Aktualizacja strony została wstrzymana

Ludzkie i szatańskie – Paweł Siergiejczyk

Czytając świętego Maksymiliana

Każdy dzień nich nam przynosi nowy stopień miłości. Jesteśmy tacy słabi, że czasem się zdaje, iż się cofamy. To trudno zmierzyć, jak jest, bo dużo zależy od okoliczności. Jeżeli wola chce Niepokalanej ofiarnie służyć, jest to sprawdzianem, że nie cofamy się. Jeżeli w razie upadku staramy się poprawić, nie jest źle. Gorzej byłoby, gdyby nie powstawać”.

Tak mówił ojciec Maksymilian Kolbe do swoich współbraci na dwa dni przed aresztowaniem w lutym 1941 roku. Można więc tę przedostatnią jego konferencję w Niepokalanowie traktować jako duchowy testament świętego. Wczytajmy się zatem w jego dalsze słowa:

Są tacy, którzy starają się, by o upadku i po upadku nie dowiedział się ktoś, by im nie przeszkadzał upadać. Przywiązanie nawet do drobnego grzechu jest przeszkodą w miłości i nic nie pomoże, jeśli nie zdecydujemy się na wyrzucenie wady z serca. Jak się tego nie zrobi, nic nie będzie. Zbadajmy siebie, czy czytania i mowy przynoszą nam pożytek. Prawdą jest, że ludzką rzeczą jest upaść, ale trwać w upadku – szatańską” (Konferencje świętego Maksymiliana Marii Kolbego, Niepokalanów 2009, s. 386, konferencja nr 316).

Upadek – to słowo chyba najlepiej opisuje ludzką egzystencję na ziemi. Nawet najbardziej zatwardziali bezbożnicy, którzy odrzucają biblijną wizję grzechu pierworodnego, muszą przyznać, że natura ludzka bardziej jest skłonna do złego niż do dobrego – choć i pierwiastek dobra tkwi w każdym człowieku. Ale łatwiej jest człowiekowi upaść niż się podnieść – to też ważna prawda, której nie sposób zaprzeczyć.

Dlatego istnieje Kościół: aby podnosić ludzi z upadku i prowadzić do świętości. A to oznacza, że Kościół zawsze będzie potrzebny, bo ludzie zawsze będą upadać i potrzebować pomocy w podniesieniu się. Sami, bez łaski Bożej, nie jesteśmy w stanie tego uczynić. A łaskę Bożą otrzymujemy poprzez sakramenty, którymi dysponuje właśnie Kościół. Nawet więc ci, którzy nie wierzą w życie wieczne, powinni widzieć w Kościele najbardziej dobroczynną siłę na ziemi, bo nic innego niż wiara Chrystusowa nie jest w stanie tak skutecznie podnosić ludzi z upadków.

Słabej ludzkiej natury nie można uznawać za prywatną sprawę każdego człowieka. Bo nikt na świecie nie żyje sam i upadki jednego w taki czy inny sposób odbijają się na innych. Upadek, choć zawsze indywidualny, ostatecznie zawsze też jest kwestią społeczną. Zwolennicy różnych odmian liberalizmu od kilku wieków próbują temu zaprzeczyć, ale tej oczywistej prawdzie zaprzeczyć nie sposób: człowiek jest istotą społeczną i jego upadki też mają charakter społeczny.

To działa także w drugą stronę: atmosfera, jaka panuje w społeczeństwie, może jednostkę powstrzymywać przed upadkiem, ale może też ją do upadków zachęcać. A tę atmosferę kształtują elity społeczne, przede wszystkim te, które mają wpływ na państwo. Liberałowie mają odrazę do państwa, wmawiając wszystkim, że im mniej państwa, tym lepiej. Ale to kolejne oszustwo, bo jakaś władza państwowa zawsze istnieje, kwestia polega więc na tym, jaka jest ta władza: czy zachęca ludzi do upadków, czy ich przed nimi powstrzymuje?

Szkodliwość liberalnego złudzenia najlepiej ilustruje sprawa zabijania dzieci nienarodzonych. Większość zwolenników liberalizmu twierdzi, że to indywidualna decyzja kobiety. Tyle że ta decyzja odbiera życie innemu człowiekowi, w dodatku najsłabszemu, bo takiemu, który w żaden sposób nie może się bronić. Człowiek dorosły czy nawet dziecko już urodzone może przed mordercą uciekać lub próbować obrony – dziecko nienarodzone nie ma takich szans. To niewyobrażalna niegodziwość, tym bardziej, że skoro w każdym człowieku tkwi instynkt samozachowawczy, nakazujący bronić własnego życia, to w człowieku najmniejszym ten instynkt również się znajduje. Czy wobec tego argumentu ktokolwiek mający sumienie może pozostać obojętny?

Decyzja o zabiciu dziecka nienarodzonego nie jest sprawą indywidualną również dlatego, że pozbawia ona społeczeństwa nowego członka, który z pewnością dałby temu społeczeństwu coś nowego i wartościowego. Bywali już co prawda tyrani, którzy przypisywali sobie decydowanie o tym, kto może, a kto nie może być członkiem społeczeństwa – ale też nikt rozsądny nie uważa owych tyranów za wzór władcy.

Oczywiście mordowanie dzieci nienarodzonych miało miejsce zawsze i pewnie niestety tak będzie do końca świata. Ale przecież to samo można powiedzieć o innych rodzajach ludzkiego upadku: mordowaniu ludzi już urodzonych czy grabieniu cudzej własności. Czy to jednak ma oznaczać, że zabójstwo i kradzież również powinny zostać uznane za sprawę indywidualną, zależną od decyzji jednostek? Czy władze państwowe nie powinny ingerować w to, co robią mordercy i złodzieje? Przecież taki pogląd jest absurdalny – dlaczego więc robić wyjątek dla zabijania tylko jednej, i to najsłabszej, kategorii ludzi?

Kobiety, które godzą się na zabicie własnego dziecka, to chyba najtragiczniejsze istoty, jakie chodzą po ziemi. Cóż bowiem może być gorszym zaprzeczeniem naturalnego porządku świata niż matka, która zamiast dać dziecku życie, odbiera mu je? Tej sprzeczności wprost nie da się opisać, a cóż dopiero zrozumieć! Ale takie kobiety niestety się zdarzają, niszcząc tą okrutną decyzją nie tylko życie dziecka, ale i swoje własne.

Bo czy po takim „zabiegu” można być jeszcze normalną kobietą? Co prawda panuje dziś moda na aborcyjne wyznania rozmaitych „celebrytek”, lecz trudno nazwać te kobiety normalnymi. Raczej trzeba by zapłakać nad ich losem i modlić się, by Pan Bóg przebaczył im ten straszliwy grzech.

„Ludzką rzeczą jest upaść, ale trwać w upadku – szatańską”.

Jakże mądre to słowa św. Maksymiliana, który przez całe życie walczył z grzechem, jednocześnie walcząc o dusze grzeszników. Jednorazowy upadek jest właśnie rzeczą ludzką, przypominającą nam o naszej marnej, grzesznej kondycji. Po to otrzymaliśmy sakrament pokuty, by z takich upadków móc się podnosić. Ale zupełnie czym innym jest trwanie w upadku, a więc przekonanie, że grzech nie jest niczym nagannym, lecz po prostu jednym z możliwych wyborów człowieka.

Społeczeństwo, w którym panuje takie przekonanie, i państwo, które takie przekonanie w ludziach utwierdza, to przerażające machiny piekielne, masowo kierujące dusze na wieczne zatracenie. Po czym rozpoznać, że dane państwo i społeczeństwo są już szatańskie, a nie ludzkie? Z pewnością po ich stosunki do prawdziwej wiary, do Kościoła, do zasad moralnych. Ale najpewniejszym wyznacznikiem „szatańskości” jest stosunek do dzieci nienarodzonych. Tam, gdzie bezkarnie zabija się najsłabszych, nie pozwalając im się narodzić ani uzyskać życie wieczne, tam z całą pewnością panuje szatan.

Dlatego mówienie o „kompromisie aborcyjnym” – a to określenie słyszymy od wielu lat – zakrawa na ponure szyderstwo. Bo to tak, jak szukać kompromisu między Niebem a piekłem, między Panem Bogiem a szatanem. Nie, tu żadnego kompromisu być nie może! Tu może być tylko walka, aż do zwycięstwa – pod sztandarem Niepokalanej!

Paweł Siergiejczyk

Źródło: Zawsze wierni, nr. 3 [190] czerwiec 2017

Za: Strona prof. Mirosława Dakowskiego (15.06.2017) | http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=20461&Itemid=53 |Ludzkie i szatańskie. O pewnym „kompromisie”