Aktualizacja strony została wstrzymana

Przeciwieństwa się stykają? – Stanisław Michalkiewicz

Z obfitości serca usta mówią. Ale jeśli serce nazbyt obfite, to i ustom zdarza się powiedzieć nazbyt wiele, a wtedy łatwo o niedyskrecje. Najwyraźniej to właśnie przytrafiło się brytyjskiemu ministrowi spraw zagranicznych, panu Dawidowi Milibandowi Brytyjczykowi o polskich, a właściwie – nie tyle polskich, co żydowskich korzeniach. Jego dziadek Samuel bowiem brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej, tyle, że w szeregach Armii Czerwonej, więc z Polską sam by pewnie nie chciał się identyfikować. Toteż i jego syn został marksistowskim mełamedem, a wnuk – wybitnym członkiem Partii Pracy i kierownikiem brytyjskiej dyplomacji.

Jak wiadomo, po wyborze polskiego europosła, pana Michała Kamińskiego na szefa frakcji konserwatywnej w Parlamencie Europejskim, reprezentanci środowisk żydowskich w Wlk. Brytanii podnieśli głosy protestu, oskarżając p. Kamińskiego o antysemityzm. Poseł Kamiński, stety, czy niestety, żadnym antysemitą oczywiście nie jest, ale widocznie środowiska żydowskie w Wlk. Brytanii mają interes, żeby polskiego europosła o to oskarżać. Nietrudno się domyślić, co to za interes. Środowiska żydowskie na całym świecie uczestniczą w kampanii, której celem jest – po pierwsze – stopniowe zdejmowanie odpowiedzialności za zbrodnie II wojny światowej z Niemiec, po drugie – przerzucanie jej na winowajcę zastępczego, na którego najwyraźniej została wytypowana Polska, w związku z czym i „światowej sławy historycy” i autorytety moralne obecnie przechodzą od dotychczasowych oskarżeń Polaków o „bierność” w obliczu masakry Żydów, do oskarżeń o „współudział” – czego najlepszą ilustracją były m.in. wynurzenia pani dr Aliny Całej z ŹIH – żeby – po trzecie – przekonać światową opinię publiczną do konieczności rozciągnięcia nad Polakami politycznej kurateli, co z kolei wiąże się z niemieckimi projektami odzyskania Ziem Utraconych i ustanowienia Żydolandu na pozostałej części obecnego polskiego terytorium państwowego, czyli tzw. „polskim terytorium etnograficznym”, które w ten sposób zostałoby „strefą buforową” między zjednoczonymi ostatecznie Niemcami a „Związkiem Radzieckim” – jak tego oczekiwał pod koniec lat 80-tych sowiecki minister spraw zagranicznych Edward Szewardnadze.

Wróćmy jednak do pana ministra Milibanda i obfitości, która tryska mu z serca gorejącego. W związku z krytyką p. Kamińskiego wypsnęło mu się takie oto wyznanie: „taki krok (wybór M. Kamińskiego – SM) jest powodem poważnego zaniepokojenia społeczności odgrywającej KLUCZOWĄ (podkr. SM) rolę w brytyjskim życiu.” Nie ulega wątpliwości, że p. ministrowi Milibandowi chodzi o społeczność żydowską, bo, jak dotąd, tylko ona wyraziła „poważne zaniepokojenie”. Społeczność żydowską, która zdaniem ministra spraw zagranicznych Zjednoczonego Królestwa, odgrywa w Wielkiej Brytanii „kluczową rolę”. To bardzo ciekawa deklaracja, ponieważ dokładnie to samo twierdzą antysemici – że mianowicie „kluczową rolę” w wielu państwach odgrywają Żydzi. Głoszenie takich poglądów, podobnie jak i wyciąganie wniosku, że w takim razie Żydzi są również za wszystko odpowiedzialni, spotyka się z gwałtowną krytyką zarówno środowisk żydowskich, no i oczywiście – środowisk politycznie poprawnych, które uważają to za brednie i „spiskową wizję dziejów”. Cóż jednak począć, kiedy antysemitom wtóruje sam minister Dawid Miliband, któremu ze względu na „korzenie” ani antysemityzmu, ani ulegania „spiskowej wizji dziejów” zarzucić niepodobna?

Na przykład nieżyjący już jeden z przywódców amerykańskich Murzynów Malcolm X twierdził, że „w Ameryce Żydzi wyciskają z tak zwanych czarnuchów wszystkie życiowe soki, by utrzymywać istnienie państwa Izrael”. Środowiska żydowskie stanowczo takie twierdzenia potępiają, niemniej faktem jest, że USA łożą na utrzymanie Izraela co najmniej 3,5 miliarda dolarów rocznie, nie licząc tego, co przekazują temu państwu Żydzi amerykańscy. Niewątpliwie część tych pieniędzy pochodzi z podatków płaconych przez „czarnuchów”, a ostatnie transfery 700, a potem 800 miliardów dolarów do zdominowanego przez Żydów „sektora finansowego” śmiało można już nazwać „wyciskaniem soków”, nieprawdaż?

Podobne trudności sprawia środowiskom żydowskim i politycznie poprawnym inny murzyński przywódca Ludwik Farrakhan, który 16 października 1995 roku zorganizował w Waszyngtonie słynny Marsz Miliona Mężczyzn, pod hasłem wzięcia na siebie odpowiedzialności i uniezależnienia ludności murzyńskiej od rządowych zasiłków. Farrakhan obarcza Żydów również odpowiedzialnością za czerpanie zysków z handlu murzyńskimi niewolnikami, co zostało uznane za „mowę nienawiści”. Ale cóż począć, kiedy wybitny Żyd, Jakub Attali, na 214 stronie swojej książki „Żydzi, świat pieniądze”, pisze: „Inni (Żydzi – SM) odgrywają znaczącą rolę w handlu niewolnikami, których skupują wprost ze statków Kompanii Indii Zachodnich i odsprzedają na kredyt plantatorom po bardzo wysokich cenach, pobierając dodatkowo trzy do czterech procent miesięcznie od sumy kredytu, płatne po zbiorach trzciny. Zyski ze sprzedaży jednego niewolnika sięgają niekiedy trzystu procent.” O znaczeniu Żydów w tym handlu może świadczyć fakt, że licytacje niewolników nie odbywają się w dni świąt żydowskich. Gubernator Recife Adriaen Lems pisze w 1648 r. do zarządu Kompanii: „Nie-Żydzi nie mogą prosperować, bo muszą kupować Murzynów zbyt drogo i na zbyt wysoki procent”. No proszę, więc nie tylko ciągnęli zyski, ale stosowali monopolistyczną zmowę! Warto dodać, że Murzyni posuwają swoje zuchwalstwo do tego stopnia, iż porównują handel niewolnikami z holokaustem. Ale bo też śmiertelność Murzynów podczas transportu i później była bardzo wysoka, a zyski z handlu – nieporównanie większe, niż wyliczony w książce „Historia medycyny SS” dochód niemieckich obozów z jednego więźnia.


Stanisław Michalkiewicz
Felieton  ·  Gazeta internetowa „Super-Nowa”(www.super-nowa.pl)  ·  2009-08-12  |  www.michalkiewicz.pl


Skip to content