Aktualizacja strony została wstrzymana

Razwiedka tworzy „Żywą Cerkiew”? – Stanisław Michalkiewicz

Media doniosły, że medialna grupa ITI kupiła 49% udziałów „Tygodnika Powszechnego”. W rzeczywistości sprawa jest trochę bardziej skomplikowana, bo „TP” jest wydawany przez spółkę Tygodnik Powszechny, której jedynym właścicielem od 2002 roku była Fundacja „Tygodnika Powszechnego”.

Tworzą ją dotychczasowi udziałowcy spółki „Tygodnik Powszechny”, Społeczny Instytut Wydawniczy „Znak”, francuska kompania Bayard Presse wydająca m.in. dziennik „La Croix” oraz dwa stowarzyszenia: Malesherbes Solidarite i Europe Presse Solidarite. Wygląda na to, że grupa ITI kupiła 49% udziałów w spółce Tygodnik Powszechny.

Grupa ITI, to znaczy – International Trading and Investment Holdings SA Luxemburg powstała w roku 1984, kiedy to dwaj jej założyciele: Jan Wejchert i Mariusz Walter otrzymali od ówczesnych władz koncesję na import elektroniki i rozprowadzanie kaset video.

Z różnych powodów, o których pisałem kiedyś w „Najwyższym Czasie” [artykuł W mrocznych początkach – po omacku przyp. webmaster] podejrzewam, że firma ta, podobnie zresztą, jak wiele innych, została założona przy udziale wywiadu wojskowego i jego pieniędzy w ramach przygotowań nomenklatury do transformacji ustrojowej.

Obecnie grupa ITI jest właścicielem m.in. telewizji TVN, portalu internetowego „Onet” i sieci kin „Multikino”, kontrolując w ten sposób spory segment rynku medialnego i rozrywkowego. W kampanii wyborczej 2005 roku i później, właściwie aż do dnia dzisiejszego, media grupy ITI bardzo aktywnie zwalczały PiS, wspierając jednocześnie Platformę Obywatelską.

Obecnie coraz mocniej angażują się w przygotowanie triumfalnego powrotu na polityczną scenę Aleksandra Kwaśniewskiego na czele Ruchu Obrony Zdobyczy III Rzeczypospolitej. Prezydentem ITI jest Jan Wejchert, wiceprezydentami – Mariusz Walter i Bruno Valsangiacomo, zaś prezesem i dyrektorem generalnym – Wojciech Kostrzewa.

Ten urodzony w 1960 roku biznesmen najpierw „studiował prawo” w Warszawie, by skończyć ekonomię w Niemczech i zaraz po skończeniu, jako 29-letni absolwent – „doradzać” wicepremierowi i profesorowi Leszkowi Balcerowiczowi.

Czy miał mu „doradzać” , czy też go pilnować, żeby robił to, co mu tam razwiedka kazała – tego już się pewnie nie dowiemy, bo Trybunał Konstytucyjny pewnie i tym razem nie dopuści do działania „bankowej” komisji śledczej. Wprawdzie pan Kostrzewa już raz przed nią stanął, ale dowiedzieliśmy się tylko, że ma również obywatelstwo niemieckie.

Kupno udziałów w „Tygodniu Powszechnym” pokazuje, że ITI zamierza zająć się polskim katolicyzmem. Wcześniej bowiem zatrudniła ks. Sowę i Szymona Hołownię, którzy mają uruchomić tam redakcję katolicką.

Można powiedzieć, że najwyższy czas, bo skoro Niemcy wyznaczyły w Deklaracji Berlińskiej rok 2009 na przyjęcie konstytucji Unii Europejskiej, to jest to ostatni dzwonek, żeby zająć się wreszcie polskim katolicyzmem. Można powiedzieć, że od dwóch lat sprawia on wrażenie pozostawionego samopas, a i przedtem nie wyglądał dobrze, zwłaszcza z punktu widzenia standardów europejskich.

Wiadomo, że według tych standardów katolicyzm na być „otwarty”, zwłaszcza na sygnały płynące z razwiedki i rue Cadet w Paryżu, gdzie ma siedzibę Wielki Wschód Francji, co wymaga porzucenia archaicznej, sztywnej pryncypialności, z tym idiotycznym „tak-tak, nie-nie”.

Już tam w TVN przewielebny ks. Sowa z panem red. Hołownią zadbają o to, jak się należy, ale, ma się rozumieć, raczej dla mas, to znaczy na poziomie „Kiepskich”, podczas gdy „Tygodnik” jest potrzebny gwoli transmisji pożądanych treści dla elity, czyli na poziomie „Kasi i Tomka”. Wielu czytelników wyrażało wątpliwości, czy zakup tak dużego udziału w spółce nie zagrozi aby sławnej niezależności „Tygodnika Powszechnego”, czy będzie on mógł na przykład wydrukować krytyczną recenzję seriali „M jak miłość”.

Oczywiście nie ma obawy; serial będzie mógł „Tygodnik” krytykować, ile dusza zapragnie, oczywiście w granicach rozsądku, zaś sławnej niezależności nic nie jest w stanie zagrozić, bo na jej straży stoi statut Fundacji TP, który w paragrafie 9 pkt e) wyraźnie stanowi, że jednym z celów Fundacji jest „promowanie modelu integracji europejskiej opartego na judeochrześcijańskich wartościach kultury europejskiej”.

Kiedyś, gdy cały obóz socjalistyczny, ze Związkiem Radzieckim na czele, był zaangażowany w walkę narodów arabskich z amerykańskim imperializmem, razwiedka zwalczała również „judeochrześcijaństwo”, ale dzisiaj sytuacja się zmieniła i „judeochrześcijaństwo” jest nawet zalecane, w odróżnieniu od chrześcijaństwa zwyczajnego, które po staremu nadal wzbudza nieufność, zwłaszcza europejsów, promujących model integracji.

Ponieważ nie tylko integracja, ale również przemysł rozrywkowy wymagają jasnych i pogodnych sytuacji, dlatego też nie ulega wątpliwości, że tylko patrzeć, jak w ślad za tymi posunięciami ITI w sferze „bazy”, pojawią się również pożądane zmiany w „nadbudowie” w postaci „Żywej Cerkwi”.

Żywa Cerkiew, jak wiadomo, powstała dzięki wyeliminowaniu z Cerkwi Prawosławnej duchownych nie potrafiących zrozumieć dziejowych konieczności, wynikających z rewolucji październikowej i leninowskich norm życia partyjnego. Pozostała część, wsparta przez oddelegowanych na ten odcinek czekistów, dokonała przebudowy Cerkwi w duchu otwartości na nowe idee, przez co tak bardzo ją ożywiła, że aż trzeba było zaznaczyć to w nomenklaturze.

I tak, jak przed laty „Żywa Cerkiew” wspierała każdą postępową przemianę, również nowe jej wcielenie wesprze tworzący się Ruch Obrony Zdobyczy III Rzeczypospolitej na odcinku moralności. Już tam czekiści tę ciągłość zagwarantują.


Stanisław Michalkiewicz
  www.michalkiewicz.pl

Komentarz  ·  „Nasz Dziennik”  ·  6 maja 2007  |  www.michalkiewicz.pl

Skip to content