Aktualizacja strony została wstrzymana

Zbrodniarze na piedestale

Pięć tysięcy Ukraińców wyszło wczoraj na ulice Kijowa, domagając się przyznania praw kombatanckich członkom Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA). Gloryfikacja zbrodniczej formacji odpowiedzialnej za masakrę Polaków na Wołyniu odbywa się przy pełnym poparciu ukraińskich władz spod znaku „pomarańczowej koalicji”, które nie ustają w tworzeniu kultu UPA oraz rehabilitacji jej członków. Przekonywanie w tej sytuacji do idei polsko-ukraińskiego pojednania wydaje się nieporozumieniem.

– UPA powinna być uznana za stronę walczącą w II wojnie światowej, ponieważ jej celem była niepodległość Ukrainy. UPA nie walczyła pod Krakowem, Warszawą czy Moskwą. Walczyła na swojej ziemi – grzmiał podczas wczorajszych uroczystości Ołeh Tiahnybok, przewodniczący skrajnie nacjonalistycznej partii Swoboda. Oddziały milicyjnego specnazu podzieliły Kijów na dwie części – w jednej, dość skromnie, mityngowali socjaliści odrzucający wybielanie UPA, w drugiej obok pomnika Bohdana Chmielnickiego nacjonaliści ukraińscy domagali się praw kombatanckich dla weteranów UPA. „UPA i SS”, „Faszyzm ukraiński nie przejdzie!” – skandowali jedni. „OUN-UPA – państwowe uznanie!”, „Szuchewycz – bohater Ukrainy!” – można było usłyszeć w szeregach drugich.
Po tym, jak prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko ogłosił dekret „O świątecznych obchodach 65-lecia powołania UPA” i polecił przyspieszenie prac przy budowie lwowskiego pomnika watażki formacji Romana Szuchewycza, spadkobiercy OUN-UPA znacznie zaktywizowali akcje gloryfikowania ugrupowania uznawanego przez historyków za ludobójcze. Dla części ukraińskich polityków prezydencki dekret z 12 października to krok do pełnej rehabilitacji UPA, która podczas
II wojny światowej współpracowała z hitlerowskimi Niemcami i jest odpowiedzialna za etniczne czystki, a także za mordowanie swoich oponentów w szeregach Ukraińców.
Proprezydencki blok Nasza Ukraina – Ludowa Samoobrona (NU – LS) robi wszystko, żeby oficjalnie uznać upowców za narodowych bohaterów. Borys Tarasiuk, były minister spraw zagranicznych i jeden z decydentów NU – LS, w przededniu świętowania 65. rocznicy powstania UPA w Kijowie na pytanie, czy jego apel o uznanie organizacji za stronę walczącą o niepodległość Ukrainy z Niemcami i Sowietami nie zaszkodzi stosunkom polsko-ukraińskim, odpowiedział: „Dlaczego miałby zaszkodzić? W naszych relacjach dawno już postawiono wszystkie kropki nad i, przyjmując formułę: przebaczamy i prosimy o przebaczenie”.
Jednym z czołowych punktów obchodów 65. rocznicy powstania UPA było odsłonięcie we Lwowie pomnika Stepana Bandery – symbolu upowskiego ludobójstwa na wołyńskich Polakach.
– Stawianie pomników ludobójcom z OUN-UPA i inne przedsięwzięcia zmierzające do rehabilitacji jej członków świadczą o niskim poziomie moralnym elit ukraińskich i szerokich kręgów społecznych wspierających te akcje, a także o ich antypolskim nastawieniu – zauważa Ewa Siemaszko, autorka prac o ludobójstwie UPA na Wołyniu. Jej zdaniem, powinno dać to do myślenia polskim politykom, którzy nie ustają w wysiłkach na rzecz wprowadzenia Ukrainy do „europejskiej rodziny”. Ukraińcy są podzieleni w swoim stosunku do UPA. Glorią bohaterów otaczają organizację przeważnie mieszkańcy zachodnich obwodów. Także wczoraj do Kijowa wielu demonstrantów przyjechało autokarami ze Lwowa czy Tarnopola. Najbardziej liczny na Ukrainie ośrodek nacjonalistów we Lwowie korzysta z silnego finansowego wsparcia ze strony diaspory ukraińskiej w Kanadzie i USA. To ona w dużej części przyczyniła się do wzniesienia lwowskiego pomnika Bandery. – Gloryfikacja UPA, którą coraz silniej obserwujemy na Ukrainie, odbywa się przy milczącej zgodzie polskich władz. Ta bierna postawa powoduje, że integralny nacjonalizm ukraiński otrzymuje zielone światło dla propagandy UPA i jej watażków, którzy mają na sumieniu tysiące ofiar eksterminacji Narodu Polskiego na Kresach Południowo-Wschodnich II Rzeczypospolitej – twierdzi politolog ukraiński Oleksandr Majstrenko.


Eugeniusz Tuzow-Lubański, Kijów


 


Oleksandr Majstrenko, politolog ukraiński:
Gloryfikacja UPA, którą coraz silniej obserwujemy na Ukrainie, odbywa się przy milczącej zgodzie polskich władz. Ta bierna postawa powoduje, że integralny nacjonalizm ukraiński otrzymuje zielone światło dla propagandy UPA i jej watażków, którzy mają na sumieniu tysiące ofiar eksterminacji Narodu Polskiego na Kresach Południowo-Wschodnich II Rzeczypospolitej. Taka pozycja Polski nie sprzyja normalnym stosunkom polsko-ukraińskim. Pamiętajmy, że nie wszyscy Ukraińcy wspierają OUN-UPA.
not. ETL

Prof. Mirosław Popowycz, dyrektor Instytutu Filozofii Akademii Nauk Ukrainy:
Liderzy Naszej Ukrainy nie chcą uświadomić sobie, że bycie spadkobiercami OUN-UPA to nonsens. Politycy spod znaku „pomarańczowej koalicji” tworzą mity OUN-UPA w sposób podobny, jak to czynili bolszewicy dla konsolidacji społeczeństwa. Banderowcy mieli prawo bronić własnej ojczyzny przed wrogiem, ale nie można milczeć o masakrach na cywilach, które mają na sumieniu upowcy. Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów była organizacją faszystowską i wchodziła do faszystowskiego ruchu międzynarodowego, i trzeba to przyjąć do wiadomości.
not. ETL

 

Za: Nasz Dziennik, Poniedziałek, 15 października 2007, Nr 241 (2954)

 

Skip to content