Aktualizacja strony została wstrzymana

Dlaczego pamiątki po Armii Czerwonej wciąż straszą? Bo tak zdecydował Olechowski

Zbyszko i Leszek Stojanowscy-Han, doktoranci z KUL, próbują wyjaśnić, dlaczego pamiątki po Armii Czerwonej, odpowiedzialnej za zniewolenie Polski, wciąż straszą.

Mimo że minęło już 70 lat od agresji sowieckiej na Polskę, w naszych miastach wciąż straszą pomniki wychwalające rzekome bohaterstwo krasnoarmiejców i wyrażające im wdzięczność. Jak się okazuje, części z nich nie można usunąć bez zgody Rosjan. Wiąże nas bowiem obustronna umowa zawarta przez Andrzeja Olechowskiego, ministra spraw zagranicznych za rządów SLD – PSL.

Sprzeciw budzi zwłaszcza pomnik poświęcony „polsko-radzieckiemu braterstwu broni” na warszawskiej Pradze, tzw. czterech śpiących. „Chwała bohaterom Armii Radzieckiej, towarzyszom broni, którzy oddali swe życie za wolność i niepodległość Narodu Polskiego. Pomnik ten wznieśli mieszkańcy Warszawy 1945” – widnieje napis na monumencie. Zbyszko i Leszek Stojanowscy-Han, doktoranci z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, bezskutecznie próbowali wyjaśnić, dlaczego ta pamiątka po armii, która jest odpowiedzialna za zniewolenie Polski, widnieje w jednym z centralnych miejsc miasta. Złożyli m.in. wniosek do Hanny Gronkiewicz-Waltz, prezydent miasta stołecznego Warszawy, o przeniesienie monumentu na cmentarz – mauzoleum Armii Radzieckiej. – W tym roku mija 20 lat, od kiedy to Polska odzyskała upragnioną suwerenność i wyzwoliła się spod wpływu Związku Radzieckiego, a tymczasem w Warszawie w najlepsze stoi jeszcze pomnik ku czci naszych najeźdźców i okupantów – Armii Czerwonej – mówi Zbyszko Stojanowski-Han. Prezydent nie ustosunkowała się do jego pisma w sprawie usunięcia pomnika. Skierowała je natomiast do Andrzeja Przewoźnika, sekretarza generalnego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, prosząc o udzielenie odpowiedzi „zainteresowanym”. „Zapewniam jednocześnie o woli ewentualnej współpracy z Panem Ministrem, gdyby były podjęte jakieś decyzje w tej sprawie” – zapewnia w liście Gronkiewicz-Waltz.
Tymczasem – jak wyjaśnia sekretarz ROPWiM – pomnik umieszczony jest w wykazie obiektów poświęconych żołnierzom Armii Czerwonej na terenie Polski, będącym częścią umowy między rządem Rzeczypospolitej Polskiej a rządem Federacji Rosyjskiej o grobach i miejscach pamięci ofiar wojen i represji podpisanej 22 lutego 1994 roku. W związku z tym jego przeniesienie w inne miejsce wymaga uzgodnienia z ambasadą rosyjską w Warszawie” – zaznacza Przewoźnik. Umowę w imieniu polskiego rządu podpisał Andrzej Olechowski, który przyznał się do współpracy z wywiadem PRL.
Okazuje się jednak, że nikt nie prowadzi takich rozmów z Rosjanami, bo… prezydent Gronkiewicz-Waltz nie wysłała do ROPWiM takiego wniosku. – Procedura zaczyna się w ten sposób, że to samorząd przygotowuje materiały, uzasadnienie, wniosek w tej sprawie i kieruje to zgodnie z umową dwustronną do naszej instytucji. Następnie ROPWiM występuje do strony rosyjskiej z prośbą o zajęcie stanowiska – informuje nas Przewoźnik. Zaprzecza jednocześnie, by władze samorządowe złożyły wniosek w tej sprawie.
„Czterech śpiących” to nie jedyny monument w Warszawie, który wzbudza kontrowersje. W parku Skaryszewskim znajduje się pomnik Źołnierzy Radzieckich, na którym wyryto słowa: „Wieczna chwała bohaterom Armii Czerwonej, poległym w walkach o wyzwolenie stolicy Polski – Warszawy”.
Opieszałością naszych władz w likwidowaniu pomników wychwalających armię radziecką są zbulwersowani kombatanci Armii Krajowej. To tak, jakby wznosić pomniki Wehrmachtowi. Nie można nazywać bohaterami ludzi, pod których niewolą przez tyle lat żyliśmy i którzy wbrew naszej woli wprowadzili ustrój socjalistyczny. Czym innym jest uczczenie zmarłych żołnierzy w grobach, a czym innym robienie z nich bohaterów – twierdzą.

Jacek Dytkowski

Za: Nasz Dziennik, Poniedziałek, 19 października 2009, Nr 2045 (3566) | http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20091019&typ=po&id=po22.txt | Bo tak zdecydował Olechowski

Skip to content