Aktualizacja strony została wstrzymana

Tęczowy terror, czyli HOMO-ZOMO – Stanisław Michalkiewicz

Po „białym terrorze”, jaki zapanował we Francji po Restauracji Burbonów, „biały terror” pojawił się w następstwie „terroru czerwonego”, jaki rozpętali bolszewicy natychmiast po rewolucji w 1917 roku. Czerwonego terroru doświadczyliśmy nie tylko w czasie wojny bolszewickiej, ale również po II wojnie światowej, kiedy to Polska z łaski naszych sojuszników: Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych, trafiła pod okupację „sojusznika naszych sojuszników”, czyli Józefa Stalina. Warto przypomnieć, że na tamtym etapie, podobnie zresztą, jak i na etapach wcześniejszych, czerwony terror rozpętany został pod pretekstem walki o wolność i szczęście ludu. Lud co prawda aż takiego nadmiaru szczęścia się nie spodziewał, podobnie jak były premier Kazimierz Marcinkiewicz, ale wiadomo, że szczęście, wszystko jedno na czym miałoby polegać, prędzej czy później musi być okupiona cierpieniem.

Toteż rozruchy w Białymstoku zostały przez zwolenników i promotorów komunistycznej rewolucji przyjęte jako prawdziwy dar Niebios – by pod pretekstem walki z rzekomą dyskryminacją sodomitów i gomorytów rozpętać terror, tym razem „tęczowy”. Z obfitości serca usta mówią, więc przez media przewaliła się fala publikacji o potrzebie, a właściwie o konieczności zaostrzenia represji karnej wobec każdego kto publicznie a nawet i nie publicznie wyraża swoją niechęć wobec sodomickiej propagandy. Nawiasem mówiąc, w awangardzie tego tęczowego terroru przoduje żydowska gazeta dla Polaków, kierowana przez potomka sowieckich kolaborantów, za komuny nawołujących do „nienawiście klasowej”, co pokazuje, że ciągłość, również międzypokoleniowa, jest większa, niż nam się wydaje. W Warszawie zaś, na Placu Defilad odbył się więc sodomitów i gomorytów, podczas którego przedstawiony został polityczny program tych środowisk, które nawet nie zdają sobie sprawy z tego, że są wykorzystywane w charakterze mięsa armatniego przez promotów rewolucji komunistycznej, której celem jest destrukcja organicznych więzi społecznych, by historyczne europejskie narody przerobić na tak zwany „nawóz historii”.

Ten program ma swoje maksimum i swoje minimum. Maksimum zostało wyrażone przez osobę przedstawiającą, jak powinien wyglądać Białystok. W mieście tym „nie ma miejsca”, ani dla „homofobów”, ani dla „kibiców”, ani dla duchownych katolickich, którzy dla komunistycznych rewolucjonistów zawsze byli uważani za najgorszych wrogów – no i w ogóle – dla nikogo, kto by próbował sprzeciwiać się sodomitom i gomorytom w przejęciu przez nich władzy najpierw nad Białymstokiem, a potem nad resztą kraju. „ Wir weiden weiter marschieren wen alles in Scherben faellt, denn heute da hoert uns Deutschalnd, und Morgen die ganze Welt” (I będziemy maszerować, aż wszystko rozpadnie się w proch, bo dzisiaj nasze są Niemcy, a jutro – cały świat) – śpiewali w swojej kultowej piosence hitlerowcy. Oczywiście sodomici i gomoryci strasznie by się oburzyli, gdyby nazwać ich hitlerowcami – bo dzisiaj „faszysta” nie jest już zwyczajną nazwą zwolennika tego kierunku politycznego, tylko wyzwiskiem, jakim sodomickie mięso armatnie obrzuca swoich rzeczywistych i domniemanych przeciwników. Tymczasem „faszyzm” jest poglądem, którego najtwardszym jadrem jest przekonanie, że państwu nie tylko wszystko wolno, ale że wszystko ono może. Na przykład – nadawać nowy sens pojęciom. Dotyczy to na przykład małżeństwa, które dotychczas jest uważane za związek mężczyzny i kobiety, którzy – abstrahując od religijnego wymiaru tego aktu – umawiają się na wzajemne świadczenie sobie usług seksualnych, ale też zobowiązują się do przyjęcia i wychowania potomstwa . Tymczasem sodomici pod pretekstem „równości małżeńskiej” domagają się, by „państwo” postawiło znak równości między małżeństwami, a umowami o wzajemne świadczenie usług seksualnych, z których żadne potomstwo pojawić się nie może. Jest to przykład swego rodzaju faszystowskiego sposobu myślenia z myśleniem bolszewickim, które „nie znało granic ni kordonów” dotychczas wytyczanych przez logikę i prawa fizyki. Tak – również prawa fizyki – bo jakże inaczej potraktować ulubiony przez Stalina pomysł odwracania biegu rzek? Zatem program maksimum przewiduje „oczyszczenie” miast i miasteczek z „homofobów” gwoli zapewnienia sodomitom i gomorytom „dobrostanu”. W jaki sposób te czystki maja się odbywać, tego na razie nie wiemy, ale przecież są wypróbowane w przeszłości sposoby, do których zawsze można by się odwołać pod pretekstem, że z nienawiścią walczyć trzeba, no a jakże tu walczyć z nienawiścią nie ruszając nienawistników? Tedy rysują się dwa sposoby; albo poprzez intensywną działalność perswazyjną i systematyczne oduraczanie ich przekonać, a jak nie – to pozabijać – bo z nienawiścią żartów przecież nie ma.

Program minimum, to przeforsowanie przez „państwo” ustawodawstwa zgodnego z wyobrażeniami sodomitów i gomorytów na temat prawa. Chodzi nie tylko o postulaty „równościowe” ze sławną „równością małżeńską” na czele, ale i prawo adoptowania cudzych dzieci, które w tym celu musiałyby być odbierane rodzicom hołdującym rozmaitych wstecznym przesądom, choćby po to, by uchronić je przed nieodwracalnym nasiąkaniem „nienawiścią” – ale przede wszystkim o zaostrzenie represji karnej. Penalizowaniu miałyby podlegać wszelkie zachowania, które nie podobają się sodomitom, a więc na przykład – ostracyzm towarzyski. Bowiem sodomici pragną być kochani, a jak ktoś nie chce ich kochać, to „państwo” powinno nauczyć go rozumu za więzienną kratą. Jak już stamtąd wyjdzie, w dodatku przecwelowany przez towarzyszy niedoli, to już będzie kochał każdego, kto od niego tego zażąda.

Mamy zatem do czynienia z obrazem „tęczowego terroru” w pełnym rozkwicie – bo przecież etap surowości dopiero się zaczyna i sodomici nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Natomiast presja, jaką próbują wywierać na „państwo”, akurat tworzone przez eunuchów łasych na głosy wyborcze, może okazać się skuteczna. Sami sodomici i gomoryci nie byliby w stanie nikogo sterroryzować, bo jest ich po prostu za mało. Dlatego też próbują zaprząc do swego rydwanu „państwo” i sądząc z przebiegu wiecu na Placu Defilad i ekspiacyjnych przemówień parlamentarzystów Platformy Obywatelskiej, może im się to udać. Już teraz niezawisłe sądy uchylają decyzje zakazujące prowadzenia sodomickiej propagandy, a policja te propagandowe operacje ochrania – ale czegóż innego moglibyśmy spodziewać się po pani Elżbiecie Witek, która pewnie sama nie może ochłonąć ze zdumienia, że Naczelnik Państwa właśnie ją udelektował taką wysoką funkcją? Toteż i rząd „dobrej zmiany” pod osłoną buńczucznej retoryki, po cichu spełnia wszystkie, albo prawie wszystkie sodomickie oczekiwania – bo głosy wyborcze trzeba ciułać, a poza tym – kiedy już po wyborach trzeba będzie przystąpić do realizowania żydowskich roszczeń majątkowych, to i tak wszystko zacznie się rozstrzygać w całkiem innych kategoriach.

Stanisław Michalkiewicz

Felieton    serwis „Prawy.pl” (prawy.pl)    1 sierpnia 2019

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=4519

Skip to content