Aktualizacja strony została wstrzymana

Mossad, komputery i brat Kuronia

Andrzej Kuroń twierdzi, że używane przez niego aplikacje izraelskiej spółki Sapiens nie mogły zawierać żadnych ukrytych mechanizmów służących do zewnętrznej inwigilacji najważniejszych polskich instytucji. Tymczasem w latach 80. izraelski wywiad sprzedał kilkunastu państwom program z takimi właśnie „furtkami”.

Kilka tygodni temu opisaliśmy działalność biznesową Andrzeja Kuronia, brata znanego opozycjonisty. Firma Kuronia za pomocą programów spółki Sapiens – kierowanej m.in. przez byłych izraelskich wojskowych – opracowywała w latach 90. systemy dla Narodowego Banku Polskiego, PKO BP, Kancelarii Sejmu, Kasy Rolniczych Ubezpieczeń Społecznych (KRUS), a także dla PZL Warszawa Okęcie. W największym polskim banku, PKO BP wdrażała np. system obsługi centrali w zakresie dystrybucji świadectw udziałowych NFI. Jak czytamy na stronie firmy Kuronia, obejmował on „utrzymanie centralnej kartoteki uprawnionych do nabycia świadectw (ponad 27 min pozycji) , aktualizowanej na podstawie danych PESEL, a także codzienne przetwarzanie danych 0 dystrybucji. Jeśli chodzi o NBP, to system Sapiens realizował „prowadzenie rachunków bieżących banków w Centrali NBP” oraz transakcje rozliczeniowe on-line między centralami banków.

Nie od dziś wiadomo, że wysoko wykwalifikowani informatycy potrafią wbudować w oprogramowanie specjalne wewnętrzne mechanizmy, niewidoczne dla zwykłych użytkowników. Napytanie, czy izraelska spółka mogła poprzez instalację systemów Sapiens uzyskać dostęp do poufnych danych w Polsce, Andrzej Kuroń odpowiedział przecząco. „Mówimy o systemie, który powstał piętnaście lat temu, wtedy nie było internetu jak dziś. Nie było możliwości, by dane siecią wypłynęły do Izraela. Internet jest od 10 lat, to było znacznie wcześniej. Wówczas komputery działały w sieciach wewnętrznych, a dane z oddziałów były transmitowane po kablu telefonicznym bądź dostarczane na dyskietkach” – stwierdził Kuroń.

System od Mossadu

Warto jednak wiedzieć, że już w latach 80. na szeroką skalę stosowano oprogramowanie, w którym celowo umieszczano elementy pozwalające na inwigilację użytkownika danego systemu. Jedną z najgłośniejszych spraw tego typu była afera związana z programem Promis. Jej fascynujące szczegóły upublicznił kilka lat temu brytyjski dziennikarz Gordon Thomas – wybitny znawca tematyki wywiadowczej. Promis – czytamy w książce Thomasa pt. Szpiedzy Gideona. Tajna historia Mossadu (wyd. 1999, tłum. Zofia Kunert) – to specjalistyczny system baz danych, pozwalający na błyskawiczne łączenie 1 analizowanie rozmaitych kartotek bez konieczności zmian w samym programie. Prototyp aplikacji (jej pełna nazwa to Prosecutor”s Management Information System) powstał w latach 70. w niewielkiej amerykańskiej firmie informatycznej Inslaw.

W 1983 r. w spółce tej zjawił się niejaki Ben Orr, podający się za prokuratora z Izraela. Obejrzał program, który miał go interesować ze względu na możliwość wykorzystania w walce z arabskimi terrorystami. Potem okazało się, że dr Orr to w rzeczywistości współpracujący z rządem USA Rafi Eitan – zastępca szefa Mossadu ds. operacyjnych, znany m.in. z akcji porwania Adolfa Eichmanna. Jak jednak można się było spodziewać, po wizycie Eitana program Promis trafił nie tylko w ręce amerykańskiego Departamentu Sprawiedliwości (który skierował izraelskiego agenta do Inslaw), lecz także do Izraela. Tam najlepsi programiści Mossadu „rozebrali” system, dodali kilka własnych elementów i zaczęli sprzedawać go na świecie jako nowy produkt.

Kluczowe znaczenie odegrał tu ostatni dodatek wprowadzony do Promisa przez izraelski wywiad. „Ben Menasze [doradca premiera Icchaka Szamira ds. wywiadu] twierdzi, że został wezwany i miał duży udział w założeniu „furtki” – wbudowanego procesora, o którym nie miał pojęcia żaden z kupujących. Dzięki niemu Rafi Eitan wiedział, jakiej informacji ktoś poszukuje” – pisze Thomas w Szpiegach Gideona. I dodaje, że dzięki wbudowanemu mechanizmowi „Mossad wykorzystywał Promis do odczytywania tajnych danych innych służb wywiadowczych”.

Jakie państwa kupiły system od Izraelczyków? Według Thomasa, były to min. USA, Wielka Brytania, Australia, Gwatemala, Korea Południowa, Kanada, ZSRR, NRD i Polska Rzeczpospolita Ludowa. Mossad korzystał na operacji podwójnie. Finansowo, bo wartość programów Promis, sprzedanych różnym państwom i ich instytucjom, miała przekroczyć w 1989 r. 500 min dolarów, i operacyjnie, bo Jerozolima w krótkim czasie uzyskała najbardziej poufne dane wywiadowcze, np. z departamentów rządowych USA.

Izraelska wtyczka w polskiej „wojskówce”

W Europie, zwłaszcza Wschodniej, transakcje sprzedaży izraelskiego systemu uwierzytelniał brytyjski poseł, milioner i wydawca – Robert Maxwell, uważany powszechnie za jednego z najwyżej postawionych agentów żydowskiego wywiadu w Wielkiej Brytanii (w 1991 r., zaraz po ujawnieniu jego związków z Mossadem, Maxwell został w tajemniczych okolicznościach zamordowany). To właśnie Brytyjczyk pod pretekstem przeprowadzenia dziennikarskiej rozmowy z Michaiłem Gorbaczowem nakłonił do nabycia programu Promis władze KGB.

Jak twierdzi Thomas (który podtrzymał tę tezę w artykule we „Wprost” nr 12/2004), za pośrednictwem Maxwella system informatyczny sprzedawany przez Mossad trafił także do PRL. Przy okazji tej transakcji funkcjonariusze Wojskowej Służby Wewnętrznej (poprzednik WSI), którzy odpowiadali za wdrożenie izraelskiego systemu, pozwolili również wykraść szpiegom z Tel Awiwu nowoczesny wówczas rosyjski samolot MiG-29. Wysoki oficer WSW z Gdańska nadzorujący całą operację „w zamian za milion dolarów wpłacony na konto Citibanku w Nowym Jorku spisał samolot na straty jako bezużyteczny, mimo że niedawno przywieziono go z rosyjskiej fabryki sprzętu lotniczego”. Maszynę rozebrano na części i wywieziono z Polski w skrzyniach oznakowanych jako sprzęt rolniczy. Gdy Moskwa i Warszawa odkryły kradzież, Rosjanie wystosowali oficjalną notę do izraelskiego rządu, po czym Żydzi – którzy zdążyli już przez ten czas poznać wszystkie sekrety MiG-a – zwrócili pospiesznie samolot.

W tym czasie „wysoki oficer WSW” związany podobno blisko z ówczesnym szefem tej służby zdążył odebrać milion dolarów w Nowym Jorku, lecz szybko został przejęty przez służby amerykańskie, które w zamian za współpracę zapewniły mu nową tożsamość. Równolegle z PRL-owskich służb specjalnych wypływały już dzięki Promisowi najtajniejsze informacje. Przechwytywane były one przez agentów i oficerów Mossadu, którego szefem do 1989 r. był Nahum Admoni – dziś jeden z dyrektorów korporacji Emblaze Group, związanej korporacyjnie i personalnie z Sapiens International.

Czy zatem faktycznie należy lekceważyć wszelkie analogie między sprzedażą systemów Promis a wdrażaniem w Polsce przez Andrzeja Kuronia aplikacji Sapiens? Na to pytanie z pewnością nie uzyskamy szybko pewnej odpowiedzi, ale rewelacje Gordona Thomasa – który napisał swoją książkę na podstawie wieloletnich rozmów z izraelskimi agentami oraz przejętych w 1989 r. przez wywiad brytyjski dokumentów Stasi – dają niewątpliwie do myślenia.

Grzegorz Wierzchołowski, Maciej Marosz

Artykuł ukazał się w tygodniku „Gazeta Polska”


ZOB. RÓWNIEŻ:

Za: niezalezna.pl | http://www.niezalezna.pl/article/show/id/22096

Skip to content