Aktualizacja strony została wstrzymana

Wczoraj w TVNie pokazali Gruzję?

Materiał w Faktach dotyczył ostrego konfliktu politycznego jaki dotknął to niewielkie ale niezwykle ważne dla sytuacji w regionie państwo.
Z grubsza rzecz biorąc chodzi o to, że opozycja zarzuciła prezydentowi Saakaszwilemu, że ten dąży do dyktatury i sprzyja rozwojowi korupcji, a Prezydent odpowiedział, że opozycja finansowana jest przez Rosję i działa na jej rzecz (Rosja jawnie dąży do rozbicia integralności terytorialnej Gruzji i wchłonięcia części jej terytorium). Opozycja wyprowadziła na ulice Tbilisi tysiące demonstrantów, którzy domagali się ustąpienia Prezydenta. Doszło do gwałtownych starć manifestujących z policją. Prezydent wprowadził stan wyjątkowy i zapowiedział przeprowadzenie przyspieszonych wyborów prezydenckich.

 

Tu muszę zaznaczyć, że nie mam zielonego pojęcia jak wygląda stan faktyczny: nie wiem kto ma rację, nie wiem czy Prezydent Saakaszwili popełnił jakieś zbrodnie, nie wiem czy opozycja faktycznie robi to, co robi bo zapłaciła jej za to Moskwa, nigdy w Gruzji nie byłem i być zapewne nie będę, nigdy też nie miałem okazji poznać żadnego Gruzina.

 

Dlaczego więc piszę o tej sprawie? Co sprawiło, że uznałem, że warto poświęcić materiałowi w Faktach TVN tę chwilę, która potrzebna jest by wystukać na klawiaturze tych kilkadziesiąt zdań? Tak, więc chodzi o to, że…

 

… kiedyś gdy zobaczyłem w TV, że gdzieś jest zły dyktator, który gnębi swój naród, to zaczynałem temu narodowi współczuć a dyktatorowi życzyć szybkiego kresu rządów. A dziś… Cóż, teraz w takich sytuacjach włącza mi się czerwona lampka: Uwaga! Nie ufaj im. Jest wielce prawdopodobne, że kłamią.

 

Kiedyś, dawno, dawno temu, gdy byłem małym chłopcem a krajem rządził Czerwony (jeszcze ten oryginalny, przed zmianą nazwy na SdRP, SLD, itp.) żyłem w przekonaniu, że gdzieś za mitycznym „Zachodzie” jest demokracja, która polega na tym, że uczciwe i obiektywne media przekazują ludziom pełnię wiedzy na temat tego, co się dzieje w ich kraju i na świecie, a ci ludzie, wyposażeni w tę kompletną i uczciwie prezentowaną wiedzę idą do urn by wybrać kogo sobie tylko chcą wybrać do rządzenia krajem. Dziennikarz w tej naiwnej, dziecięcej wizji był kapłanem demokracji – z potrzeby serca i uwielbienia prawdy, często z narażeniem zdrowia a nawet życia, zdobywał informacje i dzielił się nimi ze swoimi czytelnikami lub widzami.

 

Potem przyszła demokracja, największą gazetę w wolnym już kraju założył aktywny polityk z zapałem udzielający się w brutalnej walce politycznej… a ja przestałem być małym chłopcem. Przez lata obserwowałem owych wyśnionych kapłanów demokracji jak łgali w żywe oczy (to widziałem także w zupełnie małych, lokalnych sprawach, o które ocierałem się osobiście), nie kryli się ze swymi sympatiami a jeszcze częściej antypatiami politycznymi, jak z dupereli robili sprawy, które warto nadymać do mamucich rozmiarów, a problemy istotne „zamilczali na śmierć”. Widziałem jak publikowali jawne kłamstwa i jak uciekali od tematu wrzucając na pierwszą stronę nowe kłamstwo, gdy fałsz poprzedniego stawał się nieznośnie widoczny. Słyszałem jak krzyczeli o zagrożonej demokracji, gdy demokracji nic nie groziło. Ów krzyk kontrastował z ogłuszającą ciszą towarzyszącą chociażby działaniom postkomunistycznej bezpieki brutalnie zwalczającej niemiłe mediom środowiska opozycyjne wobec prezydenta Wałęsy. Słuchałem o zagrożeniu wolności słowa a równocześnie widziałem, że pierwszy raz w historii współczesnej Polski poglądy niezgodne z odgórnie zadekretowanym „katalogiem zdań dopuszczalnych” mają szansę prezentacji szerszej niż w jakimś niszowym klubiku lub periodyku o nakładzie 1.000 egzemplarzy.

 

Widziałem kłamstwa małe (np. o tym, jak rozkapryszony premier Kaczyński kazał przenieść przystanek autobusowy znajdujący się po jego domem – co okazało się bzdurą gdyż… przystanek tymczasowo przesunięto o 10 metrów na czas remontu nawierzchni chodnika przystanku właściwego) oraz wielkie (zwłaszcza w sprawach lustracji, dyplomacji i walki z przestępczością)…

 

Wczoraj w TVNie pokazali Gruzję… Powiedzieli, że gruzińska demokracja jest zagrożona. Puścili wypowiedź działaczki tamtejszej opozycji, która zadeklarowała, że „Naród się nie podda”. Nie znam kobiety. Nie wiem czy to tamtejsza Gronkiewicz-Waltz lub Senyszyn czy raczej może ktoś rozsądny i godny zaufania. Wypowiedzi zwolennika Prezydenta Saakaszwilego nie pokazano (Nie chciano pokazać? Nie udało się takiej zdobyć? Nie wiem.). Za walczący z tyranem Naród robiło trzech zakapturzonych wyrostków (na oko po 16 lat) o twarzach, w których trudno by się było doszukiwać czegoś poza skłonnością do rozróby pod byle pretekstem.

 

Nie wiem kto ma rację w gruzińskim konflikcie. Kiedyś ufałbym, że w telewizorze przedstawili uczciwy obraz sytuacji w tym kraju. A dziś? Po doświadczeniach tych wszystkich lat demokracji? Po karnawale medialnych kłamstw, półprawd, przemilczeń i manipulacji lat 2005-2007?

 

Dziś wiem tylko jedno:

Jest wielce prawdopodobne, że dziennikarze kłamią, robili to już tyle razy…

 

Galba

 

Za: PrawyProsty.pl

 

Skip to content