Aktualizacja strony została wstrzymana

Inwazja islamu to zagrożenie dla Europy

Z prof. Brunonem Gollnischem, wiceprzewodniczącym Frontu Narodowego, rozmawia Franciszek L. Ćwik

Wydaje się, że po raz kolejny władze francuskie bagatelizują widoczny wzrost fanatycznego islamu. Czy rzeczywiście problem burki dotyczy zaledwie kilkuset kobiet we Francji?
– Jest to ewidentne kłamstwo. Wystarczy przejść się ulicami podparyskich miast, by zobaczyć, że jest to nieprawda. Coraz częściej widać kobiety noszące tradycyjne islamskie stroje, co świadczy o inwazji islamu we Francji.

Jakie są tego przyczyny?
– Przede wszystkim, niekontrolowana, masowa imigracja, która w przypadku Francji dotyczy głównie ludności muzułmańskiej. Pomaga temu prowadzona od dziesięcioleci polityka rugująca religię katolicką z życia społecznego. Doprowadzono do zepchnięcia Kościoła katolickiego do zakrystii i do zeświecczenia społeczeństwa. Okazuje się jednak, że ludzie wciąż stawiają sobie pytanie o sens życia, na które nie mogą im udzielić odpowiedzi świecka szkoła i zlaicyzowane środki masowego przekazu. W tę próżnię trafia islam, najczęściej ten skrajny. Dlatego mamy przypadki „nawróceń”, dotyczące osób, które albo nie mają w ogóle kontaktu z religią katolicką, albo ten kontakt jest bardzo znikomy. Trzeba jasno powiedzieć, że twierdzenie, jakoby tylko ten skrajny islam był groźny, a ten „umiarkowany” był równie dobry, jak każda inna religia (czytaj katolicka), jest błędne.

Na czym polega niebezpieczeństwo islamu dla Francji i Europy?
– Francja i Europa mają chrześcijańskie korzenie. Wszystko, co stworzono w Europie, to, na czym ona się opiera, jej dorobek intelektualny i materialny, wypływa z chrześcijaństwa. Bez niego nie byłoby Europy takiej, jaką znamy. Islam jest wrogi chrześcijaństwu, wrogi naszym pojęciom praw człowieka, wrogi koncepcji naszej demokracji. Dlatego jest niebezpieczny.

Czy rządzący Francją wciąż nie zdają sobie z tego sprawy?
– Nadal obowiązuje zasada laickości państwa i błędne myślenie, że laicka Republika wyeliminuje religię z życia obywateli. Okazuje się, że to, co w dużym stopniu udało się zrobić w stosunku do chrześcijaństwa, nie udaje się w stosunku do islamu, który staje się coraz bardziej agresywny wobec państwa i który narzuca swoje prawa i obyczaje.

Jakie są mechanizmy takiej postawy?
– Jest czymś naturalnym, że muzułmańscy imigranci skupiają się w swoich środowiskach. Islam jest ich dowodem tożsamości, ich dumą. Tak jest z każdą imigracją. Problem w tym, że imigracje europejskie: włoska, polska czy hiszpańska, asymilują się we francuskim społeczeństwie, bo kulturowo są z nim bardzo blisko, czego nie można powiedzieć o imigracji afrykańskiej. Dlatego państwowe programy integracji nie przynoszą efektów.

Czy istnieje lobby walczące o to, by tego typu imigracja docierała do Europy, by ją traktować bardzo łagodnie, akceptując jej zachowania i zwyczaje, często sprzeczne z obowiązującym prawem?
– Oczywiście. Widać to bardzo dobrze w Parlamencie Europejskim. Świadczy o tym popieranie przez wiele unijnych krajów planu wejścia Turcji do Unii Europejskiej. Dlatego we Francji bagatelizuje się problem islamskiej burki, a można go przecież załatwić w bardzo prosty sposób okólnikiem ministra spraw wewnętrznych zakazującym poruszania się na ulicach z całkowicie zakrytą głową. Utrudniałoby to również organizowanie napadów bojówkarzom skrajnej lewicy ubranym w kominiarki. Obecnie bardzo trudno jest ich zidentyfikować. We Francji obowiązuje nakaz noszenia przy sobie dowodu tożsamości. Policja ma prawo wylegitymować obywatela i sprawdzić jego tożsamość. Tymczasem nie może ona tego zrobić w stosunku do kobiet noszących islamskie nakrycia głowy.

Dziękuję za rozmowę.

Za: Nasz Dziennik, Piątek, 21 sierpnia 2009, Nr 195 (3516) | http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20090821&typ=my&id=my12.txt

Skip to content