Czcigodna Siostro, jak długo sprawuje Siostra funkcję kierownika Gimnazjum św. Teresy w Schönenbergu?
Kieruję szkołą i internatem przy Gimnazjum św. Teresy z upoważnienia Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X od 26 lat. Otwarcie szkoły z 53 dziewczętami miało miejsce 1 września 1991 r. Uroczyste poświęcenie odbyło się 3 października 1991 r. W październiku 2016 r. było nam dane obchodzić jubileusz 25-lecia.
Przez ten długi czas pracy z dziećmi i młodzieżą miała Siostra z pewnością zarówno wiele trudności do przezwyciężenia, jak również przeżyła Siosta. wiele bardzo radosnych chwil. Proszę nam powiedzieć, z jakiego rodzaju trudnościami Siostra musiała szczególnie walczyć, a co w tym wielkim zadaniu przyniosło najwięcej radości?
Najradośniejsze było to, że mogłyśmy współtworzyć i obserwować, jak nasze dzieło stopniowo coraz bardziej się rozwija z dość skromnych początków. Należy to przypisać tylko przeobfitemu miłosierdziu Bożemu. W tym czasie mogliśmy wręczyć świadectwa maturalne ponad 175 dziewczętom. Towarzyszenie im w rozwoju, wspieranie rozkwitu ich osobistych talentów oraz obserwowanie, jak wzrasta w nich łaska Boża, jest, patrząc całościowo, zadaniem przynoszącym satysfakcję.
Zdarzały się początkowo różne trudności, które trzeba było przezwyciężyć. Szczególnie na początku panowała nieufność ze strony niektórych instytucji, jak miejscowy Kościół katolicki, ratusz, okoliczne szkoły, przedszkole, a także ze strony mieszkańców wioski. Uważano nas za staroświeckich, za sektę, „ciemne średniowiecze”. Przypisywano nam nawet bicie dzieci czy też nacisk psychiczny i zmuszanie do modlitwy! Jednak z czasem byliśmy w stanie zbudować dobre i oparte na zaufaniu relacje z miejscowymi instytucjami. Zapraszaliśmy mieszkańców na nasze imprezy. I wtedy mogli zauważyć, że nasze dziewczęta nie tylko były bardzo uprzejme i grzeczne, lecz również bardzo wesołe. Wystawiałyśmy sztuki teatralne, prezentowałyśmy zabawne wiersze oraz tańce z orkiestrą i chórem. To był dar Boży, że śpiew dziewcząt od samego początku brzmiał bardzo pięknie, ujmująco i przekonał do nas wielu mieszkańców. Już pod koniec pierwszego roku szkolnego zapraszano nasz chór na różne lokalne imprezy, w okresie adwentu na spotkania z seniorami i na jarmark bożonarodzeniowy. W ten sposób mogłyśmy przeciwdziałać różnym uprzedzeniom.
Lecz oczywiście, początek był trudny. Były 53 uczennice, ojciec duchowny, trzy wychowawczynie w naszych szeregach i jeszcze dziesięciu nauczycieli, których wskazał nam urząd pracy, jak również dziesięciu pracowników w kuchni, pralni i do sprzątania z okolicy, do tego jeszcze kilku nauczycieli muzyki. Trzeba było zorganizować szkołę, a także internat, oraz wypracować wspólny styl wychowania. W wychowaniu młodzieży w wieku dojrzewania, szczególnie dziewcząt, często mamy do czynienia z drażliwością, przeczuleniem, nadmierną wrażliwością, kaprysami i niestałością. Musiałyśmy i nadal wciąż musimy walczyć z wychowawczyniami i nauczycielami o konsekwentne metody, a przy tym zachować zgodność. Sukces zawsze jest wynikiem zgranego zespołu. A my byliśmy ożywieni niesamowitym ogniem i zachowaliśmy te pierwsze lata bardzo dobrze w pamięci, nawet jeśli wtedy jeszcze wszyscy nie znaliśmy się i dopiero musieliśmy odnajdywać tę wspólną drogę.
Jeden z większych przełomów przeżyliśmy z powodu ministerialnego skrócenia lat szkolnych z 13 do 12. Skutki tak naprawdę dało się odczuć dopiero około pięć lat temu. Wiele godzin lekcyjnych trzeba było przełożyć na popołudnia, a przez to usunąć kilka dodatkowych ofert, jak na przykład wiedza o życiu, kaligrafia, historia sztuki, garncarstwo, lecz również kilka godzin historii biblijnej itd. W ten sposób coraz bardziej ulegał skróceniu czas kontaktu i tym samym również relacji między wychowawczyniami i naszymi dziewczętami. To prowadziło okresowo do kryzysów w pracy wychowawczej, które w międzyczasie zostały przezwyciężone. Natomiast prawdziwe wyzwania znalazły się na zupełnie innych polach: nowe środki przekazu, Internet i smartfon – to są przecież nowocześni współwychowawcy, którzy nam, pedagogom, stawiają coraz to nowe pytania, wymagające mądrych odpowiedzi. Chodzi przy tym o rozsądne wykształcenie podstawowe w zakresie środków przekazu na bazie antropologii chrześcijańskiej. Nasze dzieci dorastają w świecie, który nieustannie zmienia się poprzez digitalizację, a to wymaga dobrego uposażenia duchowego.
Chociaż zawsze były i będą wciąż nowe wyzwania, to zawsze było i będzie – nadal – wielką radością przebywanie z dziewczętami. Ich stosunek do dorosłych jest pełen ufności i sympatii. Odczuwają radość śpiewania w chórze i ze wspólnego muzykowania, jak również z przedstawień teatralnych. Są kreatywne przy organizowaniu uroczystości, dobrowolnie zgłaszają się do różnych czynności i zawsze potrafią się cieszyć przebywając między sobą.
Z reguły przyjmują to, co się do nich mówi, i wyraźnie rozwijają swoje zdolności intelektualne. Dla mnie jest ważne, że cenią Mszę św., że rozprawiają się z duchem czasu, że dyskutują i samodzielnie dokształcają się w dziedzinie religii. Często obdarowują nas nowennami, którymi modlą się w naszych intencjach. To jest naprawdę piękne doświadczenie.
Do czego Siostra przykłada szczególną wagę w szkole w Schönen- bergu? Co jest szczególnie ważne w pracy wychowawczej Siostry?
Zarówno św. Pius X, jak i św. Jan Bosco podkreślają, że naród trwa dzięki kobietom albo przez nie upada. Tak więc każdy naród potrzebuje prawdziwie chrześcijańskich kobiet. Jeśli chcemy ratować dusze, potrzebujemy znowu prawdziwych rodzin. Jest prawdą, że kobieta jest sercem rodziny, matką, która uczy dzieci modlić się, tłumaczy przykazania, wpaja im respekt przed Bogiem i bojaźń Bożą, a także szacunek dla bliźnich oraz utrwala w nich świadomość obowiązku.
Szkoła katolicka musi kontynuować te podstawy, które zostały położone w prawdziwie chrześcijańskiej rodzinie. Celem nadrzędnym takiej szkoły jest wychowanie do głębokiego szacunku wobec Boga i jego stworzenia. Do tego jest potrzebne zdrowe i uporządkowane życie modlitewne, wspieranie wychowania do życia sakramentalnego, w sumie wymaga to katolickiej atmosfery we wspólnym dążeniu do cnót chrześcijańskich. Na lekcjach dzieje się to poprzez rozważny dobór materiału według tradycyjnych, zachodnich wzorców i norm moralnych Kościoła w oparciu o dziedzictwo chrześcijańskie oraz poprzez dobrze przemyślane metody ich przekazu. Również uczenie się i praca naukowa powinny przecież w końcu prowadzić do pogłębiania bojaźni Bożej, lepszego poznania Boga, coraz gorętszego umiłowania Go, by prawdziwie Mu służyć. By móc stawiać opór tym tak licznym błędom modernistycznym, dziewczęta muszą nauczyć się logicznego myślenia oraz dysponować dobrze ugruntowaną wiedzą ogólną. Aby wznieść duszę do Boga, przykładamy dużą wagę również do muzyki klasycznej, śpiewu gregoriańskiego, śpiewu chóralnego, muzyki instrumentalnej oraz innych sztuk pięknych.
Ponadto istnieje u nas codziennie możliwość uczestnictwa we Mszy św., odmawiania różańca, modlitwy przed posiłkami, Anioł Pański, a uczennice mieszkające w internacie wieczorami mogą przyłączyć się do komplety oraz ćwiczyć się w wieczornym milczeniu. Na tych podstawach istnieje większa możliwość zawarcia przyjaźni między rówieśniczkami o tych samych zapatrywaniach. Dla rozwoju dziewcząt ma to szczególne znaczenie.
Już przez wiele lat prowadzi Siostra szkołę z internatem. Co jest według doświadczenia Siostry. najważniejsze w pracy z młodzieżą?
Kierujemy się przede wszystkim zasadami wychowania św. Jana Bosco. Don Bosco był radosnym świętym. Jego metoda życia chrześcijańskiego polegała na służeniu Bogu i pozostawaniu wciąż wesołym. Stąd najważniejsza w kontaktach z młodymi ludźmi jest radość i życzliwość. Św. Jan Bosco był bardzo rygorystyczny względem restrykcyjnych metod wychowania, które posługują się tylko zakazami, naciskiem i karaniem. Dlatego też trzymamy się tej wyzwalającej zasady: „Katolikowi wszystko jest dozwolone – przy zachowaniu przykazań! – co sprawia radość, jednak wszystko przy zachowaniu właściwego umiaru, we właściwym czasie i we właściwym miejscu”. Zachowując taką postawę, nasze uczennice mogą nieskrępowanie, lecz silne charakterem żyć według zasad chrześcijańskich, bez potrzeby ukrywania się czy też wycofywania z życia towarzyskiego jak szare myszki.
Metoda wychowawcza św. Jana Bosco buduje całkowicie na rozumie, miłości i religii. Polega na prewencji, to znaczy trzeba dbać o to, żeby młodzi ludzie zawsze mieli sensowne zajęcie. W ten sposób nawet nie pojawią się głupoty i grzeszne zachowania, ponieważ próżnowanie, obijanie się i bezczynne spędzanie czasu mogą ich naprowadzić na niedobre pomysły. Ważne przy tym są też przyjaźnie z dobrymi kolegami, lecz przede wszystkim przykład ze strony rodziców, nauczycielek i nauczycieli, no i oczywiście wychowawczyń.
Kształcenie w duchu katolickim wymaga również katolickich nauczycieli, a o takich niełatwo. Jakie ma Siostra doświadczenia w poszukiwaniu odpowiednich pedagogów dla szkoły? Czy Siostra miała z tym wiele trudności? Na co Siostra zwracała szczególną uwagę przy wyborze nauczycieli?
Było i nadal nie jest łatwo znaleźć katolickich nauczycieli, którzy legitymują się odpowiednim wykształceniem, jakie jest wymagane dla gimnazjów w państwie niemieckim. Wprawdzie w trzecim roku istnienia naszej szkoły dołączyli do nas katoliccy koledzy i koleżanki z kręgu FSSPX, którzy jeszcze dzisiaj stanową filary naszej szkoły. Jednak zatrudniliśmy również nauczycielki i nauczycieli, którzy nie byli katolikami. Udało nam się w rozmowie kwalifikacyjnej ustalić kilka podstawowych zasad, które były zgodne z ich zapatrywaniami: przy przekazie wiedzy szkolnej chodzi przecież nie o zestawianie faktów, lecz o właściwe przyporządkowanie i ocenę przekazanej wiedzy dla wykształcenia i uformowania samodzielnej, świadomej swej odpowiedzialności, osobowości. Tutaj liczą się przede wszystkim cnoty naturalne. Chcemy przekazywać wartości chrześcijańskie – z solidnym kształceniem i wykształceniem na podstawie przekazanej nauki katolickiej i kultury europejskiej. Z tego wynikają też pozostałe wartości: miłość bliźniego i poczucie odpowiedzialności wobec stworzenia, lecz również dyscyplina, panowanie nad sobą, uprzejmość, porządek. Również pedagodzy nie będący katolikami starali się u nas o posadę, ponieważ dzielą z nami te wartości i są gotowi z nami współdziałać. Odnośnie do wychowania religijnego, do szacunku dla Mszy św., różańca, przekazanej nauki wiary katolickiej, mamy – obok księży, sióstr i wychowawczyń, którzy działają w internacie w sposób bardzo zaangażowany i pobożnie – nauczycielki i nauczycieli katolickich, którzy stanowią tymczasem większość kadry, a wśród nich jest również kilka naszych wcześniejszych uczennic.
Siostra ma za sobą wieloletnie doświadczenie w prowadzeniu szkoły katolickiej. Co Siostra radzi i czego szczególnie życzy na podstawie swojego bogatego doświadczenia naszym młodym szkołom w Polsce?
Nauczyłam się, że sukces owocnego przedsięwzięcia jest wynikiem dobrej współpracy wszystkich zaangażowanych, nauczycieli i wychowawców, jak również całego personelu szkoły. Ważne jest, żeby wszyscy wyznawali te same zasady podstawowe, odnosili się do siebie z szacunkiem i starali się działać odpowiedzialnie i współpracować. Oprócz tego trzeba wiele wysiłków zainwestować w wypracowanie wspólnego wzorca pedagogicznego i wspólnego ukierunkowania na konkretne cele. Oczywiście potrzebne jest myślenie hierarchiczne, uznawanie zwierzchników i podporządkowanie się określonym pojęciom i postanowieniom: „Musi panować jeden duch, żeby osiągnąć ten jeden cel!” (św. Jan Bosco). Obok lojalności skierowanej do wewnątrz i zamknięcia prezentowanego na zewnątrz, powinna panować duża otwartość na otoczenie: przede wszystkim staranie o dobre i owocne relacje z władzami państwowymi, z sąsiadami i z rodzicami, o rozsądną świadomość prawną, jak również o jak największy profesjonalizm we wszystkich sprawach. Praca nad i z dziećmi i młodzieżą stanowi jedno z najważniejszych zadań w naszych czasach, ponieważ są one przecież przyszłością Kościoła! Szkołom w Polsce życzę, również w chwilach niepowodzeń, żeby zachowały ufność w Bogu, który kieruje losem wszystkich. Wtedy Chrystus będzie panował we wszystkim i na koniec zwycięży Niepokalane Serce Maryi.