Aktualizacja strony została wstrzymana

List ws. małżeństw: wyjaśnienia i perspektywy

 27 marca br. roku kard. Müller, prefekt Kongregacji Nauki Wiary oraz przewodniczący Papieskiej Komisji Ecclesia Dei, w imieniu papieża podpisał list skierowany do biskupów całego świata, a dotyczący „prawa do asystowania przy zawieraniu małżeństw przez wiernych korzystających z posługi duszpasterskiej Bractwa Św. Piusa X”. W niniejszym tekście pragniemy przedstawić kilka refleksji na temat tego listu.

Pochodzenie „zwyczajnej formy” sakramentu małżeństwa

Jak pisze kanonik Raul Naz w Traité de droit canonique (t. 3 par. 417, Letouzey et Ané 1954): „Pragnąc położyć kres nadużyciom w postaci potajemnych małżeństw, Sobór Trydencki wprowadził swym słynnym dekretem Tametsi wymóg, aby ślubowanie małżeńskie było składane w obecności proboszcza lub ordynariusza diecezji, względnie wobec kapłana przez nich delegowanego (…) Z kolei dekret Kongregacji Soboru Ne temere, datowany 2 sierpnia 1907 r., ustanawiał obowiązujące cały Kościół obrządku łacińskiego od niedzieli Zmartwychwstania Pańskiego 1908 r. prawo, zgodnie z którym dla ważności małżeństwa niezbędna była obecność ordynariusza lub proboszcza miejsca, w którym zawierano umowę małżeńską, względnie innego kapłana posiadającego od nich delegację (…) Część dekretu Ne temere dotycząca małżeństw z drobnymi modyfikacjami i uzupełnieniami została powtórzona w całości [w Kodeksie prawa kanonicznego z 1917 r., dalej: CIC 1917]”, jak również w kodeksie z 1983 r. (dalej: KPK 1983).

Tak więc małżeństwa, poza ściśle określonymi wyjątkami, muszą być zawierane „w obecności proboszcza lub lokalnego ordynariusza, względnie delegowanego przez nich kapłana” (CIC 1917, kan. 1094) nie na mocy KPK 1983 czy nawet CIC 1917, ale w oparciu o dekret Soboru Trydenckiego oraz późniejsze rozporządzenie św. Piusa X.

Ten wymóg prawny dotyczący ważności małżeństwa nie ma absolutnie żadnego związku z jakąkolwiek definicją małżeństwa (czy to tradycyjną, czy modernistyczną), ani z innymi warunkami ważności i legalności małżeństwa, jak również ze sposobem, w jaki trybunały kościelne orzekają w sprawie nieważności, a tym bardziej z innymi okolicznościami związanymi z obecną sytuacją Kościoła: doktrynami o wolności religijnej, ekumenizmie, dialogiem międzyreligijnym, katastrofalnym stanem liturgii etc. Reguluje on wyłącznie sposób, w jaki ma być składane ślubowanie przyszłych małżonków, zaś jego celem jest uzyskanie pewności, że zostało zawarte prawdziwe małżeństwo.

Delegacja do przyjmowania ślubowania małżeńskiego

Zgodnie z prawem kanonicznym jedynie duchowny posiadający jurysdykcję na określonym terytorium może być z natury „świadkiem kanonicznym”: innymi słowy może być nim ordynariusz miejsca lub proboszcz danej parafii. Wszyscy inni kapłani, nawet wikariusze parafii, potrzebują delegacji do przyjęcia ślubowania od przyszłych małżonków.

Tak więc na mocy powszechnego prawa, które jest całkowicie jasne i jednoznaczne, mający zamiar przyjąć ślubowanie małżeńskie kapłan nie będący proboszczem parafii jest zobowiązany prosić o delegację albo ordynariusza diecezji, na terenie której ma mieć miejsce ceremonia, albo też proboszcza odpowiedniej parafii. Jest to w Kościele sytuacja całkowicie normalna: jest to wymóg prawa kanonicznego odnoszący się do wszystkich kapłanów, nie będących proboszczami miejsca.

Delegacja ta nie udziela „jurysdykcji” we właściwym sensie tego słowa: właśnie dlatego, jak zobaczymy, biskup albo proboszcz mogą delegować nawet kapłana, na którym ciążą kary kanoniczne. Bardziej stosowne byłoby mówić w tym przypadku o „władzy” lub „uprawnieniu”. W rzeczywistości ta delegacja pozwala konkretnemu kapłanowi zastąpić proboszcza lub biskupa, zająć ich miejsce w roli „świadka kanonicznego” w przypadku konkretnego małżeństwa. Jak pisze kanonik Piotr Fourneret w Le mariage chrétien (Beauchesne 1919, ss. 145-146): „Proboszcz i ordynariusz zawsze mają prawo pozwolić, by delegat zastąpił ich w tej funkcji, pod warunkiem, że jest on kapłanem (…) Delegowany kapłan reprezentuje w istocie proboszcza lub ordynariusza”.

Z drugiej strony każdy kapłan, który otrzymał delegację, jest „świadkiem kanonicznym”, może więc w sposób bezsprzecznie ważny przyjmować ślubowanie małżeńskie. W tym przypadku, jak zauważa kanonik Fourneret, „ważność małżeństwa nie może być podważona ze względu na brak kompetencji ze strony kapłana”.

„Forma nadzwyczajna” oraz jej prawowitość

Czy to jednak oznacza, że ta „zwyczajna forma kanoniczna”, jak ją nazywa kanonik Naz, tj. przyjmowanie ślubowania przez ordynariusza, proboszcza lub delegowanego przez nich kapłana, jest jedyną możliwą formą kanoniczną gwarantującą ważność małżeństwa? Nie. Prawo kanoniczne wyraźnie dopuszcza „nadzwyczajną formę kanoniczną” w przypadku, gdyby „istniałyby poważne przeszkody dla obecności proboszcza, ordynariusza lub delegowanego przez nich kapłana (…)” (CIC 1917, kan. 1098).

Niemożliwość obecności lub znalezienia „świadków kanonicznych” może wynikać z przeszkód natury fizycznej lub moralnej (por. Wernz i Vidal, Ius Canonicum, Rzym 1946, t. 5, par. 544; Lazzarato, Iurisprudentia Pontificia, Rzym 1956, par. 926, 5-6). Za usprawiedliwienie są w tym przypadku uważane jakiekolwiek poważne przeszkody natury fizycznej lub duchowej (por. Merkelbach, Summa theologiae moralis, Paryż 1942, t. 3, par. 849). Te poważne przeszkody mogą się odnosić do osoby kapłana, jednej lub obu stron pragnących zawrzeć małżeństwo, strony trzeciej lub dobra wspólnego (por. M. Conte a Coronata, Compendium Iuris Canonici, Marietti 1950, t. 3, par. 1048).

Kanonik Naz podkreśla, że „[z biegiem czasu] idea dotycząca fizycznej lub moralnej niemożności znalezienia kapłana była interpretowana w sposób coraz szerszy (…) W praktyce kanonicznej można było zaobserwować coraz powszechniejsze orzecznictwo uznające zasadność powoływania się na kanon 1098” (Traité de droit canonique, t. 3, par. 426).

Małżeństwo zawarte na mocy kanonu 1098 czy też w „formie nadzwyczajnej” nie jest więc żadną miarą małżeństwem fałszywym czy pozornym. Przeciwnie, jest ono wyraźnie przewidziane przez prawo kanoniczne, które potwierdza jego ważność. Przykładowo na terytoriach misyjnych, które kapłan może odwiedzać jedynie od czasu do czasu, wiele małżeństw jest zawieranych właśnie w „formie nadzwyczajnej”. O ile są spełnione obiektywne, usprawiedliwiające je warunki, zawierane w ten sposób małżeństwa są bezsprzecznie ważne.

Małżeństwa w Bractwie Św. Piusa X

W latach 1970-1975 kapłani Bractwa zazwyczaj zwracali się o delegację do przyjmowania ślubowań małżeńskich do lokalnych proboszczów, którzy takiej delegacji im udzielali. Od 1975 r., po rzekomym „zniesieniu” Bractwa Św. Piusa X, tej delegacji zazwyczaj im odmawiano (poza przypadkami zaprzyjaźnionych proboszczów) pod fałszywym pretekstem, że ich status w Kościele jest nieuregulowany.

W międzyczasie coraz bardziej stawały się widoczne katastrofalne skutki kryzysu w Kościele, zaś wiernym przywiązanym do Tradycji coraz trudniej było zawrzeć małżeństwo w sposób w pełni katolicki. Liturgia ślubna była liturgią sprotestantyzowaną, będącą owocem II Soboru Watykańskiego. W trakcie kursów dla narzeczonych nauczano nierzadko poważnych błędów natury moralnej, zwłaszcza dotyczących istoty małżeństwa. Główne niebezpieczeństwo polegało na tym, że – zgodnie z dokumentami soborowymi – dwa cele małżeństwa, z których jeden z samej swej natury jest podporządkowany drugiemu, były przedstawiane jako równorzędne lub też (zgodnie z duchem nowego kodeksu prawa kanonicznego) ich hierarchię wręcz odwracano.

Naturalne prawo do małżeństwa, jak również nadprzyrodzone prawo do zachowania wiary katolickiej, zostały więc w bardzo poważny sposób zagrożone.

W tej sytuacji Bractwo Św. Piusa X doszło do w pełni uzasadnionego wniosku, że w dzisiejszym Kościele istnieje realny i poważny „stan wyższej konieczności”, zwłaszcza w kwestiach dotyczących małżeństwa; stan stanowiący przeszkodę moralną w znajdywaniu „świadków kanonicznych”, jako że sprawowaliby oni zdeformowaną liturgię i głosili wypaczone zasady moralne. Właśnie z tego powodu stało się uprawnione stosowanie „formy nadzwyczajnej” zgodnie z kanonem 1098, a więc zawieranie małżeństw wedle tradycyjnej liturgii w obecności posiadających tradycyjną formację kapłanów, nie będących ani ordynariuszami, ani proboszczami, ani nie posiadającymi od nich delegacji (por. ks. Grzegorz Celier, Les mariages dans la Tradition sont-ils valides?, broszura nie dotycząca obecnych kontrowersji, gdyż została opublikowana w 1999 r.).

W takim przypadku kapłan należący do Bractwa Św. Piusa X nie jest, mówiąc ściśle, „świadkiem kanonicznym”, gdyż nie posiada ani właściwej jurysdykcji (nie jest ani ordynariuszem, ani proboszczem miejsca), ani delegacji (nie został bowiem przez nich delegowany). „Kapłan w żaden sposób nie przypisuje sobie jurysdykcji, której nie posiada. Należy raczej powiedzieć, zgodnie z kanonem 1908, że uczestniczy on w ceremonii, ponieważ «jeśli może być obecny jakiś inny kapłan, powinien zostać wezwany i razem ze świadkami musi być obecny przy zawieraniu małżeństwa». Przyjmuje on ślubowanie, ponieważ wymagają tego obrzędy liturgiczne, jednakże ani w tym przypadku, ani w sytuacji zastosowania formy kanonicznej nie jest on szafarzem (są nimi strony zawierające małżeństwo): ogranicza się do roli świadka. Sprawuje Mszę św., ponieważ takie jest uprawnione pragnienie małżonków oraz życzenie samego Kościoła. Podpisuje akt ślubu, nie jako świadek kanoniczny, ale jedynie aby poświadczyć zawarcie małżeństwa na mocy kanonu 1908. Wszystkie przypadki małżeństw zawieranych «w Tradycji» (tj. bez formy kanonicznej) były i będą zawierane na mocy kanonu 1908, a więc przed świadkami, wśród których kapłan jest świadkiem z natury wiarygodnym – jednak nie «świadkiem kanonicznym» i w [zwyczajnej] «formie kanonicznej»” (Les mariages dans la Tradition sont-ils valides?, Clovis 1999, ss. 25-26).

„Forma nadzwyczajna” pozostaje… nadzwyczajną

Jest całkowicie jasne, że powoływanie się na „stan wyższej konieczności” w kwestiach dotyczących małżeństwa – który to stan usprawiedliwia stosowanie „formy nadzwyczajnej” – pozostaje absolutnie uzasadnione, ponieważ kryzys w Kościele jest bardzo daleki od zakończenia, zwłaszcza w tym, co dotyczy małżeństwa chrześcijańskiego, jak tego dowiodły dwa synody o rodzinie oraz adhortacja apostolska Amoris laetitia. Tak więc małżeństwo zawarte wedle „formy nadzwyczajnej”, ze względu na stan konieczności, jest i pozostaje ważne.

Niemniej jednak, jak to sugeruje sama nazwa, „forma nadzwyczajna” jest czymś wyjątkowym; nie może stać się normą. Może być stosowana jedynie w przypadku, gdy posłużenie się „formą zwyczajną” jest niemożliwe. Kanon 1904, który dotyczy „formy zwyczajnej”, jest przepisem „absolutnym”, a zaczyna się od jasnych słów: „Jedynie te małżeństwa są ważne…”. Kanon 1908, dotyczący „formy nadzwyczajnej”, jest jedynie kanonem „warunkowym”, a rozpoczyna się następująco: „Jeśli (…) nie można (…)” i zawiera wiele klauzul, np. „o ile kierując się roztropnością można przewidzieć (…)”. Powszechną i bezwarunkową normą jest więc „forma zwyczajna”, podczas gdy „forma nadzwyczajna” ma stanowić jedynie obwarowany zastrzeżeniami wyjątek.

Nie oznacza to, że przyszli małżonkowie przywiązani do Tradycji muszą, we wszystkich przypadkach, starać się najpierw o „formę zwyczajną”, a zawierać sakrament w „nadzwyczajnej” jedynie wówczas, gdy zwątpią w możliwość znalezienia odpowiedniego „świadka kanonicznego”. Ostatecznie stan konieczności jest obecnie czymś rzeczywistym i powszechnym, który sam w sobie usprawiedliwia bezpośrednie uciekanie się do „formy nadzwyczajnej”, zwłaszcza biorąc pod uwagę wiele bolesnych doświadczeń z przeszłości.

Z drugiej strony, jeśli pojawia się poważna możliwość zawarcia w pewnej liczbie przypadków małżeństw, które byłyby w pełnej zgodzie z Tradycją, jednakże w „formie zwyczajnej”, z pewnością sprzeczne z roztropnością, prawem kanonicznym oraz duchem Kościoła byłoby zaniechanie starannego rozważenia takiej możliwości i skorzystania z niej, gdyby okazała się do przyjęcia.

Z tej właśnie perspektywy i w tym duchu należy analizować list kard. Müllera z 27 marca 2017 r., aby ocenić, czy rozwiązania, które proponuje, czyniłyby możliwym w pewnej liczbie przypadków zawieranie małżeństw w „formie zwyczajnej”, jednak w całkowitej zgodzie z Tradycją, czy też przeciwnie, że rozwiązania te stanowią pułapkę dla Tradycji.

List kard. Müllera

Przede wszystkim należy zauważyć, że ten list jest skierowany do biskupów. W kwestii dotyczącej spowiedzi (list apostolski Misericordia et misera, 20 listopada 2016 r., par. 12) sam papież, działając jako Najwyższy Pasterz Kościoła, udzielił bezpośrednio kapłanom Bractwa Św. Piusa X władzy udzielania rozgrzeszenia w sposób ważny i zgodny z prawem, nie prosząc o nic w zamian. Obecnie, biorąc pod uwagę z natury rzeczy „społeczny” wymiar sakramentu małżeństwa, jak również publiczny charakter wspomnianego dekretu Soboru Trydenckiego, Stolica Apostolska zwraca się do ordynariuszy, będących źródłem jurysdykcji dla proboszczów, oraz – przynajmniej pośrednio – również dla kapłanów delegowanych do przyjmowania ślubów małżeńskich.

Wspomniany list kard. Müllera daje ordynariuszom możliwość „udzielania władzy (…)”; trzeba tu zaznaczyć, że pewne oznaki wskazują wyraźnie, iż intencją papieża jest zachęcenie biskupów do udzielania kapłanom Bractwa Św. Piusa X uprawnień dotyczących przyjmowania ślubów małżeńskich w możliwie najszerszym zakresie. Wydaje się, że papież pragnie, aby za każdym razem, gdy kapłan Bractwa zwróci się o zgodę na asystowanie przy zawarciu małżeństwa w kościele parafialnym (które to prośby kapłani Bractwa niekiedy już obecnie kierują, czy to osobiście, czy też za pośrednictwem narzeczonych), taka zgoda była mu udzielana. W tym duchu 13 maja 2017 r. na pokładzie samolotu papież powiedział: „W ubiegłym roku udzieliłem wszystkim [księżom Bractwa Św. Piusa X] zgody na słuchanie spowiedzi, a również formy jurysdykcji dla [asystowania przy zawieraniu] małżeństw”. Tę samą myśl wyraża list nuncjusza apostolskiego w Argentynie do biskupów tego kraju, napisany z bezpośredniej inspiracji byłego arcybiskupa Buenos Aires.

Niedawny list kard. Müllera przewiduje w istocie cztery różne sytuacje. Pierwszą z nich byłoby zawieranie małżeństwa w kościele parafialnym, przy czym ślubowanie byłoby przyjmowane przez „oficjalnego” księdza (domyślnie proboszcza danej parafii). Druga sytuacja dotyczyłaby małżeństwa zawieranego w kościele parafialnym, przy czym ślubowanie byłoby przyjmowane przez kapłana Bractwa, który uzyskał wymaganą do tego delegację. W przypadku trzecim małżeństwo byłoby zawierane w miejscu kultu pozostającym pod opieką Bractwa, zaś należący do niego kapłan – uzyskawszy delegację – przyjmowałby ślubowanie małżeńskie. Czwarty przypadek miałby miejsce w sytuacji, gdy podczas ceremonii mającej miejsce w kościele/kaplicy Bractwa ślubowanie byłoby przyjmowane przez kapłana „oficjalnego”.

Rozwiązanie pierwsze (ślubowanie przyjmowane przez proboszcza w jego kościele) jest czymś zwyczajnym, gdy małżeństwo zawierane jest w kościele parafialnym. Rozwiązanie drugie (ślubowanie przyjmowane w kościele parafialnym przez kapłana Bractwa) jest już obecnie stosowane w niektórych rzadkich przypadkach, kiedy jakiś odważny proboszcz udziela delegacji. Jego upowszechnienie przyniosłoby wielką korzyść wszystkim małżeństwom zawieranym w kościołach parafialnych. Trzecie rozwiązanie (ślubowanie przyjmowane przez kapłana Bractwa w kaplicy znajdującej się pod jego opieką) byłoby najbardziej logiczne, najlepsze i najmądrzejsze: rozwój sytuacji od czasu publikacji listu kard. Müllera wydaje się wyraźnie zmierzać właśnie w tym kierunku (przykładowo trzech biskupów francuskich już się na to zdecydowało). Rozwiązanie czwarte (ślubowanie przyjmowane przez „oficjalnego” księdza w kaplicy Bractwa) jest na razie najbardziej problematyczne i mogłoby zostać zaakceptowane jedynie przy spełnieniu bardzo ścisłych warunków, aby zapewnić w pełni katolicki i tradycyjny charakter obrzędu.

Trzeba tu jednak zauważyć, że we wszystkich przypadkach interwencja „oficjalnego” księdza ogranicza się w myśl listu jedynie do przyjmowania ślubowania małżeńskiego, które musi oczywiście odbyć się w tradycyjnym rycie, bowiem w przeciwnym razie musielibyśmy uznać, że list jest całkowicie niezrozumiały. Wyraźnie stwierdza on, że sprawowanie Mszy św. (a konsekwentnie i towarzyszących jej obrzędów: kazanie, poświęcenie Najświętszej Maryi Pannie etc.) należy wyłącznie do kapłana Bractwa Św. Piusa X. Zauważmy nawiasem, choć nie jest to tematem niniejszego tekstu, że jest pierwszy przypadek, w którym rzymski dokument przewiduje, iż kapłan Bractwa Św. Piusa X może sprawować Mszę św. w kościele parafialnym bez żadnych warunków wstępnych: kanonicznych, teologicznych czy jakichkolwiek innych.

Po obrzędzie zawarcia małżeństwa do odpowiednich ksiąg musi zostać dokonany wpis, potwierdzający, że zostało ono zawarte zgodnie z prawem Kościoła. Gdyby „oficjalny” kapłan przyjął ślubowanie w kościele parafialnym, małżeństwo to zostałoby zgodnie z prawem kanonicznym odnotowane w księgach parafialnych. Gdyby – po otrzymaniu delegacji – ślubowanie przyjmował w kościele parafialnym kapłan Bractwa, również ono zostałoby, logicznie rzecz biorąc, odnotowane w księgach tej parafii. Już obecnie jest to najczęstsza praktyka w sytuacjach, gdy małżeństwa są zawierane w kościołach parafialnych.

Szczegóły natury praktycznej

Nowa sytuacja stworzona przez list kard. Müllera pociąga za sobą pewne szczegóły natury praktycznej, które dobrze będzie tu pokrótce przeanalizować.

Po pierwsze, będzie konieczne podjęcie kroków albo aby zapewnić obecność „oficjalnego” księdza, albo uzyskać delegację dla kapłana Bractwa Św. Piusa X. Jednakże wyraźnym celem listu jest właśnie ułatwienie tego kroku, czego dowodzą rozporządzenia wydane przez pierwszych biskupów, którzy na niego zareagowali. Każdy kapłan Bractwa Św. Piusa X, który uczestniczył bezpośrednio lub pośrednio w organizacji zaślubin w kościele parafialnym wie, jak trudne i niepewne co do ostatecznych skutków było to do tej pory: list kar. Müllera znacznie uprości te kwestie. W pewnych przypadkach delegacja będzie udzielana kapłanom Bractwa automatycznie (por. niedawne dekrety bp. Alana Planeta, ordynariusza Carcassonne i Narbonne, bp. Dominika Reya, ordynariusza Frejus-Toulon, oraz abp. Łukasza Ravela, ordynariusza Strassburga); kiedy indziej kapłani Bractwa będą się stosować do poleceń i instrukcji przełożonego generalnego, a priori jednak rozmowa telefoniczna, email lub list powinny wystarczyć dla uregulowania tej kwestii.

Ponadto, jak już powiedzieliśmy, ów wymóg posiadania delegacji przez kapłana, który nie jest proboszczem, jest w Kościele czymś normalnym: nie jest to żadną miarą jakiś dodatkowy obowiązek, którym obciążono by kapłanów przywiązanych do Tradycji; przeciwnie, ten wymóg dotyczy wszystkich księży nie będących proboszczami miejsca. Kapłani Bractwa Św. Piusa X są z niego obecnie zwolnieni ze względu na odwoływanie się do „formy nadzwyczajnej”. Niemniej jednak są oni zobowiązani respektować tego rodzaju wymogi, o czym świadczy chociażby obowiązek przedkładania protokołów przedmałżeńskich władzom odpowiedniego dystryktu przed przyjęciem ślubowania.

Kolejna uwaga dotyczy tego, że przyszli małżonkowie niekoniecznie będą w stanie uzyskać zgodę na to, by ich ślubowanie przyjął kapłan Bractwa czy też inny, którego zasugerują (krewny lub zaprzyjaźniony z nimi). Istnieje możliwość, że biskup lub proboszcz nie udzielą delegacji kapłanowi znanemu osobiście narzeczonym, ale np. lokalnemu przeorowi Bractwa. Jednakże również to jest zgodne z prawem kanonicznym: biskup lub proboszcz udzielają delegacji jeśli chcą i temu, komu chcą. Proboszcz ma pełne prawo do przyjmowania ślubowań małżeńskich podczas ceremonii mających miejsce w jego parafii, może nawet odmówić delegacji swemu własnemu wikaremu. Przyszli małżonkowie nie posiadają „prawa” do żądania, by ich ślubowanie było przyjmowane przez zaprzyjaźnionego kapłana, posiadają natomiast pełne prawo do tego, by zawrzeć małżeństwo podczas tradycyjnej liturgii i otrzymać w pełni katolickie pouczenie teologiczne i moralne.

Niemniej jednak nadmiar obowiązków, jakimi obecnie zazwyczaj obciąża się kapłanów diecezjalnych powoduje, że jest mało prawdopodobne, by nie zechcieli oni udzielić delegacji innemu kapłanowi, który mógłby ich zastąpić: zwłaszcza po liście kard. Müllera i jego zachęcie do udzielania delegacji kapłanom Bractwa Św. Piusa X. Przeciwnie, proboszczowie będą najprawdopodobniej zadowoleni z tego, że ktoś może ich wyręczyć z dodatkowej posługi, zwłaszcza w sobotę (dzień, w którym zawiera się większość małżeństw), kiedy sami mają masę innych obowiązków. Nawet gdyby jednak nie przychylili się do prośby przyszłych małżonków w tej kwestii, zaprzyjaźniony kapłan wciąż będzie mógł odprawić Mszę ślubną lub też wygłosić kazanie podczas liturgii sprawowanej przez innego księdza Bractwa.

Główne zastrzeżenia

Niemniej jednak – ponieważ pojawiły się pewne zastrzeżenia wobec zaakceptowania rozwiązań proponowanych we wspomnianym liście – nie od rzeczy będzie przeanalizowanie tu pokrótce najważniejszych spośród nich.

Pierwsze zastrzeżenie

Pierwsze zastrzeżenie sugeruje, że akceptując rozwiązania przedstawiane przez list kard. Müllera akceptowałoby się w ten sposób całą nową błędną doktrynę dotyczącą małżeństwa, będącą owocem II Soboru Watykańskiego. Trudno jest znaleźć argumenty, które uzasadniałyby to twierdzenie. Wymóg dotyczący obecności „świadków kanonicznych” jest daleko starszy niż KPK 1983, II Sobór Watykański, kryzys w Kościele – jest nawet starszy niż kodeks z 1917 r. Nie ma on żadnego związku z jakimkolwiek nauczaniem dotyczącym małżeństwa chrześcijańskiego, czy to autentycznym, czy też błędnym. Jednym celem, jaki przyświecał wprowadzającemu go Soborowi Trydenckiemu, było zwalczanie zjawiska potajemnych małżeństw: chodzi po prostu o to, by mieć pewność, kto jest zamężny/żonaty, a kto nie. Tak więc staranie o to, by zawrzeć małżeństwo w „formie zwyczajnej”, jak tego pragnie Kościół (pod warunkiem, że jest się w stanie to osiągnąć nie narażając przy tym wiary, co jest możliwe poprzez uczestnictwo w tradycyjnych naukach przedmałżeńskich i gwarancję, że sam obrzęd będzie w tradycyjnej formie) – nie ma, ściśle rzecz biorąc, związku z będącymi owocem Vaticanum II fałszywymi doktrynami dotyczącymi małżeństwa, zawartymi następnie w KPK 1983, które Bractwo Św. Piusa X słusznie krytykuje.

Drugie zastrzeżenie

Zgodnie z zastrzeżeniem drugim akceptacja rozwiązań proponowanych przez list kard. Müllera oznaczałaby de facto akceptację zgubnych w skutkach praktyk Kościoła „soborowego” w kwestii małżeństwa, zwłaszcza zaś deklarowania nieważności małżeństw w oparciu o fałszywe przesłanki. W rzeczywistości jednak nie ma związku pomiędzy zawieraniem małżeństwa w „formie zwyczajnej” a tak rozpowszechnionymi obecnie, gorszącymi deklaracjami o nieważności małżeństw. Wszyscy kapłani Bractwa Św. Piusa X przyjmują do swych wspólnot katolickich wiernych, którzy zawarli małżeństwa wobec „oficjalnych” księży, często w nowym rycie, po podejrzanych naukach przedmałżeńskich i w trakcie ceremonii, podczas których były wygłaszane kazania wątpliwej ortodoksji. Ci kapłani Bractwa nie uważają bynajmniej, że postępując w ten sposób akceptują niezdrowe praktyki dotyczące małżeństwa oraz fałszywe deklaracje o nieważności. Tym bardzie zaś można by zadać pytanie, w jaki sposób małżeństwo poprzedzone odpowiednim przygotowaniem, zawarte podczas tradycyjnej ceremonii i zwieńczone tradycyjną Mszą mogłoby oznaczać, że ktoś ipso facto akceptuje błędne praktyki dotyczące małżeństwa oraz fałszywe deklaracje o nieważności, jedynie dlatego, że kapłan, który przyjmuje ślubowanie, posiada delegację przewidzianą przez Sobór Trydencki i św. Piusa X?

Trzecie zastrzeżenie

Trzecia obiekcja dotyczy tego, że akceptacja rozwiązań proponowanych przez list kard. Müllera rzekomo oznaczałaby uznanie nieważności małżeństw zawieranych w „formie nadzwyczajnej”, tak w przeszłości, jak i obecnie. Jednakże proponowane rozwiązanie umożliwiające zawieranie w pewnych przypadkach związków w „formie zwyczajnej” samo w sobie nie niesie żadnych implikacji dla ważności małżeństw zawieranych w „formie nadzwyczajnej” w przeszłości ani w przyszłości. Skoro są spełnione obiektywne wymagania, małżeństwo zawarte w „formie nadzwyczajnej” jest bezsprzecznie ważne: zaś obecny „stan konieczności” w pełni stosownie jej usprawiedliwia. Fakt, że w niektórych przypadkach będzie odtąd możliwe zawieranie małżeństwa w „formie zwyczajnej” nie oznacza wcale, że w innych przypadkach dla ważności małżeństwa nie będzie nadal niezbędne stosowanie „formy nadzwyczajnej”.

Ponadto sam list kard. Müllera starannie – i z pewnością celowo – unika uznania za nieważne małżeństw zawieranych do tej pory (czy nawet w przyszłości) w „formie nadzwyczajnej”. Mówi jedynie o „rozpraszaniu wszelkich obaw u wiernych” oraz o rozwiewaniu „rozterek sumienia” i „niepewności dotyczących ważności sakramentu małżeństwa”. Dokument mówi więc jedynie o wątpliwościach i skrupułach, i to jedynie ze strony wiernych; nawiasem mówiąc nie jest pewne, czy chodzi tu konkretnie o wiernych Bractwa Św. Piusa X (którzy generalnie nie mają wątpliwości co do ważności tych małżeństw): treść listu wydaje się raczej sugerować, że chodzi o nie związane z Tradycją rodziny przyszłych małżonków, czy też inne podobne sytuacje. Niemniej jednak najpowszechniejszą praktyką stosowaną w oficjalnych trybunałach kościelnych (w niektórych krajach, zwłaszcza we Francji), a nawet w Rocie Rzymskiej, jest uznawanie małżeństw zawieranych wobec kapłanów Bractwa za nieważne per se ze względu na brak wymaganej formy kanonicznej. W dystrykcie francuskim praktycznie każdego miesiąca stwierdza się nieważność małżeństwa właśnie z takiego powodu. W istocie list kard. Müllera nie koryguje tej tezy o nieważności małżeństw zawieranych wobec księży Bractwa i nie zagłębia się szczegółowo w tę kwestię, pomimo iż niektóre z osób zaangażowanych w jego przygotowanie podzielają tę opinię. Byłoby więc błędem twierdzić, że akceptacja rozwiązań proponowanych przez kard. Müllera równałaby się akceptowaniu tych skandalicznych deklaracji o nieważności czy też przyznawaniu ipso facto, że małżeństwa zawierane w Tradycji w „formie nadzwyczajnej” byłyby nieważne.

W rzeczywistości list kard. Müllera w ogóle nie zajmuje się małżeństwami w „formie nadzwyczajnej”, ale jedynie przedstawia propozycje pozwalające biskupom na umożliwianie wiernym Bractwa na zawieranie małżeństw w „formie zwyczajnej”.

List nie mówi też nic o istniejącej w ramach Bractwa Komisji Kanonicznej, której działanie pozostaje konieczne ze względu na kryzys w Kościele, a zwłaszcza na coraz bardziej powszechne przypadki nadużyć ze strony oficjalnych trybunałów, jak również błędy znajdujące się w KPK 1983.

Czwarte zastrzeżenie

Kolejne zastrzeżenie sugeruje, że akceptacja rozwiązań proponowanych przez list kard. Müllera oznaczałaby de facto oddanie małżeństw w rycie tradycyjnym w ręce biskupów i Kurii Rzymskiej (zadeklarowanych wrogów Tradycji), gdyż możliwość zawierania tych małżeństw byłaby odtąd uzależniona od ich zgody, której mogliby udzielić lub też nie. Zastrzeżenie to byłoby zasadne jedynie w przypadku, gdyby Bractwo Św. Piusa X całkowicie zrezygnowało ze stosowania „formy nadzwyczajnej”. Plany takie jednak nie istnieją. Będący skutkiem kryzysu w Kościele stan konieczności jest prawdziwszy niż kiedykolwiek i bez cienia wątpliwości usprawiedliwia – w razie konieczności – stosowanie „formy nadzwyczajnej”. Skutkiem listu kard. Müllera jest nie tyle wprowadzenie dodatkowych ograniczeń, co raczej poszerzenie możliwości zawierania małżeństw w „formie zwyczajnej”. A ponieważ w niektórych przypadkach stosowanie „formy zwyczajnej” okaże się trudne lub zgoła niemożliwe, uciekanie się do „formy nadzwyczajnej” pozostanie w pełni usprawiedliwione. Biskupi nie będą więc mogli „szantażować” Bractwa Św. Piusa X w kwestii małżeństw, o ile nieusprawiedliwiona odmowa udzielenia delegacji, w połączeniu z innymi obiektywnymi okolicznościami, będą usprawiedliwiać stosowanie „formy nadzwyczajnej”, jak to miało miejsce w przeszłości.

Niektórzy podnoszą też obiekcję, że jeśli kapłan Bractwa poprosi biskupa o delegację do przyjęcia ślubowania małżeńskiego w „formie zwyczajnej”, a biskup delegacji odmówi, to temu kapłanowi trudno będzie później przyjąć to ślubowanie, skoro ordynariusz i proboszcz na mocy prawa kanonicznego są władni udzielić delegacji lub nie. Sam fakt nieotrzymania delegacji nie mógłby więc już być wystarczającym powodem do stosowania „formy nadzwyczajnej”. Zastrzeżenie to jest jednak fałszywe, ponieważ zakłada, że możliwość zawarcia małżeństwa w „formie nadzwyczajnej” wynika jedynie z braku posiadania delegacji. Tak jednak nie jest: ta możliwość wynika z obiektywnego stanu wyższej konieczności, w jakiej znajdują się wskutek kryzysu w Kościele osoby pragnące zawrzeć małżeństwo w sposób pełni katolicki. Osoby te mają obiektywne prawo do zawarcia małżeństwa w „formie zwyczajnej” i jeśli prawa tego odmawia się im jedynie dlatego, iż pozostają wierni Tradycji, to mogą one w sposób ważny i legalny zawrzeć je w „formie nadzwyczajnej”. Tak więc jeśli biskup odmawia udzielenia delegacji, ponieważ nie chce dać jej kapłanowi i/lub wiernym [przyszłym małżonkom] związanym z Bractwem Św. Piusa X, odmowa ta nie może być traktowana jako uzasadniona: prawo do zawarcia małżeństwa w „formie nadzwyczajnej” będzie wówczas w pełni zasadne. Jedynie w skrajnie nieprawdopodobnym przypadku, w którym „oficjalny” biskup potrafiłby wykazać, w oparciu o tradycyjne prawo kanoniczne, że konkretne małżeństwo nie może zostać zawarte ze względu na obiektywną przeszkodę, odmowa udzielenia przez niego delegacji musiałaby skutkować powtórnym zbadaniem przez władze Bractwa akt konkretnych narzeczonych: jednakże w obecnej sytuacji hipoteza taka jest raczej abstrakcyjna.

Piąte zastrzeżenie

Piąte zastrzeżenie podkreśla fakt, że list kard. Müllera stanowi w istocie krok w procesie, którego celem jest „doprowadzenie Bractwa Św. Piusa X do pełnej łączności”, innymi słowy jest on częścią planu mającego skłonić je do zaakceptowania błędów II Soboru Watykańskiego, co jest absolutnie nie do przyjęcia. Odpowiedź na to zastrzeżenie jest dość prosta: nie ma najmniejszych wątpliwości, że ten list jest po części postrzegany przez władze rzymskie jako krok ku „pełnemu uregulowania sytuacji kanonicznej” [Bractwa], gdyż kard. Müller stwierdza to wyraźnie. Głównym jego celem jest jednak uregulowanie konkretnej sytuacji: zapewnienie łatwiejszego dostępu do „formy zwyczajnej” parom, które pragną zawrzeć związek małżeński w tradycyjnym rycie i zgodnie z prawdziwie katolicką doktryną. Niesie to za sobą konkretne korzyści – niezależnie od tego, jakie byłyby cele i intencje władz rzymskich.

Trzeba też podkreślić, że ponieważ Bractwo Św. Piusa X pozostaje w kontakcie z władzami rzymskimi, w nieunikniony sposób wchodzi w relacje z ludźmi, którzy są w większym lub mniejszym stopniu nasiąknięci błędami soborowymi i którzy są przekonani, że wybory dokonane podczas soboru były słuszne. Jest jednak jasne, że celem, jaki przyświeca władzom Bractwa podczas tych rozmów, jest przekonanie ich rzymskich interlokutorów o szkodliwym charakterze błędów soborowych oraz o konieczności ich odrzucenia. Innymi słowy, sam fakt dyskusji pomiędzy przedstawicielami Rzymu oraz Bractwa Św. Piusa X w nieunikniony sposób implikuje, iż każda ze stron stara się przekonać drugą do własnego stanowiska: jedynym sposobem na uniknięcie tego stanu rzeczy musiałoby być zaniechanie wszelkich kontaktów, co nie byłoby postawą ani rozsądną, ani katolicką. Jak w 1975 r. powiedział abp Lefebvre: „Jeśli jakiś biskup zerwie z Rzymem, nie będę to ja”.

List kard. Müllera nie jest sam w sobie elementem [statutu] ewentualnej prałatury personalnej ani krokiem w kierunku „podporządkowania” Bractwa Św. Piusa X; oferuje on jedynie możliwość pewnego naprawienia niesprawiedliwej sytuacji poprzez ułatwienie dostępu do „formy zwyczajnej”, nie wymagając w zamian niczego od FSSPX i pozostawiając możliwość – gdyby okazało się to konieczne – stosowania „formy nadzwyczajnej”, która jest absolutnie usprawiedliwiona przez stan konieczności.

Szóste zastrzeżenie

Kolejny argument głosi, że „oficjalni” księża, „oficjalni” biskupi i księża [instytutów] Ecclesia Dei są ludźmi, którzy na co dzień zwalczają Tradycję, gardzą nią, zniesławiają, starają się ją zmarginalizować i unicestwić. Niestosowne, nielogiczne i gorszące byłoby więc prosić tych wrogów wiary o cokolwiek, a zwłaszcza o delegację do przyjmowania ślubowań małżeńskich. Pozwolenie soborowemu księdzu na przyjmowanie ślubowania w kaplicy Bractwa byłoby absolutnie nie do przyjęcia dla przyszłych małżonków, dla kapłanów Bractwa Św. Piusa X i generalnie dla całej wspólnoty danej kaplicy. Ponadto, w sytuacji kryzysu w Kościele, wierni pozostający pod opieką Bractwa Św. Piusa X mają prawo zawierać małżeństwo w obecności kapłana, którego znają, którego szanują i do którego mają zaufanie w kwestii doktryny i moralności.

Argument ten wydaje się najsilniejszy: przemawia do samej głębi duszy, odwołuje się do samego przywiązania do wiary i Tradycji, do walki o przetrwanie przechodzącego proces „samozniszczenia” Kościoła. Właśnie z tego powodu warto ten argument dokładnie przeanalizować bez ulegania emocjom, kierując się jedynie rozumem oświecanym przez wiarę.

Po pierwsze, sytuacja, w której kapłani Bractwa Św. Piusa X zwracają się w pewnych kwestiach do „oficjalnego” Kościoła, jest już obecnie praktyką dość rozpowszechnioną. Kiedy kapłan Bractwa przygotowuje protokół przedmałżeński, kontaktuje się z parafiami oraz kuriami diecezjalnymi, aby uzyskać od nich świadectwa chrztu i bierzmowania, a następnie informuje o fakcie zawarcia małżeństwa. W sytuacji gdy przywiązani do Tradycji przyszli małżonkowie pragną zawrzeć małżeństwo w kościele parafialnym, kapłan Bractwa kontaktuje się z proboszczem danej parafii – a niekiedy i z ordynariuszem diecezji – starając się im to umożliwić. Kiedy organizuje pielgrzymkę do jakiegoś sanktuarium, kontaktuje się z jego rektorem, aby uzyskać zgodę na odprawienie Mszy św. etc. Pod tym względem list kard. Müllera nie wprowadza żadnej szczególnej nowości: kapłan Bractwa Św. Piusa X wyznaczony do tego przez przełożonego dystryktu będzie kontaktował się z lokalnym ordynariuszem, aby uzyskać – o ile to będzie możliwe – delegację do asystowania przy „zwyczajnej formie” zawierania małżeństwa.

Oczywiście, przyjmowanie w kaplicy Bractwa „oficjalnego” księdza, oddelegowanego do przyjęcia ślubowania małżeńskiego, jest znacznie bardziej problematyczne. Zwróćmy jednak uwagę na dwie kwestie: nie jest to rozwiązanie, o które Bractwo prosi ani jakiego ono samo by pragnęło; nie jest to też rozwiązanie wybrane przez pierwsze dekrety biskupie w tej kwestii. Najlepsze rozwiązanie – rozwiązanie, które zaczyna już być stosowane – polega na udzielaniu delegacji bezpośrednio samym kapłanom Bractwa Św. Piusa X. Wdrożenie tego najlepszego rozwiązania jest właśnie tym, o co Bractwo będzie się starać w najbliższych miesiącach. Poza tym same zwroty użyte w liście kard. Müllera: „kiedy to tylko możliwe”, „gdzie powyższe jest niemożliwe” rzeczywiście wydają się przewidywać trudność, czy nawet niemożliwość urzeczywistnienia opcji, w której „oficjalny” ksiądz miałby się pojawić w miejscu kultu pozostającego pod opieką Bractwa. Ponadto sama nieunikniona niechęć przyszłych małżonków do złożenia ślubów w obecności kapłana, który nie byłby stricte tradycyjny, bez wątpienia będzie należeć do owych wspominanych w liście przeszkód.

Bractwo Św. Piusa X powinno więc odrzucać to rozwiązanie, poza sytuacjami wyjątkowymi, w których zgoda zostałaby udzielona przez przełożonego dystryktu. Tak więc jeśli w pewnych rzadkich przypadkach Bractwo Św. Piusa X mogłoby dopuścić możliwość, aby ślubowanie małżeńskie przyjął w należącym do niego miejscu kultu „oficjalny” ksiądz, musiałoby to być uzależnione od spełnienia rygorystycznych wymogów, w tym nieposzlakowanej opinii i przykładnego życia kapłańskiego, aby jego obecność nie stała się źródłem zażenowania czy konsternacji u przyszłych małżonków, kapłanów Bractwa czy też wspólnoty parafialnej. Z założenia dotyczyłoby to jedynie nielicznych kapłanów, szczególnie przyjaźnie nastawionych do Bractwa Św. Piusa X czy też przynajmniej będących w stosunku do niego zawsze uczciwymi i sprawiedliwymi.

Niemniej jednak należy powtórzyć, że nie jest to żadną miarą rozwiązanie, o które zabiegałoby Bractwo Św. Piusa X, pragnące, aby zgodnie z wymogami zwykłej sprawiedliwości jego kapłani byli w stanie otrzymać delegację do przyjmowania ślubowań małżeńskich od wiernych pozostających pod jego opieką. I to tym bardziej, że wydaje się to odpowiadać pragnieniu samego papieża, na co wskazują również pierwsze decyzje podejmowane przez niektórych ordynariuszy.

We wszystkich przypadkach musimy jednak pamiętać, że obecność przyjmującego ślubowanie małżeńskie „świadka kanonicznego” jest zasadniczo wymogiem prawnym, a nie teologicznym czy moralnym. Jest niezbędne, aby ten „świadek kanoniczny” był obecny i przyjął ślubowanie; nie jest natomiast konieczne, żeby był on „przykładnym kapłanem”. Jak przypomina kanonik Naz, dekret Soboru Trydenckiego potwierdza „bierną rolę” tego „świadka kanonicznego”, którego obecność była wymagana jedynie do złożenia wobec niego ślubowania. Ponadto do czasu ogłoszenia dekretu z 1907 r. „bierność ta była nawet w niektórych sytuacjach sugerowana, jak w przypadku małżeństw mieszanych zawieranych za dyspensą; była obowiązkowa w przypadku małżeństw zawieranych bez dyspensy, gdy obecność kapłana była tolerowana” (Traité de droit canonique, t. 3, par. 417, przyp. 3). Kanonik Naz podkreśla również, że kapłan, na którym ciążyłyby kary kanoniczne, może zostać ważnie delegowany do przyjęcia ślubowania małżeńskiego (ibidem, par. 423), co potwierdza fakt, iż „świadek kanoniczny” nie jest obecny ze względu na swe kwalifikacje duchowe czy moralne, ale jedynie ze względów czysto prawnych. Samo to, że „oficjalny” ksiądz przybyłby wyłącznie w celu przyjęcia ślubowania (w trakcie tradycyjnego obrzędu), zgodnie z zasadą ustanowioną na Soborze Trydenckim, a następnie potwierdzoną przez św. Piusa X, nie niweczyłby tradycyjnego charakteru sprawowanego obrzędu. Zgodnie z tą samą zasadą: gdyby Kościół nie znajdował się w powszechnym kryzysie (a więc nie istniałby stan konieczności) i gdyby proboszcz przyszłych małżonków był np. jawnym cudzołożnikiem, i tak byliby oni zobligowani zwrócić się do niego o przyjęcie ich ślubowania, ponieważ prawo kanoniczne czyni jego obecność w charakterze „świadka kanonicznego” obligatoryjną. Okoliczność ta nie niweczyłaby w żaden sposób świętości ich małżeństwa, jako że proboszcz uczestniczyłby w obrzędzie jedynie z wymogów czysto prawnych, a nie ze względu na swe kwalifikacje moralne.

Siódme zastrzeżenie

Można również spotkać się z argumentem, że poprzez zgodę na zawarcie małżeństwa w „formie zwyczajnej” i ubieganie się o stosowną delegację rezygnowałoby się ze sposobności do publicznego wyznania wiary i krytykowania błędów II Soboru Watykańskiego. Podkreśla się, że uwidacznianie sprzeczności i konfliktu pomiędzy Tradycją a Kościołem „soborowym”, których przejawem są sankcje kanoniczne oraz odmawianie Bractwu ze strony oficjalnych władz Kościoła tego, co sprawiedliwe i normalne (przykładowo jurysdykcji, delegacji do przyjmowania ślubowań małżeńskich itp.) jest czymś w rodzaju „katechizmu o kryzysie w obrazach”. Ludzie uczciwi, którzy szczerze poszukują prawdy, widząc, że Bractwo Św. Piusa X jest prześladowane z powodu swego przywiązania do tego, czego Kościół zawsze nauczał i co czynił, dochodzą do słusznego wniosku, że oficjalne władze Kościoła są w błędzie. Tak więc wskutek zawierania małżeństw w „formie zwyczajnej” dzięki delegacjom otrzymanym od „oficjalnego” biskupa Bractwo Św. Piusa X traciłoby oręż w walce z błędami Vaticanum II.

Osoby wysuwające ten argument błędnie utożsamiają sprzeczności pomiędzy wiarą katolicką a błędami soborowego liberalizmu z pewnymi konkretnymi sytuacjami, które mogą ją przypadkowo manifestować. W latach 70. XX wieku tradycyjna Msza była sprawowana najczęściej w prowizorycznych, zaadaptowanych do tego celu budynkach, w okresie późniejszym w większości przypadków kupowano lub budowano kościoły: czy ktoś jednak odważyłby się twierdzić, że w rezultacie tego walka o wiarę stała się mniej żarliwa? Czy w sytuacji, kiedy kapłani Bractwa proszą o udostępnienie sanktuarium dla swych pielgrzymów ktoś odważyłby się zasugerować, że w przypadku udzielenia takiej zgody wiara wiernych osłabnie? Czy fakt, że Benedykt XVI uznał publicznie, iż stary ryt nigdy nie został zniesiony, podważył w jakiś sposób sens obrony tradycyjnej liturgii przez Bractwo Św. Piusa X oraz heroicznego oporu abp. Lefebvre’a? Pytania takie można by mnożyć.

Kontrast pomiędzy Mszą tradycyjną a Mszą Pawła VI jest absolutnie oczywisty, niezależnie od tego, czy jest ona sprawowana w szałasie, czy w pięknym tradycyjnym kościele. Równie oczywista jest sprzeczność pomiędzy doktryną o społecznym panowaniu Chrystusa Króla a „wartościami zrodzonymi z rewolucji francuskiej, lecz korzeniami swymi tkwiącymi w Ewangelii”, niezależnie od tego, czy Bractwo Św. Piusa X posiadałoby uregulowany status kanoniczny (jak to miało miejsce przed 1975 r.), czy też nie. Kontrast pomiędzy tradycyjną doktryną dotyczącą małżeństwa a nową doktryną posoborową jest oczywisty, nawet jeśli, aby uczynić zadość wymaganiom Soboru Trydenckiego – i o ile nie wiązałoby się to z żadnymi ustępstwami – małżeństwo byłoby zawierane w „formie zwyczajnej” dzięki otrzymaniu delegacji przewidzianej przez CIC 1917.

Nawet jeśli, w pewnych przypadkach, tradycyjne małżeństwa mogłyby być odtąd zawierane w „formie zwyczajnej”, w obrzędzie autentycznie katolickim, stanowiłyby one niemniej skuteczny protest przeciwko liberalizmowi moralnemu oraz błędom „oficjalnego” Kościoła. W podobny sposób sprawowanie tradycyjnej Mszy w „oficjalnym” sanktuarium podczas pielgrzymki stanowi skuteczne kazanie przeciwko nowemu rytowi Mszy.

Ósme zastrzeżenie

Argumentuje się również, że wpisywanie małżeństw do „oficjalnych” ksiąg parafialnych zamiast do rejestrów Bractwa Św. Piusa X oznaczałoby otwarcie swoistej puszki Pandory, jako że małżeństwa takie podlegałyby w konsekwencji kodeksowi z 1983 r. a nie w pełni tradycyjnemu prawu kanonicznemu, jak to jest w przypadku małżeństw wpisywanych do rejestrów Bractwa.

Zastrzeżenie to ignoruje jednak rzeczywistość. Kiedy katolik wnosi sprawę dotyczącą ważności małżeństwa przed trybunał diecezjalny, ten rozpatruje (wedle KPK 1983) zarówno przypadki małżeństw wpisanych do oficjalnych ksiąg parafialnych, jak i wpisanych do rejestrów Bractwa Św. Piusa X. Kiedy sprawa jest wnoszona przez jednego z wiernych do Komisji Kanonicznej Bractwa, rozpatruje ona (wedle tradycyjnego prawa kanonicznego) przypadki małżeństw wpisanych zarówno do rejestrów FSSPX, jak i do ksiąg oficjalnych parafii.

Księgi kościelne są w rzeczywistości jedynie dowodem prawnym, poświadczającym celebrację aktu liturgicznego (chrztu, bierzmowania, małżeństwa, pogrzebu itd.). W żaden sposób nie przesądzają one o ważności, która musi zostać przeanalizowana przez trybunał kościelny w przypadku pojawienia się uzasadnionych wątpliwości. Nie przesądzają one również o tym, w oparciu o jakie prawo kierować będzie się w trakcie dochodzenia. Przykładowo jeśli osoby, które zawarły małżeństwo w latach 60., kiedy w mocy pozostawał wciąż kodeks z 1917 r., wniosłyby obecnie do trybunału diecezjalnego sprawę o stwierdzenie nieważności, postępowanie toczyłoby się w oparciu o kodeks z 1983 r.; jednakże od czasu zawarcia przez nie małżeństwa w zasadach dotyczących wpisów do ksiąg nie zostały wprowadzone żadne zmiany.

Miejsce, w którym jest przechowywany dowód poświadczający dany akt liturgiczny (np. małżeństwo), nie posiada w istocie znaczenia teologicznego ani moralnego. W trakcie spisywania protokołu przedmałżeńskiego kapłan nierzadko stwierdza, że przyszli małżonkowie zostali ochrzczeni w jednych okolicznościach (w Kościele „oficjalnym” lub w Bractwie Św. Piusa X), bierzmowani w innych itp. Ważne jest tu jedynie potwierdzenie tych aktów, a doświadczenie pokazuje, że dostęp ten jest łatwo osiągalny.

Ponadto kapłani Bractwa Św. Piusa X regularnie „zgłaszają” fakt udzielenia sakramentów (bierzmowania, małżeństwa, święceń) władzom diecezjalnym, aby mogły one zostać odnotowane w księgach parafii, w której dana osoba została ochrzczona; czy jednak ktokolwiek mógłby twierdzić, że przez ten fakt narażają oni wiernych na błędy soborowego prawa kanonicznego?

Korzyści płynące z nowej sytuacji, stworzonej przez list kard. Müllera

Na koniec warto też zastanowić się nad korzyściami płynącymi z nowej sytuacji stworzonej przez wspomniany list: nie są one bynajmniej błahe.

Pierwszą i główną korzyścią byłoby „zabezpieczenie” przynajmniej niektórych małżeństw zawieranych wobec kapłanów Bractwa Św. Piusa X w tym, co dotyczy formy celebracji. Jak już wspominaliśmy, niemal powszechną praktyką stosowaną przez oficjalne trybunały jest traktowanie tych małżeństw jako nieważnych ze względu na brak przepisanej formy, gdyż trybunały te nie uznają ani stanu konieczności, ani faktu kryzysu w Kościele. Innymi słowy wystarcza, aby jedna ze stron, które zawarły małżeństwo w Bractwie Św. Piusa X, wniosła o stwierdzenie nieważności, aby w sposób automatyczny i bez poszukiwania innych przyczyn małżeństwo to zostało uznane za nieważne, a osobie tej pozwolono na zawarcie kolejnego związku. Dzieje się tak niestety regularnie: przykładowo we Francji orzeczenia nieważności na tej podstawie wydawane są praktycznie każdego miesiąca. I dotyczy to – w niektórych przypadkach – osób, które w czasie zawieranie małżeństwa były zdeklarowanymi wiernymi Bractwa. Trudności życia małżeńskiego, pokusa łatwego uwolnienia się od nich, jak również wypaczenie zmysłu moralnego prowadzą takie osoby do ignorowania złożonych ślubów, w efekcie czego uciekają się one do tego łatwego (choć niesprawiedliwego) sposobu na uwolnienie się od swych zobowiązań małżeńskich.

Jednakże za każdym razem, gdy na mocy listu kard. Müllera będzie możliwe stosowanie „formy zwyczajnej”, uniemożliwi to ewentualne stwierdzenie nieważności małżeństwa ze względu na brak formy kanonicznej. Nawet jeśli nie zapobiegnie to składaniu wniosków o stwierdzenie nieważności z innych (być może również nieuzasadnionych) powodów, położy przynajmniej kres zgorszeniu, jakie stanowią te bezzasadne deklaracje odwołujące się do braku przepisanej formy; zapobiegnie również przypadkom bigamii ze strony wnioskodawcy oraz niesprawiedliwości wyrządzanej niewinnej stronie.

Jeśli to „zabezpieczanie” małżeństw można osiągnąć bez narażania w jakikolwiek sposób prawdziwie katolickiego i tradycyjnego charakteru ceremonii (innymi słowy, kiedy narzeczeni mogliby uzyskać dla kapłana Bractwa delegację niezbędną do „formy zwyczajnej” bez narażenia na niebezpieczeństwo żadnego dobra), nieroztropnym i sprzecznym ze zdrowym rozsądkiem byłoby odrzucanie takiej możliwości: w istocie każdy kapłan musi nie tylko upewnić się co do ważności małżeństwa, któremu asystuje (a nie ma co do tego wątpliwości w przypadku małżeństw zawieranych wobec kapłanów Bractwa), ale również, o ile jest w stanie, musi zadeklarować tę ważność publicznie, ze względu na dobro małżonków, dzieci oraz wspólnoty wiernych.

Drugą korzyścią byłaby możliwość okazania szczególnej wyrozumiałości stronie lub rodzinom, które nie są wiernymi Bractwa Św. Piusa X. Nie wolno nam zapominać, że małżeństwo nie jest jedynie aktem osobistym dwojga przyszłych małżonków, ale jest również rzeczywistością o wymiarze rodzinnym i społecznym. Każde małżeństwo dotyczy z konieczności małżonków, ale również całej ich rodziny i ich środowiska. Rzeczywistość, jaką jest kryzys w Kościele sprawia, że kapłani oraz wierni Bractwa nie zawsze mogą się stosować do pewnych przepisów prawa kanonicznego. Niestety, rodziny przyszłych małżonków, jak również ich przyjaciele nie zawsze zgadzają się z oceną Bractwa Św. Piusa X odnośnie do sytuacji w Kościele. Konsekwentnie małżeństwa zawierane w „formie nadzwyczajnej”, które same w sobie są bezsprzecznie ważne, mogą być przez nich traktowane jako niekanoniczne. Prowadzi to niejednokrotnie do napięć w obrębie rodzin, do rozdźwięków pomiędzy przyjaciółmi, czy też nawet do odmowy uczestnictwa w ceremonii ślubnej. W niektórych przypadkach skutki tego okazują się tragiczne. Oczywiście nie chodzi uwzględnianie faktu, czy perspektywa taka mogłaby odwieść przyszłych małżonków od zawarcia sakramentu wedle tradycyjnego rytu i zgodnie z prawdziwą doktryną katolicką. Jeśli jednak jest możliwe, żeby małżeństwo zostało zawarte w pełnej zgodzie z Tradycją i zarazem w „formie zwyczajnej”, bez czynienia jakichkolwiek szkodliwych ustępstw, bez wątpienia aktem miłości byłoby uspokojenie w ten sposób wrażliwych sumień rodziców i przyjaciół przyszłych małżonków.

Trzecią korzyścią byłoby podporządkowanie się – przy zawieraniu małżeństw wobec kapłanów Bractwa Św. Piusa X, kiedy to tylko możliwe – prawu Kościoła, które zostało sformułowane przez Sobór Trydencki, św. Piusa X oraz CIC 1917. Z natury rzeczy małżeństwo powinno być zawierane w „formie zwyczajnej”, jako że stosowanie „formy nadzwyczajnej” stanowi z definicji wyjątek (pomimo że w przypadku Bractwa Św. Piusa X i z pełni uzasadnionych powodów jest to obecnie konieczne). Zmniejszenie częstotliwości uciekania się do „formy nadzwyczajnej”, kiedy jest to możliwe bez szkodliwych ustępstw, oznaczałoby bez wątpienia stosowanie się do pragnienia Kościoła.

Jest też korzyść czwarta, którą byłaby możliwość powszechniejszego zawierania małżeństw w tradycyjnym rycie wskutek usunięcia przeszkody powstrzymującej od tego niektórych bojaźliwych katolików. Niektórzy przyszli małżonkowie, którzy wiedzą, że stanowisko zajmowane przez Bractwo w kwestiach doktrynalnych i moralnych jest całkowicie ortodoksyjne; że ryt, jakim posługują się jego kapłani jest najwznioślejszy i najbardziej uświęcający, obawiają się jednak skorzystania z ich posługi z powodu lęku, że mogłyby zaistnieć wątpliwości kanoniczne co ważności ich małżeństwa. Fakt, że powody tej obawy są fałszywe (ślubowanie małżeńskie przyjmowane przez kapłanów Bractwa w „formie nadzwyczajnej” jest samo w sobie ważne) nie zmienia faktu, iż obawy te się pojawiają: ze względu na opinie wygłaszane przez ludzi, ze względu na deklaracje władz kościelnych, ze względu na ignorancję wiernych, jak również ze względu na to, co uważają oni za „subtelności” prawa kanonicznego itp. Jeśli jednak ci katolicy, dzięki możliwości zawarcia małżeństwa w „formie zwyczajnej” bez żadnych szkodliwych ustępstw, w obecności kapłana Bractwa Św. Piusa X, mogliby dzięki temu skorzystać ze wszelkich łask z tym związanych, byłoby to z pewnością wielkim dobrem dla nich samych, dla ich nowej rodziny, dla ich rodziców i przyjaciół, jak również dla całego Kościoła.

.