Aktualizacja strony została wstrzymana

Piekło, Limbus czy Niebo? – Mirosław Salwowski

20 kwietnia b. roku (2007) Watykańska Międzynarodowa Komisja Teologiczna powołana do zbadania kwestii możliwości zbawienia zmarłych bez chrztu dzieci orzekła, iż można żywić realną nadzieję na to, że takowe maleństwa wejdą do Nieba. W kręgach tradycyjnych i konserwatywnych katolików fakt ten wzbudził mieszane uczucia. Z jednej strony przekonanie o tym, iż nieochrzczone dzieci nigdy nie będą oglądać Pana Boga w naturalny sposób budzi spore pokłady smutku. Z drugiej strony jednak rodzi się pytanie, jak należy potraktować wielowiekowe nauczanie katolickie mówiące o tym, iż nieochrzczone dzieci po swej śmierci trafiają do tzw. limbusa?

Co jest nieomylne i niezmienne?

Mylnym jest przekonanie, iż dokładnie każdy akt Magisterium Kościoła należy do nieomylnego nauczania, a tym samym nie podlega żadnym korektom. Obok doktryny, która jest nieomylna i niezmienna, istnieje również nauczanie nie posiadające takich znamion. Nie znaczy to, iż wolno jest taką nie-nieomylną i nie-niezmienną doktryną Kościoła lekceważyć i okazywać jej nieposłuszeństwo. Oznacza to jednak, iż owo nie-nieomylne i nie-niezmienne nauczanie może zostać skorygowane przez następnych Papieży i sobory. Historia Kościoła zna, co najmniej kilka wypadków, w których takowe nauczanie jednych Papieży było korygowane i poprawiane przez następnych Wikariuszy Chrystusa. Przykładem czegoś takiego może być choćby sprawa ważności święceń udzielanych przez heretyckich biskupów. W pewnym okresie średniowiecza kilku Papieży głosiło, iż święcenia udzielane przez nieprawowiernych biskupów są nie tylko niegodne, ale również nieważne. Następni Papieże nauczali jednak, iż ważnie wyświęcony biskup, nawet, jeśli popadł w herezję, może w sposób ważny (choć nielegalny i niegodziwy) udzielać święceń kapłańskich oraz innych sakramentów. Podobnie sprawa wyglądała z nauczaniem Jana XXII, który twierdził, iż do czasu Sądu Ostatecznego nawet dusze zbawionych nie będą oglądać Pana Boga. Później jednak Papieże i Sobory jasno zdefiniowały, iż jeszcze przed Sądem Ostatecznym zbawieni dostąpią widzenia Wszechmogącego. Tak naprawdę nie jest żadną nowością i rewolucją, iż pewne elementy nauczania Kościoła mogą podlegać późniejszym korektom i zmianom. Może się ta dziać wówczas, gdy dane nauczanie nie zostało ujęte w formę uroczystej definicji bądź też nie miało powszechnego, stałego i wielowiekowego charakteru. Katolickie nauczanie mające bowiem te znamiona jest bowiem nieomylne i jako takie nie może podlegać korektom. Nie znaczy to, iż takie nauczanie nie może być pogłębiane i rozwijane. Oznacza to jednak tyle, iż jeżeli np. Pius XII ogłosił dogmat o Wniebowzięciu Najświętszej Panny Marii razem z ciałem i duszą, to nie jest już możliwe, aby następny Papież powiedział, iż Matka Boża tak naprawdę nie została Wniebowzięta. Są jednak możliwe dalsze badania i rozstrzygnięcia w kwestiach nie objętych tą uroczystą definicją – np. to, czy Najświętsza Panna umarła czy zasnęła. Podobnie, jeżeli Magisterium Kościoła zawsze i wszędzie nauczało, iż cudzołóstwo albo morderstwo niewinnego jest – samo w sobie obrazą Pana Boga – to jest to doktryna nieomylna, nawet jeśli nie została ona ujęta w żadną uroczystą definicję. Mamy więc dwa rodzaje nauczania Kościoła: zwyczajne i nie-nieomylne (ma charakter czasowy, jest odbiciem różnych wahań i dyskusji teologicznych i dlatego też może podlegać późniejszym korektom) oraz; nieomylne (jest ujęte w formie uroczystej definicji dogmatycznej bądź też ma charakter zwyczajnego, ale zarazem powszechnego, wielowiekowego i stałego Magisterium). Kontrowersje narosłe wokół kwestii pośmiertnego losu nieochrzczonych maleństw wynikają w dużej mierze z nieodróżniania tego co w doktrynie katolickiej należy do sfery nieomylnej i nie-nieomylnej. Często w dyskusji na ten temat mieszają się też poszczególne opinie teologiczne z oficjalnymi wypowiedziami Kościoła.

Niebo dla nieochrzczonych?

Tak naprawdę nadzieja zbawienia dla małych dzieci zmarłych bez chrztu została zawarta już w ogłoszonym przez Jana Pawła II Katechizmie Kościoła Katolickiego, gdzie czytamy: „ Jeżeli chodzi o dzieci zmarłe bez chrztu, Kościół może tylko polecać je miłosierdziu Bożemu, jak czyni to podczas przeznaczonego dla nich obrzędu pogrzebu. Istotnie, wielkie miłosierdzie Boga, który pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i miłość Jezusa, do dzieci, która kazała Mu powiedzieć: <<Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im>> (Mk 10, 14) pozwalają nam mieć nadzieję, że istnieje jakaś droga zbawienia dla dzieci zmarłych bez chrztu” (tamże, n. 1261 – dalej KKK). Z kolei, w encyklice „Evangelium Vitae” Jan Paweł II, w odniesieniu do dzieci zamordowanych w skutek aborcji stwierdza, iż żyją one teraz „w Bogu” (patrz, n. 99 – dalej EV), co jest jasną sugestią, iż takie dzieciątka trafiają do Nieba.

Limbus – najłagodniejsza forma piekła

Pozornie rzecz biorąc takie postawienie sprawy może dostarczać argumentów tym, którzy twierdzą, iż w nauczaniu katolickim po Soborze Watykańskim II doszło do niejednej rewolucyjnej zmiany, zaś sprawa pośmiertnego losu nieochrzczonych dzieci jest tylko jednym z tego przejawów. Prawdą jest bowiem, iż przedsoborowa doktryna i teologia katolicka raczej nie widziała dzieci zmarłych bez chrztu w Niebie. Co prawda rzadko w sposób absolutny i stanowczy zamykano przed nimi drogę do Nieba, jednak bardzo często nic nie mówiono na temat jakiejkolwiek możliwości ich zbawienia. Zapomina się jednak o tym, iż tak naprawdę w Kościele katolickim nigdy nie wypracowano jasnej, jednolitej i stałej doktryny na temat pośmiertnego losu nieochrzczonych maleństw. Wiele z tego co nauczano niegdyś w Kościele na ten temat nie miało więc charakteru nieomylnego i niezmiennego, a tym samym nie powinniśmy się dziwić, iż podlega ono dziś nie tylko uzupełnieniom, ale nawet korektom. Jedynym nieomylnym rozstrzygnięciem Kościoła w kwestii pośmiertnego losu nieochrzczonych dzieci jest orzeczenie Soboru Florenckiego, które uczy:

„ (dusze tych) którzy w grzechu śmiertelnym albo w samym grzechu pierworodnym umierają, zaraz schodzą do piekła, jednak nierównymi karami są dotknięte” (Denz. 693) 1 . Choć może na pierwszy rzut oka tak się wydawać, w rzeczywistości zacytowane powyżej nieomylne orzeczenie wcale nie wyklucza, iż nieochrzczone dzieci nigdy nie wejdą do Nieba. Sobór Florencki nie precyzuje bowiem na czym w stosunku do zmarłych w samym grzechu pierworodnym polegać będzie kara piekła? Czy będzie to męka ognia i innych zmysłowych przykrości? Czy może jedyną karą stanowi tu brak oglądania Pana Boga? Czy kara piekielna w stosunku do ludzi umarłych tylko w grzechu pierworodnym wyklucza jakikolwiek stopień szczęśliwości czy też nie? Florentinum nie daje wreszcie odpowiedzi czy piekło odnośnie takich dusz będzie trwało wiecznie, czy może czasowo? Jedyne co tenże Sobór rozstrzygnął w tej kwestii jest stwierdzenie, iż dusze obarczone samym grzechem pierworodnym trafią do piekła, jednak ich kara nie będzie równa karze tych, którzy obrazili Boga osobiście zaciągniętym grzechem śmiertelnym. Jak widać jedyne nieomylne orzeczenie w kwestii nieochrzczonych zmarłych dzieci niewiele tu rozstrzyga zostawiając wiele pytań i wątpliwości do rozważenia teologom oraz przyszłym Papieżom i Soborom. Na wątpliwości, których Sobór Florencki nie rozsądził, wielu Ojców, Doktorów i Papieży próbowało odpowiadać bardzo różnie, nierzadko we wzajemnie wykluczający się sposób. I tak np. św. Augustyn, a za nim m.in. św. Fulgencjusz i Petavius twierdzili, iż zmarli w samym nieochrzczone dzieci doznają w piekle kar zmysłowych, jednak są one najłagodniejsze w porównaniu z męką, jakiej są poddawani ci, którzy umarli w stanie grzechu ciężkiego. Pogląd ten poparł Papież św. Grzegorz Wielki 2 . Za zdaniem przeciwnym byli m.in.; Piotr Lombard, św. Tomasz z Akwinu, św. Bonawentura i Duns Szkot. Twierdzili oni, iż karą za grzech pierworodny jest tylko brak oglądania Pana Boga, nie zaś jakiekolwiek zmysłowe męczarnie 3 . Ostatecznie opinia ta przeważyła w nauczaniu katolickim i stała się jego oficjalną częścią. Opowiedział się za nią Papież Innocenty III, który stwierdził: „Karą grzechu pierworodnego jest brak widzenia Boga, a grzechu aktualnego jest męka wiecznej gehenny” (Denz. 410) 4 . Także bł. Pius IX w encyklice „Quanto conficiamur” uczy, iż: „Bóg (…) swej najwyższej dobroci i łaskawości nie może dopuścić, żeby ktokolwiek miał cierpieć męki wieczne, kto nie ma winy dobrowolnego grzechu” 5 . W oparciu o nauczanie zakładające, iż kara piekła dla zmarłych w samym grzechu pierworodnym nie może oznaczać wiecznych mąk, a jedynie brak oglądania Wszechmogącego wśród teologów powstała teoria tzw. limbusa. Limbus miał być więc najłagodniejszą z możliwych wersji piekła, w której dusze nie tylko że nie cierpią wiecznych mąk, ale cieszą się wielkim stopniem naturalnego szczęścia, a jedyną ich karą jest brak uszczęśliwiającego, nadprzyrodzonego widzenia Boga. Co prawda, taka wizja „limbusa” bardziej kojarzy nam się z przedpokojami Niebios, aniżeli z choćby najbardziej łagodną wersją piekła, jednak jasne orzeczenie Soboru Florenckiego w tej sprawie nie pozostawia wątpliwości, iż zmarli w grzechu pierworodnym trafiają do piekła. Jedyną możliwym rozwiązaniem tej trudności może być więc tylko stwierdzenie, iż tzw. limbus jest najbardziej łagodną formą piekła. Inaczej mówiąc: jest piekłem bez ognia, mąk, widzenia szatanów, smutku, wyrzutów sumienia, za to z wielkim stopniem naturalnego szczęścia. Do wyjaśnienia pozostało więc jeszcze pytanie; czy piekło (limbus) jest dla zmarłych w samym grzechu Adama wieczne, czy też nie jest wykluczone, iż może być ono dla nich jedynie czasowe? Niektóre wypowiedzi kościelne zdają się twierdzić, iż również w tym wypadku mamy do czynienia z wiecznym piekłem. Papież Innocenty I uczył: „Jest nierozumnym twierdzić, iż dzieci bez łaski chrztu mogą osiągnąć nagrody życia wiecznego” 6 . Nie mamy tu jednak do czynienia z nieomylną definicją, poza tym brak jest danych by stwierdzić, iż stwierdzenie o wieczności piekła (limbusa) dla nieochrzczonych dzieci stanowi stałą, powszechną i jednolitą doktryną Kościoła. Przeważnie nauczano bowiem, iż dzieci takie nie trafiają do Nieba, jednak nie zawsze precyzowano przy tym, czy ów stan nieoglądania Boga będzie trwał wiecznie. Skoro piekło dla zmarłych nieochrzczonych różni się od piekła dla zatwardziałych grzeszników niczym dzień do nocy, trudno jest wykluczyć, iż o ile ci drudzy z pewnością będą wiecznie karani, o tyle kara braku oglądania Boga przez tych pierwszych będzie miała swój kres.

Chrzest krwi?

Jeszcze inną kwestią jest to, czy aby na pewno wszystkie dzieci, które umierają bez polania wodą chrzcielną w żaden sposób nie dostępują Sakramentu Chrztu. Tradycyjna teologia katolicka rozróżnia bowiem Chrzest z wody, krwi i pragnienia. W Kościele katolickim czci się jako małych męczenników małe dzieci, które z rozkazu Heroda zostały zamordowane, gdyż ten nienawidził i bał się mającego nadejść Chrystusa. Mimo, iż owe dzieciątka nie miały świadomości z jakiego powodu umierają, to uważa się je za męczenników, albowiem poniosły śmierć z powodu nienawiści do Pana Jezusa. Przy takim postawieniu sprawy niełatwo jest negować przypuszczenie, iż zamordowane nienarodzone dzieci dostępują Chrztu krwi, albowiem ich śmierć jest efektem nienawiści i pogardy dla Bożego prawa. Właśnie to mógł mieć na myśli Jan Paweł II, ogłaszając, iż ofiary prenatalnego dzieciobójstwa są już w Niebie. W ramach tradycyjnej teologii katolickiej funkcjonowały również różne teorie teologiczne, które pozwalały rozszerzać tzw. chrzest pragnienia także na mniejszą bądź większą liczbę nienarodzonych dzieci. Autorzy tych opinii wychodząc od założenia, iż nieświadome dziecko otrzymuje chrzest wody przez wiarę rodziców snuli przypuszczenia, iż na podobnej zasadzie zmarłe lecz nieochrzczone dziecko może dostąpić łask związanych z chrztem przez pragnienie swych rodziców. Przykładowo, św. Bonawentura, a za nim m.in. Durand i Gerson utrzymywali, iż Bóg na prośby pobożnych rodziców, wyjątkowo, ze szczególnego miłosierdzia i przywileju, udziela w chwili śmierci, zmarłym bez chrztu dzieciom, łaski uświęcającej i zbawia je 7 . Jeszcze inni teologowie posuwali się do twierdzenia, iż takowe dzieci w chwili śmierci mają mieć użycie rozumu i wtedy przez wiarę i miłość dostępują chrztu pragnienia 8 . Do tychże opinii nawiązuje część współczesnych teologów katolickich twierdzących, iż tak naprawdę wszystkie zmarłe małe dzieci dostępują chrztu pragnienia, albowiem albo pragną tego ich rodzice, albo też – w przypadku braku woli ze strony tych pierwszych – pragnie tego Kościół święty. Chociaż teoria o chrzcie pragnienia w wypadku zmarłych dzieci ma pewne swe pewne podstawy, to jednak bardzo niebezpieczne wydaje się rozciąganie jej na wszystkie dzieci. Gdyby bowiem dokładnie wszystkie dzieci dostępowały chrztu pragnienia, to za pusty i nic nie znaczący frazes należałoby uznać nauczanie Soboru Florenckiego mówiące o tym, iż „dusze tych, którzy umierają w samym grzechu pierworodnym idą do piekła”. Zgodnie z teorią powszechnego chrztu pragnienia nikt nie umierałby bowiem w stanie samego grzechu pierworodnego. Sensownym wydaje się jednak, iż w przypadku istnienia pragnienia chrztu u rodziców ich zmarłe bez polania chrzcielną wodą dzieci faktycznie łaski chrztu pragnienia.

Rewolucja czy prawowita ewolucja?

Stan doktryny i teologii katolickiej sprzed Soboru Watykańskiego II (uwzględniając zmiany, jakie zaszły w tej dziedzinie w ciągu wieków) odnośnie losu nieochrzczonych dzieci da się więc podsumować w następujących punktach:

  • zmarli w samym grzechu pierworodnym idą do piekła, kara jaką ponoszą nie jest jednak równa karze tych, którzy zakończyli życie w stanie grzechu ciężkiego
  • piekło będzie w tym wypadku najłagodniejsze, albowiem nie będzie ono tu polegać na wiecznych męczarniach, a jedyną karę stanowi brak oglądania Wszechmogącego. Poza tym dzieci takie będą cieszyć się wielką dozą naturalnego szczęścia.
  • jedna z papieskich wypowiedzi zdaje się wykluczać, iż dzieci, o których jest tu mowa, będą mogły kiedyś oglądać Pana Boga.
  • nie da się wykluczyć, iż pewne nieochrzczone dzieci tak naprawdę nie umierają w stanie grzechu pierworodnego, albowiem mogą one dostąpić np. Chrztu Krwi.

Po Soborze Watykańskim II Magisterium Kościoła uczy zaś, iż:

  • można mieć nadzieję, iż zmarłe nieochrzczone dzieci trafią do Nieba (KKK, n. 1261)
  • dzieci zamordowane w łonach matek są już w Niebie (EV, n. 91).

Czy naprawdę można tu mówić o rewolucji w katolickim nauczaniu? Nie sądzę. Po pierwsze bowiem nadzieja, iż zmarłe bez chrztu dzieci trafią kiedyś do Nieba nie kłóci się jeszcze z przeświadczeniem, iż przez pewien czas będą przebywać one w najłagodniejszej formie piekła, czyli tzw. limbusie. Po drugie: nawet, jeśli Jan Paweł II odszedł od nauczania Innocentego I odnośnie całkowitej niemożności dostąpienia przez nieochrzczone dzieci wiecznego zbawienia, to miał prawo to uczynić. Nie jest wszak żaden precedens, albowiem od nauczania św. Grzegorza Wielkiego w kwestii mąk piekielnych dla tychże dzieci odstąpił Innocenty III i bł. Pius IX. W obu przypadkach nie mieliśmy bowiem z nieomylną i niezmienną doktryną Kościoła, ale jedynie z pewnymi jej czasowymi przejawami. Czy mamy więc porzucić chrzest dzieci? Taki wniosek byłby błędny. Zbawienie dla nieochrzczonych dzieci jest bowiem jedynie nadzieją, a nie pewnością doktryny katolickiej. Wciąż należy bowiem pamiętać, iż „Kościół nie zna oprócz chrztu innego środka, by zapewnić wejście do szczęścia wiecznego” (KKK, n. 1257).


1 Cytat za: Ks. Dr. M. Sieniatycki, „Zarys dogmatyki katolickiej”, t. II, Kraków 1929, s. 161.
2 Por: jw., s. 161.
3 Por: jw., s. 161.
4 Cytat za: jw., s. 161.
5 Cytat za: Piotr kardynał Gasparri, „Katechizm Katolicki”, Warszawa 1999, s. 214.
6 Cytat za: Ks. Dr. M. Sieniatycki, jw., s. 161.
7 Por: Ks. Dr. M. Sieniatycki, „Zarys dogmatyki katolickiej”, t. III, Kraków 1930, s. 99.
8 Por: jw., s. 99.


do góry

Mirosław Salwowski

Za: msza.net – Publicystyka Mirosława Salwowskiego

 




KRONIKA NOVUS ORDO komentuje:

Kościół posoborowy podkopuje kolejne dogmaty


W ślad za wczorajszymi newsami prasowymi, w dzisiejszym serwisie Radio Watykańskie informuje, że Międzynarodowa Komisja Teologiczna, powołana z inicjatywy Benedykta XVI, doszła do wniosku, iż dzieci, które umierają bez chrztu przeznaczone są do Raju. Tradycyjne pojmowanie limbusu, czyli miejsca w zaświatach gdzie dzieci te, oddzielone od Boga, miałyby dostępować jedynie szczęścia naturalnego, teologowie określili mianem „przesadnie zawężonej wizji zbawienia”. Obszerne fragmenty dokumentu zatytułowanego „Nadzieja zbawienia dla dzieci umierających bez chrztu” opublikowała już katolicka agencja CNS. We Włoszech tekst ukaże się 5 maja, na łamach jezuickiego pisma „La Civiltà Cattolica”. Sekretarz Międzynarodowej Komisji Teologicznej o. Luis Ladaria SJ wyjaśnia: „Podstawowe racje [które doprowadziły do wyjaśnienia opinii teologicznej w tej kwestii] to przede wszystkim nieskończone miłosierdzie Boga, który pragnie zbawienia wszystkich ludzi. Następnie, jedyne powszechne pośrednictwo Chrystusa, który przyszedł na świat zbawić wszystkich ludzi. Jezus okazywał szczególną bliskość dzieciom. Te wszystkie racje prowadzą do nadziei na zbawienie tych dzieci, które umierają bez Chrztu”.
Jak donosi KAI w swoim komunikacie, wyniki badań Komisji teologów zostały zaaprobowane przez Benedykta XVI.

Tak oto pod pozorem, zakwestionowania istnienia limbusa, Kościół posoborowy wpuszcza kolejny raz swąd szatański do swego wnętrza. Raz uruchomiona machina burzenia Tradycji i dogmatów katolickich, nie jest w stanie wyhamować przed zniszczeniem nawet największych prawd chrześcijaństwa. Pozbywając się wiary w otchłań, do której trafiają nieochrzczone dzieci, teologowie posoborowi zaprzeczają dogmatowi o grzechu pierworodnym. Zaprzeczają także wartości Sakramentu Chrztu Świętego, coraz wyraźniej dając wiarę starej herezji powszechnego zbawienia. Powoli otworem staje także droga do zanegowania istnienia czyśćca.

Dla przypomnienia zamieszczamy poniżej zaledwie kilka wypowiedzi Kościoła na temat skutków śmierci nieochrzczonych dzieci. Przypominamy też, że wiara w to co naucza Magisterium Kościoła jest niezbędna do zbawienia, niezależnie od tego co głosiłby Apostoł, a nawet sam Anioł z Nieba.

Mówimy, że należy rozróżniać dwojaki grzech, tj. pierworodny i uczynkowy: pierworodny, który się zaciąga bez zgody, i uczynkowy, który się popełnia za zgodą. Pierworodny, który się zaciąga bez zgody, bez zgody gładzi się mocą sakramentu; uczynkowy zaś popełnia się za zgodą, nie bywa zgładzony bez zgody… Karą grzechu pierworodnego jest pozbawienie oglądania Boga, karą zaś grzechu uczynkowego jest męka wiecznego ognia.
Św. Innocenty III. List Maiores Ecclesiae causas do Ymberta, arcybiskupa w Arles, 1201 r.

Gdy chodzi o dzieci, to ze względu na niebezpieczeństwo życia, na które są często narażone, ponieważ nie można im innym środkiem przyjść z pomocą jak sakramentem chrztu, [Kościół rzymski] upomina, że nie należy odkładać św. chrztu przez 40 albo 80dni czy przez inny czas, jak niektórzy praktykują, ale udzielać go stosownie jak najprędzej.
Sobór Florencki. Dekret dla Jakobitów, 1442 r.

Dusze zaś tych, którzy umierają bądź w uczynkowym grzechu śmiertelnym lub w samym grzechu pierworodnym, natychmiast zstępują do piekła, gdzie jednak nierównym podlegają karom.
Sobór Florencki, Dekret dla Greków, 1439 r.

„Dekret ma wartość definicji ex cathaedra”
(cytat za: Breviarum Fidei, Poznań 1988, s. 601-602)

Kan 5. Jeśli ktoś twierdzi, że chrzest jest czymś dowolnym, to znaczy nie jest konieczny do zbawienia – anathema sit!
Sobór Trydencki Sesja 7, kan 5., 1547 r.

To, co twierdzą Pelagianie, że dzieci także bez łaski chrztu, mogą dostąpić nagrody życia wiecznego, jest bardzo niemądre (perfatuum est).
Papież Innocenty I (M. 20. 592)

Co twierdzi herezja pelagiańska o dzieciach, że bez Chrztu, za sam grzech pierworodny, nie mogą być potępione, jest zdaniem bezbożnym.
Papież Gelazy I (ep. 7)

Wielce zwodzi i jest oszukany, kto głosi, iż dzieci nieochrzczone nie będą potępione.
Św. Augustyn (de pecc. Mer. 1. 1. c. 16.)

Przeczą [pelagianie], że trzeba chrzcić dzieci i w ten sposób je tą śmiercionośną nauką na wieki zabijają.
Synod Kartagiński, 416 r.

Fałszywa jest i zuchwała i szkołom katolickim ubliżająca nauka, która wyśmiewa się, jak gdyby to była bajka pelagiańska, z owego miejsca otchłani (wierni zwykle nazywają je otchłanią dzieci), w którym ci, co zmarli tylko z grzechem pierworodnym, cierpią mękę pozbawienia oglądania Boga, bez męki ognia; jak gdyby przez to samo, że ci, co wierzą, że tam nie ma kary ognia, wprowadzali owo miejsce i ów stan pośredni bez winy i kary między królestwem Bożym a potępieniem wiekuistym, o którym bredzą pelagianie”.
Pius VI, Konstytucja Auctorem fidei, 28.08.1794, 26-te zdanie potępione, Przeciwko błędom synodu w Pistoi.

Jeżeli ktoś przeczy, że należy chrzcić dzieci zaraz po urodzeniu, nawet gdyby pochodziły od rodziców ochrzczonych, albo mówi, że wprawdzie udziela się im chrztu na odpuszczenie grzechów, ale nie zaciągają one z Adama niczego z grzechu pierworodnego, co należałoby zmyć w kąpieli odrodzenia, aby dostąpić życia wiecznego, a w konsekwencji rozumie się, że forma ich chrztu na odpuszczenie grzechów nie jest prawdziwa, ale fałszywa – niech będzie wyklęty. Gdyż słów Apostoła: „Grzech wszedł na świat przez jednego człowieka – a przez grzech śmierć i w ten sposób śmierć przeszła na wszystkich ludzi – w którym wszyscy zgrzeszyli” nie należy rozumieć inaczej, niż rozumiał je od zawsze Kościół katolicki na całym świecie. Zgodnie z regułą wiary z tradycji apostołów, także dzieciom, które nie mogły jeszcze popełnić grzechu, rzeczywiście udziela się chrztu na odpuszczenie grzechów, aby przez odrodzenie oczyścić je z tego, co ściągnęły na siebie wskutek zrodzenia. Jeżeli bowiem „ktoś nie odrodzi się z wody i z Ducha Świętego, nie może wejść do Królestwa Bożego.
Sobór Trydencki Sesja 5, kanon 4. 1546 r.

359. Co się stanie z duszami zmarłych bez Chrztu z samym tylko grzechem pierworodnym?
Dusze tych, którzy umierają bez Chrztu z samym tylko grzechem pierworodnym, są pozbawione szczęścia oglądania Boga twarzą w twarz, nie podlegają jednak innym karom, które są nałożone za grzechy osobiste.
Katechizm kard. Gasparriego

Dusze (takich) dzieci mają naturalne poznanie przysługujące duszy odłączonej zgodnie z jej naturą. Nie mają jednak poznania nadprzyrodzonego. (…) nie wiedzą o tym, że zostały pozbawione doskonałego dobra i dlatego nie boleją z tego powodu. A to co posiadają z natury, posiadają bez domieszki cierpienia.
Św. Tomasz z Akwinu (De malo zag. 5, a.)

(Grzech pierworodny) – ta dziedziczna wada, mająca charakter winy, nie istnieje w nas na skutek odebrania nam lub zniszczenia w nas jakiegoś dobra nieodłącznego od natury ludzkiej (…) ale na skutek odebrania nam lub zniszczenia w nas czegoś, co zostało nadane naturze. Jeśli ta wina ciąży na danym człowieku, to tylko dlatego, że ma taką naturę, która została pozbawiona tego dobra, które miało w nim być i mogło się w nim utrzymać. Dlatego żadna inna kara nie należy sie za winę pierworodną, jak tylko pozbawienie tego celu, do którego zmierzało odebrane dobro, a do którego to celu sama natura ludzka sama przez się ie zdoła dotrzeć. Dobrem tym jest „widzenie” Boga. Toteż właściwą i jedyną karą za grzech pierworodny jest po śmierci brak tego „widzenia” (…) Człowiek o trzeźwym rozumie nie cierpi z tego powodu, że nie ma tego, co przekracza jego siły. (…) Otóż dzieci nie były w takim stanie, żeby mogły posiąść życie wieczne w Niebie, bo ani ono nie należało się im z natury ani one nie mogły mieć właściwych do tego uczynków (…) Ale cieszyć się będą, że wielce będą korzystać z doskonałości naturalnych dzięki dobroci Boga (…).
św. Tomasz z Akwinu (ST Supp., q. 101, a.1-2)

Taka jest nasza wiara. Taka jest wiara Kościoła, której wyznawanie jest naszą chlubą, w Chrystusie Panu naszym. Amen.

Za: KRONIKA NOVUS ORDO

Napisał Wiedhold dnia 21.4.07


Skip to content