Aktualizacja strony została wstrzymana

Czesi kupili w Chinach szybkie testy na koronawirusa. Okazuje się, że większość nie działa

Czesi kupili ogromną ilość chińskich szybkich testów na koronawirusa. Teraz wyszło na jaw, że są praktycznie bezużyteczne.

Diagnozowanie przypadków Covid-19 jest bardzo trudne. Jednym z powodów tego jest fakt, że w większości przypadków infekcja przechodzi bezobjawowo. Innym jest natomiast to, że nawet kiedy pojawią się już objawy, to bardzo łatwo je pomylić z np. zapaleniem płuc. Same testy są natomiast relatywnie drogie, a ich przeprowadzenie zajmuje sporo czasu, co w praktyce uniemożliwia przebadanie osób innych niż te, które wykazują już objawy.

Chcąc temu zaradzić rząd Czech zakupił kilka dni temu w Chinach 300 tysięcy szybkich testów. Miały dawać wynik już po 20-25 minutach, podczas gdy normalna procedura testowa trwa minimum 6 godzin. Czesi chcieli je wykorzystywać do testowania mieszkańców miejscowości objętych kwarantanną oraz osób, które walczą z koronawirusem, jak żołnierze, strażacy czy lekarze.
Czeskie ministerstwo zdrowia od początku przyznawało, że zakupione w Chinach szybkie testy są mniej dokładne niż te standardowe, przez co negatywny wynik nie musi oznaczać, że przetestowana osoba jest zdrowa. Okazało się jednak, że są tak niedokładne, że ich używanie mija się z celem.

W sobotę w ostrawskim szpitalu uniwersyteckim przeprowadzono badanie dokładności chińskich testów. Jak ujawniła dyrektor wojewódzkiej stacji sanitarno-epidemiologicznej Pavla Svrcinova, wyniki były tragiczne – okazało się, że aż ok. 80% sprawdzonych testów dało błędny wynik. Svrcinova wyjaśniła, że czekają jeszcze na wyniki z innych części kraju, ale wszystko wskazuje, że testy – za które Czechy zapłaciły 54 mln koron (ok. 9 mln złotych) będą stosowane tylko u osób, które kończą kwarantannę, a wszystkie pozostałe testy dały u nich wynik negatywny.

Wiceminister zdrowia i szef sztabu kryzysowego Roman Prymula uważa, że informacje o tym, że 80% testów jest niedokładnych, to jednak kłamstwo. Jego zdaniem faktyczna niedokładność to 20-30%, o czym ministerstwo wiedziało już przed zakupem. „To jest test orientacyjny. Nikt nie mówił, że to test diagnostyczny” – wyjaśnił – „A to, że 20 do 30 proc. testów daje błędny wynik, to było już wcześniej wiadomo, tak samo to wygląda i w Chinach. Innych ekspresowych testów jednak nie ma”.
Źródło: TVP Info Autor: WM

Za: stefczyk.info (2020.03.24)

 


 

Hiszpania: szybkie testy zakupione w Chinach są bezużyteczne. Nie rozpoznają zakażenia

Szybkie testy na obecność koronawirusa w organizmie, które hiszpańskie Ministerstwo Zdrowia zakupiło w Chinach, są w zasadzie bezużyteczne. Okazuje się bowiem, że ich czułość jest na niezwykle niskim poziomie. Oznacza to, że w większości przypadków nie są w stanie wykryć zakażenia.

Stowarzyszenie Chorób Zakaźnych i Mikrobiologii Klimatycznej stwierdziło, że zakupione niedawno chińskie szybkie testy na obecność koronawirusa, nie będą mogły być skutecznie używane w walce z pandemią. Powodem jest ich niska czułość sięgająca poziomu około 30 proc. Aby testy były skuteczne i wykrywały zakażenie, wskaźnik czułości powinien wynosić 80 proc. Te informacje zostały potwierdzone podczas badań osób, u których wcześniej wykryto zakażenie. Chińskie testy zastosowane przez chorych na COVID-19, nie wykazały zakażenia.

Aż 640 tys. testów zakupionych przez hiszpańskie Ministerstwo Zdrowia zostało wyprodukowanych przez firmę Bioeasy z siedzibą w Shenzhen. Ich czułość powoduje, że w większości przypadków, test nie jest w stanie potwierdzić zakażenia koronowirusem. Jeden z mikrobiologów, który analizował chiński test wprost powiedział redakcji „El Pais”, że „przy tej wartości, stosowanie tych testów nie ma sensu”. Ostatecznie zdecydowano, że w zaistniałej sytuacji, testy nie będą używane do badania obecności koronawirusa w organizmie. Wobec tego, lekarz wciąż będą korzystać z testów PCR. Stosowna informacje została już zaakceptowana przez Instytut Zdrowia Carlosa III, działający pod nadzorem Ministerstwa Zdrowia.

Niepokojąca sytuacja została skomentowana przez Ambasadę Chińskiej Republiki Ludowej w Madrycie. W komunikacie podkreślono, że testy były produkowane przez firmę, która nie posiada oficjalnego, rządowego zezwolenia na produkcję i sprzedaż tego typu produktów medycznych. „Ministerstwo ds. Handlu Chin przekazało Hiszpanii listę firm posiadających licencje handlowe, na której nie widniała firma, u której dokonano zakupu” – stwierdzono.

Testy wykrywania koronawirusa stosowane obecnie w hiszpańskich szpitalnych laboratoriach mikrobiologicznych opierają się na technice molekularnej zwanej PCR, która wykrywa RNA wirusa w próbce wysięku nosowo-gardłowego. Hiszpańskie media wskazują, że jest to pracochłonna technika, która wymaga specjalnego sprzętu. Wyniki testów są znane po około 4 godzinach od rozpoczęcia procedury.

Źródło: elpais.com, forsal.pl

WMa

Za: PoloniaChristiana – pch24.pl (2020-03-26)

 


 

Kupili ponad milion chińskich testów na koronawirusa za 15 mln euro. Okazały się wadliwe

Rząd Słowacji kupił 1,2 mln testów na koronawirusa. Teraz ostrzega sąsiadów i bije na alarm.

Licząca ponad 5,4 mln obywateli Słowacja zaopatrzyła się w 1,2 mln testów na koronawirusa. Za testy rząd Słowacji zapłacił aż 15 mln euro.

Testy wyprodukowała chińska firma. Zaledwie kilka tygodni po dostawie okazało się, że testy są nic nie warte.

Testy miały w krótkim czasie dawać wyniki dotyczące obecności koronawirusa u badanych. Teraz okazuje się, że produkt z Chin nie jest w stanie wykryć koronawirusa SARS-COV-2 we wczesnej fazie zakażenia.

Oburzenia sytuacją nie kryje nowy premier Słowacji Igor Matović. Matović objął urząd w marcu, a testy „odziedziczył” po poprzedniej ekipie, która odeszła w oskarżeniach o korupcję.

– Mamy ich (testów – red.) tonę i nie ma z nich żadnego pożytku. Możemy wrzucić je prosto do Dunaju – rzucił rozwścieczony premier Matović.

Jednak problem dotyczy nie tylko naszych południowych sąsiadów. Podobne zastrzeżenia zgłaszali już m.in. Hiszpanie i Turcy.

Również oni kupowali chińskie testy, które okazały się wadliwe. A to oznacza, że faktyczna skala zachorowań w tych krajach może być znacznie większa.

Źródło: Wprost

Za: Najwyższy Czas! (02/04/2020)

 


 

Skip to content