Nie ma chyba szkolnego przedmiotu, który w tak wyraźny sposób ukazywałby różnice między mężczyzną a kobietą jak WF. Innego zdania jest Jennifer Walton-Fisette, amerykańska profesor wychowania fizycznego. Twierdzi, że nauczyciele powinni tak dobierać zajęcia, aby jak najbardziej zlikwidować różnice wynikające z „płci biologicznej”.
Walton-Fisette pragnie rozciągnąć gender edukację także na sferę wychowania fizycznego. Podkreśla, że podejmowanie takich tematów, jak seksizm, wygląd zewnętrzny, religia, status ekonomiczny czy płeć, nie może ominąć… lekcji WF-u. Jej zdaniem, nauczyciele powinni przeprowadzać zajęcia w taki sposób, aby jak najbardziej likwidować różnice związane z „płcią biologiczną”.
– Jeżeli nie wprowadzimy do naszych szkół nauki o sprawiedliwości społecznej, to przygotujmy się na naprawdę duży problem w przyszłości (…) jedną z takich drobnych rzeczy jakie może zrobić nauczyciel, to przestać zwracać się do uczniów „chłopaki” – wskazuje rewolucyjna profesor. Jej zdaniem, nie należy także różnicować na zajęciach uczniów ze względu na płeć. „Są dzieci nieidentyfikujące się jako chłopiec czy dziewczynka” – podkreślała.
Jennifer Walton-Fisette jest autorką publikacji „Moving forward with social justice education in physical education teacher education” (ang. Posuwanie się do przodu w zakresie edukacji sprawiedliwości społecznej w wychowaniu fizycznym). Zawarła w niej wiele rewolucyjnych pomysłów na „urozmaicenie” lekcji WF-u. Jej zdaniem, zlikwidowane powinny być te gry zespołowe, które promują niezdrową rywalizację oraz kojarzone są z dominacją białego człowieka takie jak: badminton czy krykiet. W ich miejsce powinno się promować sporty indywidualne, stawiające na rozwój jednostki takie jak: joga, pływanie, jazda na rowerze czy wspinaczka.
Źródło: lifesitenews.com
PR