Aktualizacja strony została wstrzymana

Zapłacić za konsumpcję – Stanisław Michalkiewicz

Jednym z przedwojennych warszawskich oryginałów był fizyk Józef Kramsztyk. Antoni Słonimski wspomina, jak to spotkał go razu pewnego na ulicy w pierwszy dzień świąt. Kramsztyk zaczął narzekać, że „wszystko zamknięte; nie ma gdzie napić się nawet szklanki wody”. Słonimski zaproponował, że u niego będzie mógł się napić nie tylko wody, ale i kawy, a nawet koniaku. – Głupi jesteś – odparł Kramsztyk. – To ja mam i u siebie. Chodzi o to, żeby zapłacić za konsumpcję. Więc poszli do apteki na proszki od bólu głowy i wodę sodową.

7 września pani minister Ewa Kopacz ogłosiła, że jej ministerstwo kupiło 4 miliony szczepionek przeciwko świńskiej grypie, ale że nie zna „ani skuteczności szczepionki, ani działań ubocznych”. O działania uboczne można chyba być spokojnym, bo wydaje mi się, że jeśli szczepionka będzie zawierała dajmy na to, sól fizjologiczną, albo wodę destylowaną, to żadnych działań ubocznych wywoływać nie powinna, za to w takim przypadku jej skuteczność może być co najmniej 50-procentowa, a więc stosunkowo wysoka. Albo pomoże, albo nie. W tej sytuacji może chodzić o to, żeby zapłacić za konsumpcję – bo nie można wykluczyć, że w tym właśnie celu pojawiła się świńska grypa.

Ale oczywiście nie musi to być cel jedyny. Wprawdzie w Polsce o kolejności szczepień będzie decydował Komitet Pandemiczny, ale słychać, że w innych krajach przymus tych szczepień będzie obwarowany bardzo surowymi rygorami. W tej sytuacji nie można wykluczyć, że świńska grypa stanie się niezwykle skutecznym narzędziem tresury wszystkich tubylczych społeczeństw, bo jużci wiadomo, że ze zdrowiem żartów nie ma, podobnie zresztą, jak z kryzysem finansowym. A ponieważ pod pretekstem kryzysu finansowego rządy w biały dzień i w tak zwanym majestacie prawa, obrabowały własnych podatników na rzecz finansowych grandziarzy na grube miliardy dolarów i euro, to niewątpliwie zachęciło je to do pogłębienia tresury pod pretekstem walki z pandemią. Stanisław Lem napisał w „Głosie Pana”, że „nawet konklawe można doprowadzić do ludożerstwa, byle postępować cierpliwie i metodycznie”, a cóż dopiero – współczesne społeczeństwa, już przecież wstępnie wytresowane przy pomocy telewizji oraz „walki z terroryzmem”?

Zresztą diabli wiedzą – może z tą świńską grypą to wszystko naprawdę? To znaczy – nie wszystko, bo np. szczepionka może wprawdzie zawierać albo sól fizjologiczną lub wodę destylowaną, albo jakieś aktywne biologicznie trucizny, wyprodukowane w wojskowych laboratoriach, tak samo – jak głosi fama – niczym wirus świńskiej grypy. Na wielu konferencjach międzynarodowych mówi się przecież w alarmistycznym tonie o grożącym Ziemi przeludnieniu, zaś otoczona wielkim szacunkiem Pracownia Na Rzecz Wszystkich Istot otwartym tekstem głosi potrzebę redukcji gatunku ludzkiego, gwoli zapewnienia odpowiedniej przestrzeni życiowej, czyli znajomego Lebensraum, pozostałym „istotom czującym”. Wprawdzie Pracownia Na Rzecz Wszystkich Istot taktownie nie wspomina, od których narodów powinna rozpocząć się redukcja gatunku ludzkiego na Ziemi, ale samo przez się jest zrozumiałe, że powinna rozpocząć się od narodów mniej wartościowych, to chyba jasne? I dopiero na tym tle możemy docenić pomysł powołania Komitetu Pandemicznego, który będzie decydował, kogo szczepimy w pierwszej kolejności, kogo w dalszej, a kogo, dajmy na to, wcale. Jeśli pandemia utrzyma się dostatecznie długo – a dla sprawnej razwiedki to przecież żadna trudność – to tylko patrzeć, jak te szerokie uprawnienia Komitetu Pandemicznego zostaną wykorzystane również w innych dziedzinach. Kto wie, czy nie z tego właśnie powodu pan minister Rostowski nareszcie porzucił pozory i ogłosił, że w przyszłym roku deficyt budżetowy przekroczy 52 miliardy złotych? Skoro przy pomocy pandemii świńskiej grypy będzie można skorygować liczebność gatunku ludzkiego zaczynając od redukcji narodów mniej wartościowych, to rzeczywiście – co mamy sobie żałować? Apres nous le deluge (po nas choćby potop), a w tej sytuacji aż dziw bierze, że pani minister Kopacz kupiła tylko 4 miliony tych szczepionek, a nie 40, zwłaszcza, że wzorem katarskich szejków, mogła przecież „kupić, ale nie zapłacić”. Chyba, że międzynarodowy rozdzielnik przewiduje u nas pozostawienie tylko 10 procent. Wtedy rzeczywiście – po co na darmo tresować całą resztę?


Stanisław Michalkiewicz
Felieton  ·  „Nasz Dziennik”  ·  2009-09-12  |  www.michalkiewicz.pl

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza z cyklu „Ścieżka obok drogi” ukazuje się w „Naszym Dzienniku” w każdy piątek.


Skip to content