Ryzyka wstrzymujące prezydenta Obamę w Syrii
2013-05-09
Profesor Zbigniew Brzeziński, architekt upadku Związku Sowieckiego za pomocą sprowokowania sowieckiej inwazji na Afganistan, uważa, że interwencja wojsk USA na terenie Syrii spowodowałaby katastrofę na dużą skalę dla Stanów Zjednoczonych w momencie, kiedy Stany stałyby się główną stroną walczącą nie tylko w Syrii, ale również na całym Bliskim Wschodzie. Ludność Syrii stanowi ponad 90% Arabów i niecałe 10 % Kurdów (którzy nota bene, są spokrewnieni z Sarmatami i chcą zjednoczyć się z Kurdami w Turcji, Iraku i Iranie).
Z opinią profesora Brzezińskiego nie zgadzają się Stephen Halley, jeden z architektów najazdu na Irak, który to najazd wielu obecnie nazywa katastrofalną dla USA „wojną z wyboru prowadzoną na kredyt”. Natomiast ideolodzy neo-konsewartyzmu, jak też ideologii napadu na Irak twierdzą, że napad ten był częścią „permanentnej wojny o demokrację”. Ironią losu jest fakt, że slogan ten w formie „permanentnej wojny o zwycięstwo komunizmu” był pierwotnie uformowany przez Leona Trackiego i był hasłem trockistów nowojorskich, którzy później nawrócili się na Syjonizm. Od ludzi tych pochodziło sformułowanie w Waszyngtonie podłoża ideologicznego neokonserwatystów potrzebnego jako uzasadnienie napadu na Irak, niby przykład ‘islamo-faszyzmu’.
Były doradca prezydenta Bush’a, Sephen Halley, nie zgadza się profesorem Brzezińskim oraz twierdzi, że USA powinno zbroić oponentów obecnego prezydenta Syrii, którzy to oponenci w żadnym wypadku nie powinni być zwolennikami Al Kaidy. Autor działu „Capital Journal” w wydaniu wtorkowym dziennika „The Wall Street Journal” z 7-V-2013, zestawia opinie na temat interwencji w Syrii. Interwencja ta może spowodować wojnę między sektami muzułmańskimi i destabilizować państwa sąsiednie, takie jak Jordania, Irak i Liban graniczące z Izraelem.
Poza otwartą dyskusją na temat zmiany reżimu w Syrii jest przemilczana sprawa bazy rosyjskich łodzi podwodnych na terenie tego państwa, w Tartus gdzie jest jedyna baza floty rosyjskiej na Morzu Śródziemnym. Istnienie tej bazy jest zagrożone na wypadek upadku obecnego rząd, w Damaszku i właśnie z tego powodu rząd rosyjski nie chce zmiany rządu w Syrii. Natomiast premier Turcji, Erdogan, ostro potępia atak samolotów Izraela na Syrię, w przeciwieństwie do prezydenta Obamy, który wymijająco mówi, że Izrael ma prawo bronić się.
Trzeba pamiętać że USA i Rosja mają podobne nastawienie w sprawie ekstremistów muzułmańskich, zwłaszcza po wybuchu dwóch bomb w Bostonie w czasie biegu maratońskiego gdzie trzy osoby zostały zabite i 264 zostało poranione przez dwóch braci Czeczenów, z których jeden miał obywatelstwo USA, a drugi – starszy- tego obywatelstwa nie posiadał. Ciekawe, że Czeczeni i Kazacy zamieszani w tą sprawę mają nazwiska rosyjskie.
Jest to rzeczą znamienną, że Rosjanom udało się w Azji Środkowej doprowadzić do powszechnego używania nazwisk rosyjskich za czasów „Białego i Czerwonego Caratu”, jak to opisywał profesor Jan Kucharzewski, były premier Rządu Regencyjnego w 1918 roku. Po tej myśli może ktoś pisać „Od Białego przez Czerwony do Białego Caratu Wladimira Putina”.
W każdym razie prasa w USA donosi, że „Pentagon przygotowuje się na najgorsze w Syrii”, cytując tytuł artykułu z 8 maja 2013. Jednocześnie jest poruszana sprawa Wzgórz Golan, terenów syryjskich okupowanych i kolonizowanych przez państwo Izrael. Tereny te były znane jako Golan Syryjski, albo po prostu Golan, które były okupowane przez wojska Izraela w czasie Wojny Sześciodniowej, w dniach 9-10 czerwca 1967 roku, do tak zwanej Fioletowej Linii, w której obrębie pozostało z 131,000 Arabów tylko 7,000 obecnie żyjących wśród dwunastu nowych osad żydowskich.
Obecnie amerykański Sekretarz Stanu John Kerry rozmawia z rosyjskim ministrem spraw zagranicznych Sergiejem Lawrowm, który zgadza się na współpracę służb specjalnych USA i Rosji w celu ustalenia czy faktycznie rząd Syrii używał ostatnio gazów trujących przeciwko wlasnej ludności cywilnej. Jak wiadomo obecnie panuje przekonanie, że jakakolwiek wojna między Rosją i USA stanowiłaby gwarantowane obopólne zniszczenie. O tym powinni również pamiętać Polacy, kiedy rozważają sprawę amerykańskich wyrzutni w ramach programu „Tarcza” w Polsce.