Dziś, w niedzielę Wniebowstąpienia Pańskiego, w kościołach odczytano list biskupów z Konferencji Episkopatu, która odbyła się na początku maja w Częstochowie. List w żadnym stopniu nie dotyczył dzisiejszego święta, za to mówił m.in. o kryzysie gospodarczym, który – jak wyrazili się biskupi – w naszym kraju dotyka już setek tysięcy ludzi. Nie czas się tu spierać, czy rzeczywiście dotyka, czy dopiero może dotknie.
Słuchając listu biskupów uświadomiłem sobie, że pewna grupa ludzi w naszym kraju jest dyskryminowana. Nawet przez naszych pasterzy… Otóż wezwali oni do modlitwy za wszystkich bezrobotnych i za tych, którym grozi utrata pracy. Zaapelowali również, by pochylić się także nad ludźmi władzy… Niby wszystko pięknie, niemniej zabrakło mi tu jeszcze jednej grupy… mianowicie prywatnych przedsiębiorców. Owszem, można by ich na siłę podciągnąć pod potencjalnych bezrobotnych, bądź tych którym grozi utrata pracy, jestem jednak przekonany, że biskupi kogo innego mieli na myśli, bo gdyby chcieli wymienić przedsiębiorców to by ich po prostu wymienili.
Dlaczego zatem zabrakło ich w grupie tych, o których należałoby się – jak chcą biskupi – modlić? Jedyna odpowiedź jaka mi się nasuwa brzmi: brak wiedzy u naszych pasterzy. Umysłowe lenistwo, bezwład myślowy itp. Czyżby hierarchowie wychodzili z założenia, że wszystkie dobra jakie na co dzień kupujemy, z jakich korzystamy, dane nam są raz na zawsze? I że wzięły się one … z księżyca? Przecież ktoś je wyprodukował, ktoś wpadł na pomysł, by otworzyć piekarnię, masarnię, fabrykę gwoździ… Oczywiście, zwykli pracownicy najemni mają w powstaniu tych dóbr swój wielki udział, ale nie mniej duży, a nawet większy ma ten, który ich zatrudnił, stworzył im możliwość zarobku – prywatny przedsiębiorca. W razie totalnego gospodarczego załamania na bruk pójdą nie tylko pracownicy najemni. Właściciel firmy także pójdzie z torbami.
Któryś biskup mógłby się oburzyć i stwierdzić, że biznesmeni to złodzieje… No dobrze, powiedzmy, że wśród nich nie brakuje także złodziei, ludzi w jakiś sposób nieuczciwych, choć jestem przekonany, że takich jest mniejszość. Ale czy to oznacza, że za złodzieja nie należy sie już modlić? Choć wśród polityków złodziej pogania złodzieja, biskupi wzywają do modlitwy za ludzi władzy! Pomiędzy politykami a przedsiębiorcami jest jeszcze bardzo ważna różnica: przedsiębiorcy ryzykują własne majątki, ludzie władzy nie. Jeśli przedsiębiorca podejmie nietrafioną decyzję, może stracić wszystko. Politycy, tzw. ludzie władzy rzadko ponoszą odpowiedzialność za własne decyzje, choć dysponują cudzymi majątkami. Czy nie bardziej zatem należałoby się modlić za przedsiębiorców, by ich decyzje były jak najlepsze, bo wówczas będzie mniej bezrobotnych i więcej bogactwa dla wszystkich?
Czy biskupi dostrzegą to dopiero wówczas, gdy prywatne firmy przestaną przekazywać darowizny na różne realizowane przez Kościół dzieła? Jednak dostrzec, to jedno, zrozumieć, to już inna sprawa…
Paweł Sztąberek