Aktualizacja strony została wstrzymana

Fiasko wizyty wicepremiera Glińskiego na Ukrainie

Negocjacje, które miały na celu doprowadzenie do odblokowania polskich ekshumacji i upamiętnień na Ukrainie, zakończyły się niepowodzeniem.

W poniedziałek przebywała na Ukrainie polska delegacja z wicepremierem, ministrem kultury i dziedzictwa narodowego Piotrem Glińskim na czele. Szefowi MKiDN towarzyszyli wiceminister spraw zagranicznych Bartosz Cichocki i wiceprezes IPN prof. Krzysztof Szwagrzyk. Polscy urzędnicy pojechali na Ukrainę po to by negocjować zdjęcie blokady polskich ekshumacji i upamiętnień na Ukrainie ogłoszonej przez władze w Kijowie po rozebraniu pomnika UPA w Hruszowicach

Jak wynika z oświadczenia MKiDN strona polska zaproponowała Ukraińcom podniesienie rangi rozmów w sprawie ekshumacji i upamiętnień na wyższy poziom polityczny. Miałaby się tym zajmować reaktywowana komisja międzyrządowa.

Strona polska podniosła kwestie wznowienia prac Międzyrządowej Komisji ds. Ochrony i Zwrotu Dóbr Kultury pod przewodnictwem wicepremierów lub ministrów odpowiedzialnych za kulturę i dziedzictwo narodowe obu krajów i wypracowania w jej ramach satysfakcjonujących dla obu stron rozwiązań w obszarze polityki historycznej i upamiętnień. – pisze MKiDN.

Polski postulat spotkał się z odmową strony ukraińskiej. Ukraińcy stwierdzili, że formuła dotychczasowych rozmów nie wyczerpała się, ponadto potrzebne byłyby czasochłonne zmiany w przepisach.

Uczestnicy rozmów ze strony ukraińskiej zaznaczyli niedopuszczalność takiego rozwiązania, ponieważ wspomniana komisja została utworzona dla wykonania Umowy między rządami Polski i Ukrainy o współpracy ws. ochrony i zwrotu dóbr kultury utraconych i bezprawnie przemieszczonych pod czas II wojny światowej i posiada jasno zdefiniowane kompetencje. – napisano na stronie ukraińskiego ministerstwa kultury. Strona ukraińska zaproponowała kontynuowanie rozmów na dotychczasowym szczeblu – IPN-ów i ministerstw kultury obu krajów, a także ukraińskiej Międzyresortowej Komisji ds. Upamiętnienia Członków Operacji Antyterrorystycznej, Ofiar Wojen i Represji Politycznych. Jak napisano w oświadczeniu ukraińskiego ministerstwa, w dotychczasowej formule odbyło się dopiero jedno spotkanie, w czerwcu we Lwowie.

Przypomnijmy, że po czerwcowym spotkaniu strona polska uznała, że możliwości dialogu zostały wyczerpane a sprawa odblokowania upamiętnień powinna trafić na szczebel rządowy.

Jak wynika z komunikatu MKiDN, polskiej delegacji udało się uzyskać jedynie obietnicę ministra kultury Ukrainy Jewhena Nyszczuka, iż przekaże on kolegom z rządu, iż sprawa poszukiwań i ekshumacji jest dla Polski istotna.

Strona polska za nieakceptowalne uznała obowiązywanie zakazu poszukiwań i ekshumacji, stoi bowiem na stanowisku, że polskim i ukraińskim ofiarom konfliktów należą się godne pochówki. Minister Kultury Ukrainy zadeklarował poruszenie tego tematu w rozmowach z członkami Rady Ministrów Ukrainy i podkreślenie wagi tego tematu dla strony polskiej. – informuje MKiDN. W wypowiedziach dla mediów podczas wizyty na Ukrainie wicepremier Gliński mówił, że „w kwestii ekshumacji pan minister kultury zaproponował konsultacje wewnątrzrządowe i rząd ukraiński odpowie nam na naszą propozycje”. Słowa Glińskiego nie znajdują potwierdzenia w komunikacie ukraińskiego ministerstwa.

Podczas rozmów polska delegacja informowała Ukraińców, że kwestie poszukiwań, ekshumacji i upamiętnień mają zasadnicze znaczenie dla dobrego przygotowania wizyty na Ukrainie Prezydenta RP Pana Andrzeja Dudy.

Kresy.pl / dzieje.pl / MKiDN / IPN / mincult.kmu.gov.ua

Za: Kresy.pl (24 października 2017)

 


 

Prof. Cenckiewicz krytycznie o materiale w TVP o Zbrodni Wołyńskiej

Słowa uznania dla prof. Sławomira Cenckiewicza za reakcję na żenujący materiał we wczorajszych „Wiadomościach”. Czy to był błąd? Moim skromnym zdaniem, jednak świadome działanie, wynikające z „poprawności politycznej” wobec ukraińskich oligarchów i banderowców.

Czytaj więcej

Za: isakowicz.pl (24 października 2017)

 


 

Dziennikarze TVP pomylili ludobójstwo na Wołyniu z operacją „Wisła”

W tle materiału „Wiadomości” TVP1 nt. rozmów polsko-ukraińskich i ludobójstwa na Wołyniu pokazano m.in. nagrania z operacji „Wisła”. Błąd „Wiadomościom” wytknął m.in. historyk, prof. Sławomir Cenckiewicz, a także ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.

W poniedziałkowym wydaniu „Wiadomości” na antenie TVP1, jednym z głównych tematów było spotkanie wicepremiera Piotra Glińskiego z ministrem kultury Ukrainy Jewhenem Nyszczukiem. Dotyczyło ono m.in. upamiętnienia ofiar ludobójstwa na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej, dokonanego przez Ukraińców. Jak również kwestii zablokowania przez Kijów prac ekshumacyjno – poszukiwawczych szczątków Polaków na Ukrainie.

Minister Gliński oświadczył w oficjalnym komunikacie, że „Polska chce przenieść rozmowy z Ukrainą na temat poszukiwań szczątków, na temat ekshumacji i upamiętnień historycznych na wyższy poziom polityczny”. Dodał, że tymi kwestiami mogłaby zająć się specjalna komisja międzyrządowa, na co jednak nie chce przystać strona ukraińska.

– Ukraina musi rozliczyć zbrodnię wołyńską – napisano na pasku w trakcie zapowiedzi materiału z rozmów. Prowadzący wydanie Krzysztof Ziemiec mówił, że Polska wspiera Ukrainę w jej pro-europejskich dążeniach, ale domaga się rozliczenia trudnej historii.

Duża część materiału była poświęcona ludobójstwu na Wołyniu. Przytoczono m.in. słowa wiceprezesa IPN, prof. Krzysztofa Szwagrzyka, który podkreślił, że „jest to kwestia bardzo ważna dla Polaków”. Był on również członkiem delegacji, która udała się do Kijowa. Zaznaczono również, że „trudna historia dzieląca Polaków i Ukraińców jest wykorzystywana przez obce państwa”.

W tle materiału zaprezentowano materiał zdjęciowy, który miał być ilustracją do omawianego tematu. Nie dotyczył on jednak rzezi wołyńskiej, lecz późniejszej operacji „Wisła”, czyli akcją przesiedleńczą trwającą głównie w 1947 roku, spowodowaną trwającą po wojnie zbrodniczą działalnością UPA.

Na błąd dziennikarzy „Wiadomości” zwrócił uwagę prof. Sławomir Cenckiewicz.

– Wiadomości relacjonują rozmowy z Ukrainą nt. upamiętnienia ludobójstwa na Polakach 1943 a pokazują filmiki z akcji Wisła 1947 r. – napisał na Twitterze. Dodał, że są zdjęcia z omawianego okresu i można było wykorzystać je w materiale.

Sprawa wywołała również krytykę innych internautów. Błąd dziennikarzy tłumaczyli m.in. jako „efekty zaniedbań w wykształceniu”. Z kolei inni pisali o „jawnym sabotażu”.

Głos zabrał również ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski:

– Słowa uznania dla prof. Sławomira Cenckiewicza za reakcję na żenujący materiał we wczorajszych „Wiadomościach”. Czy to był błąd? Moim skromnym zdaniem, jednak świadome działanie, wynikające z „poprawności politycznej” wobec ukraińskich oligarchów i banderowców.

Okazuje się jednak, że nie jest to pierwszy taki przypadek. Ten sam materiał zdjęciowy został wykorzystany w kwietniu ub. roku w materiale „Panoramy” TVP2 nt. upamiętnienia Rzezi Wołyńskiej. Emisji archiwalnego nagrania towarzyszy komentarz lektora nt. krwawej niedzieli 11 lipca 1943 roku.

TVP / wp.pl / facebook.com/ tvp.pl / Kresy.pl

Za: Kresy.pl (24 października 2017)

 


 

Ks. Isakowicz-Zaleski dla Kresów.pl: postępowanie Waszczykowskiego ws. Ukrainy to już skrajność

W rozmowie z Kresami.pl ks. Tadeusz Isakowicz – Zaleski podkreśla, jak wielkie znacznie dla Polaków i polskości na Kresach ma polskie szkolnictwo. Krytykuje przy tym działania polskich władz ws. ukraińskiej ustawy oświatowej. „Postępowanie min. Waszczykowskiego jest już skrajne, a śmiem twierdzić, że chyba najgorsze ze wszystkich dotychczasowych szefów MSZ”.

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski w rozmowie z Kresami.pl krytycznie odnosi się do działań polskich władz ws. ukraińskiej ustawy o oświacie, która uderza w polskie szkolnictwo na Ukrainie. Chodzi przede wszystkim o zapisy, według których od klasy V edukacja we wszystkich szkołach na Ukrainie, w tym w szkołach z nauczaniem w językach mniejszości narodowych, ma być docelowo prowadzona praktycznie wyłącznie w języku ukraińskim. Jednocześnie, szef MSZ Witold Waszczykowski publicznie bagatelizował zagrożenie dla polskiego szkolnictwa, jednocześnie dystansując się od protestów takich krajów jak Węgry czy Rumunia.

– Od 25 lat III RP, niezależnie kto rządzi, prowadzi politykę uległości wobec Ukrainy. To się przejawia w bardzo sprawach, a ostatnio także w braku reakcji władz RP o ustawie oświatowej, dotyczącej także szkolnictwa mniejszości narodowych na Ukrainie – mówi ks. Isakowicz-Zaleski.

– Sytuacja jest o tyle paradoksalna, że sąsiednie i zaprzyjaźnione z nami kraje, jak Węgry czy Rumunia interweniują w obronie swojej mniejszości. Węgrzy mają bardzo rozbudowane szkolnictwo na terenie Rusi Zakarpackiej, a Rumunii na północnej Bukowinie. Oni dbają o swoje mniejszości. A strona polska, niemal „tradycyjnie”, nabiera wody w usta uważając, że jakakolwiek interwencja popsułaby dobre relacje z obecną ekipą prezydenta Poroszenko i premiera Hrojsmana. To sytuacja kuriozalna, bo absolutnym obowiązkiem władz Polski jest troska o nasze mniejszości, czy to w Niemczech, czy w Czechach, a także na Litwie czy Ukrainie. I z tego obowiązku obecna ekipa rządowa, podobnie jak poprzednie, się nie wywiązują – uważa.

Ks. Isakowicz-Zaleski podkreśla przy tym, jak „szalenie ważne” jest polskie szkolnictwo na Kresach, w tym na Ukrainie:

– W tej chwili są dwa główne podmioty, które podtrzymują polskość na Kresach Wschodnich. Pierwszym z nich jest przede wszystkim Kościół katolicki. Tam, gdzie funkcjonuje parafia katolicka i są odprawiane msze św. po polsku, to zawsze wokół takiej parafii koncentruje się życie Polaków. Nie ma parafii – życie zamiera. Natomiast drugim podmiotem są szkoły. Ten system działał lepiej lub gorzej, nawet za komuny. Oczywiście, jak wiadomo komuniści tępili wszelkie przejawy narodowe i religijne, ale szkolnictwo jako takie istniało. Natomiast teraz, gdy zmienia się zasady i wycofuje się język polski, nauczanie w języku polskim,  to oznacza dla tych środowisk śmierć.

Duchowny zwraca uwagę na ważny paradoks:

– Ukraińcy mają na terenie Polski rozbudowane szkolnictwo mniejszościowe. Ono jest coraz większe. Nie ma zachowanej zasady wzajemności, więc choćby z tego względu milczenie strony polskiej uderza w nasze interesy narodowe na Kresach.

– Minister Waszczykowski jest chyba najbardziej klasycznym przykładem polityki uległości. Rzeczywiście, jego postępowanie jest już skrajne, a śmiem twierdzić, że chyba najgorsze ze wszystkich dotychczasowych ministrów spraw zagranicznych. Natomiast uważam, że w tej sprawie jest tylko pionkiem, bo wykonuje polecenia. Można je sparafrazować do hasła „Ukraina jest najważniejsza”. Czyli, cokolwiek by Ukraińcy nie zrobili złego, to i tak władze polskie chowają głowę w piasek. A strona ukraińska, w myśl zasady „na pochyłe drzewo każda koza wejdzie”, wie doskonale, że Polska nigdy nie zareaguje na te sprawy. Więc czuje się bezkarna w tej sytuacji.

Przeczytaj: Tylko u nas: cały wywiad Witolda Waszczykowskiego dla węgierskiego tygodnika, w którym groził Orbanowi

Polski rząd odcina się działań Węgier

Ukraińskie media zwracają uwagę na wypowiedź szefa polskiego MSZ Witolda Waszczykowskiego, który w wywiadzie dla węgierskiej gazety „Heti Valasz” oświadczył, że Polska nie popiera i nie zamierza popierać Węgier w proteście przeciwko ustawie oświatowej, która uderza również w polskie szkolnictwo. Sugerował, że dla polskich władz sprawa nie ma aż takiego znaczenia, bo na Ukrainie działa tylko kilka polskojęzycznych szkół. Oświadczenie szefa węgierskiej dyplomacji Petera Szijjarto nazwał „emocjonalnym”. Pośrednio przyznał rację argumentom strony ukraińskiej, kwestionowanym przez przedstawicieli mniejszości narodowych i ekspertów, według których dzieci ze szkół z np. węgierskim językiem nauczania bardzo słabo znają ukraiński.

Waszczykowski powiedział też, że odmówił przyjęcia oferty Węgier ws. napisania wspólnego listu do ukraińskich władz:

– Skontaktowali się ze mną, sugerując napisanie wspólnego listu do Kijowa. Wytłumaczyłem mu [Szijjarto – red.] polski punkt widzenia, że ”‹”‹nasza sytuacja nie jest tak poważna, a kwestia ta mogłaby zostać rozwiązana na dwustronnie, choć niekoniecznie na szczeblu ministrów spraw zagranicznych.

Poza Węgrami, także parlament Rumunii jednogłośnie przyjął uchwałę, w której uznał, że uchwalona przez Ukraińców nowa ustawa oświatowa za „drastycznie ogranicza prawa etnicznych Rumunów na Ukrainie do nauki w ojczystym języku”. Rumuni wprost powiązali sprawę ukraińskiej ustawy oświatowej z ambicjami Kijowa by przystąpić do Unii Europejskiej. Prezydent Rumunii Klaus Iohannis odwołał, w proteście przeciw ustawie, swoją wizytę w Kijowie.

Jedynym rządem nie protestującym w sprawie ewentualnego zagrożenia dla praw oświatowych swoich rodaków na Ukrainie jest rząd Polski. Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP pozostaje usatysfakcjonowane zapisami ukraińskiej ustawy oświatowej. Z kolei wysocy przedstawiciele Polski, np. marszałek Senatu Stanisław Karczewski, poruszając tę kwestię przy okazji rozmów z Ukraińcami nie tylko bagatelizują problem, ale też sprawiają wrażenie, jakby go nie rozumieli.

Przypomnijmy, że podczas swojej wizyty na Ukrainie Marszałek Senaty Stanisław Karczewski przyznał, że kwestia kontrowersyjnej ukraińskiej ustawy o oświacie, uderzająca m.in. w polskie szkolnictwo, w przeciwieństwie do Węgier czy Rumunii nie niepokoi polskich władz. – My podchodzimy bardzo wstrzemięźliwie do jej zapisów –  mówił Karczewski. Zaznaczył również, że zadowolił się wyjaśnieniami przewodniczącego ukraińskiego parlamentu Andrija Parubija ws. kontrowersyjnej ustawy oświatowej.

– To już nie jest naiwność. To jest głupota ze strony Marszałka Senatu, który daje się ogrywać cwaniakom z Ukrainymówił Kresom.pl dr hab. Andrzej Zapałowski, historyk i ekspert ds. bezpieczeństwa, komentując wizytę Stanisława Karczewskiego na Ukrainie. Ukraińską ustawę oświatową popierają także USA.

Kresy.pl

Za: Kresy.pl (24 października 2017)

 


 

KOMENTARZ BIBUŁY: „Czy to był błąd? Moim skromnym zdaniem, jednak świadome działanie, wynikające z „poprawności politycznej” wobec ukraińskich oligarchów i banderowców.”  – pyta ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski i od razu słusznie odpowiada, że manipulacja głównego wydania Wiadomości TVP, to świadome działanie. Przypomnijmy również autora tego manipulatorskiego cymesu, z którego tak naprawdę widz nie mogł dowiedzieć się kto kogo zaatakował, o co poszło i kto był ofiarą, a nazwa UPA nie padła ani razu  – jest nim redaktor Wiadomości, Jan Korab.

 


 

Skip to content