Aktualizacja strony została wstrzymana

Podsumowanie 20 lat gospodarki polskiej: Wszystkie czynniki wzrostu gospodarczego topniały – wywiad z prof. dr hab. Arturem Śliwińskim

Koniec roku to czas podsumowań.  Mijający rok 2009 kojarzyć się będzie nam jednoznacznie z kryzysem gospodarczym. Zacznijmy od omówienia sytuacji globalnej: która ze światowych potęg gospodarczych najbardziej odczuła negatywne skutki kryzysu i dlaczego?


Skutki światowego kryzysu gospodarczego są wielostronne i wyjątkowo dolegliwe, dlatego najpierw warto się zająć ustaleniem głównego obszaru, na którym one występują. Musimy mieć w pamięci niespotykane od osiemdziesięciu lat zawężenie międzynarodowej wymiany handlowej, które dotyka wszystkie kraje, choć w różnym stopniu. Wszędzie rośnie bezrobocie, wszędzie puste frachtowce stoją w portach. Do tego dochodzą spektakularne bankructwa kilku krajów, najpierw Łotwy, a ostatnio Dubaju. Faktycznie – także Grecji. Musimy również pamiętać o pułapce zadłużeniowej, w której znalazło się wiele innych krajów, w tym Polska.  To są zjawiska najważniejsze.

Impet kryzysu nie skupia się na jednym czy kilku krajach. Negatywne skutki kryzysu mają charakter globalny.
Czym innym są natomiast przetasowania geoekonomiczne i trendy globalne. Jasne, że Stany Zjednoczone i Wielka Brytania zjeżdżają w dół. To nie są wyłącznie przewidywania ich krytyków czy konkurentów na scenie światowej, takie są również prognozy z oficjalnych raportów komisji parlamentarnych i służb wywiadowczych tych krajów. Przewidywania te mają obecnie poważne konsekwencje polityczne. Rządy wielu krajów odsuwają się Anglosasów. Ujawniają się ukrywane do tej pory pretensje, a nawet wrogość do Stanów Zjednoczonych. Kiedy mówi się, że największym hitem eksportowym Stanów Zjednoczonych jest kryzys, to ujawnia się przede wszystkim spadek prestiżu tego imperium. Pod tym względem jedynie Chiny zachowują umiarkowanie albo, jak piszą niektórzy, uprawiają ekwilibrystykę na wysokim poziomie. W tym sensie Stany Zjednoczone odczuły najmocniej skutek kryzysu, jakim jest utrata dominacji światowej, na razie w sferze ideologicznej i gospodarczej, a w perspektywie kilku lat – politycznej i militarnej.


Jak Pan ocenia efektywność pakietów wprowadzonych w USA i Europie w celu stymulowania gospodarek tych państw?

Podzielam powszechną opinię dotyczącą tych pakietów, która sprowadza się do dwóch istotnych zastrzeżeń. Pierwsze, iż potężne strumienie pomocy finansowej skierowanej do Wall Street i londyńskiego City pod hasłem stabilizacji systemu finansowego okresowo stabilizują sytuację, ale nie usuwają przyczyn kryzysu i nie rozwiązują problemów systemu finansowego. Niektóre elementy tych pakietów to zwykłe „tanie chwyty” propagandowe, jak graniczenie premii bankowcom czy posługiwanie się retoryką ekonomii keynesowskiej. Drugie zastrzeżenie, że możliwości dalszego stosowania tych środków już się skończyły.

Czy wskutek kryzysu doszło do przetasowania w rankingu krajów wysokorozwiniętych? Które państwa wyszły obronną ręką z finansowych perturbacji?

Przetasowania są znaczne i zapewne będą jeszcze bardziej zaskakujące. Dwa pierwsze przywidywania skutków tych przetasowań okazały się nietrafne. Pierwsze, to przewidywanie określane mianem G2 ( hegemonia duetu USA-Chiny). Błąd brał się z nieznajomości mentalności politycznej Państwa Środka. Drugi, to zmiana rolami „Zachodu” i „Wschodu” (lub BRIC: Brazylii, Rosji, Indii, Chin). Spekulacje wokół takiej ewentualności ignorują fakt, że pozostałe kraje, w większości uznawane za słabo lub średnio rozwinięte, nie maja nic do powiedzenia. Na przykład takie jak… Polska. Ciekawe, że z tymi spekulacjami wiążą się obawy przed nowa „wiosną ludów”.
I oczywiście nie gasną nadzieje związane z G20, chociaż rozczarowania były znaczne. Jeszcze tlą się naiwne nadzieje na „porządek światowy”, tym razem oparty na współpracy dwudziestki.
Teraz jednak potrzebna jest ostrożność w ocenie znaczenia zachodzących przetasowań geopolitycznych i geoekonomicznych, gdyż niektóre wzloty mogą okazać się chimeryczne. Pod względem ekonomicznym żaden kraj nie wyszedł z kryzysu obronną ręką, mimo sięgania  po pewne korzyści polityczne. Nazwijmy je „renegocjacją” umów, które istotnie były często mocno asymetryczne dla słabszych krajów.


Jak Polska radziła sobie z kryzysem? Jak Pan ocenia kondycję polskiej gospodarki?

Właśnie kończę opracowanie raportu o sytuacji społeczno-gospodarczej „Polska po dwudziestu latach”, w którym główny wniosek jest oparty na solidnych danych empirycznych. Sprowadza się on do stwierdzenia, że żaden z trzech podstawowych czynników wzrostu gospodarczego, czyli zasoby pracy, kapitału narodowego i technologii w ciągu ostatnich dwudziestu nie wzrastał. Przeciwnie, wszystkie te zasoby topniały. A to oznacza, że przez cały ten czas występował spadek gospodarczy (spadek produkcji). W styczniu raport będzie  dostępny w Europejskim Monitorze Ekonomicznym (www.monitor-ekonomiczny.pl).
Oznacza to, że oficjalne oceny (rządowe i statystyczne) są mocno zmanipulowane. Smutne, bo o podobnej „kreatywnej statystyce” mówi się teraz głośno w Grecji i kręgach UE.
Nowe wydaje się to, że dalsze uprawianie propagandy sukcesu w Polsce staje się niemożliwe. Oczywiście nie chodzi tylko o „kłamstwa i świństwa”, ale o wielkie szkody wynikające z zasadniczo błędnej polityki ekonomicznej. Przeciwdziałanie społecznym i ekonomicznym skutkom kryzysu jest elementarnym obowiązek rządu. Jest ono jednak możliwe wówczas, kiedy dokonuje się w szerszych ramach ochrony interesu publicznego.


Czy możemy się spodziewać  w 2010 roku końca recesji?

Nikt nie powinien mieć złudzeń, że kryzys gospodarczy się skończy w ciągu najbliższego roku. Można liczyć, że trochę osłabnie, ale nie wszędzie. W Polsce najprawdopodobniej nasili się, głównie wskutek lekceważenia jego dotychczasowej fazy. Ostre kryzysy to kryzysy za późno zwalczane.
Można liczyć, że społeczeństwa zachodnie stopniowo przyzwyczają się do obecności kryzysu, podobnie jak my Polacy w ostatnich dwudziestu. Szok często ustępuje miejsca przyzwyczajeniu.   
Trzeba jednak wspomnieć, że w świecie jest kilka hipotetycznych wariantów militarnego „przezwyciężenia kryzysu” oraz sprzyjających ich wykorzystaniu punktów zapalnych. Kryzys nie ogranicza agresywnych działań, a może nawet skłaniać społeczeństwa do poparcia agresywnych ideologii. Na razie oddychamy z ulgą, że są to tylko warianty hipotetyczne.

Dziękuję za rozmowę

Wywiad przeprowadził Jarosław Kozakowski

Za: Kluby Patriotyczne | http://klubypatriotyczne.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=321:prof-dr-hab-arturem-liwiskim-&catid=22:aktualnoci | Wywiad z prof. dr hab. Arturem Śliwińskim

Skip to content