Aktualizacja strony została wstrzymana

Oktawa Bożego Narodzenia, Kalendy styczniowe

Drodzy wierni,

W dniu dzisiejszym obchodzimy początek nowego roku kalendarzowego – czyli rozpoczynający go w starożytnym Rzymie dzień kalend styczniowych, od których pochodzi samo słowo „kalendarz”. Jak wiecie, rok liturgiczny rozpoczął się już w pierwszą niedzielę adwentu. To właśnie ta niedziela inauguruje życie Zbawiciela w Kościele, poprzez wspomnienie długiego okresu czasu poprzedzającego Jego przyjście. I rzeczywiście, Chrystus Pan narodził się w naszych sercach dzięki łasce Bożego Narodzenia. W dniu dzisiejszym obchodzimy wspomnienie Jego obrzezania – na osiem dni po swych narodzinach Chrystus po raz pierwszy przelewa krew i otrzymuje imię Jezus, czyli Zbawiciel.

Jednak dla świata nowy rok rozpoczyna się dzisiaj. Nie zawsze tak było. W czasach starożytnych Rzymian nowy rok rozpoczynał się w marcu, w miesiącu w którym legiony rzymskie wyruszały by powiększać i chronić imperium pod egidą boga Marsa, boga wojny. Z tego właśnie powodu w roku przestępnym, czyli takim, który posiada jeden dzień więcej wskutek nierówności czasu obiegu słońca przez ziemię, zawsze dodajemy ten dzień pod koniec lutego, czyli na koniec rzymskiego roku. Mówiąc bardziej precyzyjnie, podwajamy szóste kalendy marcowe – z tego też powodu nazywa się rok przestępny „année bissextile”.

Jednak miesiąc styczeń (czyli Januarius) nosi nazwę od imienia pogańskiego boga Janusa, sprawującego opiekę nad drzwiami domostw starożytnych Rzymian. To właśnie tego boga wyobrażano z dwoma twarzami, co symbolizować miało opiekę zarówno nad wchodzącymi jak i wychodzącymi z domu. Znajdująca się na Forum świątynia Janusa symbolizowała również stan cesarstwa. Gdy prowadzono wojny, drzwi świątyni pozostawały otwarte, wyrażając w ten sposób, że wielu synów Rzymu znajdowało się z dala od ognisk domowych. Bramy świątyni często były otwarte, ponieważ imperium nieustannie prowadziło wojny dla rozszerzenia i obrony granic. Przyszedł jednak moment, gdy za panowania cesarza Augusta w całym imperium zapanował pokój – i wówczas drzwi świątyni zostały zamknięte podczas specjalnych uroczystości. Senat uchwalił zbudowanie ku czci Augusta Ara pacis, czyli ołtarza pokoju, który oglądać można w Rzymie po dziś dzień. Na pamiątkę tego wielkiego wydarzenia początek roku rzymskiego przesunięty został z kalend marcowych na styczniowe. To właśnie ten pokój w cesarstwie umożliwił Augustowi przeprowadzenie spisu ludności, by zaprowadzić sprawiedliwe podatki. Ten właśnie spis zmusił młodą rodzinę do podróży do Betlejem, gdzie narodził się Książę Pokoju.

To nie pogańscy bogowie ani wysiłki Augusta przyniosły cesarstwu pokój, ale narodziny Tego, który jest Księciem Pokoju. Ludzie spisują swe chwalebne dzieje, opisując szczegółowo swe osiągnięcia. Jednak Bóg pisze historię posługując się dziełami ludzkimi, by we właściwym czasie okazać ludziom swą wielką miłość. Bóg zechciał, by Jego Syn narodził się w czasie pokoju, by dać nam przez to do zrozumienia, że to dzięki Niemu odnajdziemy pokój. W dniu dzisiejszym obchodzimy oktawę Bożego Narodzenia i obrzezanie Chrystusa Pana. To nie przypadek, że rozpoczynamy dziś również nowy rok kalendarzowy.

Spośród wszystkich dóbr, jakimi może cieszyć się państwo, największym jest z pewnością pokój. Jaki bowiem pożytek ze wszystkich bogactw tego świata, jeśli nie żyje się w pokoju? Weźmy na przykład Stany Zjednoczone, najbogatsze i najpotężniejsze państwo na ziemi – a jednak naród ten nie żyje w pokoju. Pragnie jedynie wojen, wojen które nie są sprawiedliwe, wojen wywołanych przez żądzę pieniędzy i władzy. Jaki  pożytek tego z bogactwa, jeśli służy ono jedynie do wywoływania niepokojów wszędzie dokoła? Byłoby lepiej nie posiadać niczego i żyć w pokoju z bliźnimi. Pokój jest największym z dóbr doczesnych, ponieważ jest on niejako obrazem raju, gdzie wszystko znajduje się na właściwym miejscu i w pokoju.

Jaka jest jednak cena pokoju? To właśnie tę tajemnicę obchodzimy w dniu dzisiejszym, drodzy przyjaciele. Chrystus otrzymuje dziś imię Jezus, co po grecku oznacza Zbawiciel. To On przynosi pokój, ponieważ to On odbudowuje ład pomiędzy człowiekiem i Bogiem, będący zasadą wszelkiego ładu i pokoju. A w jaki sposób dokonuje tego ponownego połączenia Boga i człowieka? Poprzez ofiarę. Przelewa dziś pierwsze krople swej najdroższej Krwi – podczas obrzędu obrzezania.

Sakrament, jaki Chrystus dziś przyjmuje, jest sakramentem Starego Zakonu, danym Abrahamowi. Abram, opuszczając swój kraj by zachować prawdziwą wiarę otrzymał obietnicę, że stanie się ojcem wielu narodów. Na znak tej obietnicy otrzymał nakaz, by dokonywał obrzezania każdego dziecka płci męskiej ósmego dnia po jego narodzeniu. Abram otrzymał tę obietnicę w nagrodę za swą wiarę w przyszłego Zbawiciela. Został też nazwany Abrahamem, ojcem tych, którzy dostępują zbawienia przez wiarę w Odkupiciela. Odkupiciel był konieczny z powodu grzechu Adama, który przekazywany jest nam przez naszych rodziców. Rodzimy się w stanie grzechu pierworodnego. Tak więc usunięcie napletka u potomstwa oznaczało usunięcie grzechu odziedziczonego po pierwszym człowieku przez naszych rodziców. Stąd ów sakrament Starego Zakonu udzielał we właściwy, sposób tej łaski, jakiej dostępujemy w sakramencie chrztu. Różnica polega jedynie na tym, że poprzez sakrament Starego Zakonu łaska Zbawiciela otrzymywana była dzięki wierze w obietnicę, my natomiast otrzymujemy łaskę poprzez obecność Chrystusa w sakramencie Chrztu. Różnica ta powoduje, że nie możemy przyjmować obu tych sakramentów – przyjmowanie sakramentów Starego Zakonu sugerowałoby, że Zbawiciel jeszcze się nie narodził.

Chrystus przyjmuje swe imię przelewając równocześnie krew. Ma to, drodzy wierni, bardzo głębokie znaczenie. Już Jego imię nabyte zostaje za cenę krwi. Cała Jego istota przeniknięta jest duchem ofiary, tak że nawet wielka radość Jego narodzin przyćmiewana jest przez Jego wolę, by ofiarować życie za nas. Pokazuje nam cenę pokoju. Pokój może nadejść jedynie dzięki ofierze. Tylko poprzez ofiarę możemy cieszyć się pokojem.

Dlatego – drodzy chrześcijanie – tajemnica, którą dziś obchodzimy, jest integralną częścią naszego życia. Otrzymaliście sakrament chrztu – jesteście członkami naszego Pana Jezus Chrystusa. Nie jesteście już ludźmi jak inni – na waszych duszach wyciśnięte zostało niezniszczalne znamię, znamię chrztu. Nosicie imię chrześcijan, ponieważ jesteście członkami Chrystusa. I podobnie jak On,  otrzymaliście swe imię by przelać swą krew, oddać swe życie życia, by złożyć samych siebie w ofierze Bogu.

Czym jest krzyż chrześcijanina, jeśli nie wypełnianiem obowiązków stanu? Cóż jest gwoździami chrześcijanina, jeśli nie wymogi obowiązków? Czym jest głód i pragnienie chrześcijanina, jeśli nie pragnieniem nasycenia przez samego Chrystusa? Jaka jest namiętność chrześcijanina, jeśli nie pragnienie oglądania Boga? Jesteście wezwani do złożenia swego życia w ofierze za ten świat, za świat, który żyje w ciemnościach, by mógł on cieszyć się pokojem. A ten pokój może być jedynie owocem ofiary. Nosimy w sobie Mękę Chrystusa, by mógł zapanować pokój Chrystusa. Oznacza to, że jako światłość świata, macie dawać dobry przykład innym. Jako sól ziemi, musicie smakować w rzeczach niebieskich. Świętość nie jest już dla was opcją, ale koniecznością – właśnie w wyniku tego znaku wyciśniętego na waszych duszach. Świat zmierza ku zgubie, ponieważ jest bardzo mało chrześcijan godnych tego miana, którzy mieliby odwagę żyć życiem, jakie do jakiego wzywa ich Zbawiciel.

Za kilka dni Trzej Królowie ze Wschodu przybędą, by ofiarować Chrystusowi trzy dary: złoto, kadzidło i mirrę. Dali Mu złoto, by uczcić Go jako Króla. Dali Mu kadzidło, by uczcić Jego Bóstwo. Dali Mu też mirrę, by przygotować Go do Jego ofiary.

My natomiast powinniśmy ofiarować Dzieciątku Jezus coś jeszcze cenniejszego – siebie samych. Chrystus przyszedł dla nas, aby nas zbawić. Wykupił nas swą własną Krwią, którą zaczął przelewać dla nas już w dzień, który dziś wspominamy. Oddajmy Mu nasze myśli – to nasze złoto. Tak jak złoto dzięki swemu pięknu i odporności na zepsucie używane jest powszechnie jako środek płatniczy, niech również nasze myśli przepełnione będą pięknem nieba i wolne od zepsucia świata. Uwierzmy w Niego. Ofiarujmy Mu całą naszą wolę – to nasze kadzidło. Tak jak kadzidło wznosi się ku niebu, tak również nasza wola musi być poruszana przez rzeczy niebieskie. Złóżmy w Nim naszą nadzieję. Ofiarujmy Mu całą naszą miłość – to będzie nasza mirra. Tak jak Zbawiciel umarł za nas na Krzyżu, również my umierajmy za naszych bliźnich. Miłość bliźniego to nic innego jak obumieranie dla własnych namiętności. By ujrzeć Boga, musimy umrzeć – musimy umrzeć dla siebie samych – poprzez umartwienie, poprzez ofiarę. Ten, kto oddaje swe życie za bliźnich, ogląda Boga już na tym świecie, bo Bóg jest miłością. Kochajmy więc Boga i bliźniego, tak jak Bóg umiłował nas.

Niech Boża Dziecina błogosławi nam i obdarzy nas pokojem, którego nikt nie może nam odebrać.

Amen

ks. John Jenkins FSSPX

tłum. Scriptor

Za: Scriptorium - z blogosfery Tradycji katolickiej (31/12/2016) | https://scriptorium361.wordpress.com/2016/12/31/oktawa-bozego-narodzenia-kalendy-styczniowe/

Skip to content