5 października 2009 r. odbyła się kolejna rozprawa w procesie 19 dziennikarzy, oskarżonych o oszczerstwa godzące w dobre imię prezesa USOPAŁ Jana Kobylańskiego. Znowu powtórzył się schemat skandalicznego zachowania oskarżonych dziennikarzy. Zamiast pokajać się za swe niegodne wybryki z przeszłości, oczerniające postać najwybitniejszego dziś przywódcy polonijnego oszczercy zachowywali się z ogromna butą, z góry zapowiadając odmowę odpowiedzi na jakiekolwiek pytanie pełnomocnika oskarżyciela-mec. A . Lwa-Mirskiego. Z tym większą werwą za to mnożyli nowe oszczercze ataki na słynnego przywódcę polonijnego z Ameryki Południowej.Trzeba p[rzynać,że tym razem wszystkich przebił w swych kalumniatorskich „talentach”żurnalista „Gazety Wyborczej” Michał Lizut. Przypomnijmy, że to właśnie Lizut zapoczątkował falę oszczerczych napaści prasowych na prezesa J.Kobylańskiego paszkwilem w „Gazecie Wyborczej” z dnia 28 czerwca 2004 r. (dwa ataki w jednym numerze).Fałszując dane o swym zawodzie (podał się za rzekomego studenta) i nazwisku Lizut myszkował pewien czas jak mały szpicel w otoczeniu Prezesa Kobyłańskiego, aby z pomocą ordynarnych pomówień stworzyć o nim pełna grozy opowieść. Kłamstwa Lizuta szerzej obnażyłem w mej monografii prezesa J.Kobylańskiego „Potępiany za patriotyzm”, wyd. 2009 r., s.213-222 .. M. in. wyśmiałem tam (s.218) skrajną absurdalność brecht M.Lizuta o tym, jakoby J.Kobylański przyjechał do Paragwaju w 1952r pod opiekuńcze skrzydła dyktatora A. Stroessnera, który „udzielał schronienia nazistowskim zbrodniarzom.”. (Według Lizuta Kobylański miał przybyć do Paragwaju „ z pomocą siatki Odessa, wspomagającej ucieczkę z Europy nazistów i ich współpracowników”.)
W rzeczywistości Kobylański przybył do Paragwaju w 1952 r, tyle, że wtedy tym krajem wcale nie rządził profaszystowski dyktator Stroessner (doszedł do władzy tam po przewrocie dopiero dwa lata później – w 1954 r. co można sprawdzić w każdej encyklopedii). A na tym zafałszowaniu dat Lizut bazował wielką część swej paszkwilanckiej opowieści. Lizut jako pierwszy oszczerca próbował zanegować pobyt Kobylańskiego w niemieckich więzieniach i obozach zagłady, wymyślając różne brednie na ten temat. Co gorsza Lizut nie zdobył się na przeprosiny wobec prezesa J. Kobylańskiego nawet wtedy, gdy Kierownik Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Witold Spirydonowicz w oficjalnym piśmie z 22 października 2007 odrzucił insynuacje „Wyborczej” i przyznał J.Kobylańskiemu uprawnienia kombatanckie w wymiarze jednego roku i ośmiu miesięcy z tytułu przebywania od sierpnia 1943 roku do końca kwietnia 1945 roku w hitlerowskich więzieniach i obozach zaglady: w więzieniu Pawiak w Warszawie, oraz w obozach koncetracyjnych Oświęcim- Brzezinka, Mauthausen,Gross-Rosen, Flossenburg, Natzwailer i Dachau.( Por. pełna treść decyzji kierownika Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych w książce „Potępiany za patriotyzm”,op.cit.,s.443-445).
Podczas rozprawy w dniu 5 października 2009 Lizut bezczelnie wystąpił z nowym oszczerstwem przeciwko prezesowi J.Kobylańskiemu, nazywając go „samozwańczym liderem Polonii w Ameryce Łacińskiej”. Przypomnijmy tu, ze nawet wielki guru wszystkich lewackich i liberalnych żurnalisów minister spraw zagranicznych RP Bronisław Geremek w oficjalnym liście gratulacyjnym do prezesa Kobylańskiego z dnia 17 lipca 1998 r.pisał z uznaniem o prezesie USOPAŁ: „Szczególnie cenimy Pański wkład w integrację organizacji polonijnych regionu, a zwłaszcza doprowadzenie do powstania Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polskich w Ameryce Łacińskiej oraz objęcie przewodnictwa tej zasłużonej już organizacji”. (Por.pełny tekst listu B.Geremka w książce „Potępiany za patriotyzm”..op.cit.,s191).
Nie ulega wątpliwości,że minister spraw zagranicznych RP, wyrażający swą wysoką ocenę faktu objęcia przewodnictwa USOPAŁ przez J.Kobylańskiego jest dużo bardziej wiarygodnym w tej sprawie niż atakujący Kobylańskiego jako „samozwańczego lidera Polonii w Ameryce Łacińskioej” dziennnikarzyna „”Gazety Wyborczej” M.Lizut. Dziwię się tylko ,że pełnomocnik oskarżyciela nie zabrał na koniec rozprawy głosu, by skrytykować wypowiadanie przez bezczelnych oszczerców typu Lizuta kolejnych pomówień na temat prezesa J.Kobylańskiego.
Z ogromną butą zachowywał się również inny dziennikarz „Wyborczej” Jacek Hołub ( z toruńskiej edycji tej gazety). Ponowił on m.in. dawno już obalone oskarżenie, jakoby -według dokumentu z 1953 r. J…Kobylański był sowieckim szpiegiem..Istnieją dostatecznie mocne podstawy do twierdzenia, ze rzekomy ”dokument” z 1953 r. nigdy nie istniał,a chodziło o dokonaną wiele lat później fałszywkę – „dzieło” wrogów Kobylańskiego. Gdy poseł A. Macierewicz zwrócił się do MSZ, gdzie rzekomo miał być wspomniany „dokument” otrzymał odpowiedź ministra A.D.Rotfelda ,że w MSZ nie ma żadnego dokumentu na temat rzekomych związków J.Kobylańskiego z sowieckimi służbami specjalnymi. Według ministra Rotfelda „kwerenda przeprowadzona w archiwum MSZ oraz we właściwym merytorycznie Departamencie Konsularnym Polonii nie wykazała istnienia tfgakich dokumentów. Wzmiankę sugerującą kontakty pana Kobylańskiego z instytucjami dawnego ZSRR znaleziono tylko w depeszy A. Gugały (zajadłego wroga J.Kobylańskiego- JRN) Ambasadora RP w Montevideo z grudnia 2000 roku, przy czym podstawą takiej sugestii miała być treść otrzymanego przez Ambasadę RP w Montevideo odpisu dokumentu z roku 1953. Samego odpisu w Archiwum MSZ nie znaleziono nie znamy także okoliczności otrzymania go przez placówkę”.(Podkr. -JRN). Najwyraźniej chodzi więc o ordynarną fałszywkę, ponownie odgrzewaną na procesie przez J.Hołuba.
Kolejny oskarżony żurnalista „Wyborczej” Karol Dolecki kłamał w czasie rozprawy z 5 października jakoby „nier pisał rzeczy obraźliwych o Janie Kobylańskim”. Przypomnijmy więc cierpiącemu na wyraźny zanik pamięci dziennikarzynie z „Wyborczej”, że wraz z J.Hołubem pisali 22 marca 2005 roku w toruńskiej edycji „Gazety Wyborczej” o Kobylańskim, iż „Jego niejasny status w obozach koncentracyjnych mógł być głównym powodem jego wyjazdu do Ameryki Łacińskiej”.Przypomnijmy jeszcze raz że ten fałsz dobranej pary oszczerców z „Wyborczej” o „niejasnym statusie J.Kobylańskiego w obozach koncentracyjnych” został obalony 22 października 2007 r.przez cytowaną już decyzję Kieroownika Biura Kombatantów i Osób Represjonowanych.
Następny oskarżony – naczelny redaktor pisma „Metro” Jerzy WEójcik klamał twierdząc, że teksty o Kobylańskim zamieszczano w jego pismie „zgodnie z regułami sztuki dziennikarskiej”. Przypomnijmy więc,że według aktu oskarżenia przygotowanego przez mec..A.Lwa- Mirskiego w „Metrze” ukazało się m,.in. haniebne oszczerstwo,że J.Kobylański mógł być w obozie koncetracyjnym , ale nie jako więzień, lecz kapo. Zapytajmy, co to oszczerstwo ma wspólnego z „regułami sztuki dziennikarskiej” ?
Kolejny oszczerczy żurnalista i b. ambasador J.Gugała wbrew faktom starał się maksymalnie pomniejszyć znaczenie USOPAL, nazywając go „fasadową organizacją”. Przypomnijmy,że nawet minister B.Geremek pisał o USOPAŁ jako „zasłużonej organizacji”. Jaskrawym kłamstwem Gugały było twierdzenie, jakoby USOPAŁ, reprezentujący ogromną część organizacji polonijnych z Ameryki Łacińskiej rzekomo reprezentował tylko niewielką część organizacji.
Zastanawiam się jak długo w sądzie będzie trwała tak bezwstydna parada oszczerców i fałszerzy i kiedy wreszcie dojdzie do prostowania oszczerstw przez pełnomocnika oskarżyciela ?!
Jerzy Robert Nowak