogło to napięcia wokół Wzgórza Świątynnego, wyzwoliło nowe emocje i doprowadziło do dalszej eskalacji nieufności. Coraz bardziej utrwala się przekonanie, że w gruncie rzeczy w świecie żydowskim nie istnieje dylemat, czy odbudować sanktuarium, ale jak oraz kiedy można i trzeba tego dokonać.

Co dalej?
Wszyscy, którzy wątpią, by odbudowanie świątyni wciąż pozostawało priorytetem Żydów, bądź ignorują żydowskie roszczenia i plany w tym przedmiocie, powinni wziąć poważnie pod uwagę nastawienie, które 26 września 1996 r. jednoznacznie wyraził rabin Zalman Melamed: „Musimy (…) otwarcie i uparcie, stale i wciąż, powtarzać zwyczajną prawdę, że Wzgórze Świątynne należy do nas. To jest miejsce dwóch zburzonych świątyń, i miejsce, na którym Trzecia Świątynia zostanie odbudowana – wkrótce, z Bożą pomocą. My nie oddaliśmy Wzgórza Świątynnego, nie mamy władzy, by to uczynić, ani nigdy tego nie zrobimy. To jest serce Jerozolimy, ziemi Izraela i świata – oraz to jest serce ludu Izraela”.
Sprawa odbudowy świątyni to przede wszystkim jeden z najbardziej nabrzmiałych i zapalnych punktów w relacjach żydowsko-muzułmańskich. Na poziomie publicystyki oraz doniesień w środkach masowego przekazu rysują się trzy rozwiązania: przeniesienie dwóch świętych budowli islamu w inne miejsce i zbudowanie świątyni jerozolimskiej tam, gdzie one się znajdują; ewentualność koegzystencji istniejących meczetów i przyszłej świątyni żydowskiej na Wzgórzu Świątynnym; zburzenie Kopuły Skały i meczetu Al-Aksa oraz zastąpienie ich Trzecią Świątynią. Pierwsze rozwiązanie jest bardzo mało prawdopodobne, nie tyle ze względów technicznych i technologicznych, ile ideologicznych i politycznych. Muzułmanie podkreślają swoje przywiązanie nie do architektury i sztuki, ale do konkretnego miejsca. Wydaje się też zupełnie niemożliwe, by Izraelczycy wyrazili zgodę na pozostawienie Kopuły Skały i meczetu Al-Aksa w Jerozolimie albo jej bezpośrednim sąsiedztwie. Drugie rozwiązanie jest utopijne. Dramatyczna rzeczywistość codziennej koegzystencji żydowsko-arabskiej, ze wszystkimi jej skutkami w dziedzinie religii, nie wróży dobrze na przyszłość, a obustronną wrogość wzmaga wznoszenie przez Izraelczyków potężnego muru, który coraz dotkliwiej rozdziela mocno skłóconych „sąsiadów”. Wizja świątyni jerozolimskiej obok świętych meczetów islamu jest tak nieprawdopodobna, że samo jej przedstawianie brzmi dla wielu po prostu ironicznie. Pozostaje trzecia ewentualność, przyszłość zaś pokaże, czy, kto oraz w jaki sposób zdecyduje się, by została urzeczywistniona. Władze palestyńskie i świat muzułmański podejmują rozmaite kroki, by przeciwstawić się planom budowy żydowskiego sanktuarium i je udaremnić. Trudno powiedzieć, czy i jak długo będą one skuteczne. Jeszcze trudniej prognozować, co stałoby się, gdyby pewnego dnia rzeczywiście doszło do zburzenia świętych budowli islamu.
Świątynia jerozolimska to również – chociaż nie tak wyraźnie ani tak mocno – sprawa ważna dla relacji żydowsko-chrześcijańskich. Przez całe wieki brak świątyni był pojmowany i objaśniany przez wyznawców Jezusa Chrystusa jako znak ustania i przeżycia się porządku religijnego i kultowego pierwszego Przymierza, czyli Starego Testamentu. Autor Listu do Hebrajczyków, rozważając skutki ofiary Chrystusa, napisał: „Chrystus, zjawiwszy się jako arcykapłan dóbr przyszłych, przez wyższy i doskonalszy, i nie ręką – to jest nie na tym świecie – uczyniony przybytek, ani przez krew kozłów i cielców, lecz przez własną krew wszedł raz na zawsze do Miejsca Świętego, zdobywszy wieczne odkupienie” (Hbr 9, 11-12). Niemal przez dwa tysiące lat istnienia chrześcijaństwa świątynia jerozolimska leży w gruzach, a dotychczasowe próby jej odbudowy spełzły na niczym. Nasuwa się pytanie, czy w naszych czasach dojdzie do jej budowy oraz czy jej ewentualne odbudowanie ma znaczenie dla chrześcijańskiego postrzegania i oceniania religijnego życia żydowskiego, a także czy i jakie niesie to konsekwencje dla chrześcijańskiej teologii judaizmu.
Mimo wielkiej doniosłości i rangi tych dwóch wymiarów nie sposób oprzeć się wrażeniu, że plany budowy świątyni jerozolimskiej rodzą najtrudniejsze dylematy dla samych Żydów. Pierwsza i Druga Świątynia stanowiły serce religii i pobożności biblijnego Izraela. Gdy Druga Świątynia została przez Rzymian zburzona, rabini dokonali wszechstronnej i radykalnej przebudowy całości życia żydowskiego. Wyłonił się judaizm rabiniczny, który nie jest prostą kontynuacją religii Starego Testamentu, aczkolwiek w naturalny sposób na niej polega i do niej się odwołuje. Odbudowanie świątyni i przywrócenie w niej kultu w jego dawnym kształcie oznaczałoby wskrzeszenie religii biblijnego Izraela, która przeszła do historii – okazałoby się, że nie bezpowrotnie. Byłby to chyba jedyny przypadek w dziejach religii w ogóle, gdyby po prawie dwóch tysiącleciach znowu miały istnieć i działać starożytne instytucje religijne i formy pobożności, o których sądzono, że bezpowrotnie się skończyły.
Współczesny judaizm jest bardzo zróżnicowany (nurt ortodoksyjny, reformowany, konserwatywny, liberalny – a w nich rozmaite odłamy i odcienie). Dlatego również zapatrywania na plany odbudowania sanktuarium są zróżnicowane. Gdyby rzeczywiście do tego doszło, nasuwają się przede wszystkim dwa pytania. Po pierwsze, jak zareagowałaby światowa opinia publiczna na tak spektakularne wznowienie systematycznego składania krwawych ofiar? Wydaje się, że współczesna mentalność i wrażliwość zmieniły się tak bardzo, iż codzienne zabijanie zwierząt i ptactwa rychło doczekałoby się masowych reakcji i protestów. Mało prawdopodobne, by dzisiejszy człowiek, niezależnie od denominacji religijnej, mógł bezkrytycznie przyjąć i podzielać religijną motywację usprawiedliwiającą zabijanie zwierząt w celu przebłagania Boga za grzechy popełnione przez ludzi. Po drugie, w rezultacie zburzenia świątyni oraz radykalnej reorientacji życia żydowskiego zaistniał i okrzepł judaizm rabiniczny. Powrót do świątyni, krwawych ofiar i kapłanów oznaczałby radykalne przewartościowanie pozycji i statusu rabinów w żydowskim społeczeństwie i wspólnocie wiary. Na czym polegałaby ich rola w nowym/starym porządku?
W świecie żydowskim podnoszą się też sugestie, by na miejscu dawnej świątyni jerozolimskiej wybudować niezwykle okazałą synagogę, która byłaby widzialnym zwornikiem konsolidującym tożsamość wszystkich Żydów, gdziekolwiek mieszkają. Trudno powiedzieć, czy zgodzą się na to ugrupowania naciskające na odbudowę świątyni jerozolimskiej w jej dawnym kształcie i z jej dawnym przeznaczeniem. A może tak?


Ks. prof. Waldemar Chrostowski

Za: Nasz Dziennik, Sobota-Niedziela, 2-3 stycznia 2010, Nr 1 (3627) | http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100102&typ=my&id=my22.txt

Skip to content