Aktualizacja strony została wstrzymana

„Dlaczego Żydzi nie lubią piwa?”

Przytaczamy interesujący tekst o relacjach Żydów do piwa, napisany przez polskiego Żyda i zamieszczony na „Portalu społeczności żydowskiej” – Redakcja BIBUŁY.

Dlaczego Żydzi nie lubią piwa?

Jak to nie lubią? Ja bardzo lubię, moja rodzina i znajomi również. No, może z wyjątkiem tych, którzy stronią od alkoholu.  Ogromna liczba faktów przemawia jednak za tezą, że Naród Wybrany nie wybiera piwa jako swojego ulubionego napoju. Narody, które mają słabość do jakichś przysmaków, wyspecjalizowały się w ich produkcji i osiągnęły mistrzostwo w ich wytwarzaniu. I tak Francuzi robią najlepsze sery, Włosi makarony, Japończycy sushi, a Szkoci whisky.

Najlepsze piwo kojarzy się powszechnie z zakonnikami, którzy w mrocznych i zimnych piwnicach swoich klasztorów warzą złocisty napój. Porównanie izraelskiego Goldstara czy Maccabi do Franciszkanera czy piwa Trapistów, to jak porównanie Syrenki do Mercedesa. Całe szczęście, że w większych izraelskich miastach dostępne są światowe marki oraz szeroki wybór piw produkowanych na Ukrainie, gdyż niektórym ciężko byłoby przetrwać upalne lato bez zimnego kufelka.

To, że mnichom wychodzi, a Żydom nie wychodzi piwo, nie ma raczej związku z różnicami w religijnych dogmatach. Dlaczego niby Ewangelia miałaby bardziej sprzyjać warzeniu piwa niż Tora i Talmud? Choć z drugiej strony, może coś w tym jest? Studiowanie Talmudu nie zakłada kontemplacji świętego tekstu ale dyskusję, spór, argumentację. Gdyby Żydzi budowali klasztory- były by to pewnie najgłośniejsze klasztory na Świecie. Pełne krzyków, ruchu, bieganiny i gorączkowych polemik.

Czy taka atmosfera służy robieniu piwa? Strach pomyśleć co by było, gdyby zapamiętali w dyskusji nad kolejną stroną rabini, przenieśli się z Beit Midrasz do Irish Pubu.

Piwo wymaga ciszy i spokoju. Piwowar musi wykazać się dużą cierpliwością przy kolejnych procesach. A choć sawlanu/ jest jednym z najważniejszych słów w języku hebrajskim, cierpliwość nie jest dominującą cechą Izraela. Tora podaje parę przykładów z życia naszych ojców, gdzie wykazali się oni nadludzką cierpliwością. Jakub służył u Lawana przez 21 lat, aby dostać Rachel za żonę. Tak, tylko że tam dotyczyło to kobiety, żony, przyszłej matki narodu – a nie napoju wyskokowego.

Piwo wymaga też odpowiednich warunków. Potrzebuje zimnej piwnicy, dużych kadzi i całego osprzętu, który wpływa na jego smak. Przez lata wędrówki, wygnania i ciągłej zmiany miejsca zamieszkania, nie było łatwo zgromadzić wszystkie potrzebne narzędzia. Nie mówiąc już o ciemnych, zimnych i głębokich piwnicach.

Najstarsze dowody, potwierdzające warzenie piwa pochodzą sprzed 6000 lat, z czasów kiedy, według żydowskiej tradycji, Świat jeszcze nie rozpoczął swojego istnienia. Sumerowie mieszkający w Mezopotamii przygotowywali piwo z orkiszu. Jeden z dokumentów spisanych pismem klinowym mówi o napoju nazywanym sikaru. Składniki i opis produkcji sikaru można odnaleźć w sumeryjskim poemacie z XIX w p.w.e. Według podobnej receptury produkowane są do dziś dnia belgijskie piwa lambic. „Hymn do Ninkasi”, poemat spisany na cześć bogini piwa kończy się słowami „Ninkasi, ty która wylewasz piwo (sikaru) ze zbiorczych kadzi, To jak płynący Tygrys i Eufrat.”.

We współczesnym hebrajskim używa się słowa בירה (bira) na określenie piwa. Tak samo בירה, jak i beer, bière, Bier czy birra, pochodzą od łacińskiego bezokolicznika /bibere/- pić. Jednak Tora i Talmud i inne księgi prawa żydowskiego gdy mówią o piwie używają słowa שכר (szechar) lub שיכרא (szichra). Współczesny hebrajski nazywa pijaka שיכור (szikor), podobnie jak Jidysz. Trudno nie doszukać się podobieństwa z sumeryjską nazwą.

Gdzie jednak Tora czy cały Tanach mówi o piwie? Słowo שכר, w odniesieniu do napoju alkoholowego pojawia się np. w Księdze Liczb 6.3, przy okazji zakazu spożywania wina przez nazira

Biblia Tysiąclecia tłumaczy w następujący sposób/: „musi się powstrzymać od wina i (שכר) sycery, nie może używać octu winnego i octu z (שכר) sycery ani soku z winogron; nie wolno mu jeść winogron zarówno świeżych, jak i suszonych”/. Sycera to, według słowników mocny sfermentowany napój przygotowywany z owoców, głównie daktyli, czasami z dodatkiem zbóż.

Tysiąclatka posługuje się własnymi zasadami przy tłumaczeniu oryginalnego tekstu Tory i trudno od niej wymagać aby miała baczenie na Halachę. Raszi, Onkelos i Jonatan ben Uziel tłumaczą שכר jako stare wino, co logicznie pasuje do całego fragmentu Tory, poświęconego prawom nazirutu.

Rambam w swoim kodeksie praw, Miszna Tora, idzie również za tą wykładnią i zezwala nazirowi spożywanie (שכר) piwa z daktyli i zboża. Dzięki temu, ktoś kto złożył śluby nazirutu, nie jest skazany na abstynencję i na różnych imprezach może sobie wypić piwko. Musi jednak uważać i zachować trzeźwość umysłu, aby przez przypadek, roztargnienie lub inne skutki spożycia alkoholu nie pomylić piwa z winem, nie dać się ostrzyc ani zaciągnąć na cmentarz.

Jasne pozostaje, że o ile w chrześcijańskich tłumaczeniach Tory możemy odnaleźć kufel z pianą, o tyle odczytując w żydowski sposób, Mojżesz piwa nie dostał. Czyż nie jest to oczywisty dowód potwierdzający tezę zawartą w tytułowym pytaniu?

Spróbujmy sięgnąć do najmądrzejszego z ludzi, do króla Salomona. Czy w jego królestwie, w którym nie brakowało niczego, do którego razem z orszakami jego 700 małżonek przywożono wszelkie dobra współczesnego świata, mogło zabraknąć napoju, który cieszył się tak wielkim poważaniem w sąsiednich krajach? Czy któraś z jego, żon czy konkubin nie obdarowała go „boskim napojem” bogini Ninkasi? I jest. Tysiaclatka nazywa go sycerą, a aramejskie tłumaczenie שכרא, czyli „prawie” piwo.

Prawda, to „prawie” robi duża różnicę. Jednak nie należy wybrzydzać. Tym bardziej jeżeli mamy obalić tak straszną tezę. Przynajmniej raz w TaNaChu mamy napój alkoholowy inny od wina, którego nie brakuje. Radość jednak jest dość przedwczesna. Król Salomon znał smak piwa, ale znał również jego wpływ na spożywającego, w szczególności gdy spożywane było w dużych ilościach. Jako najmądrzejszy mówi stanowczo /„Szydercą jest wino, swarliwą – sycera (שכר), każdy, kto tutaj błądzi, niemądry” (Księga Przysłów 20/./1)/. Nie jest to z pewnością slogan reklamowy i daleko mu do opiewania cudownego smaku sumeryjskiego napoju. Być może król radował się mogąc po całym dniu spędzonym na budowaniu Świątyni; rozsądzaniu sporów; rządzeniu krajem; opiewaniu mądrości i marności; zanurzyć wąs w zimnej pianie. Nie mniej jednak nie zalecał tego trunku szerokiemu ogółowi.

Rabini czasów Talmudu, których duża część mieszkała w Babilonii, musieli być dobrze zaznajomieni z piwem. W ich czasach było ono środkiem, płatniczym, służyło jako waluta do poboru podatków, było stosowane jako napój leczniczy a jego proces wytwarzania był szanowany i czczony.

Jednym z najważniejszych zagadnień, z którymi nauczyciele Miszny i Gemary, musieli się uporać, to czy piwu można przypisać podobny charakter jak winu. I czy może być stosowane do różnych czynności religijnych. Traktat Psachim daf 107a przeprowadza stosowną argumentację, podając kilka przykładów rabinów, którzy opowiadali się z tym, żeby robić Kidusz nad piwem.

I tak, pewnego razu Lewi posłał do Rabbiego specjalne piwo, robione na trzynastokrotnym wyciągu z daktyli, o bardzo słodkim smaku. Rabbi posmakowawszy stwierdził, że nad takim piwem można odprawiać Błogosławieństwa. Jednak w nocy odczuł bardzo niepożądany wpływ wypitego piwa i powiedział „Czy coś co powoduje tak zły efekt może być używane na Kidusz?”.

Inny rabin Rabi Josef złożył publiczny ślub, ze nigdy więcej nie będzie pił piwa. Rabba natomiast stwierdził: „ Prędzej wypije wodę w której moczono len niż piwo”. Ogłosił też, że ten kto robi Kidusz nad winem, oby nigdy nie miał nic innego do picia. Miało to oczywiście być rozumiane jako straszne złorzeczenie. Kończąc dyskusje na temat Kiduszu, rabini postanowili, że nie wolno robić go nad piwem. Podobnie, głosi Halacha, która mówi, że nawet tam gdzie nie ma wina, Kidusz powinno się zrobić nad chlebem a nie nad piwem.

Trochę inaczej rzecz się ma z Hawdalą. Tu również, zdania są podzielone, ale nie padają tak ostre i stanowcze argumenty przeciwko biednemu piwu. Gemara przytacza historie o Ameimarze, który gościł u synów rabina Hisdy. Ponieważ nie mieli wina na Hawdalę zaoferowali gościowi piwo, on odmówił i nie jadł nic aż do rana. Po wielkich poszukiwaniach, następnego dnia wino zostało znalezione i Ameimar mógł zrobić Hawdalę i spożyć posiłek. Następnego roku kiedy znów przyjechał do nich w gości, sytuacja się powtórzyła i znowu zaoferowali mu piwo do Hawdali. Gość widząc, że brak wina w domu Raw Hisdy nie jest jednorazowy powiedział: „ Skoro wino jest tak ciężko u was osiągalne a waszym codziennym napojem jest piwo, w takim wypadku piwo może być traktowane jak wino w waszym kraju.”. Po czym wykonał Hawdalę nad piwem.

Halacha poszła za opinia Ameimara i tam gdzie nie ma wina, piwo może być używane do Hawdali, z tym warunkiem, że jest חמר מדינה, czyli popularnym napojem w danym kraju.

Co jednak zrobić gdy Hawdala i Kidusz łączą się ze sobą a wino jest nieosiągalne? Tak jak piwo nie nadaje się do Kiduszu, tak chleb nie nadaje się do Hawdali. Takie zjawisko może mieć miejsce gdy Święto, które rozpoczyna się Kiduszem przypada w zaraz po zakończeniu Szabatu, kiedy jest czas na zrobienie Hawdali. W tej sprawie Poskim nie doszli do porozumienia. Szulchan Aruch podaje obydwie opinie tzn. że powinno się zrobić nad chlebem, ale są tacy (np. RO”SZ z’l) którzy uważają, że należy zrobić nad piwem. REMU oraz Miszna Brura opowiadają się za chlebem, wiec powszechna Halacha aszkenazyjska jak i sefardyjska podąża według ich nakazów.

Satysfakcja, ze zwycięstwa piwa w rozgrywkach o Hawdale, może stanowić trochę naciągany, ale zawsze remis pomiędzy chlebem a piwem. W dogrywce, albo nawet w rzutach karnych, bochenek, czy raczej chałka strzeliła decydującą bramkę. I znowu biedne piwo spoczęło pokonane na dnie lodówki.

Na tym samym dafie Gemary , Raw Hisda wymienia różne rodzaje piw jakie były osiągalne w jego czasach w pobliskim sklepiku, i w niedalekim barze. Jest tam piwo z fig, z truskawek i z daktyli. Jest też piwo które nosi nazwę פירזומא (Pirzoma). Raszi wyjaśnia, że piwo to było robione ze zboża i po staro-francusku nazywa się ברוי”ש (brais). To już daje nam pewność, że to o czym mówimy, to prawdziwe piwo, przypominające współczesne piwa typu lambic.

A co z samym piciem piwa? Może przynajmniej w tej kwestii Gemara znajdzie jakieś pozytywne aspekty? Może doceni męskie spotkania przy barze, wzbogacane stosownymi pieśniami i radosną muzyką? Może odnajdzie urok we wspólnym oglądaniu meczu na stadionie w Pompadicie pomiędzy drużyna Beit Szamaj kontra Beit Hilel, gdzie oczywiście nie może zabraknąć zimnych napojów nisko procentowych?

Tu niestety, nasi rabini są nieubłagani. Tak samo trudno odnaleźć fragmenty zachwalające przebywanie w knajpie jak fragmenty pochwalające spożywanie golonki lub kaszanki. Chcąc unaocznić, że pieniądze uzyskane przez zarząd gminy ze sprzedaży synagogi, straciły jakąkolwiek świętość, (oczywiście jeżeli odbyło to się za zgodą całej społeczności)- Gemara Megila, daf 26a mówi, że zarząd może je przeznaczyć na piwo. Pewnie nie jeden, mógłby powiedzieć, „to nie tak źle!”- jednak w języku Talmudu trudno doszukać się gorszej degradacji.

W innym miejscu w traktacie Baba Mecyja daf 66b, Raw Papa, mówi, że jeżeli ktoś odda swoje pole pod zastaw, obiecując, że w ciągu określonego terminu odda pożyczoną sumę, a w przypadku gdyby się nie wywiązał z obietnicy- pożyczkodawca może przejąć pole. Jeżeli zostanie przyłapany na piciu piwa w barze, to wierzyciel może przejąć pole przed umówionym czasem. Widząc swojego dłużnika w takim miejscu może on uznać za graniczące z pewnością, że kredytobiorca zaniechał oddanie pożyczki i porzucił wszelką nadzieje na odpracowanie długu.

Czy może być gorzej?

Całe szczęście, że w porę pojawia się Raw Acha z miejscowości Difti. Rozumie on smutny los człowieczy i docenia leczniczą funkcję zbożowego, bądź daktylowego napoju. Raw Acha protestuje przeciwko sugestii Raw Papy mówiąc, że przecież ww. jegomość mógł udać się do baru aby przepędzić niepokój jaki go ogarnął, spowodowany sytuacja w jakiej się znalazł. Raw Acha jako jeden z nielicznych przemawia za dobrodziejstwem piwa. Nie wiemy, czy sam smakował w tym trunku.  Ale parę przykładów z Gemary potwierdza, ze było ono znane i stosowane. Daleko mu do wina. Nie doczekało się specjalnego błogosławieństwa, choć ta kwestia również była dyskutowana. Było postrzegane jako napój pity z konieczności, posiadający różne właściwości przyspieszające trawienie. O jego smaku mówiło się, że jest tak gorzki, że nie trzeba się obawiać, że w nocy wąż będzie pił z nie zakrytego dzbana. Gorycz jaka w nim jest, skutecznie go odstraszy. Podobnych epitetów można znaleźć więcej, podobnie jak różnych praw odnośnie picia piwa, ale nie zostaną one tu przytoczone.

Wątpliwości nie ulega, że Żydzi nie są narodem piwoszy. Z czego to wynika, dlaczego nie rozsmakowaliśmy się w tym wspaniałym trunku? Pozostaje nie do końca zbadane. Dobrze że przynajmniej mamy macę, gefilte fisz i  czulent.

Ale czulent bez szklanki dobrego, schłodzonego piwa….?

Tomek Krakowski


Za: jewish.org.pl | http://www.jewish.org.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=2454&Itemid=62

Skip to content