Aktualizacja strony została wstrzymana

8 powodów, dla których ideologiczny weganizm to zagrożenie

Weganizm nigdy nie był ofertą czysto dietetyczną. Oczywiście, nie ma nic złego kiedy ludzie decydują się na rezygnację z mięsa z powodów zdrowotnych czy preferencji smakowych. Dzisiaj jednak postulaty wyrzucenia z jadłospisu produktów pochodzenia zwierzęcego niosą za sobą przede wszystkim ogromny bagaż ideologiczny. Dieta ma być jedynie pierwszym krokiem do wypracowania całkowicie nowego spojrzenia na świat. Jak się okazuje, taki wzorzec nie ma zbyt wiele wspólnego z Objawieniem i wręcz wymaga jednoznacznego potępienia.

1. Niewłaściwie ukierunkowana empatia

Człowiek od zawsze z trudem godził się z cierpieniem. Refleksja nad jego sensem przez całe wieki spędzała sen z powiek filozofom. Dotyczyło to także cierpienia występującego między zwierzętami, a także w relacji z człowiekiem. Jednak tendencje ewolucjonistyczne, kryzys wiary oraz przenikanie do kultury zachodniej wzorców religii wschodnich doprowadziły do stopniowego renegowania różnic pomiędzy ludźmi a zwierzętami oraz skupiania uwagi na cierpieniu tych drugich.

W połączeniu z powojennym dobrobytem społeczeństw zachodnich i poprawą jakości opieki medycznej, do głosu coraz częściej zaczęły dochodzić tendencje hedonistyczne. Podobne myślenie zaczęto stosować w odniesieniu do zwierząt. Wśród bogatych i relatywnie zdrowych społeczeństw zaczęto postulować „wolność od cierpienia” w odniesieniu do zwierząt, dopiero w drugiej kolejności dostrzegając ludzi biednych, potrzebujących czy niepełnosprawnych. Nie mówiąc już o poparciu dla aborcji eugenicznej czy eutanazji.

Dzisiaj już nie dziwią protesty przeciwko np. zabijaniu karpi na Wigilie, sanitarnemu odstrzałowi dzików z ASF czy hodowlom kurczaków, przy jednoczesnym wspieraniu „czarnych marszów” będących manifestacją „prawa” do zabijania nienarodzonych. Internauci z jednej strony rozdzierają szaty nad zwierzętami trzymanymi w strasznych warunkach, a z drugiej odsądzają od czci i wiary osoby prezentujące wizerunki szczątków abortowanych dzieci.

Takie myślenie szturmuje już bramy polskiego parlamentu. Brakuje pieniędzy na opiekę nad niepełnosprawnymi dziećmi czy prenatalną. Domy dziecka i ośrodki dla niepełnosprawnej intelektualnie młodzieży od lat borykają się z niedofinansowaniem. Z przyczyn politycznych zatrzymano projekty delegalizujące aborcję eugeniczną, natomiast w projekcie nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt znajdą się pieniądze na rzecz… psich emerytur.

2. Humanizacja zwierząt

Wśród zwolenników idei wegańskiej dostrzegamy wyraźną postawę przypisywania ludzkich cech zwierzętom. Najlepiej widać ją w sferze języka; dzisiaj psa się „adoptuje”, jesteśmy oskarżani o spożywanie „ciał” zwierząt, samica wychowuje „dzieci” (a nie młode). Bardzo ciekawe, że taka postawa obejmuje zazwyczaj gatunki, których zewnętrzny wygląd można określić z perspektywy człowieka jako przyjazny – miłe w dotyku norki i gronostaje, „inteligentne” psy, „bezczelne i samolubne” koty, „wesołe” małpy itd.

Powszechne już jest traktowanie zwierząt domowych jak członków rodziny, o których np. zdrowie dbamy w sposób przypominający troskę o człowieka. Coraz większą popularnością cieszą się lecznice dla zwierząt oferujące cały szereg usług; badanie USG, tomografię komputerową, zabiegi chirurgiczne czy leczenie farmakologiczne. W Niemczech, USA czy Wielkiej Brytanii istnieją już zakłady pogrzebowe oferujące pochówek czworonożnych pupili. Antropomorfizacja zwierząt idzie jednak jeszcze dalej; zdarza się, że ludzie traktują zwierzęta jak swoje dzieci, nie „zawracając sobie głowy” zakładaniem rodziny.

Podczas gdy wciąż jeszcze dość duża część społeczeństwa stawia wyraźną granicę pomiędzy zwierzętami domowymi a hodowlanymi, dostrzegamy coraz częstsze postawy wytykające rzekomą nielogiczność takiego postępowania. Ich postulaty najlepiej oddaje hasło: „dlaczego jedno kochasz, a drugie zjadasz?”.

Konsekwentne renegowanie różnic pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem w końcu prowadzi bezpośrednio do nazwania uboju „masowymi morderstwami” a przemysłowej hodowli mięsa „holokaustem”. Stąd już prosta droga do stwierdzenia, że za największe tragedie w historii ludzkości nie odpowiada komunizm czy narodowy socjalizm, ale pokolenia mięsożernych istot ludzkich, które doprowadziły do niezliczonej ilości „śmierci” naszych „braci mniejszych”.

3. Animalizacja człowieka

Przypisywanie cech ludzkich innym gatunkom to tylko jedna strona medalu. Drugim ramieniem procesu humanizacji zwierząt jest animalizacja człowieka. Wśród zwolenników wulgarnego ewolucjonizmu jedyna różnica pomiędzy człowiekiem a innymi człekokształtnymi polega na wytworzeniu umiejętności myślenia abstrakcyjnego. Obranie takiej perspektywy otworzyło na całkowicie nowe spojrzenie nie tylko w relacji zwierzę-człowiek, ale też człowiek-człowiek.

Na tej podstawie formułowane są poglądy podważające przyrodzone prawa człowieka czy wręcz zaprzeczające im. Jeżeli, zdaniem Jürgena Habermasa, prawa człowieka „można uzasadnić wyłącznie z moralnego punktu widzenia”, to takie uniwersalne, odwołujące się do najwyższych wartości prawa albo nie istnieją, albo powinno nadać się je także zwierzętom rozwiniętym w podobny sposób co człowiek.

W połączeniu z szeroko pojętą filozofią utylitaryzmu, zgodnie z którą naszym zadaniem powinno być jak najskuteczniejsze ograniczenie cierpienia, przyzwala się na aborcję eugeniczną, eutanazję cierpiących na nieuleczalne choroby czy sterylizację osób żyjących w warunkach, które nie zapewnią „odpowiedniej jakości życia”. Z drugiej strony postuluje się całkowite zakazanie przemysłowej hodowli mięsa, odpowiedzialnej za „niewyobrażalne cierpienie” zwierząt w skali globalnej.

Opisany proces sprowadza się więc do dwóch głównych wniosków; albo całkowicie negujemy prawa naturalne, albo przyznajemy je wszystkim wyżej rozwiniętym gatunkom.

4. Prawa zwierząt

Skoro o prawach zwierząt mowa – o ile wśród filozofów do dzisiaj trwa debata o zasadności przyznania zwierzętom praw, konserwatywne spojrzenie na ten problem wskazuje na jedno podstawowe niebezpieczeństwo.

Przyjęcie praw zwierząt wymaga wprowadzenia nowej definicji podmiotu prawa, co prowadzi do postawienia na głowie jego dotychczasowego rozumienia. Dzisiaj zwierzę nie może stanowić jego podmiotu, ponieważ nie posiada samoświadomości oraz nie jest w stanie wziąć odpowiedzialności za popełniony czyn. Ponadto, nie potrafi ocenić w kategoriach moralnych jego konsekwencji.

Mając na uwadze powyższą argumentację, zwolennicy praw zwierząt formułują głównie dwa postulaty; prawa zwierząt do życia oraz ich wolności od zbędnego cierpienia. Zastanówmy się, jaką rewolucję legislacyjną otrzymujemy w przypadku przyjęcia takiego zapisu. Czy będziemy w stanie zapewnić zwierzętom wolność od cierpienia? Przecież nie jesteśmy tego w stanie zapewnić człowiekowi! A co ze zwierzętami żyjącymi w naturze? Czy one też posiadają wolność od cierpienia? Według jakiego kryterium będziemy określać jakim gatunkom przysługują prawa, a jakim nie? Czy ograniczymy się tylko do ssaków?

Logiczne konsekwencje przyjęcia takiego spojrzenia prowadzą w końcu do takich absurdów jak słowa europoseł Sylwii Spurek przekonującej, że na polskich wsiach „gwałcone są krowy” tylko ze względu na płeć, której nie mogły wybrać. Wtórowała jej prof. Magdalena Środa pragnąca psom i kotom nadać obywatelstwo, szczurom i karaluchom status uchodźców, a dzikie zwierzęta traktować jak „obywateli państw suwerennych”.

Ale paradoksalnie, nie ma tutaj nic do śmiechu…

5. Geneza praw zwierząt

Przyjrzymy się. kim są myśliciele kładący intelektualne fundamenty pod ruch prozwierzęcy. Najpopularniejszy z nich to Australijczyk Peter Singer. Jako przedstawiciel utylitarystyczno-ewolucjonistycznego spojrzenia na świat, z jednej strony postuluje wolność zwierząt od cierpienia spowodowanego działalnością człowieka, z drugiej dopuszcza aborcję w każdym etapie ciąży, eutanazję mocno upośledzonych niemowląt. Przekonuje też, że kontakty seksualne pomiędzy ludźmi a zwierzętami „czasami mogą być obustronnie zadowalające”. Wszystko w celu „jak najskuteczniejszego ograniczenia cierpienia”. Postulaty przyznania zwierzętom praw sięgają starożytności i średniowiecza. Przełom nastąpił wraz z upowszechnieniem filozofii pokartezjańskich, upatrujących naturę jedynie w kategoriach mechanizmu.

„Dorosły koń lub pies jest bez porównania rozumniejszym i zdolniejszym do porozumiewania się zwierzęciem od dziecka [ludzkiego] mającego dzień czy tydzień, czy nawet miesiąc życia” – to słowa Jeremy’ego Benthama, działającego w XVIII w. Brytyjczyka jednego z ojców współczesnego utylitaryzmu. XIX wiek przyniósł w krajach anglosaskich prawdziwy wysyp organizacji lobbujących na rzecz praw zwierząt. Jednak prawdziwą zmianę na poziomie legislacyjnym przyniosły dopiero Niemcy w latach 30. XX stulecia.

Nigdzie nie było zwierzętom tak dobrze jak w III Rzeszy. W 1933 r. wprowadzono ustawę o ochronie zwierząt – Tierschutzgesetz. Następnie zakazano polować oraz wprowadzono kompleksową ochronę środowiska naturalnego. Uregulowano transport samochodowy i kolejowy zwierząt. Określono najmniej bolesny sposób podkucia konia oraz na krótko zatrzymano proces wiwisekcji zwierząt w celach naukowych.

Wielu prominentnych przedstawicieli Partii Nazistowskiej czasowo lub na stałe powstrzymywało się od spożywania mięsa. Ludzie nie mający skrupułów w mordowaniu Żydów, Romów, niepełnosprawnych („życie niewarte życia”) rozdzierali szaty nad cierpiącymi homarami.

Warto przy tej okazji wytłumaczyć, że nieprzyznanie praw zwierzętom nie równa się jednocześnie zgodzie na okrucieństwo wobec nich. Obowiązująca w Polsce Ustawa o Ochronie Zwierząt przewiduje karę do 3 lat pozbawienia wolności za zabicie zwierzęcia ze szczególnym okrucieństwem. Niewłaściwe traktowanie zwierzęcia – istoty żywej jest także sprzeczne z nauką Kościoła i kwalifikuje się jako grzech. Problem w tym, że dzisiejsi promotorzy ruchu wegańskiego nie zatrzymują się na ograniczeniu niepotrzebnego cierpienia wobec zwierząt – w ich oczach człowiek nie ma prawa i potrzeby używać zwierząt w ogóle, dlatego postulują likwidację wszystkich gałęzi rolnictwa wykorzystujących zwierzęta.

6. Wegeterroryzm

Część animalistycznych aktywistów nie ogranicza się jedynie do obniżenia popytu na produkty zwierzęce (mięso, mleko, skóry, futra) za pomocą promocji weganizmu i wegetarianizmu. Już w latach 60. XX wieku pojawiły się pierwsze grupy przekonane do bardziej „bezpośrednich” działań. Takie organizacje jak Animal Liberation Front w Stanach Zjednoczonych znajdują się na liście organizacji terrorystycznych, a sama ALF odpowiedzialna jest za 39 procent wszystkich aktów eko-terrorystycznych w USA. Chcąc mieć narzędzia do obrony przeciwko takim działaniom, rząd zatwierdził prawo federalne Animal Enterprise Terrorism Act.

Ale wege/eko-terroryzm jest obecny nie tylko w Stanach i Europie Zachodniej, ale i w Polsce. Powszechny jest proceder odbierania zwierząt gospodarzom jedynie ze względu na podejrzenie niewłaściwego traktowania – rodzime prawo jest pod tym względem bardzo dziurawe. Bardzo widoczna jest agresja tych środowisk w internecie. Jak wskazywał Piotr Szalaty – ekspert ds. ekoterroryzmu w Instytucie Gospodarki Rolnej, przedstawiciele tego ruchu „nie mieliby problemu z zaakceptowaniem zabójstwa motywowanego ekologicznie”.

Ale działania wege-ekoterrorystów charakteryzują się dużo drastyczniejszymi metodami. W listopadzie 2019 „nieznani sprawcy” w ciągu dwóch tygodni doprowadzili do wzniecenia trzech pożarów w gospodarstwach Szczepana Wójcika – przedsiębiorcy, hodowcy zwierząt futerkowych i założyciela Instytutu Gospodarki Rolnej oraz projektów medialnych wSensie.pl i Fundacji Polska Ziemia. Straty wyniosły blisko 60 milionów złotych. Nagminny jest proceder podcinania myśliwskich ambon, a upadek z kilku metrów może się skończyć tragicznie.

W grudniu 2019 r. postawiono zarzuty ekoterroryście z Bielska-Białej, który doprowadził do eksplozji i zniszczenia budynku na terenie jednej z inwestycji deweloperskich. Możemy być przekonani, że wraz z coraz mocniejszą promocją wegańskiego stylu życia, podobnych sytuacji w Polsce będzie coraz więcej.

7. Nowy człowiek

Weganizm jest także stylem życia. Decydując się na wyrzucenie z jadłospisu produktów pochodzenia zwierzęcego czynimy tak samo we wszystkich dziedzinach życia. Nie kupujemy skórzanej odzieży, kosmetyków testowanych na zwierzętach czy suplementów diety zawierających składniki odzwierzęce. Jednak mając na uwadze troskę o planetę, sama rezygnacja z mięsa nie wystarczy. Należy przesiąść się na rower lub komunikację miejską, agitować na rzecz klimatu, zacząć wpływać na innych, gdyż dopiero działając w dużej grupie można wywierać skuteczny nacisk. Dostosowujemy swoje życie do ideologii.

W połączeniu z coraz bardziej mainstreamowym i mającym przede wszystkim charakter konsumpcyjny ekologizmem, otrzymujemy prawdziwego nowego człowieka, dla którego dogmatami stają się raporty IPCC o globalnym ociepleniu i modele klimatyczne, a religia służy przede wszystkim enigmatycznie rozumianej „poprawie jakości życia na Ziemi”.

Taki nowy człowiek gardzi gatunkiem ludzkim, który „zatruł planetę”, „sprowadza na siebie samozagładę” oraz „nie dba o przyszłe pokolenia”. W skrajnych przypadkach – ale coraz powszechniejszych – nie widzi moralnej różnicy pomiędzy zjedzeniem człowieka i kurczaka. Nowy człowiek przypisując naturze i zwierzętom nierealne atrybuty oddala się od rzeczywistego obrazu świata na rzecz mniej lub bardziej życzeniowych wyobrażeń.

8. Wrogiem – Kościół

Ideologiczny weganizm jest jedynie wyrazem postrzegania świata w całkowicie inny sposób niż zaprezentowany w Piśmie Świętym oraz Tradycji Kościoła Katolickiego. Niechętni chrześcijaństwu wegeideolodzy oskarżyli Kościół o narzucenie systemu cechującego się „szowinizmem gatunkowym”. Przesłanie Księgi Rodzaju („czyńcie sobie ziemię poddaną”, „bądźcie płodni i rozmnażajcie się”) są w ich mniemaniu legitymizacją dewastacji środowiska naturalnego i zadawaniem niepotrzebnych cierpień innym stworzeniom.

Ruch wegański zawiera w sobie wiele elementów New Age. Jednym z nich jest atak na hierarchiczny obraz świata z człowiekiem jako koroną stworzenia. Uważa go za egoistyczny wymysł, sformułowany jedynie w celu wykorzystania ziemskich zasobów w nieskrępowany sposób. Podległość miała zastąpić współpraca. New Age postulował daleko posunięty synkretyzm religijny, prowadzący do kultu Ziemi (Gai). Nie musimy wyjaśniać, jak dalekie jest to od prawideł naszej wiary.

Obserwowana zielona rewolucja uderza w Kościół. Czy to za sprawą „agentów” w jego wnętrzu (Szymon Hołownia), czy otwartych wrogów – wszystkie postulaty wzywają do mniej lub bardziej zakrojonej reformy. Znany aktywista ekologiczny, prof. Andrzej Elżanowski otwarcie twierdzi, że system wyzysku zwierząt nie zakończy się, dopóki nie nastąpi delegalizacja Kościoła. Lynn White Jr. wnioskował całkowite odejście od religii monoteistycznych, a chrześcijaństwu zalecał „dodanie 11 przykazania w trosce o planetę”.

Powiedzieć, że weganizm równa się trosce o zwierzęta to jak stwierdzić, iż komunizm to przede wszystkim walka o prawa robotników. Mamy do czynienia z niezwykle groźną ideologią; nie ma znaczenia, że niektórzy ludzie, których wrażliwość i naturalna niezgoda na zadawanie bólu jest bezczelnie wykorzystywana, zatrzymają się jedynie na pierwszym stopniu. Zielona odsłona rewolucji, za pomocą szeroko zakrojonej oferty obejmującej wachlarz zagadnień od głodu na świecie aż po troskę o domowego pupila, będzie miała z kogo wybierać.

Piotr Relich

[Wybrane wypowiedzi internautów pod w/w tekstem na stronie źródłowej:]

Weganizm dla mnie to owoc tzw. Teorii Darwina o pochodzeniu czlowieka. Czlowiek dla nich jest tylko zwierzeciem. Ma sie zachowywac jak zwierze, czy tego chce czy nie chce. A to jest dla mnie totalitaryzm. Ciekawe, ze weganisci nie dostrzegaja w swiecie zwierzat, te ktore poluja na inne, aby zaspokoic swoj glod i je zabijaja, a potem pozeraja. Czy te drapiezniki nie trzeba by najpierw „ucywilizowac”? Weganizm to czysta ideologia, za ktorym kryja sie wielkie pieniadze, aby zbic interes, aby bogaty byl wiecej bogaty, a biedny bardziej biedny.
CH

Wegetarianizm ma źródło w religiach Wschodu i jest związany z wiarą w reinkarnację, z którą wiąże się też podział na kasty. Religie i filozofia Wschodu są niezwykle niebezpieczne, m. in. ze względu na dyskryminację ogromnej części społeczeństwa i jego zgodę na nią. Polecam wykłady i książki siostry Michaeli Pawlik, która w przystępny sposób opisuje rzeczywistość Indii, w tym skutki wiary w reinkarnację. Artykuł jest bardzo dobry i podnosi ważny problem, lecz to, o czym Pan napisał, to tylko czubek potężnej góry lodowej.
L

Za: PoloniaChristiana – pch24.pl (2019-12-28) 

 


 

Dalekowschodnie źródła ideologii wegańskich. S. Michaela Pawlik OP dla PCh24.p [VIDEO]

Weganizm i wegetarianizm ma swoją genezę w religiach Dalekiego Wschodu. Dla tamtejszych kultur jest to praktyka o charakterze religijnym, zupełnie obcym katolickiej perspektywie. O źródłach ideologicznego weganizmu opowiada s. Michaela Pawlik OP, dominikanka, posługująca trzynaście lat w Indiach, która w Polsce przestrzegała przed niebezpieczeństwem sekt i ruchów niosących zagrożenia duchowe (new age, mistycyzm, reiki).

[youtube =o9-e_Beunl4 width=”600″]

Wywiad z s. Michaelą Pawlik został zarejestrowany przy okazji prac nad filmem „Mięsożerca. Wróg numer jeden” opowiadającym o zagrożeniach ideologicznego weganizmu. Najnowsza produkcja PCh24.pl jest już dostępna na platformie VOD, do której dostęp uzyskasz TUTAJ.

Za: PoloniaChristiana – pch24.pl (2019-12-28)

 


 

Ekojugend w natarciu. Tak działa zielona indoktrynacja: „Moja babcia to stara ekologiczna świnia” [VIDEO]

W Internecie krąży przerażające nagranie dziewczynek z chóru dziecięcego WDR Dortmund. Jest to przeróbka klasycznej piosenki dla dzieci. Wersja „ekologiczna” ma jednak głęboko ideologiczny wydźwięk.

Dzieci stały się narzędziem w rękach ekoterrorystów. Nie tylko Greta Thunberg, lecz także jej zmanipulowani naśladowcy, szerzą zieloną ideologię. Teraz do tego grona dołączył również chór kilkuletnich niemieckich dziewczynek. „Ekologiczna” piosenka niesie ze sobą porażający przekaz.

Ekojugend/dziewczynki z chóru dziecięcego WDR Dortmund/Fot. screen YouTube

Tekst piosenki opowiada bowiem o babci, która jest „starą ekologiczną świnią”. Wszystko dlatego, że jeździ motocyklem, SUV-em i smaży kotlety. Pod koniec tej ekoterrorystycznej opowieści babcia przechodzi nagłą przemianę. „Już nie lata, została oczyszczona. Zamiast tego pływa rejsami dziesięć razy w roku” – słyszymy. Dzięki temu tytułowa babcia nie jest już „ekologiczną świnią”.

Na sam koniec dziewczynki wygłaszają złowieszczy przekaz. „Nie pozwolimy ci od tego uciec” – mówią po angielsku.

[youtube =R91CuZ04PAE width=”600″]

„Ta śpiewana krucjata dla dzieci została zainscenizowana i wyprodukowana przez dorosłych. Dorośli wykorzystali dzieci do przedstawienia przesłania politycznego, które zostało sfinansowane ze środków sponsorowanych przez rząd” – czytamy na łamach „Tichys Einblick”.

Ten ekoterrorystyczny „hymn” to przeróbka popularnej piosenki dla dzieci. Różnią się tym, że w wersji pierwotnej babcia, mimo że także jeździ motocyklem, nie jest „starą ekologiczną świnią”, tylko „zaradną kobietą”. Ot, subtelna różnica.

[youtube =xPYeBv5R6qk width=”600″]

Ekoterroryści w Niemczech mają otwarte poparcie i protekcję rządu Angeli Merkel. Klarownym tego przejawem była reakcja władz w Berlinie podczas dorocznej konferencji klimatycznej Europejskiego Instytutu Klimatu i Energii (EIKE). Naukowcy, którzy „ośmielają się” podważać tezy o globalnej katastrofie klimatycznej, musieli ukrywać się przed zielonymi bojówkami. Mimo że członkowie monachijskiej grupy antykapitalistycznych działaczy klimatycznych grozili badaczom, rząd Merkel odmówił zapewnienia im ochrony.

Źródła: tichyseinblick.de/nczas.com

Za: Najwyższy Czas! (28/12/2019)

 


 

Krystian Kratiuk o atakach na abp. Jędraszewskiego: jak zwykle jest cytowany bez grama dobrej woli

Metropolita krakowski ksiądz arcybiskup Marek Jędraszewski – jak na pasterza Kościoła przystało – ostrzegł wiernych przed jednym z niebezpiecznych zjawisk współczesności: ekologizmem. Słowa hierarchy rozsierdziły lewicowo-liberalny salon w stopniu zbliżonym do furii, jaką wywołała jego słynna wypowiedź o homoseksualnej ideologii. Do sprawy odniósł się redaktor naczelny portalu PCh24, który zwrócił uwagę na niektóre wątki ataków na duchownego.

To zjawisko bardzo niebezpieczne, bo to nie jest tylko postacią nastolatki [Greta Thunberg – red.], to coś co się na narzuca, a ta aktywistka staje się wyrocznią dla wszystkich sił politycznych, społecznych. To jest sprzeczne z tym wszystkim, co jest zapisane w Biblii począwszy od Księgi Rodzaju, gdzie jest wyraźnie mowa o cudzie stworzenia świata przez Boga – powiedział abp Jędraszewski w rozmowie z Telewizją Republika.

Bóg się tym światem zachwyca, człowiek jest postawiony jako ukoronowanie całego dzieła stworzenia. W Piśmie Świętym jest wyraźnie napisane „czyńcie sobie ziemię poddaną”. Adam jest kimś kto nazywa zwierzęta, a więc nad nimi panuje i nie znajduje wśród nich kogoś kto byłby partnerem dla jego życia, dlatego otrzymuje małżonkę. To jest wizja człowieka i świata, którą głosi chrześcijaństwo i która jest także wizją głęboko zakorzenioną w judaizmie. Naraz wszystko się kwestionuje czyli faktycznie kwestionuje się naszą kulturę, odwraca się cały porządek świata zaczynając od tego, że kwestionuje się istnienie Pana Boga – Stwórcy, kwestionuje się także rolę i godność każdego człowieka – przypomniał metropolita krakowski.

W odpowiedzi na wypowiedź arcybiskupa Jędraszewskiego słowa do Grety Thunberg skierowała europoseł wybrana z list Koalicji Europejskiej i działaczka charytatywna Janina Ochojska. „Droga Greto, wspieram twoją aktywność, ale wyobraź sobie, że arcybiskup z Krakowa #Jedraszewski, poczytuje cię za zmanipulowaną osobę, która zaprzecza Biblii. Chociaż Bóg powiedział: czyńcie ziemię poddaną, a nie zniszczmy ją. Powodzenia. Mamy dużo do zmiany” – napisała Ochojska na Twitterze.

W znacznie mniej stosowny sposób do sprawy odniósł się ks. Wojciech Lemański. Cytowany przez portal łódzkiej „Gazety Wyborczej” duchowny znany głównie ze sprzyjania lewicowo-liberalnym centrom medialno-politycznym napisał na Facebooku, że „gdy perspektywa kardynalskiego kapelusza zdaje się rozpływać we mgle, kolejny krok był już tylko kwestią czasu. Papież mówi o grzechu ekologicznym, a arcybiskup o herezji ekologizmu. Papież spotyka się z Gretą Thunberg, a arcybiskup drwi sobie z Grety. Co będzie dalej? Niech się martwią wierni archidiecezji krakowskiej. Choć oni przeżyli smoka wawelskiego, smog im niestraszny, a teraz podwyższyli im jeszcze opłaty za parkowanie. Dadzą radę”. Wcześniej ks. Lemański przypomniał wszystkie „winy” arcybiskupa Jędraszewskiego, czyli czyny, za które metropolita jest atakowany przez media liberalne.

Jednak i takie zachowanie jest niczym wobec słów opublikowanych na Twitterze przez wiceprezydenta nieszczęsnej za sprawą takich władz Warszawy – Pawła Rabieja. Polityk nominowany na to stanowisko fatalną decyzją Rafała Trzaskowskiego napisał: „Z perspektywy dotkniętej ogniem #Australia, gdzie dziś jestem mogę powiedzieć jedno. Nie ma dziś gorszej zarazy w cywilizowanym świecie niż ci, którzy kwestionują konieczność dbania o naszą planetę i jej ochronę Jędraszewski, idź do diabła, tam jest twoje miejsce”. Przy okazji wpisu Rabieja okazało się zresztą, że mówienie o „zarazie” jest dopuszczalne. Należy jednak pamiętać, by ową zarazą określać wyłącznie hierarchów nielubianych przez lewicowo-liberalne salony, nigdy zaś homoseksualnych aktywistów politycznych.

Należy ponadto zauważyć, że – wbrew insynuacjom Rabieja – arcybiskup Marek Jędraszewski nie kwestionował konieczności dbania o przyrodę. Uwagę na sprawę „cytowania” metropolity krakowskiego zwrócił w facebookowym wpisie redaktor naczelny PCh24 Krystian Kratiuk.

„Znów wylewa się fala agresji skierowanej przeciwko arcybiskupowi Jędraszewskiemu. Za to, że zauważył, iż trendy ekologistyczne to coś zupełnie innego niż ekologia (nauka) i coś innego nawet niż słuszna, rozsądna i wynikająca z rozumowego poznania troska o przyrodę i ogólnie otaczający nas świat. Jak zwykle jest cytowany bez grama dobrej woli, ale to już chyba nikogo nie dziwi” – zaczął swój wpis Krystian Kratiuk.

„Na PCh24 piszemy o problemie ekologizmu od długiego czasu, tak jak już wiele lat temu przepowiadaliśmy ofensywę LGBT, którą wówczas większość bagatelizowała, również na prawicy, bo przecież w Polsce to jest niemożliwe. Dziś zaś zagrożenie widoczne jest wyraźnie, kto chce ten mówi, że od lat to wiadomo, że to oczywiste, inni zaś przeszli na drugą stronę twierdząc, że to wręcz konieczne. Wśród ludzi Kościoła też. Teraz mamy kompletne niezrozumienie ekologizmu – ruchu, którego głównym celem tylko pozornie jest ochrona klimatu, zieleni, Amazonii itp. Podkreślam raz jeszcze – owa troska o przyrodę jest czymś zupełnie innym niż ekoterroryzm, czy – jak określił to Arcybiskup – ekologizm. Ekoterroryści to aktywiści, ekologiści to ideologowie, stroiciele fortepianów” – zauważył redaktor naczelny PCh24.

„To uświadamia nam na prawicy dwie sprawy. Jedną banalną – że cokolwiek powie krakowski metropolita, będzie za to na niego nagonka oraz że kreatorzy opinii publicznej strasznie się denerwują, gdy ktoś z Kościoła odcina się od politycznie poprawnej linii przyjętej przez milczącą, a czasem wręcz polit-poprawnie aktywną większość. Takie osoby muszą być zniszczone – nie pasują bowiem do nowego braterstwa międzyludzkiego i międzygatunkowego. Przeszkadzają.

Druga sprawa zaś jest mniej oczywista – całe zamieszanie uświadamia nam, że musimy na prawicy ukuć poważne definicje ekologizmu i pokazać czym różni się on od zwykłej troski o przyrodę, a tym bardziej od ekologii. Ekologizm to co innego. Tak bowiem, jak Luter dostrzegał błędy ówczesnych ludzi Kościoła i zechciał zniszczyć cały Kościół, tak jak we Francji dostrzegano w XVIII wieku błędy i wypaczenia arystokracji, więc postanowiono zniszczyć całą arystokrację, tak jak bolszewicy widzieli wypaczenia kapitalizmu i postanowili zniszczyć wszystkich kapitalistów i w ogóle na wszelki wypadek wszystko, tak dziś ekologiści pragną zniszczenia działalności człowieka, bo niektórzy (choćby i wpływowi) gdzieniegdzie przesadzili. I to należy ludziom uświadamiać – mówić o depopulacji, o uważaniu człowieka za raka tego świata, o założeniach Agendy 2030 ONZ oraz pokazywać katolikom, jak nierzadko wykorzystuje się ich dobre serca do celów po prostu sprzecznych z naszą wiarą. Tego życzę środowiskom prawicowym i konserwatywnym w nadchodzącym roku” – napisał Kratiuk.

„Powtórzę, że robimy to w PCh24 i w Polonia Christiana od dłuższego czasu. Cieszy, że Ksiądz Arcybiskup Jędraszewski również problem dostrzega. Źenująca jest jednak postawa mediów lewackich i ich odbiorców, którzy z biskupa chcą zrobić człowieka zwyczajnie nierozgarniętego. A jest jednym z najinteligentniejszych ludzi polskiego Kościoła, profesorem, wykształconym i oczytanym, w dodatku chcącym głośno diagnozować problemy dzisiejszego świata, a nie tylko spokojnie trwać (we wszystkich tych cechach może się z nim równać jeszcze inny biskup, ale wydaje się, że o dużo modniejszych dziś poglądach). Nie dziwi, że na krakowskiego metropolitę plują wrogowie Kościoła, żal jednak, że robią to też jego członkowie.

Przy okazji polecę obecny jeszcze przez parę dni w sprzedaży stacjonarnej numer magazynu Polonia Christiana, który dotyka tylko cząstki omawianego problemu. I jeszcze tekst kolegi Marcina Jendrzejczaka sprzed świąt, ale jak widać, trafiony w dziesiątkę: Ekologistom nie po drodze z Ewangelią [10 dowodów]” – zakończył swój wpis redaktor naczelny PCh24.

Źródło: Facebook / Twitter / Telewizja Republika / niezalezna.pl / tvp.info / lodz.wyborcza.pl
MWł

Za: PoloniaChristiana – pch24.pl (2019-12-27)

 


 

Skip to content