Aktualizacja strony została wstrzymana

Jak Putin stał się poręczną amunicją

W ostatnich dniach głośno było o publikacji mającej demaskować rosyjskich agentów wpływu pośród aktywnych nad Wisłą mediów, organizacji i polityków. „Węgierskie służby opublikowały listę polskich portali powiązanych z Kremlem. Zobacz listę!” – krzyczały tytuły.

Szybko wyszło na jaw, że autorzy sensacyjnych doniesień bazowali na źródłach zbliżonych do Radia Erewań. „Raport węgierskich służb” okazał się bowiem opracowaniem firmowanym przez Political Capital Institute – organizację sponsorowaną m.in. przez George’ a Sorosa. To dobrze znany w naszym kraju giełdowy spekulant i piewca tzw. społeczeństwa otwartego, ostatnio zaś hojny darczyńca na rzecz masowej imigracji do Europy rzeszy przeważnie młodych mężczyzn, głównie pochodzenia arabskiego. Pośród wspierających PCI są też rozmaite organizacje, głównie lewicowe i liberalne, w tym fundacje izraelskie, niemieckie i amerykańskie.

Balon sensacji szybko puchł i pęczniał, aż… z hukiem trzasnął. „Autorzy raportu przyznali, że w kontekście Polski oparli się na czterech całkowicie anonimowych źródłach, określanych jako: „dziennikarz – ekspert ds. ruchów skrajnie prawicowych, były oficer bezpieczeństwa, aktywista LGBTQ – lewicowy polityk oraz pracownik naukowy” – napisał portal Kresy.pl, jedno z mediów określanych w materiale jako powiązane z Kremlem. Trudno się dziwić, że raport sporządzony przez tak dobrane grono jak wyżej wymieniona czwórka, uznał za działalność sprzyjającą Moskwie nawet zaangażowanie na rzecz rodziny, w tym w obronę życia nienarodzonych. Dokument wymienia zarówno organizacje, media, jak i konkretne osoby realizujące ponoć rosyjską agendę. Gęsto padają nazwy i nazwiska. To logiczne i oczywiste: jeśli ktoś nie popiera zachodniej liberalnej demokracji, to oczywiste, że ruski agent, czyż nie?

Kto nie z nami, ten kremlowski szpion

Nie zawsze jednak wróg musi być nazywany po imieniu. Lata cierpliwej pracy niezależnych mediów mają sprawić, by u czytelnika – przykładowo – na wieść, że ktokolwiek ośmielił się mieć inne zdanie, błyskawicznie zapalała się lampka z napisem: „Rosja – Putin”, ewentualnie: „obcy agent”. Taki ton pobrzmiewa z niektórych portali, gazet i czasopism, które nie znoszą jakiejkolwiek krytyki wyrażanej pod adresem Prawa i Sprawiedliwości. Media te dzieli wiele (choćby konflikty biznesowych interesów, personalne utarczki oraz środowiskowe anse), mają jednak też cos wspólnego. Najbardziej wpływowe spośród nich łączy to, że ich finansowa pomyślność zależy w dużej mierze od łaski i niełaski słynnego gabinetu przy Nowogrodzkiej.

Wspomniany ton mocno przebijał z komentarza, którym redaktor naczelny „Gazety Polskiej Codziennie” skwitował Czarną Środę i Czarny Czwartek 6-7 października 2016 r. Tomasz Sakiewicz napisał o domniemanych (przez siebie lub swoich mentorów) intencjach autorów projektu „Stop aborcji”: „Manewr był prosty: do projektu obywatelskiego wprowadzano tak radykalne zapisy, że nawet Kościół nie był w stanie ich poprzeć. Kościół nigdy nie domagał się karania kobiet, a projekt obywatelski tak. To zrewoltowało nie tylko lewicę, całą opozycję, ale przestraszyło również część ludzi zaangażowanych w obronę nienarodzonych dzieci. Analiza sytuacji upewniła z kolei kierownictwo PiS-u, że ustawa ma inny cel niż obronę życia”.

Poza arcy-prawdziwym zdaniem: „Trzeba sprawić, żeby w Polsce każde życie ludzkie było chronione”, autor umieścił w tym krótkim tekście fałsze, których prostowanie zajęłoby kilka akapitów. Istotny jest w tym momencie główny przekaz komentarza. Choć wprost mantra o „ruskich agentach” akurat w tym tekście nie wybrzmiała, to jednak artykuł Sakiewicza wpisał się dokładnie w narrację głoszącą, iż celem projektu było obalenie jedynego akceptowalnego, nieomylnego rządu, któremu jeśli ktoś się sprzeciwi, ten wróg Polski i najprawdopodobniej stronnik obcych interesów.

Ordyńcy z putinowego chowu

Nie wszyscy jednak na tyle wysoko cenią inteligencję własnych czytelników by pozostawiać cokolwiek ich domysłom. Jeden z blogerów publikujących na prawicowym portalu Niepoprawni.pl nie bawił się w niuanse. Postanowił bez ogródek i zasłon, po nazwiskach wypunktować, zdemaskować i tym samym unieszkodliwić groźny przyczółek Kremla w dawnej stolicy naszego kraju. Czy ktoś może mieć bowiem jeszcze jakieś wątpliwości, gdy czyta: „polskojęzyczni pseudochrześcijanie z putinowej szczujni pch24.ru”, „rosyjskie swołocze”, „sobaki”, „ordyńcy z putinowego chowu w krakowie” [pisownia oryginalna – red.]? Chociaż minęło półtora roku od demaskatorskiej publikacji, ani autor – sam otwarcie domagający się sądowego pozwu – ani redakcja portalu nie zdecydowali się usunąć wpisu. O co poszło w tej ponadnormatywnie emocjonalnej publikacji? O podaną przez PCh24.pl w ślad za witryną narodowców informację dotyczącą usunięcia z przemyskiego cmentarza pomnika ofiar banderyzmu. Napisaliśmy, że monument został usunięty prawdopodobnie z powodu nacisków ze strony Związku Ukraińców w Polsce, na czele którego stał jeden z liderów koła weteranów UPA. Furię marzącego o procesowej sławie blogera wzbudziło rzekomo celowe przemilczenie przez nas faktu, że fotografia, która miała posłużyć za wzór pomnika (czemu zresztą zaprzeczał autor projektu), nie przedstawiała w rzeczywistości ofiar okrutnych mordów dokonanych na Polakach przez sąsiadów, lecz kogoś zupełnie innego. Tak jak gdyby cokolwiek to zmieniało w ocenie moralnej i historycznej zbrodni wołyńskiej albo uzasadniało uległość polskich władz wobec piewców banderyzmu.

Putinem w kościelnych ortodoksów

Putin okazuje się zresztą bardzo poręcznym narzędziem do okładania przeciwników, nie tylko skrajnie proukraińskiej opcji w naszym kraju bądź też rządzącego PiS. Włoscy publicyści Giacomo Galeazzi i Andrea Tornielli na łamach portalu Vatican Insider napisali pod koniec minionego roku: „Ci katolicy przeciwko Franciszkowi, którzy wielbią Putina”. Autorzy tekstu powołują się na opinię socjologa Massima Introvigniego, który w krytykach niektórych decyzji, wypowiedzi i publikacji obecnego papieża dopatrzył się „mitycznej idealizacji” rosyjskiego prezydenta. „Jest on postrzegany przez te środowiska jako dobry lider i przeciwstawiany liderowi złemu, Papieżowi, głównie za jego stanowisko w kwestii homoseksualistów, muzułmanów oraz imigrantów. Z opozycją wobec Franciszka współpracują rosyjskie fundacje wierne Putinowi” – czytamy w puencie artykułu watykanistów.

Stojący na straży ortodoksyjnego nauczania Kościoła o małżeństwie i rodzinie, a także radykalni przeciwnicy rewolucji LGBT, obrońcy życia – stronnikami najważniejszego człowieka na Kremlu? Doprawdy, byłby to pierwszy przejaw zapowiedzianego (warunkowo!) w Fatimie nawrócenia Rosji. Innych na razie nie widać.

Roman Motoła

[Wybrane wypowiedzi internautów pod w/w tekstem na stronie źródłowej:]

PrawdziwaPrawica
Można Putina nie lubić, ale to nie z tej strony w ostatnich latach doznaliśmy najwięcej strat moralnych. Rosja nigdy w swej historii nie należała do cywilizacji łacińskiej i mierzenie jej tą miarą nie ma najmniejszego sensu. Paradoksalnie w tej chwili w Rosji jest więcej elementów łacińskich niż w UE, która coraz mniej ją przypomina.

Serio
Bo tutaj sie rozgrywa walka miedzy agentami natowskimi a putinowskimi. Wielu zostalo agentami putinowskimi a nawet wrogami Polski tylko dlatego, ze czuja sie bardziej Slowianami niz zdeformowanymi liberalami zachodu. Pewne grupy PiSowskie maja jeden cel co uwazam za przejaw choroby maniakalnej szkodliwej dla Polski. Oby Putin dogadal sie z Trumpem. Zanosi sie na nowy uklad Putin, Trump i Le Pen….jesli nie oficjalny to cichy.

Aguirre
Cieszę się, że na PCH24 pojawił się ten artykuł. Może wreszcie środowiska prawdziwie prawicowe, ortodoksyjnie katolickie dostrzegą, że Gazeta Polska i ogólnie środowisko około pisowskie to masońskie, patriotyczno-lewicowe popłuczyny po PPS Piłsudskiego i tak samo zgubne jak sanacja. Przypominam na zachodzie bez zmian. Ideologia postmodernizmu toczy się walcem postępu i miażdży resztki łacińskiego ładu w postaci normalnej rodziny oraz dekonstruuje biologiczną płeć zamieniając ją w konstrukt społeczny, płynny i zmienny. Resztki konserwatyzmu widać jeszcze w postawie polityków rosyjskich i to z Rosją trzeba wiązać sojusze. Maniakalni tropiciele agentów tego nie zrozumieją, żyją w oderwaniu od rzeczywistości w latach 80-tych XX w. i myślą, że istnieją sowiety. Dlatego będą wchodzić w sojusze z homoseksualną armią hamerykańską przeciw „czerwonemu KGB-iście Putinowi”. Oni nie widzą co się dzieje na świecie, czy tylko udają głupich?

 


 

Skip to content